Krzychu M - walczymy z dychami
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
18.06.2013
Rytmy 3x(2x200m+1x600m)+2x200m (3'35"/km)/p.200m-400m
1. 40.5 - 42.6 - 2'04"
2. 40.6 - 41.7 - 2'06"
3. 41.6 - 42.4 - 2'09"
4. 43.9 - 40.3
-----------------------
3,4 km - 11'52".6 (3'30"/km)
-----------------------
11,4 km (1:02'14") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Dzisiaj 6-ta rano rytmy na tartanie.Już czuć było gorąc.Bezwietrznie.Pierwszy set wykonany z Wojtkiem,później dołączył do nas Tomek(Pulchniak).Ogólnie super trening,odcinki biegane tym razem ciut za szybko.Czyżby to dobry znak.
W ostatnim secie odpuściłem 600m(wcześniej miałem zamiar biec tylko dwie 600-tki),bo ten tydzień jest ciężki.Czeka mnie jeszcze trening progowy a w sobote znowu rytmy.Razem 3 akcenty. Zmiana spowodana jest startem w przyszłą sobote w półmaratonie Rybnickim a ja nie chcąc opuszczać ważnego treningu rytmowego przeniosłem go z przyszłego tygodnia na ten.
Wieczorem obwód na siłowni a jutro całkowity luz.
Rytmy 3x(2x200m+1x600m)+2x200m (3'35"/km)/p.200m-400m
1. 40.5 - 42.6 - 2'04"
2. 40.6 - 41.7 - 2'06"
3. 41.6 - 42.4 - 2'09"
4. 43.9 - 40.3
-----------------------
3,4 km - 11'52".6 (3'30"/km)
-----------------------
11,4 km (1:02'14") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Dzisiaj 6-ta rano rytmy na tartanie.Już czuć było gorąc.Bezwietrznie.Pierwszy set wykonany z Wojtkiem,później dołączył do nas Tomek(Pulchniak).Ogólnie super trening,odcinki biegane tym razem ciut za szybko.Czyżby to dobry znak.
W ostatnim secie odpuściłem 600m(wcześniej miałem zamiar biec tylko dwie 600-tki),bo ten tydzień jest ciężki.Czeka mnie jeszcze trening progowy a w sobote znowu rytmy.Razem 3 akcenty. Zmiana spowodana jest startem w przyszłą sobote w półmaratonie Rybnickim a ja nie chcąc opuszczać ważnego treningu rytmowego przeniosłem go z przyszłego tygodnia na ten.
Wieczorem obwód na siłowni a jutro całkowity luz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
18.06.2013 - drugi trening wieczorem
40' - trening obwodowy
3 serie ćwiczeń na łydki
15' - rozciągania
Coraz trudniej mi o mobolizacje przed obwodem.Wolałbym pobiegać.
40' - trening obwodowy
3 serie ćwiczeń na łydki
15' - rozciągania
Coraz trudniej mi o mobolizacje przed obwodem.Wolałbym pobiegać.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
20.06.2013
13,53 km - 1:00:01"(4'26"/km)
----------------------
17,0 km (1:19'01") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Miałem biegać wieczorem ale wstałem po 5-tej i pomyślałem,że trzasne trening z rana.Szybka kawa i kawałek banana i 5.45 byłem już na rozgrzewce.O tej porze 21 stopni w cieniu i bezchmurne niebo.W dodatku duża wilgotność.Byłem już mokry po 2km biegu.
Dziś w planie godzinne tempo maratońskie.Wg Danielsa to 4:26/km(i tyle wybiegałem)i czasami może tempo M zastąpić bieg spokojny.
Przed przystąpieniem do treningu pomyślałem,że to niemożliwe.
Jednak szybko okazało się,że ciągły jest bardzo przyjemny.Oddychałem w rytmie 3-3.Biegło się trudniej niż na zwykłym wybieganiu niemniej bardzo komfortowo.Oddech delikatnie zaczął się przyspieszać po ok.40-45 minutach tempówki(rytm 2-2).
