Chcieć to móc czyli Leemoncowy bieg po zdrowie

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

26.05.2013

Obrazek

dystans - 5,38 km
czas - 33:47
śr. tempo - 6:17 min/km

Runner-si

Uzupełniam trening z jednodniowym poślizgiem, ponieważ w domu ciężko dopchać się do komputera :bum:
Niedzielne spotkanie na stadionie. Kolejny trening pod czujnym okiem p. Piotra i bardziej doświadczonych biegaczy.
Początek to jak zwykle rozgrzewka, wielu uczestników się spóźniło, więc zaczynałam ambitnie z kilkoma panami....ich tempem, więc dla mnie był to drugi zakres....ale było przyjemnie - 1,4 km tempem 6:10.
Kiedy zebrała się już spora grupa ludzi, zrobiliśmy ćwiczenia na płotkach.... Ćwiczenia fajne, rozwijają mięśnie, które wcześniej raczej nie pracowały. Po przeskakiwaniu płotków w biegu bolą mnie plecy....mój niski wzrost powoduje, że w niektóre ćwiczenia na płotkach muszę
wkładać więcej energii niż inni, ale....będzie to z korzyścią dla mnie :hej:
Później w planach były 4 km OWB2, ale po wyliczeniu przez trenera mojego tempa w drugim zakresie - 5 min/km stwierdziłam, że to lekka przesada, ponieważ jest to tempo dla mnie jeszcze zabójcze. Biegłam tempem 6:17
Moje łydki robią się coraz bardziej napięte a to znów oznacza rozmasowanie. W planach weekendowej integracji był masaż, ale młoda pani, która mnie masowała, chyba dopiero rozpoczynała praktykę...miałam wrażenie, jakby głaskała kotka....
Masaż odprężający, na pewno nie relaksujący, nie wspominając o poluzowaniu zmęczonych mięśni :smutek:
Wizyta u fizjoterapeuty zaczyna być coraz bardziej wymagana.
Kolejne trening biegowy w środę, tym razem wybieganie z Runners-ami.
Do środy w planach mam rower i ewentualnie basen.
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Kiprun
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

29.05.2013

Obrazek

dystans - 6,50 km
czas - 40:15'
śr. tempo - 6:11 min/km


Dziś zajęcia The Runners, spotkaliśmy się na stadionie. W planie był podział na dwie grupy i wybieganie Pierwsza grupa miała w planach ok 9 km w tempie jakimś kosmicznym :bum: i druga grupa ok 7 km w czasie znośnym dla mnie....Zebrało nas się ze 12 osób
Okazało się, że...byłam jedyną dziewczyna :ojoj: co w sumie nie było takie złe :hej: Gorzej, że byłam jedyną, która była w drugiej grupie. Ale....Michał...najbardziej doświadczony - trener zastępczy poświęcił się :bleble: i pobiegł ze mną. A na poważnie, myślę, że celowo zrobił swój trening wcześniej aby móc pobiec ze słabszą grupą, czyli w tym wypadku ze mną....Cała reszta ambintych panów poleciała szybko i daleko....dobiegali różnie - spotkaliśmy się na parkingu przed jeziorem, zrobiliśmy rozciąganie i ćwiczenia i wróciłiśmy. Tu okazało się, że wszyscy ruszyli spokojnie, za mną i Michałem, heh...aż głupio. ale po chwili porozdzielaliśmy się na poszczególne tempa....ale dystans wszystcy pobiegli krótszy :hahaha: Młodość i ambicja = przegięcie??
Ja zaczęłam za szybko - jak zwykle, ale dziś wyjątkowo szybko i pierwszy kaem wyszedł 5:51 (po raz pierwszy zeszałam poniżej 6 minut/km :hejhej: ) i to w dodatku był podbieg, delikatny, ale zawsze podbieg.
Kolejne kilometry 6:17, 6:13, 6:29, 6:13, 6:08 - w moim przekonaniu to był bieg w II zakresie....a może się mylę... Biegając samotnie biegam bardziej zachowawczo, tak mi się wydaje. Kiedy biegam z kimś daję z siebie więcej, bardziej się staram i okazuje się, że mogę... Ciekawe, czy po prosty jestem zbyt ostrożna.... Chyba czas zmierzyć tętno, sprawdzić max i może tak spróbować biegać... W każdym razie mój towarzysz kilka razy delikatnie zasugerował, że możemy zwolnić :nienie: bo leciałabym jeszcze szybciej...
Świetny trening, wrażenie robilismy niesamowite. Mieszkańcy muszą się przyzwyczaić,tak liczna grupa jest raczej u nas niesotykana... ale póki co - oglądali się wszyscy.
Mnie zróżnicowane treningi dają wiele, poprawia się wydolność, rozwijam się i bardzo się z tego cieszę....Grupa startuje w pólmaratonie w Unisławiu pod koniec czerwca....a mnie kuszą aby spróbowała swoich sił na 10 km.... Ponoć dam radę... Musze :lalala: się :taktak: :taktak: :nienie: zastanowić :ojoj:
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

