Sylw3g - Być jak Tommy Lee Jones w "Ściganym"
Moderator: infernal
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
11.06.2013
Start: Godzina 20:30, 20°C, przyjemnie
20min E (4:50min/km)
10x100/100 Trucht (17sec)
20min E (4:49min/km)
Łączny dystans: 10,8KM
Siłka cały czas w akcji. Zdążyłem być raptem 3 razy, ale już widać różnicę w radzeniu sobie z ciężarem. Góra była bardzo zapuszczona jeżeli chodzi o siłę i zgodnie z oczekiwaniami pierwsze oznaki poprawy pojawiają się bardzo szybko - trochę tak jak z bieganiem na samym początku. Może jednak uda się cisnąć tą kulą na te 8m
Wciąż mi doskwiera prawy pośladkowy. Wyłączyłem na razie progresywne rozciąganie do szpagatu, poobserwuję sytuację przez 2-3 dni i jeżeli nie nastąpi jakaś poprawa, to zwrócę się do kogoś o pomoc Zaczyna mnie to martwić.
Jutro zasuwam na bieżnię.
Ahoj!
Start: Godzina 20:30, 20°C, przyjemnie
20min E (4:50min/km)
10x100/100 Trucht (17sec)
20min E (4:49min/km)
Łączny dystans: 10,8KM
Siłka cały czas w akcji. Zdążyłem być raptem 3 razy, ale już widać różnicę w radzeniu sobie z ciężarem. Góra była bardzo zapuszczona jeżeli chodzi o siłę i zgodnie z oczekiwaniami pierwsze oznaki poprawy pojawiają się bardzo szybko - trochę tak jak z bieganiem na samym początku. Może jednak uda się cisnąć tą kulą na te 8m
Wciąż mi doskwiera prawy pośladkowy. Wyłączyłem na razie progresywne rozciąganie do szpagatu, poobserwuję sytuację przez 2-3 dni i jeżeli nie nastąpi jakaś poprawa, to zwrócę się do kogoś o pomoc Zaczyna mnie to martwić.
Jutro zasuwam na bieżnię.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
12.06.2013
Start: Godzina 21:30, 17°C, przyjemnie
Stadion ORZEŁ
10min E (4:48min/km)
8x200m/200m Trucht (34-36sec) KOLCE
10min E (4:57min/km)
Łączny dystans: 7,4KM
Cały dzisiejszy dzień spędziłem na grzebaniu przy aucie. Najpierw wylałem z pół litra wody z tylnego reflektora, osuszyłem, oszlifowałem styki, uszczelniłem, a potem zaczęła się walka z przegubem, która zajęła mi 4h. Upieprzyłem się w smarze jak świnia w błocie. Ostatecznie i tak samemu nie dałem rady, bo nie miałem wystarczająco sił w łapie, aby naprężyć obejmę trzymającą zewnętrzną osłonę przegubu i musiałem wołać kogoś do pomocy. Nie lubię tego uczucia bezradności... Gdyby tego wszystkiego było mało, to jeszcze lewarek mi się zepsuł. Żył 15lat. Żal mi go, był bardzo fajny, oryginalny. Nieźle się przy tym wszystkim namordowałem, coś a la ogólnorozwojówka. Z chęcią bym jeszcze przy nim pogrzebał sobie... Zapuściłem biedaczka ostatnio. Zdrowo jest tak sobie naprawiać własny bolid, człowiek wtedy chociaż wie, że żaden mechanior mu nie sprzedaje lewizny, a przy okazji powstaje swego rodzaju więź kierowca-auto Podobnie niegdyś było z końmi Problem może się natomiast pojawić wtedy, kiedy mamy jakieś współczesne auto, do którego konstruktor przewidział jakieś chore zestawy kluczy, których nie można nigdzie dostać na rynku - wtedy nawet żarówki nie da się samemu zmienić i trzeba grzać do serwisów
Ze 3 dni temu opłaciłem w końcu Bieg Ursynowa. Numerek przyznany. Traktuję ten bieg jako coś w rodzaju punktu odniesienia, bo jednak ostatni bieg na 5km na zawodach biegłem w 2009 roku. Zrobiłem wtedy jakieś 26:30 Kalkulatorki powiadają, że w optymalnych warunkach jestem w stanie polecieć piątkę w 18:18 (tempo 3:40). Gdybym wykręcił coś w granicy 18:0X, to uznałbym to za bardzo dobry bieg, ale biorąc pod uwagę "debiut", to zadowolę się nawet 18:30. No, chyba, że pogoda coś tam jeszcze sobie wymyśli Wtedy te całe rozważania będą nic nie warte. Start jest o mało fortunnej godzinie - 12:00 - więc jeżeli będzie tego dnia lampa, to będzie ona iście dobitna
Bardzo mi się nie chciało wygramolić na dzisiejszy trening.
Ahoj!
Start: Godzina 21:30, 17°C, przyjemnie
Stadion ORZEŁ
10min E (4:48min/km)
8x200m/200m Trucht (34-36sec) KOLCE
10min E (4:57min/km)
Łączny dystans: 7,4KM
Cały dzisiejszy dzień spędziłem na grzebaniu przy aucie. Najpierw wylałem z pół litra wody z tylnego reflektora, osuszyłem, oszlifowałem styki, uszczelniłem, a potem zaczęła się walka z przegubem, która zajęła mi 4h. Upieprzyłem się w smarze jak świnia w błocie. Ostatecznie i tak samemu nie dałem rady, bo nie miałem wystarczająco sił w łapie, aby naprężyć obejmę trzymającą zewnętrzną osłonę przegubu i musiałem wołać kogoś do pomocy. Nie lubię tego uczucia bezradności... Gdyby tego wszystkiego było mało, to jeszcze lewarek mi się zepsuł. Żył 15lat. Żal mi go, był bardzo fajny, oryginalny. Nieźle się przy tym wszystkim namordowałem, coś a la ogólnorozwojówka. Z chęcią bym jeszcze przy nim pogrzebał sobie... Zapuściłem biedaczka ostatnio. Zdrowo jest tak sobie naprawiać własny bolid, człowiek wtedy chociaż wie, że żaden mechanior mu nie sprzedaje lewizny, a przy okazji powstaje swego rodzaju więź kierowca-auto Podobnie niegdyś było z końmi Problem może się natomiast pojawić wtedy, kiedy mamy jakieś współczesne auto, do którego konstruktor przewidział jakieś chore zestawy kluczy, których nie można nigdzie dostać na rynku - wtedy nawet żarówki nie da się samemu zmienić i trzeba grzać do serwisów
Ze 3 dni temu opłaciłem w końcu Bieg Ursynowa. Numerek przyznany. Traktuję ten bieg jako coś w rodzaju punktu odniesienia, bo jednak ostatni bieg na 5km na zawodach biegłem w 2009 roku. Zrobiłem wtedy jakieś 26:30 Kalkulatorki powiadają, że w optymalnych warunkach jestem w stanie polecieć piątkę w 18:18 (tempo 3:40). Gdybym wykręcił coś w granicy 18:0X, to uznałbym to za bardzo dobry bieg, ale biorąc pod uwagę "debiut", to zadowolę się nawet 18:30. No, chyba, że pogoda coś tam jeszcze sobie wymyśli Wtedy te całe rozważania będą nic nie warte. Start jest o mało fortunnej godzinie - 12:00 - więc jeżeli będzie tego dnia lampa, to będzie ona iście dobitna
Bardzo mi się nie chciało wygramolić na dzisiejszy trening.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
13.06.2013
Start: Godzina 21:30, 20°C, przyjemnie
40min E (4:56min/km)
Łączny dystans: 8,1KM
A wcześniej...
