30.06.2013 - IV RYBNICKI PÓŁMARATON KSIĘŻYCOWY
21,097 km - 1:36'04"(4'33"/km)
Zaczęło się bardzo fajnie.Wspólny wyjazd z pod Krakowa razem z Michałem(Mihumor)i jego żoną Lidką.Godzinka i byliśmy w Rybniku.Odbiór pakietów,rozgrzewka.Tam spotkałem Marjasa.Potruchtałem prawie 2 km z kilkoma przebieżkami,potem z 10 minut rozciągania i na start.
Poszło!Bardzo fajna trasa,prawie cały czas pod górke lub z górki,niewiele płaskiego.
Odczucie,że 70-75% trasy biegnie z górki.Można było sie puścić na całego.
Cały półmaraton to 3 pętle po 7 km z groszami.Założeniem było pobiec pierwsze koło po
około 30 minut.Biegłem pierwsze 5km z kolegą Marjasa,który nawigował gdzie będą zakręty,czy następny odcinek pod górke itp.Cały czas pytał mnie czy nie biegniemy za szybko,on chciał po 4:15/km,ale na tych podbiegach i zbiegać trzeba było leciec na samopoczucie.
Oszukiwałem go,że idzie po 4:15,momentami garmin zamykał kilometr po 3:55 jak było dużo z górki.On strasznie dyszał,zastanawiałem się ile pociągnie i chyba na 5-tym kilometrze gdzieś na zbiegu odpadł a ja już samotnie biegłem dalej.Pierwsze kółko zamknąłem zgodnie z planem.
Do 8km było oki.I za niedługo zaczęły sie moje problemy.Najpierw lekki ból brzucha,pomyślałem,że zaraz przejdzie.Potem mielenie w żołądku dość konkretne.Takiego czegoś na zawodach jeszcze nie mialem.
Do 11km utrzymywałem średnie tempo 4:13/km.Potem zaczęło mi się gotować w żołądku i zrobiło się naprawdę niedobrze.Tempo oczywiście spadło i walczyłem,aby dobiec do tojki na starcie/mecie.Szybka wizyta w toalecie i cheć przerwania biegu.
Jednak obiecałem mojej córeczce,że przywioze medal z księżycem.I co tu robić?
Kontynuowałem ten bieg jeszcze raz zatrzymując się w toalecie i był jeszcze pawik na trawe.
Cały czas męcząc sie okrutnie zastanawiałem się przez co tak cierpie,nie jadłem nic czego wcześniej bym nie przetestował.Nie skłamie jak napisze,że ostatnie 3 km były bardzo ciężkie.
Czy zdąże do mety czy się porobie w gacie?
Dałem rade.
![oczko :oczko:](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Po biegu jeszcze 2 wizyty w toalecie i cały czas byłem zmulony.
Potem dekoracje dla zwycięzców i Lidki,która wygrała swoją kategorie,Mihumor i Marjas życiówki.BRAWA.
A ja dostałem sms-a od żony,ze córka ma problemy zołądkowe i prawdopodobnie coś z przedszkola przyniosła.Sprawa się wyjaśniła.
Potem do 7-mej rano na toalecie.Cały dzień do dupy.
![:grr:](./images/smilies/grr.gif)
Już jest lepiej.
![oczko :oczko:](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Córka też zdrowa.