30.05.2013

Rower

dystans - 21,77 km
czas - 1:19:48

Wstałam rankiem, jako, że święto, więc do pracy mogłam pojechać później niż zawsze. Uruchomiwszy Endo, zobaczyłam, że jeden ze znajomych pomykał rowerkiem....tyle, że o 5 rano. Odrobinę zaintrygowana spojrzałam skąd, dokąd i w jakim celu tak wcześnie....okazało się, że jechał do pracy i .....mnie zainspirował :usmiech: Postanowiłam i ja pojechać do pracy rowerkiem. Pogoda piękna, więc wysmarowawszy się filtrami, pojechałam. Na drodze krajowej spokój, więc droga minęła bez większych stresów. W firmie zrobiłam co niezbędne i postanowiłam wybrać się na małą wycieczkę. W sumie nazbierało się troszkę tych kilometrów :hej:
Dojechałam do pięknego zakątka - rozlewisko rzeki Wdy
Obrazek Obrazek
Droga przez las - zimą biegałam tam w bajkowym kajobrazie, a dziś było pięknie i niesamowicie - zapach lasu po deszczu, śpiew ptaków i kumkanie żab
Obrazek Obrazek
Żal było wracać.

31.05.2013


Obrazek

dystans - 4,75 km
czas - 34:09
śr. tempo - 7:12 min/km

Rano nie chciało mi się wstać. Całe łóżko było moje, poduszka była taka miękka....ale w końcu zwlokłam się...umyłam zęby i po prostu wyszłam. Mimo wczesnej pory (przed 6) było parno. W planie miałam zrobić spokojne 7 km.
Runda dookoła wsi... Po 3 kaemie odezwało się kolano :sss: Dziwne, czasem nie boli w ogóle, ostatnio miałam dwa cięższe akcenty i nic mi nie dolegało :ojnie: Wracałam marszobiegiem, fizo kazał przestawać biegać kiedy poczuję ból. Wróciłam zlana potem ze zbolałą miną, a mój mąż stwierdził, że wyglądam żałośnie.....ale t przez zbyt obszerną koszulkę. I to akurat dobra wiadomość....znaczy się znów schudłam :hej:
Niestety kolano boli również podczas schodzenia po schodach i z góry.... Czekam na przelew i umawiam się na tortury :chlip: Będzie bolało
Myślałam, że rozciąganie pasma pomoże, ale nie obędzie się bez terapii...zastanawiam się tylko co jeszcze mnie spotka???
A już zdecydowałam się wystartować 29.06 w Unisławiu na 10 km....zobaczymy czy dam radę...
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

02.06.2013

The Runners

Obrazek

dystans - 2,91 km
czas - 18:55
śr. tempo - 6:29 min/km

Coniedzielne, poranne zajęcia na stadionie.
Dziś trudniej niż zawsze było się zebrać - wczorajszy grill, siedzenie do późna....spowodowały, że niechciało się :nienie:
Rozpoczęłam lekką rozgrzewką, potem zrobiliśmy ćwiczenia rozciągające i rozgrzewające stawy. Jak zwykle było śmiesznie. Nasz trener ma całą gamę ćwiczeń którrych większość uczestników nigdy wcześniej nie robiła. Następnie podzelilismy się na dwie grupy - pierwsza zaczęła ćwiczeniami na płotkach, druga robiła siłę biegową. Ja zaczęłam na płotkach. Wygląda to coraz lepiej, nabieram wprawy i przestaję wyglądać jak paralityk :bum:
Potem przeszliśmy na płytę boiska i na boso robiliśmy siłę biegową. Najpierw skipy (A, B, C), wieloskoki i....niestety przebieżek nie doczekałam, bo zaczęło boleć mnie kolano. Trener wziął mnie w swoje łapy i.... k....a bolało! Trochę poluzował pasmo, i chyba narobił mi siniaków :bum:
Resztę rozmasowywałam w domu - wałkiem do ciasta :hahaha: Na piątek jesteśmy umówieni na masaże...
Zajęcia fajne, nawet dorobiliśmy się fotki ( nie jedynej, po zdjęć z każdego treningu jest mnóstwo)
Obrazek

