22.06.2013

Start: Godzina 20:00, 21°C, znośnie.
Stadion ORZEŁ
11:30min E (5:38min/km)
2x100m / p Spacer/trucht
TEST na 1000m - KOLCE
15min odpoczynku.
300m / p 1min Trucht - 47sec
Łączny dystans:
3,45KM
Zanim podam wynik na "1000m", to z czymś się podzielę, bo dzisiaj była historyjka
HISTORYJKA DNIA:
Umówiliśmy się z
maksio97 na 20 na Orle. My byliśmy kapkę wcześniej. Przechodzimy sobie przez bramę wejściową i obok mijamy gościa od kortów tenisowych, który mówi, że już zamyka i że mamy sobie spadać

Odpowiadam, że my idziemy na bieżnie i żeby się nie martwił, bo sobie przejdziemy przez płot i że od zawsze wszyscy tak robią (sam ostatnio pomagałem komuś się przedrzeć przez te ogrodzenie). Gościu nic nie odpowiedział i kiwnął głową - uznałem to za gest zezwolenia. No więc jesteśmy już na stadionie i po chwili pojawia się Maks, który musiał się przedzierać przez płot z drugiej strony stadionu, bo nie chciano go wpuścić

OK, idzie to zrozumieć. Rozgrzani ustawiamy się na linii. Paszli.
Pierwsze 200m otwieram/y za mocno i chyba Maks coś parsknął, że za szybko (?). Pierwsze 200m weszło w 32sec. Od razu zwalniam i potem już nie patrzę na zegarek. 400m - jest ok. 600m - włazi ten gość od tenisa na bieżnię i chyba mówi "kończymy", ignoruję go i lecę dalej. 800m - oddechowo jest w porzadku, ręce pieką, przyśpieszam, bo jeszcze mam z czego. 900m - wychodzę z wirażu i tenisista staje mi na pierwszym torze
Krzyczę do niego resztką tchu: "Test na tysiąc" i sugestywnie ruszam ręką w bok, aby sobie zszedł na tą chwilę. Ale
NIE. Łysy jest zawzięty

Zablokował mnie. Nie chciałem w niego "wejść" i zrobić mu krzywdy i się zatrzymałem. Maks na luzaku przebiega obok. Podpieram się o kolana i łapię oddech. Mówię do gościa "50 metrów!" "50 metrów!". Łysy się burzy. Już nie pamiętam co tam gadał, ale gościu ewidentnie nie wiedział co robić. Zaczął się odgrażać policją i że jestem jego gościem. Odpowiadam, żeby sobie dzwonił i że ciekawe za czyje pieniądze ten obiekt został postawiony. Chyba mu też tam coś pocisnąłem na odchodne - fajfus?

Mogłem czmychnąć na któryś tor i go wyminąć, albo ostatecznie wejść taranem -
powiedziałbym, że nie byłem w stanie się zatrzymać ze zmęczenia 
Powoli, bez żadnego spięcia podchodzę do Maksa, pytam o czas i obgadujemy sytuację

Posiedzieliśmy tak z 10min zanim w ogóle zaczęliśmy się zbierać. Podchodzimy do wyjścia. Zamknięte

Gościa już nie ma. Chwila namysłu i pada wniosek:
"Zamknął nas i sobie poszedł? Po cholerę więc robił awanturę?" Podchodzimy do niższego płotka, coby koleżanka miała łatwiej się przedostać
i w 3 auta podjeżdżają panowie z ochrony 
Wychodzi pierwszy i bojowo nastawiony rzuca "Co tu się dzieje?"

Opowiadam więc, że robiliśmy sobie test na 1000m i jak wygląda tutaj ogólnie sytuacja na stadionie, że praktycznie zawsze się przechodzi przez płot i jest to swego rodzaju ciche przyzwolenie, że ludzie tutaj i o 23 przychodzą i robią trening. Ochroniarze zachowali się bardzo w porządku, chyba zrozumieli temat. Rzuciłem też od siebie, że Orlików, to już na 4 spusty się nie zamyka, a taki stadion lekkoatletyczny jak najbardziej. Jakbym chciał coś ukraść, to i tak bym się przedostał przez ten marny płot. Nie miałem obowiązku, ale dałem się wylegitymować

No i pytam się co dalej. Czekamy na policję? Ochroniarze odpowiadają, że trzeba najwyraźniej poczekać na tego, który ich wezwał, bo gościa nie ma na obiekcie
Myślę sobie - Fajnie, niech wraca 
Ostatecznie obyło się bez policji, a ja jeszcze za stadionem dokręciłem
mocne 300m.
Wiecie co jest najśmieszniejsze w tej całej sytuacji? Gościu nie dzwonił po tych ochroniarzy, on cisnął alarm i sobie poszedł w cholerę
Ostatecznie zrobiłem:
940m
Wynik:
2:51
Za wirażem byłbym w stanie jeszcze przyśpieszyć. Ciekawe ile by mi ostatecznie wyszło

Szkoda.
Jak odjeżdżaliśmy, to ochroniarze nadal czekali w 3 auta i najwyraźniej czekali na tego gościa
Masz pecha kolego tenisisto, masz pecha.
Ahoj!