Kończąc ciągły nie czułem takiego zmęczenia jak przy interwałach tempowych i mógłbym jeszcze długo kontynuować trening,gdyby nie fakt,że nie wziłąłem nic do picia i czułem tę nieprzyjemną suchość w ustach.Schłodzenie było chyba najmniej przyjemne,trza było jeszcze te 1,5 km doczłapać w pełnym słońcu.
Podsumowujac nie jest źle,tempo to biegane w marcu było dla mnie bardziej męczące.
Teraz BS-y trwające do 30-40 minut mógłbym od czasu do czasu biegać w "teoretycznym" tempie maratońskim.
Wieczorem jeszcze delikatny obwód na siłowni.
13,53 km - 1:00:01"(4'26"/km)
----------------------
17,0 km (1:19'01") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Miałem biegać wieczorem ale wstałem po 5-tej i pomyślałem,że trzasne trening z rana.Szybka kawa i kawałek banana i 5.45 byłem już na rozgrzewce.O tej porze 21 stopni w cieniu i bezchmurne niebo.W dodatku duża wilgotność.Byłem już mokry po 2km biegu.
Dziś w planie godzinne tempo maratońskie.Wg Danielsa to 4:26/km(i tyle wybiegałem)i czasami może tempo M zastąpić bieg spokojny.
Przed przystąpieniem do treningu pomyślałem,że to niemożliwe.
Jednak szybko okazało się,że ciągły jest bardzo przyjemny.Oddychałem w rytmie 3-3.Biegło się trudniej niż na zwykłym wybieganiu niemniej bardzo komfortowo.Oddech delikatnie zaczął się przyspieszać po ok.40-45 minutach tempówki(rytm 2-2).
Kończąc ciągły nie czułem takiego zmęczenia jak przy interwałach tempowych i mógłbym jeszcze długo kontynuować trening,gdyby nie fakt,że nie wziłąłem nic do picia i czułem tę nieprzyjemną suchość w ustach.Schłodzenie było chyba najmniej przyjemne,trza było jeszcze te 1,5 km doczłapać w pełnym słońcu.
Podsumowujac nie jest źle,tempo to biegane w marcu było dla mnie bardziej męczące.
Teraz BS-y trwające do 30-40 minut mógłbym od czasu do czasu biegać w "teoretycznym" tempie maratońskim.
Wieczorem jeszcze delikatny obwód na siłowni.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
20.06.2013 - drugi trening wieczorem
35' - trening obwodowy
3 serie ćwiczeń na łydki
15' - rozciągania
Jutro wieczorem BD.Chciałbym coś koło 21-23km.Ale czy pogoda pozwoli?
35' - trening obwodowy
3 serie ćwiczeń na łydki
15' - rozciągania
Jutro wieczorem BD.Chciałbym coś koło 21-23km.Ale czy pogoda pozwoli?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
21.06.2013
10,4 km - 53'29"(5'08"/km) 5Px100m
Zamiast pobiec wieczorem wybrałem się o 13-tej na wybieganie.34 stopnie w cieniu,w słońcu chyba ze 45,bo tyle samochodowy termometr pokazywał.Duchota i pełne słońce.
Wypiłem 1,5 litra izo i 1 litr wody i dalej się chciało pić.Myślałem,że dam rade coś dłuższego pobiec.
Niestety w tych warunkach ja odpadam.Po 5 -tej przebieżce puls 195!
Powinienem przed Rybnikiem jeszcze longa wybiegać.Albo jutro wcześnie rano albo wcale.
10,4 km - 53'29"(5'08"/km) 5Px100m
Zamiast pobiec wieczorem wybrałem się o 13-tej na wybieganie.34 stopnie w cieniu,w słońcu chyba ze 45,bo tyle samochodowy termometr pokazywał.Duchota i pełne słońce.
Wypiłem 1,5 litra izo i 1 litr wody i dalej się chciało pić.Myślałem,że dam rade coś dłuższego pobiec.
Niestety w tych warunkach ja odpadam.Po 5 -tej przebieżce puls 195!