Fotorelacja

Rower

dystans - 30,90 km
czas - 2:04:10
śr. prędkość - 14,9km/h

Popołudniu postanowiliśmy z Tomaszem wybrać się na małą wycieczkę rowerową. W planach było ok 20 km. Wyruszyliśmy z domu z planem dotarcia nad jezioro Deczno, jak się okazało, 3 km wciąż pod górę :orany: , ale daliśmy radę :hej: Nad jeziorkiem wypiliśmy chłodne napoje i pojechaliśmy trasą, którą ostatnio biegali nasi znajomi z Runnersi. Tylko pomyliliśmy trasę....nagle lesna droga zmieniła się w drogę brukowaną :szok: w dodatku było z górki, pięknie wyglądała, ale na jazdę rowerową kiepska :hahaha: .... Wytelepało mnie niesamowicie, a przed oczami stawały obrazy urwanego koła i już widziała siebie na drzewie... To była trasa, którą przemiarzałam pierwszy raz w życiu W końcu spytaliśmy spotkaną dziewczynę o drogę, coby nie narobić sobie więcej kaemów.... Jak ogólnie wiadomo - najpierw było z górki, więc....... w końcu trzeba było podjechać pod górę...to już był wyczyn, ale znów prawie daliśmy radę. Prawie, bo ostatnie 100 metrów podprowadziłam rower. W końcu dotarliśmy do znanej nam drogi i reszta trasy minęła szybko i przyjemnie :spoko:
Wycieczka bardzo udana :usmiech:
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

04.06.2013

Obrazek

OWB1
dystans - 7,42 km
czas - 51:43
śr. tempo - 6:58 min/km

Miałam w planie wspólne bieganie z Tomaszem, ale niestety musiał zostać dłużej w pracy :ech: Chciałam spróbować przebiec 10km, aby sprawdzić czy będę w stanie pod koniec czerwca pobiec zawody.
Biegać wyszłam po pracy, wiał silny i zimny wiatr. Postanowiłam pobiec wzdłuż Wisły, przez pola do drogi i wrócić ulicą. Wiatr trochę przeszkadzał, ale biegło mi się o dziwo, dość lekko. Niestety tylko do 4 kaema....potem kolano się odezwało. Truchtałam powolutku wciąż nie tracąc nadziei na to, że przejdzie.... Na 6 km zadzwonił telefon - Tomasz :bum: Biegnąc i wyciągając z saszetki telefon usłyszałam delikatny brzdęk upadającego w trawę klucza. Od domu..... Trochę się wściekłam.... sama nie wiem na co/na kogo...chyba na siebie!!!
Oczywiście rozmowa była krótka...potem chyba z 10 minut musiałam szukać ch...go klucza, ale udało się. W tym momencie cóś się zacięło, albo nie włączyłam endo...i nie zapisała się końcówka trasy. Leciałem jednak dość żwawo, bo byłam podkurzona tym kluczem. Niestety na ostatnich metrach przed samym domem, mam lekki zbieg....i myślałam, ze się z...m z bólu. Kolano boli jak cholera. Gdyby nie ten dyskomfort byłoby cudnie. To był lekki i niezbyt męczący trening. W piątek idę do fizjoterapeuty...chcę rozmasować łydki i zająć się kolanem.....i czekam na jasne wskazówki co robić dalej. Rozciągam, wałkuję mięśnie, ale za cholerę nie wiem co dalej. Czytam o tym i niewiele z tego wynika, a samo rozciąganie na razie nie pomaga.
Na chwilę obecną z zawodów, pod koniec czerwca, nici :ech: Ale co się odwlecze....
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