SIŁKA:
Klata, Rozpiętki, Barki, Łapy, Stabilizacja.
-----------------------------------------------------------
Góra staje się coraz "żywsza". Nie bawiłem się jeszcze w podejście na największy ciężar na klatę, ale 52kg na pojedyńczą serię jestem w stanie jakoś tam uciągnąć. Wagi własnego ciała jeszcze nie targnę, ale takie 55-57kg... Mam jeszcze pół miesiąca na przygotowania. Ciekawe czy to wszystko pozwoli mi urwać jakikolwiek dodatkowy punkcik
Sezon na truskawki w pełni. Ceny w Warszawie są w porządku, za dyszkę idzie dostać 2kg "surowca", więc się nie ograniczam. Od trzech dni wcinam co najmniej kilogram tego dobrodziejstwa dziennie Dzisiaj waga nawet pokazała 66kg - 2kg więcej niż zazwyczaj Chcesz robić masę? Wcinaj truskawki
Pojutrze start. Ciekawe jak to będzie z pogodą.
Ahoj!
Start: Godzina 21:30, 20°C, przyjemnie
40min E (4:56min/km)
Łączny dystans: 8,1KM
A wcześniej...
SIŁKA:
Klata, Rozpiętki, Barki, Łapy, Stabilizacja.
-----------------------------------------------------------
Góra staje się coraz "żywsza". Nie bawiłem się jeszcze w podejście na największy ciężar na klatę, ale 52kg na pojedyńczą serię jestem w stanie jakoś tam uciągnąć. Wagi własnego ciała jeszcze nie targnę, ale takie 55-57kg... Mam jeszcze pół miesiąca na przygotowania. Ciekawe czy to wszystko pozwoli mi urwać jakikolwiek dodatkowy punkcik
Sezon na truskawki w pełni. Ceny w Warszawie są w porządku, za dyszkę idzie dostać 2kg "surowca", więc się nie ograniczam. Od trzech dni wcinam co najmniej kilogram tego dobrodziejstwa dziennie Dzisiaj waga nawet pokazała 66kg - 2kg więcej niż zazwyczaj Chcesz robić masę? Wcinaj truskawki
Pojutrze start. Ciekawe jak to będzie z pogodą.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
15.06.2013
Mam jeszcze trochę czasu do wyjścia, to się z Wami czymś podzielę.
Każdy ma tam jakieś swoje ulubione "nuty" na przedstartową motywacje, jeden preferuje jakieś mocne pieprznięcie rockowe, a drugi woli się uspokajać jakimś chilloutowym rytmem.
U mnie natomiast to wygląda tak, że włażę sobie na utuba, odpalam skrzętnie dobraną playlistę z teledyskami z najlepszego anime wszechczasów i chłonę... Nic na mnie tak bardzo nie działa, jak właśnie tego typu klipy.
Pewnie spora część z Was tego nie zrozumie i uzna za dziecinadę, ale ja - jak i całe moje pokolenie - z tą "bajeczką" dorastałem i widzę w niej niesamowicie potężny przekaz wychowawczy. Dlatego też uważam, że to nie jest taka zwykła bajeczka, no bo jak można uznać za bajeczkę coś, co uczy takich rzeczy/cech jak: poświęcenie dla bliskich i dla większego celu, dążenie do celu mimo bólu, podkreśla ważność tężyzny fizycznej, uczy ciężkiej pracy i tego, że najważniejszą rzeczą na świecie nie jest życie samo w sobie, a to jak się te życie wykorzystuje. Ta bajeczka ma w sobie tak ogromny potencjał dla dzieciaków i młodzieży, że aż mi się wierzyć nie chce, że durny TVN po puszczeniu w Uwadze "Super Niani", która przejechała się po tym Anime jak po jakimś wrogu publicznym nr1 przestałą to emitować. Poprawność polityczna zatriumfowała i teraz dzieciaki oglądają jakieś wyprane z jakichkolwiek wyższych idei gówno, no bo jak można narażać umysły niewinnych dzieci na taką agresję... Nawet kilkutysięczne petycje nic nie dały w obliczu wielkiej polityki. Najwyraźniej ta "bajeczka" została uznana za zbyt wywrotową (a oglądalność wtedy była ogromna) Ahh... Pamiętam, jak to się biegło od razu ze szkoły na RLT7/TVN7, żeby zdążyć na odcinek. Starzeję się
Słońce co prawda mocno świeci, ale nie jest jeszcze aż tak gorąco. Może uda się coś fajnego pobiec
Jadymy hasać!
Ahoj!
Mam jeszcze trochę czasu do wyjścia, to się z Wami czymś podzielę.
Każdy ma tam jakieś swoje ulubione "nuty" na przedstartową motywacje, jeden preferuje jakieś mocne pieprznięcie rockowe, a drugi woli się uspokajać jakimś chilloutowym rytmem.
U mnie natomiast to wygląda tak, że włażę sobie na utuba, odpalam skrzętnie dobraną playlistę z teledyskami z najlepszego anime wszechczasów i chłonę... Nic na mnie tak bardzo nie działa, jak właśnie tego typu klipy.
Pewnie spora część z Was tego nie zrozumie i uzna za dziecinadę, ale ja - jak i całe moje pokolenie - z tą "bajeczką" dorastałem i widzę w niej niesamowicie potężny przekaz wychowawczy. Dlatego też uważam, że to nie jest taka zwykła bajeczka, no bo jak można uznać za bajeczkę coś, co uczy takich rzeczy/cech jak: poświęcenie dla bliskich i dla większego celu, dążenie do celu mimo bólu, podkreśla ważność tężyzny fizycznej, uczy ciężkiej pracy i tego, że najważniejszą rzeczą na świecie nie jest życie samo w sobie, a to jak się te życie wykorzystuje. Ta bajeczka ma w sobie tak ogromny potencjał dla dzieciaków i młodzieży, że aż mi się wierzyć nie chce, że durny TVN po puszczeniu w Uwadze "Super Niani", która przejechała się po tym Anime jak po jakimś wrogu publicznym nr1 przestałą to emitować. Poprawność polityczna zatriumfowała i teraz dzieciaki oglądają jakieś wyprane z jakichkolwiek wyższych idei gówno, no bo jak można narażać umysły niewinnych dzieci na taką agresję... Nawet kilkutysięczne petycje nic nie dały w obliczu wielkiej polityki. Najwyraźniej ta "bajeczka" została uznana za zbyt wywrotową (a oglądalność wtedy była ogromna) Ahh... Pamiętam, jak to się biegło od razu ze szkoły na RLT7/TVN7, żeby zdążyć na odcinek. Starzeję się
Słońce co prawda mocno świeci, ale nie jest jeszcze aż tak gorąco. Może uda się coś fajnego pobiec
Jadymy hasać!