Powinienem przed Rybnikiem jeszcze longa wybiegać.Albo jutro wcześnie rano albo wcale.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
21.06.2013 - drugi trening wieczorem
6,4 km - 30'43"(4'48"/km)
Miałem niedosyt po dzisiejszym nie wybieganiu longa i postanowiłem pół godziny potruchtać późnym wieczorem.Zacząłem o 21.30 gdzie dookoła sino,burzowo a u mnie bezwietrznie i ciepło.Około 28 stopni.
Po wczorajszej siłce i obwodzie z dwoma nowymi ćwiczeniami bardzo duże "zakwasy" na udach i przywodzicielach.Tempo wyszło fajne.
6,4 km - 30'43"(4'48"/km)
Miałem niedosyt po dzisiejszym nie wybieganiu longa i postanowiłem pół godziny potruchtać późnym wieczorem.Zacząłem o 21.30 gdzie dookoła sino,burzowo a u mnie bezwietrznie i ciepło.Około 28 stopni.
Po wczorajszej siłce i obwodzie z dwoma nowymi ćwiczeniami bardzo duże "zakwasy" na udach i przywodzicielach.Tempo wyszło fajne.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
22.06.2013
19,1 km - 1:40'59"(5'17"/km) 5Px80m
Miałem dzisiaj mobilizacje do pobiegnięcia longa w postaci towarzystwa Wojtka,który wczoraj wieczorem postanowił nie biec Parkruna. Samemu byłoby ciężko.W 3 dni ponad 50km i mocna siłownia.Uda dalej bolą.A tak o 6-tej rano początek treningu i swobodne bieganie na pagórkowatej trasie.
Jutro nie biegam.W tym tygodniu za dużo kaemów wyszło.Następny to będzie luzowanie przed sobotnią połówką.
Tydzień 77,3 km (6:36')
19,1 km - 1:40'59"(5'17"/km) 5Px80m
Miałem dzisiaj mobilizacje do pobiegnięcia longa w postaci towarzystwa Wojtka,który wczoraj wieczorem postanowił nie biec Parkruna. Samemu byłoby ciężko.W 3 dni ponad 50km i mocna siłownia.Uda dalej bolą.A tak o 6-tej rano początek treningu i swobodne bieganie na pagórkowatej trasie.
Jutro nie biegam.W tym tygodniu za dużo kaemów wyszło.Następny to będzie luzowanie przed sobotnią połówką.
Tydzień 77,3 km (6:36')
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
24.06.2013
Interwały 4x1,2 km(4'11"/km)/p.2'
1,2 km - 5'00"(4'11"/km)
1,2 km - 5'02"(4'12'/km)
1,2 km - 4'57"(4'08"/km)
1,2 km - 4'57"(4'07"/km)
--------------------------
4,8 km - 19'56"(4'09"/km)
Rytmy 8x200m (3'35"/km)/p.150m-200m
40.2 - 41.7 - 41.4 - 42.1 - 40.7 - 41.3 - 40.0 - 39.3
----------------------
1,6 km - 5'26".7 (3'24'/km)
---------------------
12,0 km (56'56") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Wczoraj przyjechali do mnie teściowie.3h snu i od 5-tej rano prace budowlane na działce.
Po kilku godzinach ciężkich prac ogrodowych coś tam zjadłem,do pracy i na trening.
W ogóle nie chciało mi się biegać.
Jednak po rozgrzewce nabrałem ochoty.Temperatura 25 st. w cieniu,duchota i czasami powiew silnego wiatru.Już po 2km truchtania po 5:15 byłem mokruśki.
W planie był taki miks progowo-rytmowy.To tren przedstartowy biegany 3-5 dni przed zawodami.
Najpierw interwały tempowe biegane na ostrym hamulcu.
W pewnym momencie na trzecim powtórzeniu zaczęli się ze mną "ścigać" dwaj biegacze.
Odpuściłem jak Garmin wskazywał tempo 4:00 po 500m,wogóle nie czując,że tak biegne.(potem i tak ich wyprzedziłem biegnąc swoim tempem)
Przerwy nie były mi specjalnie potrzebne.Te 2 minuty pomiędzy interwałami truchtałem po 5:10-5:15/km.
Coraz łatwiej wchodzą te progi.Może czas pomyśleć o przesunięciu się o jeden szczebelek w tabelce?