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
15.06.2013
Start: Godzina 12:00, 22°C w cieniu, słonecznie. Gorąco.
Aż mnie smutek ogarnia, że muszę dać etykietę "zawody".
BIEG URSYNOWA - 5KM
Czas Netto: 18:50
Śr Tempo: 3:45
Trasa: Płaska. Idealna na życiówki. Ostatnie 2km pod średni wiatr.
Lapy z Garmina:
1 3:25
2 3:33
3 3:42
4 4:03
5 4:01
Jestem załamany. Ja mam lepsze międzyczasy na 10km niż to, co tutaj pokazałem. Na ostatnim biegu na 10,5km - na cięższej trasie i w deszczu - mój międzyczas na 5km wynosił 18:48, a tutaj na mecie prawie mdlałem.
Ale od początku:
Dzień zaczął się bardzo fajnie. Wyspałem się, miałem dobry humor, czułem naprawdę moc i taką pozytywną energię. Pogoda rano wydawała się bardzo fajna jak na czerwiec, ale oczywiście do 12 słońce uderzyło żarem i "fajność" szlag trafił. Naprawdę dzisiaj miałem ochotę na jakiś mocny bieg, taki do wyniszczenia... Rano nawet miałem wrażenie, że polecę lepiej niż prawił kalkulator. Co prawda czułem zakwasy w górnych partiach spowodowanych czwartkową siłownią, ale to nie powinno mieć przy tym wszystkim aż tak dużego znaczenia. Do 2km biegło mi się bardzo fajnie, lekko. I nagle, na przestrzeni 200m, coś we mnie uderzyło. Nie rozumiem co się stało. Pierwszy raz coś takiego mi się stało. Od razu mi się skrócił krok i już tylko mnie wyprzedzano. Dziwne, bo nogi jakoś specjalnie nie paliły, było wszystko ok pod tym względem. Tempo 4:00 to było wszystko. Straszne uczucie... Wyprzedzały mnie tak zgarbieni biegacze, że mi się płakać chciało. Na 3km jeszcze się okazało, że za dużo/źle rano zjadłem i zaczęło mnie brać na sranie. Już miałem się zatrzymać, bo wiedziałem co z tego biegu wyjdzie, ale w końcu doszedłem do wniosku, że jak raz zejdę z trasy, to będę to już robić częściej. Nic nie rozumiem. I jeszcze ten cholerny prawy pośladek napier***a, ledwo siedzę. Ja nie byłem cięty na jakiś wynik, ale 19 minut to jest straszna porażka.
Czasami słyszy się, że:
Ale po tym biegu łapie mnie deprecha. Człowiek w ogóle zaczyna się zastanawiać czy to ma sens, czy w ogóle warto się męczyć, że po co mi to wszystko. Straszna bieda. Cały czas w treningu, mnóstwo ogólnorozwojówki, zero życia ze znajomymi i to wszystko odwdzięcza się takim gównem. Jak zawodnik (nawet psi amator) zaczyna tracić wiarę w siebie, to znaczy, że zaczyna pojawiać się problem. Czarno widzę te testy na awf.
Nie wiem. Może to ta pogoda? Ale z kolei znajomi pobiegli dość dobrze, więc sam nie wiem. Ja co prawda jestem bardzo wrażliwy na takie temperatury i byle 20 stopni w słońcu mnie niszczy chyba bardziej niż wszystkich, ale że aż tak? Żałuję wydanych pieniędzy na pakiet.
EDIT: Dobre zdjęcie
fot. Bartosz Rymkiewicz
Nigdy nie rób sobie nadziei. Zawsze miej na uwadze, żeś cienki, bo w innym wypadku będziesz cierpieć.
Ahoj
Start: Godzina 12:00, 22°C w cieniu, słonecznie. Gorąco.
Aż mnie smutek ogarnia, że muszę dać etykietę "zawody".
BIEG URSYNOWA - 5KM
Czas Netto: 18:50
Śr Tempo: 3:45
Trasa: Płaska. Idealna na życiówki. Ostatnie 2km pod średni wiatr.
Lapy z Garmina:
1 3:25
2 3:33
3 3:42
4 4:03
5 4:01
Jestem załamany. Ja mam lepsze międzyczasy na 10km niż to, co tutaj pokazałem. Na ostatnim biegu na 10,5km - na cięższej trasie i w deszczu - mój międzyczas na 5km wynosił 18:48, a tutaj na mecie prawie mdlałem.
Ale od początku:
Dzień zaczął się bardzo fajnie. Wyspałem się, miałem dobry humor, czułem naprawdę moc i taką pozytywną energię. Pogoda rano wydawała się bardzo fajna jak na czerwiec, ale oczywiście do 12 słońce uderzyło żarem i "fajność" szlag trafił. Naprawdę dzisiaj miałem ochotę na jakiś mocny bieg, taki do wyniszczenia... Rano nawet miałem wrażenie, że polecę lepiej niż prawił kalkulator. Co prawda czułem zakwasy w górnych partiach spowodowanych czwartkową siłownią, ale to nie powinno mieć przy tym wszystkim aż tak dużego znaczenia. Do 2km biegło mi się bardzo fajnie, lekko. I nagle, na przestrzeni 200m, coś we mnie uderzyło. Nie rozumiem co się stało. Pierwszy raz coś takiego mi się stało. Od razu mi się skrócił krok i już tylko mnie wyprzedzano. Dziwne, bo nogi jakoś specjalnie nie paliły, było wszystko ok pod tym względem. Tempo 4:00 to było wszystko. Straszne uczucie... Wyprzedzały mnie tak zgarbieni biegacze, że mi się płakać chciało. Na 3km jeszcze się okazało, że za dużo/źle rano zjadłem i zaczęło mnie brać na sranie. Już miałem się zatrzymać, bo wiedziałem co z tego biegu wyjdzie, ale w końcu doszedłem do wniosku, że jak raz zejdę z trasy, to będę to już robić częściej. Nic nie rozumiem. I jeszcze ten cholerny prawy pośladek napier***a, ledwo siedzę. Ja nie byłem cięty na jakiś wynik, ale 19 minut to jest straszna porażka.
Czasami słyszy się, że:
Ale po tym biegu łapie mnie deprecha. Człowiek w ogóle zaczyna się zastanawiać czy to ma sens, czy w ogóle warto się męczyć, że po co mi to wszystko. Straszna bieda. Cały czas w treningu, mnóstwo ogólnorozwojówki, zero życia ze znajomymi i to wszystko odwdzięcza się takim gównem. Jak zawodnik (nawet psi amator) zaczyna tracić wiarę w siebie, to znaczy, że zaczyna pojawiać się problem. Czarno widzę te testy na awf.
Nie wiem. Może to ta pogoda? Ale z kolei znajomi pobiegli dość dobrze, więc sam nie wiem. Ja co prawda jestem bardzo wrażliwy na takie temperatury i byle 20 stopni w słońcu mnie niszczy chyba bardziej niż wszystkich, ale że aż tak? Żałuję wydanych pieniędzy na pakiet.
EDIT: Dobre zdjęcie
fot. Bartosz Rymkiewicz
Nigdy nie rób sobie nadziei. Zawsze miej na uwadze, żeś cienki, bo w innym wypadku będziesz cierpieć.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
16.06.2013
Start: Godzina 17:00, 25°C, słonecznie. Gorąco.
CROSS - Wybrałem się do lasu.
66min E (5:34min/km)
Tętno: 68%
Łączny dystans: 11,85KM
-------------------------------------------------------
Delikatnie. Żeby odpocząć.
Aleście mnie tam pocisnęli w komentarzach I dobrze, o to chodzi.
Ahoj
Start: Godzina 17:00, 25°C, słonecznie. Gorąco.
CROSS - Wybrałem się do lasu.
66min E (5:34min/km)
Tętno: 68%
Łączny dystans: 11,85KM
-------------------------------------------------------
Delikatnie. Żeby odpocząć.
Aleście mnie tam pocisnęli w komentarzach I dobrze, o to chodzi.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
19.06.2013
Start: Godzina 21:00, 22°C, na początku było jeszcze jasno. Było nawet w porzadku.
Stadion ORZEŁ
15min E (4:51min/km)
10x300m / p 2min Trucht - KOLCE (56-58sec, ostatnie 54sec)
10min E (4:55min/km)
Łączny dystans: 11,2KM
Mnóstwo komarów Dobry trening. W ciągu dnia było ponad 30°C i nie wiem czemu, ale jakoś nie potrafię sobie wyobrazić robienia treningu w takiej temperaturze
Cały dzień prześmigałem na czereśniach i truskawkach
Ahoj
Start: Godzina 21:00, 22°C, na początku było jeszcze jasno. Było nawet w porzadku.
Stadion ORZEŁ
15min E (4:51min/km)
10x300m / p 2min Trucht - KOLCE (56-58sec, ostatnie 54sec)
10min E (4:55min/km)
Łączny dystans: 11,2KM
Mnóstwo komarów Dobry trening. W ciągu dnia było ponad 30°C i nie wiem czemu, ale jakoś nie potrafię sobie wyobrazić robienia treningu w takiej temperaturze
Cały dzień prześmigałem na czereśniach i truskawkach
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
21.06.2013
Start: Godzina 21:00, 21°C, deszcz, burzowo - Duszno.
60min E (4:51min/km)
Łączny dystans: 12,4KM
Jutro uderzamy z masksiem97 na Orła. Będziem śmigać test na 1000m
Nie czuję się zbyt pewnie na takich dystansach, zawsze coś tam nie wychodzi. Biorąc pod uwagę czasy z 800m, to Maks jest faworytem. Czyli ten, no... Zapraszamy Panie z Warszawy na trybuny
Powoli zlepiam nowy teledysk Tym razem będzie on bardziej zróżnicowany i przede wszystkim dopracowany. Na razie mam równe 34sec obrobione (Efekt dwóch dni - tj ładowań baterii - zdjęciowych + sama obróbka). Może jutro uda się jeszcze zdobyć kilka fajnych ujęć
Ahoj
Start: Godzina 21:00, 21°C, deszcz, burzowo - Duszno.
60min E (4:51min/km)
Łączny dystans: 12,4KM
Jutro uderzamy z masksiem97 na Orła. Będziem śmigać test na 1000m
Nie czuję się zbyt pewnie na takich dystansach, zawsze coś tam nie wychodzi. Biorąc pod uwagę czasy z 800m, to Maks jest faworytem. Czyli ten, no... Zapraszamy Panie z Warszawy na trybuny
Powoli zlepiam nowy teledysk Tym razem będzie on bardziej zróżnicowany i przede wszystkim dopracowany. Na razie mam równe 34sec obrobione (Efekt dwóch dni - tj ładowań baterii - zdjęciowych + sama obróbka). Może jutro uda się jeszcze zdobyć kilka fajnych ujęć
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
22.06.2013
Start: Godzina 20:00, 21°C, znośnie.
Stadion ORZEŁ
11:30min E (5:38min/km)
2x100m / p Spacer/trucht
TEST na 1000m - KOLCE
15min odpoczynku.
300m / p 1min Trucht - 47sec
Łączny dystans: 3,45KM
Zanim podam wynik na "1000m", to z czymś się podzielę, bo dzisiaj była historyjka
HISTORYJKA DNIA:
Umówiliśmy się z maksio97 na 20 na Orle. My byliśmy kapkę wcześniej. Przechodzimy sobie przez bramę wejściową i obok mijamy gościa od kortów tenisowych, który mówi, że już zamyka i że mamy sobie spadać Odpowiadam, że my idziemy na bieżnie i żeby się nie martwił, bo sobie przejdziemy przez płot i że od zawsze wszyscy tak robią (sam ostatnio pomagałem komuś się przedrzeć przez te ogrodzenie). Gościu nic nie odpowiedział i kiwnął głową - uznałem to za gest zezwolenia. No więc jesteśmy już na stadionie i po chwili pojawia się Maks, który musiał się przedzierać przez płot z drugiej strony stadionu, bo nie chciano go wpuścić OK, idzie to zrozumieć. Rozgrzani ustawiamy się na linii. Paszli. Pierwsze 200m otwieram/y za mocno i chyba Maks coś parsknął, że za szybko (?). Pierwsze 200m weszło w 32sec. Od razu zwalniam i potem już nie patrzę na zegarek. 400m - jest ok. 600m - włazi ten gość od tenisa na bieżnię i chyba mówi "kończymy", ignoruję go i lecę dalej. 800m - oddechowo jest w porzadku, ręce pieką, przyśpieszam, bo jeszcze mam z czego. 900m - wychodzę z wirażu i tenisista staje mi na pierwszym torze Krzyczę do niego resztką tchu: "Test na tysiąc" i sugestywnie ruszam ręką w bok, aby sobie zszedł na tą chwilę. Ale NIE. Łysy jest zawzięty Zablokował mnie. Nie chciałem w niego "wejść" i zrobić mu krzywdy i się zatrzymałem. Maks na luzaku przebiega obok. Podpieram się o kolana i łapię oddech. Mówię do gościa "50 metrów!" "50 metrów!". Łysy się burzy. Już nie pamiętam co tam gadał, ale gościu ewidentnie nie wiedział co robić. Zaczął się odgrażać policją i że jestem jego gościem. Odpowiadam, żeby sobie dzwonił i że ciekawe za czyje pieniądze ten obiekt został postawiony. Chyba mu też tam coś pocisnąłem na odchodne - fajfus? Mogłem czmychnąć na któryś tor i go wyminąć, albo ostatecznie wejść taranem - powiedziałbym, że nie byłem w stanie się zatrzymać ze zmęczenia Powoli, bez żadnego spięcia podchodzę do Maksa, pytam o czas i obgadujemy sytuację Posiedzieliśmy tak z 10min zanim w ogóle zaczęliśmy się zbierać. Podchodzimy do wyjścia. Zamknięte Gościa już nie ma. Chwila namysłu i pada wniosek: "Zamknął nas i sobie poszedł? Po cholerę więc robił awanturę?" Podchodzimy do niższego płotka, coby koleżanka miała łatwiej się przedostać i w 3 auta podjeżdżają panowie z ochrony Wychodzi pierwszy i bojowo nastawiony rzuca "Co tu się dzieje?" Opowiadam więc, że robiliśmy sobie test na 1000m i jak wygląda tutaj ogólnie sytuacja na stadionie, że praktycznie zawsze się przechodzi przez płot i jest to swego rodzaju ciche przyzwolenie, że ludzie tutaj i o 23 przychodzą i robią trening. Ochroniarze zachowali się bardzo w porządku, chyba zrozumieli temat. Rzuciłem też od siebie, że Orlików, to już na 4 spusty się nie zamyka, a taki stadion lekkoatletyczny jak najbardziej. Jakbym chciał coś ukraść, to i tak bym się przedostał przez ten marny płot. Nie miałem obowiązku, ale dałem się wylegitymować No i pytam się co dalej. Czekamy na policję? Ochroniarze odpowiadają, że trzeba najwyraźniej poczekać na tego, który ich wezwał, bo gościa nie ma na obiekcie Myślę sobie - Fajnie, niech wraca Ostatecznie obyło się bez policji, a ja jeszcze za stadionem dokręciłem mocne 300m.