Na drugi ogień poszły 200m rytmy.Zapomniałem,że w planie były 4x200m i trzasnąłem osiem dwusetek,w dodatku dużo za szybko!
Nogi dziś niosły jak diabli.
Do soboty już tylko rozbiegania 30-40 minutowe i ewentualnie dodam kilka przebieżek.
Chcę ten Rybnik pobiec na "świeżości". Chyba jest dobrze.
Interwały 4x1,2 km(4'11"/km)/p.2'
1,2 km - 5'00"(4'11"/km)
1,2 km - 5'02"(4'12'/km)
1,2 km - 4'57"(4'08"/km)
1,2 km - 4'57"(4'07"/km)
--------------------------
4,8 km - 19'56"(4'09"/km)
Rytmy 8x200m (3'35"/km)/p.150m-200m
40.2 - 41.7 - 41.4 - 42.1 - 40.7 - 41.3 - 40.0 - 39.3
----------------------
1,6 km - 5'26".7 (3'24'/km)
---------------------
12,0 km (56'56") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Wczoraj przyjechali do mnie teściowie.3h snu i od 5-tej rano prace budowlane na działce.
Po kilku godzinach ciężkich prac ogrodowych coś tam zjadłem,do pracy i na trening.
W ogóle nie chciało mi się biegać.
Jednak po rozgrzewce nabrałem ochoty.Temperatura 25 st. w cieniu,duchota i czasami powiew silnego wiatru.Już po 2km truchtania po 5:15 byłem mokruśki.
W planie był taki miks progowo-rytmowy.To tren przedstartowy biegany 3-5 dni przed zawodami.
Najpierw interwały tempowe biegane na ostrym hamulcu.
W pewnym momencie na trzecim powtórzeniu zaczęli się ze mną "ścigać" dwaj biegacze.
Odpuściłem jak Garmin wskazywał tempo 4:00 po 500m,wogóle nie czując,że tak biegne.(potem i tak ich wyprzedziłem biegnąc swoim tempem)
Przerwy nie były mi specjalnie potrzebne.Te 2 minuty pomiędzy interwałami truchtałem po 5:10-5:15/km.
Coraz łatwiej wchodzą te progi.Może czas pomyśleć o przesunięciu się o jeden szczebelek w tabelce?
Na drugi ogień poszły 200m rytmy.Zapomniałem,że w planie były 4x200m i trzasnąłem osiem dwusetek,w dodatku dużo za szybko!
Nogi dziś niosły jak diabli.
Do soboty już tylko rozbiegania 30-40 minutowe i ewentualnie dodam kilka przebieżek.
Chcę ten Rybnik pobiec na "świeżości". Chyba jest dobrze.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
25.06.2013
8,3 km - 40'13"(4'50"/km)
Dwa dni bardzo intensywnych prac budowlano-działkowych i dorobiłem się paru obtarć i odcisków.Na szczęście rękami się nie biega.
Niemniej denerwujące są zakwasy na dupsku,dwójkach i przywodzicielach.
Do soboty powinny odpuścić,bo już nic fizycznego do zawodów nie robię.
A dzisiejsze rozbieganie krótkie i szybkie.Jutro jeszcze krótsze i wolniejsze.Dołoże przebieżki.
8,3 km - 40'13"(4'50"/km)
Dwa dni bardzo intensywnych prac budowlano-działkowych i dorobiłem się paru obtarć i odcisków.Na szczęście rękami się nie biega.
Niemniej denerwujące są zakwasy na dupsku,dwójkach i przywodzicielach.
Do soboty powinny odpuścić,bo już nic fizycznego do zawodów nie robię.
A dzisiejsze rozbieganie krótkie i szybkie.Jutro jeszcze krótsze i wolniejsze.Dołoże przebieżki.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
26.06.2013
7,7 km - 39'16"(5'06"/km) 5Px100m
Znowu krótki trening przy lekkiej mżawce i silnym wietrze.Jeszcze tak mało przed żadnymi zawodami nie biegałem.Zobaczymy z jakim skutkiem?Jutro wolne a w piątek 5-6 km rozruch.