Wiecie co jest najśmieszniejsze w tej całej sytuacji? Gościu nie dzwonił po tych ochroniarzy, on cisnął alarm i sobie poszedł w cholerę
Ostatecznie zrobiłem:
940m
Wynik: 2:51
Za wirażem byłbym w stanie jeszcze przyśpieszyć. Ciekawe ile by mi ostatecznie wyszło Szkoda.
Jak odjeżdżaliśmy, to ochroniarze nadal czekali w 3 auta i najwyraźniej czekali na tego gościa Masz pecha kolego tenisisto, masz pecha.
Ahoj!
Start: Godzina 20:00, 21°C, znośnie.
Stadion ORZEŁ
11:30min E (5:38min/km)
2x100m / p Spacer/trucht
TEST na 1000m - KOLCE
15min odpoczynku.
300m / p 1min Trucht - 47sec
Łączny dystans: 3,45KM
Zanim podam wynik na "1000m", to z czymś się podzielę, bo dzisiaj była historyjka
HISTORYJKA DNIA:
Umówiliśmy się z maksio97 na 20 na Orle. My byliśmy kapkę wcześniej. Przechodzimy sobie przez bramę wejściową i obok mijamy gościa od kortów tenisowych, który mówi, że już zamyka i że mamy sobie spadać Odpowiadam, że my idziemy na bieżnie i żeby się nie martwił, bo sobie przejdziemy przez płot i że od zawsze wszyscy tak robią (sam ostatnio pomagałem komuś się przedrzeć przez te ogrodzenie). Gościu nic nie odpowiedział i kiwnął głową - uznałem to za gest zezwolenia. No więc jesteśmy już na stadionie i po chwili pojawia się Maks, który musiał się przedzierać przez płot z drugiej strony stadionu, bo nie chciano go wpuścić OK, idzie to zrozumieć. Rozgrzani ustawiamy się na linii. Paszli. Pierwsze 200m otwieram/y za mocno i chyba Maks coś parsknął, że za szybko (?). Pierwsze 200m weszło w 32sec. Od razu zwalniam i potem już nie patrzę na zegarek. 400m - jest ok. 600m - włazi ten gość od tenisa na bieżnię i chyba mówi "kończymy", ignoruję go i lecę dalej. 800m - oddechowo jest w porzadku, ręce pieką, przyśpieszam, bo jeszcze mam z czego. 900m - wychodzę z wirażu i tenisista staje mi na pierwszym torze Krzyczę do niego resztką tchu: "Test na tysiąc" i sugestywnie ruszam ręką w bok, aby sobie zszedł na tą chwilę. Ale NIE. Łysy jest zawzięty Zablokował mnie. Nie chciałem w niego "wejść" i zrobić mu krzywdy i się zatrzymałem. Maks na luzaku przebiega obok. Podpieram się o kolana i łapię oddech. Mówię do gościa "50 metrów!" "50 metrów!". Łysy się burzy. Już nie pamiętam co tam gadał, ale gościu ewidentnie nie wiedział co robić. Zaczął się odgrażać policją i że jestem jego gościem. Odpowiadam, żeby sobie dzwonił i że ciekawe za czyje pieniądze ten obiekt został postawiony. Chyba mu też tam coś pocisnąłem na odchodne - fajfus? Mogłem czmychnąć na któryś tor i go wyminąć, albo ostatecznie wejść taranem - powiedziałbym, że nie byłem w stanie się zatrzymać ze zmęczenia Powoli, bez żadnego spięcia podchodzę do Maksa, pytam o czas i obgadujemy sytuację Posiedzieliśmy tak z 10min zanim w ogóle zaczęliśmy się zbierać. Podchodzimy do wyjścia. Zamknięte Gościa już nie ma. Chwila namysłu i pada wniosek: "Zamknął nas i sobie poszedł? Po cholerę więc robił awanturę?" Podchodzimy do niższego płotka, coby koleżanka miała łatwiej się przedostać i w 3 auta podjeżdżają panowie z ochrony Wychodzi pierwszy i bojowo nastawiony rzuca "Co tu się dzieje?" Opowiadam więc, że robiliśmy sobie test na 1000m i jak wygląda tutaj ogólnie sytuacja na stadionie, że praktycznie zawsze się przechodzi przez płot i jest to swego rodzaju ciche przyzwolenie, że ludzie tutaj i o 23 przychodzą i robią trening. Ochroniarze zachowali się bardzo w porządku, chyba zrozumieli temat. Rzuciłem też od siebie, że Orlików, to już na 4 spusty się nie zamyka, a taki stadion lekkoatletyczny jak najbardziej. Jakbym chciał coś ukraść, to i tak bym się przedostał przez ten marny płot. Nie miałem obowiązku, ale dałem się wylegitymować No i pytam się co dalej. Czekamy na policję? Ochroniarze odpowiadają, że trzeba najwyraźniej poczekać na tego, który ich wezwał, bo gościa nie ma na obiekcie Myślę sobie - Fajnie, niech wraca Ostatecznie obyło się bez policji, a ja jeszcze za stadionem dokręciłem mocne 300m.
Wiecie co jest najśmieszniejsze w tej całej sytuacji? Gościu nie dzwonił po tych ochroniarzy, on cisnął alarm i sobie poszedł w cholerę
Ostatecznie zrobiłem:
940m
Wynik: 2:51
Za wirażem byłbym w stanie jeszcze przyśpieszyć. Ciekawe ile by mi ostatecznie wyszło Szkoda.
Jak odjeżdżaliśmy, to ochroniarze nadal czekali w 3 auta i najwyraźniej czekali na tego gościa Masz pecha kolego tenisisto, masz pecha.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
23.06.2013
Studio filmowe Univers...
Przedstawia...