7,7 km - 39'16"(5'06"/km) 5Px100m
Znowu krótki trening przy lekkiej mżawce i silnym wietrze.Jeszcze tak mało przed żadnymi zawodami nie biegałem.Zobaczymy z jakim skutkiem?Jutro wolne a w piątek 5-6 km rozruch.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
28.06.2013
5,8 km - 28'53"(4'59"/km) 5Px80m
Rozruch przed jutrzejszą połówką w Rybniku.Takiego luzowania jeszcze nie miałem,więc pełen optymizmu wyruszyłem na trening a tu klops.Nogi pospinane jakby mi zdrutowali.Zakwasy na lewej czwórce i dwójce.Tylko z czego?Z nie biegania.
Miałem co prawda w środe wieczór upadek z krzesła zakończony zdarciem obu piszczeli i siniakami,ale do wczoraj coś tam czułem.Dzisiaj rano zupełnie nic.
Wydolnościowo podczas biegu lepiej niż dobrze,ale po treningu jak rozciągałem dwójki to jakby mi ktoś skrócił ścięgna o 30%.O co kaman?Z siłki zrezygnowałem i nie chodze od zeszłego czwartku,prawie nie biegam.Jeśli tak będzie jutro i nie nabiegam dobrego wyniki to już będzie ostatnie takie "luzowanie" przed zawodami.Może mnie to nie służy i tylko spina mięśnie?
Taką "sztywność" to czułem ostatni raz dzień po Marzannie.
Pogoda jutro ma być dobra do biegania.Zawalcze o życiówke,nie ma innej opcji.
5,8 km - 28'53"(4'59"/km) 5Px80m
Rozruch przed jutrzejszą połówką w Rybniku.Takiego luzowania jeszcze nie miałem,więc pełen optymizmu wyruszyłem na trening a tu klops.Nogi pospinane jakby mi zdrutowali.Zakwasy na lewej czwórce i dwójce.Tylko z czego?Z nie biegania.
Miałem co prawda w środe wieczór upadek z krzesła zakończony zdarciem obu piszczeli i siniakami,ale do wczoraj coś tam czułem.Dzisiaj rano zupełnie nic.
Wydolnościowo podczas biegu lepiej niż dobrze,ale po treningu jak rozciągałem dwójki to jakby mi ktoś skrócił ścięgna o 30%.O co kaman?Z siłki zrezygnowałem i nie chodze od zeszłego czwartku,prawie nie biegam.Jeśli tak będzie jutro i nie nabiegam dobrego wyniki to już będzie ostatnie takie "luzowanie" przed zawodami.Może mnie to nie służy i tylko spina mięśnie?
Taką "sztywność" to czułem ostatni raz dzień po Marzannie.
Pogoda jutro ma być dobra do biegania.Zawalcze o życiówke,nie ma innej opcji.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
30.06.2013 - IV RYBNICKI PÓŁMARATON KSIĘŻYCOWY
21,097 km - 1:36'04"(4'33"/km)
Zaczęło się bardzo fajnie.Wspólny wyjazd z pod Krakowa razem z Michałem(Mihumor)i jego żoną Lidką.Godzinka i byliśmy w Rybniku.Odbiór pakietów,rozgrzewka.Tam spotkałem Marjasa.Potruchtałem prawie 2 km z kilkoma przebieżkami,potem z 10 minut rozciągania i na start.
Poszło!Bardzo fajna trasa,prawie cały czas pod górke lub z górki,niewiele płaskiego.
Odczucie,że 70-75% trasy biegnie z górki.Można było sie puścić na całego.
Cały półmaraton to 3 pętle po 7 km z groszami.Założeniem było pobiec pierwsze koło po
około 30 minut.Biegłem pierwsze 5km z kolegą Marjasa,który nawigował gdzie będą zakręty,czy następny odcinek pod górke itp.Cały czas pytał mnie czy nie biegniemy za szybko,on chciał po 4:15/km,ale na tych podbiegach i zbiegać trzeba było leciec na samopoczucie.
Oszukiwałem go,że idzie po 4:15,momentami garmin zamykał kilometr po 3:55 jak było dużo z górki.On strasznie dyszał,zastanawiałem się ile pociągnie i chyba na 5-tym kilometrze gdzieś na zbiegu odpadł a ja już samotnie biegłem dalej.Pierwsze kółko zamknąłem zgodnie z planem.
Do 8km było oki.I za niedługo zaczęły sie moje problemy.Najpierw lekki ból brzucha,pomyślałem,że zaraz przejdzie.Potem mielenie w żołądku dość konkretne.Takiego czegoś na zawodach jeszcze nie mialem.
Do 11km utrzymywałem średnie tempo 4:13/km.Potem zaczęło mi się gotować w żołądku i zrobiło się naprawdę niedobrze.Tempo oczywiście spadło i walczyłem,aby dobiec do tojki na starcie/mecie.Szybka wizyta w toalecie i cheć przerwania biegu.
Jednak obiecałem mojej córeczce,że przywioze medal z księżycem.I co tu robić?
Kontynuowałem ten bieg jeszcze raz zatrzymując się w toalecie i był jeszcze pawik na trawe.
Cały czas męcząc sie okrutnie zastanawiałem się przez co tak cierpie,nie jadłem nic czego wcześniej bym nie przetestował.Nie skłamie jak napisze,że ostatnie 3 km były bardzo ciężkie.
Czy zdąże do mety czy się porobie w gacie?
Dałem rade. Po biegu jeszcze 2 wizyty w toalecie i cały czas byłem zmulony.
Potem dekoracje dla zwycięzców i Lidki,która wygrała swoją kategorie,Mihumor i Marjas życiówki.BRAWA.
A ja dostałem sms-a od żony,ze córka ma problemy zołądkowe i prawdopodobnie coś z przedszkola przyniosła.Sprawa się wyjaśniła.
Potem do 7-mej rano na toalecie.Cały dzień do dupy. Już jest lepiej. Córka też zdrowa.
21,097 km - 1:36'04"(4'33"/km)
Zaczęło się bardzo fajnie.Wspólny wyjazd z pod Krakowa razem z Michałem(Mihumor)i jego żoną Lidką.Godzinka i byliśmy w Rybniku.Odbiór pakietów,rozgrzewka.Tam spotkałem Marjasa.Potruchtałem prawie 2 km z kilkoma przebieżkami,potem z 10 minut rozciągania i na start.
Poszło!Bardzo fajna trasa,prawie cały czas pod górke lub z górki,niewiele płaskiego.
Odczucie,że 70-75% trasy biegnie z górki.Można było sie puścić na całego.
Cały półmaraton to 3 pętle po 7 km z groszami.Założeniem było pobiec pierwsze koło po
około 30 minut.Biegłem pierwsze 5km z kolegą Marjasa,który nawigował gdzie będą zakręty,czy następny odcinek pod górke itp.Cały czas pytał mnie czy nie biegniemy za szybko,on chciał po 4:15/km,ale na tych podbiegach i zbiegać trzeba było leciec na samopoczucie.
Oszukiwałem go,że idzie po 4:15,momentami garmin zamykał kilometr po 3:55 jak było dużo z górki.On strasznie dyszał,zastanawiałem się ile pociągnie i chyba na 5-tym kilometrze gdzieś na zbiegu odpadł a ja już samotnie biegłem dalej.Pierwsze kółko zamknąłem zgodnie z planem.
Do 8km było oki.I za niedługo zaczęły sie moje problemy.Najpierw lekki ból brzucha,pomyślałem,że zaraz przejdzie.Potem mielenie w żołądku dość konkretne.Takiego czegoś na zawodach jeszcze nie mialem.
Do 11km utrzymywałem średnie tempo 4:13/km.Potem zaczęło mi się gotować w żołądku i zrobiło się naprawdę niedobrze.Tempo oczywiście spadło i walczyłem,aby dobiec do tojki na starcie/mecie.Szybka wizyta w toalecie i cheć przerwania biegu.
Jednak obiecałem mojej córeczce,że przywioze medal z księżycem.I co tu robić?