Running Motivation - Hall of Fame
Filmik ma lekko ponad 2 minutki, a więc jak się nie spodoba, to stracicie tylko 2 min życia Ale i tak miejcie na uwadze, że ja tych 2min wam i tak nie zwrócę.
Gdzieś tam kiedyś w komentarzach pisałem, że mam ochotę raz jeszcze spróbować zrobić taki filmik, ale tym razem bardziej się do tego przygotować - oto i efekt. Potrzebowałem na to 3 dni zdjęciowych, wczorajszej zarwanej nocy (położyłem się o 7) i łącznie ok 8h montowania. Poznałem sporo ciekawych sztuczek edytorskich i może kiedyś, kiedy znowu mnie złapie ochota i pojawi się fajny pomysł na teledysk, to je wykorzystam w lepszy sposób. Jest tam też trochę ujęć ze wczorajszego testu na 1000m z Maksem. W jednym ujęciu pojawia się nawet owy tenisista. Z tego miejsce chciałem go serdecznie pozdrowić. Ja tam do Ciebie "w gości" często wpadam, więc jeszcze sobie porozmawiamy
Wczoraj, gdzieś koło 24 siadłem do tego i nie przestałem montować do 6 rano
Wsłuchajcie się w tekst piosenki Starałem się, aby poszczególne ujęcia miały swój wyraz w tekście właśnie.
Miałem też niesamowitego farta z tymi Iskrami zostawiającymi biało czerwone ślady na niebie.
Ahoj!
Studio filmowe Univers...
Przedstawia...
Running Motivation - Hall of Fame
Filmik ma lekko ponad 2 minutki, a więc jak się nie spodoba, to stracicie tylko 2 min życia Ale i tak miejcie na uwadze, że ja tych 2min wam i tak nie zwrócę.
Gdzieś tam kiedyś w komentarzach pisałem, że mam ochotę raz jeszcze spróbować zrobić taki filmik, ale tym razem bardziej się do tego przygotować - oto i efekt. Potrzebowałem na to 3 dni zdjęciowych, wczorajszej zarwanej nocy (położyłem się o 7) i łącznie ok 8h montowania. Poznałem sporo ciekawych sztuczek edytorskich i może kiedyś, kiedy znowu mnie złapie ochota i pojawi się fajny pomysł na teledysk, to je wykorzystam w lepszy sposób. Jest tam też trochę ujęć ze wczorajszego testu na 1000m z Maksem. W jednym ujęciu pojawia się nawet owy tenisista. Z tego miejsce chciałem go serdecznie pozdrowić. Ja tam do Ciebie "w gości" często wpadam, więc jeszcze sobie porozmawiamy
Wczoraj, gdzieś koło 24 siadłem do tego i nie przestałem montować do 6 rano
Wsłuchajcie się w tekst piosenki Starałem się, aby poszczególne ujęcia miały swój wyraz w tekście właśnie.
Miałem też niesamowitego farta z tymi Iskrami zostawiającymi biało czerwone ślady na niebie.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
25.06.2013
Start: Godzina 21:00, 22°C, deszcz, w oddali burza - przyjemnie.
20min E (4:38min/km)
10x100/100 - 16-17sec
20min E (4:45min/km)
Łączny dystans: 10,9KM
W piątek start na 1500m. Start jest gdzieś o 11, więc jeszcze znośnie. Te 5min na 1500m powinno pęknąć. Do piątku już praktycznie nic nie robię. Jedynie w czwartek będzie lekki rozruch.
Dzisiaj rano miałem ciekawą sytuację z policją. Zajechali mi drogę radiowozem jak sobie przechodziłem chodnikiem i oskarżyli mnie o wybijanie szyb Jak u Kafki normalnie - chociaż nie, ja niby wiedziałem o co jestem podejrzany . Ostatecznie mnie łaskawie wypuścili. Przepraszam, oczywiście, nie usłyszałem - honor nie pozwalał
Ahoj!
Start: Godzina 21:00, 22°C, deszcz, w oddali burza - przyjemnie.
20min E (4:38min/km)
10x100/100 - 16-17sec
20min E (4:45min/km)
Łączny dystans: 10,9KM
W piątek start na 1500m. Start jest gdzieś o 11, więc jeszcze znośnie. Te 5min na 1500m powinno pęknąć. Do piątku już praktycznie nic nie robię. Jedynie w czwartek będzie lekki rozruch.
Dzisiaj rano miałem ciekawą sytuację z policją. Zajechali mi drogę radiowozem jak sobie przechodziłem chodnikiem i oskarżyli mnie o wybijanie szyb Jak u Kafki normalnie - chociaż nie, ja niby wiedziałem o co jestem podejrzany . Ostatecznie mnie łaskawie wypuścili. Przepraszam, oczywiście, nie usłyszałem - honor nie pozwalał
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
28.06.2013
Start: Godzina 11:30, 17°C, pochmurnie, lekki wiaterek - bardzo fajna pogoda.
Stadion AWF
100m - 13:35 (dokładnie tyle samo, co na BBL-u - szybciej nie umiem )
Kula - Mniej jak 7m...
1500m - 4:53:24 PB (3:15min/km)
W pchnięciu kulą i na 100m byłem najgorszy z grupy Tak że awf nie będzie dla mnie, trudno. Ale spróbowałem. W grupie miałem gości o naprawdę przyzwoitych sylwetkach, jedynie ja takie chucherko. Głupio się tam trochę czułem Nie żebym wylewał jakieś swoje gorzkie żale, ale po prawdzie to takie testy są bardzo krzywdzące... Ja 4 lata zasuwam po ścieżkach, nie opierdalam się, a mimo to, ze względu na "specjalizację" nie jestem w stanie nawiązać walki. Na 1500m też nie byłem najlepszy, a jedynie 3. Na 10km bym ich wciągnął nosem, ale na 1500m... No gdzie. Brak mi tego kickdownu, takiego eye of the tiger jak u Rockiego. Pewnie to wszystko siedzi w głowie, chyba sam gdzieś tam podświadomie nie wierzę, że mogę i tutaj to ma swoje odzwierciedlenie...
A teraz odnośnie 1500m.
Jeżeli chodzi o wynik, to przed startem bym taki przyjął z zadowoleniem, ale jednak nie podoba mi się to, w jakim stylu go zrobiłem. Niby poprawiłem się o 7 sec względem pierwszej próby na tym dystansie, ale znowu nie potrafiłem wszystkiego zostawić na bieżni. Chłopaki tam sapali jak parowozy, a ja jeszcze spokojnie, na hamulcu normalnie Po 15min miałem wrażenie, że byłbym w stanie przelecieć ten dystans w tym czasie raz jeszcze. Nie udało mi się nawet zmasakrować nóg . Nie czaję tych dystansów. W sumie nie ma się co dziwić, był to mój drugi start na 1500m ever, a wcześniej tylko raz poleciałem 1000m na treningu.
Jak już wróciłem do szatni się przebrać, to... Wpadłem na Yareda Shegumo Był po treningu i przebierał się obok. Podałem grabę i rzekłem, że chłopaki to nawet nie wiedzą z kim się przebierają Fajny gość. Wiecznie uśmiechnięty.
Trzeba pokombinować co dalej. Na pewno muszę pójść do fizjo...
Ahoj!
Start: Godzina 11:30, 17°C, pochmurnie, lekki wiaterek - bardzo fajna pogoda.
Stadion AWF
100m - 13:35 (dokładnie tyle samo, co na BBL-u - szybciej nie umiem )
Kula - Mniej jak 7m...
1500m - 4:53:24 PB (3:15min/km)
W pchnięciu kulą i na 100m byłem najgorszy z grupy Tak że awf nie będzie dla mnie, trudno. Ale spróbowałem. W grupie miałem gości o naprawdę przyzwoitych sylwetkach, jedynie ja takie chucherko. Głupio się tam trochę czułem Nie żebym wylewał jakieś swoje gorzkie żale, ale po prawdzie to takie testy są bardzo krzywdzące... Ja 4 lata zasuwam po ścieżkach, nie opierdalam się, a mimo to, ze względu na "specjalizację" nie jestem w stanie nawiązać walki. Na 1500m też nie byłem najlepszy, a jedynie 3. Na 10km bym ich wciągnął nosem, ale na 1500m... No gdzie. Brak mi tego kickdownu, takiego eye of the tiger jak u Rockiego. Pewnie to wszystko siedzi w głowie, chyba sam gdzieś tam podświadomie nie wierzę, że mogę i tutaj to ma swoje odzwierciedlenie...
A teraz odnośnie 1500m.
Jeżeli chodzi o wynik, to przed startem bym taki przyjął z zadowoleniem, ale jednak nie podoba mi się to, w jakim stylu go zrobiłem. Niby poprawiłem się o 7 sec względem pierwszej próby na tym dystansie, ale znowu nie potrafiłem wszystkiego zostawić na bieżni. Chłopaki tam sapali jak parowozy, a ja jeszcze spokojnie, na hamulcu normalnie Po 15min miałem wrażenie, że byłbym w stanie przelecieć ten dystans w tym czasie raz jeszcze. Nie udało mi się nawet zmasakrować nóg . Nie czaję tych dystansów. W sumie nie ma się co dziwić, był to mój drugi start na 1500m ever, a wcześniej tylko raz poleciałem 1000m na treningu.
Jak już wróciłem do szatni się przebrać, to... Wpadłem na Yareda Shegumo Był po treningu i przebierał się obok. Podałem grabę i rzekłem, że chłopaki to nawet nie wiedzą z kim się przebierają Fajny gość. Wiecznie uśmiechnięty.
Trzeba pokombinować co dalej. Na pewno muszę pójść do fizjo...
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
29.06.2013
Start: Godzina 9:0, 18°C, słonecznie - przyjemne warunki.
ParkRun - Park Skaryszewski 5KM
Czas Netto: 18:14
Śr Tempo: 3:41
Trasa: Płaska. Złożona z pętli. Brak atestu.
Międzyczasy z Garmina:
1 3:33
2 3:39
3 3:42
4 3:45
5 3:44
Bieg na spontanie. Wczoraj, 2h przed snem wylookałem "wydarzenie" na facebooku, obgadałem sprawę i dostałem zielone światło. I tak następny tydzień ma być z założenia dość regeneracyjny, więc pomyślałem, że fajnie by było przed tym jeszcze dobić nogi.
Wg garmina trasa miała 4,96km (u kolegi wskazało podobnie). Na Biegu Ursynowa garmin mi pokazał 5,01km, więc nawet jeżeli trasie brakowało tych 0,04km, to i tak wynik byłby lepszy niż ostatnio. Tym razem nie napalałem się na żaden konkretny wynik, na żadną rywalizację i od razu łatwiej było biec. W ogóle to trudno byłoby się napalać na optymalny bieg mając w nogach wczorajsze 1500m.
A tutaj prezent ode mnie:
Wiewóreczka turla pomarańczkę. Sweet, huh?
Mam zakwaszony prawy bark po ciskaniu tą kulą...
Ahoj!
Start: Godzina 9:0, 18°C, słonecznie - przyjemne warunki.
ParkRun - Park Skaryszewski 5KM
Czas Netto: 18:14
Śr Tempo: 3:41
Trasa: Płaska. Złożona z pętli. Brak atestu.
Międzyczasy z Garmina:
1 3:33
2 3:39
3 3:42
4 3:45
5 3:44
Bieg na spontanie. Wczoraj, 2h przed snem wylookałem "wydarzenie" na facebooku, obgadałem sprawę i dostałem zielone światło. I tak następny tydzień ma być z założenia dość regeneracyjny, więc pomyślałem, że fajnie by było przed tym jeszcze dobić nogi.
Wg garmina trasa miała 4,96km (u kolegi wskazało podobnie). Na Biegu Ursynowa garmin mi pokazał 5,01km, więc nawet jeżeli trasie brakowało tych 0,04km, to i tak wynik byłby lepszy niż ostatnio. Tym razem nie napalałem się na żaden konkretny wynik, na żadną rywalizację i od razu łatwiej było biec. W ogóle to trudno byłoby się napalać na optymalny bieg mając w nogach wczorajsze 1500m.
A tutaj prezent ode mnie:
Wiewóreczka turla pomarańczkę. Sweet, huh?
Mam zakwaszony prawy bark po ciskaniu tą kulą...
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
01.07.2013
PODSUMOWANIE CZERWCA:
- 190KM,
- 24 Jednostki biegowe,
- Ogólnorozwojówka i Stabilizacja (w połowie miesiąca przestałem liczyć),
- Sporo biegania w kolcach,
- Życiówki na 1500m i 5KM,
Podobał mi się ten miesiąc (oprócz Biegu Ursynowa). Było sporo mocnego biegania na bieżni, sporo ogólnorozwojówki. Martwi mnie tylko ten mój problem z prawym biodrem/pośladkowym, nadal nic się nie poprawia... Miałem iść do fizjo, ale znowu przyjdzie mi walczyć z dentystą i nie będzie środków na takie zabawy. Co z tego, że nie korzystasz z nieefektywnej, państwowej "opieki" zdrowotnej, pieniądze i tak muszą być Ci zabrane, przecież ktoś musi łożyć na tą hordę urzędników i ich prawa pracy - Socjalizm. Człowiek stara się o tym nie myśleć, ale jak już zacznie... Czyste złodziejstwo, złodziejstwo powered by 20 lat sejmu. Niech ten cały ZUS już się załamie, im szybciej, tym lepiej.