Kontynuowałem ten bieg jeszcze raz zatrzymując się w toalecie i był jeszcze pawik na trawe.
Cały czas męcząc sie okrutnie zastanawiałem się przez co tak cierpie,nie jadłem nic czego wcześniej bym nie przetestował.Nie skłamie jak napisze,że ostatnie 3 km były bardzo ciężkie.
Czy zdąże do mety czy się porobie w gacie?
Dałem rade. Po biegu jeszcze 2 wizyty w toalecie i cały czas byłem zmulony.
Potem dekoracje dla zwycięzców i Lidki,która wygrała swoją kategorie,Mihumor i Marjas życiówki.BRAWA.
A ja dostałem sms-a od żony,ze córka ma problemy zołądkowe i prawdopodobnie coś z przedszkola przyniosła.Sprawa się wyjaśniła.
Potem do 7-mej rano na toalecie.Cały dzień do dupy. Już jest lepiej. Córka też zdrowa.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
30.06.2013
9,8 km - 56'37"(5'47"/km)
Lepiej się poczułem i postanowiłem delitaknie pomaszerować.Trase wybrałem górzystą,wyszło 156m podbiegów.Niestety znowu podczas biegu sensacje.Nawet był jeden postój przymusowy.
Nie poddawałem się jak na biegacza przystało i z "chlupaniem" w żołądku truchtałem dalej.
Trzeba zabiegać to dziadostwo. Teraz moją żone dopadło.
Ech,te wirusy.Kiedyś przejdzie.
W czerwcu nabiegałem 311 km.Przyzwoicie.
Tydzień 66,3 km (5:27')
9,8 km - 56'37"(5'47"/km)
Lepiej się poczułem i postanowiłem delitaknie pomaszerować.Trase wybrałem górzystą,wyszło 156m podbiegów.Niestety znowu podczas biegu sensacje.Nawet był jeden postój przymusowy.
Nie poddawałem się jak na biegacza przystało i z "chlupaniem" w żołądku truchtałem dalej.
Trzeba zabiegać to dziadostwo. Teraz moją żone dopadło.
Ech,te wirusy.Kiedyś przejdzie.
W czerwcu nabiegałem 311 km.Przyzwoicie.
Tydzień 66,3 km (5:27')
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
01.07.2013
8,8 km - 48'21"(5'30"/km)
Zero mocy i ogólne osłabienie po "żołądkówce".Jeszcze dzisiaj mnie i żone delikatnie trzyma.
Jadłowstręt,więc trzeba troche wmuszać w siebie.
Nogi zupełnie świeże,bo i wysiłek nie był zbyt duży.Tydzień temu godzinny ciągły był szybszy
niż sobotnie zawody.Pewnie w środe rytmy zapodam.
8,8 km - 48'21"(5'30"/km)
Zero mocy i ogólne osłabienie po "żołądkówce".Jeszcze dzisiaj mnie i żone delikatnie trzyma.
Jadłowstręt,więc trzeba troche wmuszać w siebie.
Nogi zupełnie świeże,bo i wysiłek nie był zbyt duży.Tydzień temu godzinny ciągły był szybszy
niż sobotnie zawody.Pewnie w środe rytmy zapodam.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
01.07.2013 - drugi trening wieczorem
11,0 km - 55'59"(5'05"/km) 5Px100m
Piękna pogoda i żal było nie wyjść pobiegać.
Nogi wypoczęte,żołądek aż tak nie doskwiera i była moc na przebieżkach!
Ten tydzień luźniejszy w pracy,córka skończyła chodzić do przedszkola,to i więcej czasu na
treningi.Przed Rybnikiem całkowicie odpuściłem siłke...teraz ciężko się zmobilizować.
11,0 km - 55'59"(5'05"/km) 5Px100m
Piękna pogoda i żal było nie wyjść pobiegać.
Nogi wypoczęte,żołądek aż tak nie doskwiera i była moc na przebieżkach!
Ten tydzień luźniejszy w pracy,córka skończyła chodzić do przedszkola,to i więcej czasu na
treningi.Przed Rybnikiem całkowicie odpuściłem siłke...teraz ciężko się zmobilizować.