Trochę mnie zniosło z tematu
Wpisałem sobie w stopkę PB z tych sobotnich 5km, będę od razu wiedzieć jaki czas przyjdzie mi łamać następnym razem Pewnie ktoś się tam będzie pukać w głowę po czym, ale ten tydzień ma być b. delikatny, regeneracyjny. Po tych sobotnich 5km w ogóle nie biegałem, dopiero jutro coś tam pohasam. To tak na zakończenie pierwszej połowy sezonu, coś a la ładowanie baterii przed jego drugą połową. Szczerze powiedziawszy, to gdyby było więcej amatorskich zawodów na bieżni, to bym zmienił priorytet i skłaniał się do biegania pod dystanse 1500m-3000m i 5km 10km to jednak straszna nuda w porównaniu do takich 1500m. Nawet trening jest o wiele ciekawszy. Po tych zabawach na bieżni czuję wręcz obrzydzenie do maratonu, toż to okrutna nuda A tak... pozostaje nadal walczyć o 36:XX/10k na koniec sezonu. Nie ma co prawda zbyt wiele czasu, ale nadal wierzę, że jest to do zrobienia w moim przypadku Musi po prostu wszystko zaskoczyć, tak jak to było na jesieni 2012. Postaram się już tak nie spinać. Zobaczymy.
Ja przez ten tydzień raczej zbyt wiele ciekawych rzeczy do pisania mieć nie będę - no, chyba, że problem z zębem będzie na tyle duży, że wpadnę się trochę pożalić na swój ciężki los - więc pewnie zaczniemy zabawę z blogiem od przyszłego tygodnia. Może pojawią się w planach jakieś piątki podczas tego lata, będę informować.
Ahoj!
PODSUMOWANIE CZERWCA:
- 190KM,
- 24 Jednostki biegowe,
- Ogólnorozwojówka i Stabilizacja (w połowie miesiąca przestałem liczyć),
- Sporo biegania w kolcach,
- Życiówki na 1500m i 5KM,
Podobał mi się ten miesiąc (oprócz Biegu Ursynowa). Było sporo mocnego biegania na bieżni, sporo ogólnorozwojówki. Martwi mnie tylko ten mój problem z prawym biodrem/pośladkowym, nadal nic się nie poprawia... Miałem iść do fizjo, ale znowu przyjdzie mi walczyć z dentystą i nie będzie środków na takie zabawy. Co z tego, że nie korzystasz z nieefektywnej, państwowej "opieki" zdrowotnej, pieniądze i tak muszą być Ci zabrane, przecież ktoś musi łożyć na tą hordę urzędników i ich prawa pracy - Socjalizm. Człowiek stara się o tym nie myśleć, ale jak już zacznie... Czyste złodziejstwo, złodziejstwo powered by 20 lat sejmu. Niech ten cały ZUS już się załamie, im szybciej, tym lepiej.
Trochę mnie zniosło z tematu
Wpisałem sobie w stopkę PB z tych sobotnich 5km, będę od razu wiedzieć jaki czas przyjdzie mi łamać następnym razem Pewnie ktoś się tam będzie pukać w głowę po czym, ale ten tydzień ma być b. delikatny, regeneracyjny. Po tych sobotnich 5km w ogóle nie biegałem, dopiero jutro coś tam pohasam. To tak na zakończenie pierwszej połowy sezonu, coś a la ładowanie baterii przed jego drugą połową. Szczerze powiedziawszy, to gdyby było więcej amatorskich zawodów na bieżni, to bym zmienił priorytet i skłaniał się do biegania pod dystanse 1500m-3000m i 5km 10km to jednak straszna nuda w porównaniu do takich 1500m. Nawet trening jest o wiele ciekawszy. Po tych zabawach na bieżni czuję wręcz obrzydzenie do maratonu, toż to okrutna nuda A tak... pozostaje nadal walczyć o 36:XX/10k na koniec sezonu. Nie ma co prawda zbyt wiele czasu, ale nadal wierzę, że jest to do zrobienia w moim przypadku Musi po prostu wszystko zaskoczyć, tak jak to było na jesieni 2012. Postaram się już tak nie spinać. Zobaczymy.
Ja przez ten tydzień raczej zbyt wiele ciekawych rzeczy do pisania mieć nie będę - no, chyba, że problem z zębem będzie na tyle duży, że wpadnę się trochę pożalić na swój ciężki los - więc pewnie zaczniemy zabawę z blogiem od przyszłego tygodnia. Może pojawią się w planach jakieś piątki podczas tego lata, będę informować.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
02.07.2013
Start: Godzina 18:00, 27°C, słonecznie, duszno.
40min E (4:29min/km)
Łączny dystans: 8,9KM
Po dwóch dniach bez biegania. Coś strasznie szybkie tempo wyszło. Świeżość?
Nie wchodząc w szczegóły. Straszna męczarnia, cały wczorajszy dzień miałem nerwowe drgawki z tego powodu. Znieczulenie nic nie dawało, a ja z bólu momentami aż jęczałem, do tego jeszcze jakieś bezwładne ruchy nogami na fotelu. Dentysta powoli już się poddawał, klął i spocił się okrutnie. Ponoć jestem specyficznym przypadkiem. Najciekawsza natomiast jest inna rzecz. Dowiedziałem się podczas tej wizyty, że ten mój problem z zębem powodował nieustanny stan zapalny i osłabiał mój organizm. Gdyby mi o tym powiedziano wcześniej, to bym się tego problemu już dawno temu pozbył, a tak przyszło mi z tym chodzić kilka lat - przecież nie boli, więc po co? Od razu skojarzyłem to ze swoimi częstymi problemami z migdałkami. Ciekawe czy by ten stan zapalny wyszedł na morfologii, trzeba było jednak ją sobie zrobić Wmawiam sobie, że jak teraz się tego stanu zapalnego pozbędę na amen, to od razu będę szybciej biegać Jutro powtórka z rozrywki.
Będzie cudownie.
Ahoj!
Start: Godzina 18:00, 27°C, słonecznie, duszno.
40min E (4:29min/km)
Łączny dystans: 8,9KM
Po dwóch dniach bez biegania. Coś strasznie szybkie tempo wyszło. Świeżość?
A więc wpadłem się jednak pożalić.Ja przez ten tydzień raczej zbyt wiele ciekawych rzeczy do pisania mieć nie będę - no, chyba, że problem z zębem będzie na tyle duży, że wpadnę się trochę pożalić na swój ciężki los - więc pewnie zaczniemy zabawę z blogiem od przyszłego tygodnia.
Nie wchodząc w szczegóły. Straszna męczarnia, cały wczorajszy dzień miałem nerwowe drgawki z tego powodu. Znieczulenie nic nie dawało, a ja z bólu momentami aż jęczałem, do tego jeszcze jakieś bezwładne ruchy nogami na fotelu. Dentysta powoli już się poddawał, klął i spocił się okrutnie. Ponoć jestem specyficznym przypadkiem. Najciekawsza natomiast jest inna rzecz. Dowiedziałem się podczas tej wizyty, że ten mój problem z zębem powodował nieustanny stan zapalny i osłabiał mój organizm. Gdyby mi o tym powiedziano wcześniej, to bym się tego problemu już dawno temu pozbył, a tak przyszło mi z tym chodzić kilka lat - przecież nie boli, więc po co? Od razu skojarzyłem to ze swoimi częstymi problemami z migdałkami. Ciekawe czy by ten stan zapalny wyszedł na morfologii, trzeba było jednak ją sobie zrobić Wmawiam sobie, że jak teraz się tego stanu zapalnego pozbędę na amen, to od razu będę szybciej biegać Jutro powtórka z rozrywki.
Będzie cudownie.
Ahoj!