06.06.2013

Obrazek

Runnersi

dystans - 2,93 km
czas - 21:22
śr. tempo - 7:18 min/km

Dzisiaj bardzo spokojny trening z Runnersami. W planie przebieżki 1' /2'
Na spotkania przychodzi coraz więcej osób (dziś ok 30), sporo nowm kobiet i dziewczyn. Bardzo się cieszę, może w końcu będę mogła pobiegać z jakąś panią.
Dystans nie powala na kolana....ale kiedy powaliło kolana :bum: to i trening odpowiedni. Dziś rozgrzewka w tempie spokojniutkim, ale dzięki temu nic nie bolało. Po roztruchtaniu ćwiczenia rozgrzewające stawy, stabilizujące kręgosłup i wzmacniające poszczególne partie ciała. Na koniec bosa przebieżka w poprzek boiska....i już poczułam dyskomfort. Zrezygnowałam z przebieżek, porozciągaliśmy się spokojnie za to na wesoło :hahaha: Na koniec na schłodzenie 1,5 km w równie spokojnym tempie co rozgrzewka. Muszę przyznać, że takie bieganie jest bardzo relaksujące i muszę koniecznie nauczyć biegać się w takim tempie wybiegania. Po prostu dla fun-u :spoko:
Jutro wizyta w gabinecie tortur :ojoj: :ojnie: Chyba dam radę....
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

07.06.2013

Obrazek

Wizyta u fizjo...
Użyję wszystkich ostatnio poznanych, a ogólnie przeze mnie nie używanych skrótów...
OMG....o jessssss.... Q...wa....o bosz....
Po krótkim wywadzie, Piotr w trzech słowach podał Kubie (masażyście) co ma mi zrobić... O dziwo - zaczął od pleców i karku. Czekałam na moment w którym łokcie pójdą w ruch i nawet przez chwilę nie mogłam napawać się początkowo przyjemnym masażem :bum: Doskwiera mi kolano a masują plecy - po każdej wizycie w gabinecie dowiaduję się wiecej o fizjonomii ludzkiej. I np niby teoretycznie wiedziałam, że człowiek w tyłku :oczko: ma mięśnie, i to przynajmniej trzy....ale teraz wiem i przekonałam się o tym w praktyce, w którym miejscu się one znajdują :orany: Kiedy Kubuś z tym swoim słodkim głosem zatopił łokcie w moich pośladkach :hej: brzmi lepiej niż było naprawdę myślałam, że połamię podłokietniki z łóżku.... Potem rozmasował jeszcze moje łydki i kiedy zeszłam z łóżka czułam się jakby ktoś przejechał po mnie walcem. Ale tylko przez chwilę. Potem było już cudnie :spoko: Jak nowo narodzona... Piotr poustawiał kręgosłup i inne części ciała na w swoim miejscu i okleił pasmo... Psychicznie poczułam się o wiele lepiej Biegać mogę, ćwiczyć pasmo i mięśnie i bedzie dopsz..... Po masażu pośladki się uniosły :hej: - teraz sa bardziej "brazylijskie" :hejhej:

09.06.2013

The Runners - badanie poziomu zakwaszenia i HR max

Na pocżatek tradycyjnie rozgrzewka (1,77 km w śr. tempie 7:20 min/km).
Potem rozciąganie i rozgrzewanie stawów. Początkowo planowany był test coopera,i żałuję, że nie połączyłam badania z wykonaniem testu, ale jak zwykle, zdałam sobie sprawę, że mogłam to zrobić, dopiero w domu, po powrocie :lalala:
Badanie przewiduje bieg w dwóch cyklach po 10'. Po każdym(edit) biegu pobierana jest próbka krwi i badany poziom zakwaszenia.
Wyniki:
1. śr. orietnacyjne tętno - 168, zakwaszenie 4,3 (milimoli- tak to się chyba pisze :niewiem: ) - śr. tempo 5:40
2. śr. orient. tętno - 174, zakwaszenie 7,8 - śr. tempo 5:30

Treningowo mam biegać w tętnie 165 ( moim zdaniem tempo ok 6:00-6:30) co pozwoli budować wydolność, poprawiać kodnycję i co, najważniejsze - redukować wagę :hej: A więc, chyba zacznę brać ze sobą pulsometr...
Na zawodach powinnam dawać z siebie więcej :oczko: Dowiedziałam się że jestem dobrze nawodniona, co nie niezwykle ucieszyło, ponieważ walczę wciaż ze sobą aby pić odpowiednią ilość płynów. I okazuje się, że daję radę. Po badaniu z mego palca lała się wartko, piękna jaskrawoczerwona krew.... I padło stwierdzenie, że mam dobrą krew. Jestem bardzo zadowolona, bo wiem, że biegam dobrze, bo poczułam się pewniej...może pękła kolejna bariera w głowie :usmiech:
jestem coraz bardziej pewna tego, co chcę robić, jak ma wyglądać moje dalsze bieganie....
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

11.06.2013


Obrazek

dystans - 4,21 km
czas - 28:36
śr. tempo - 6:48 min/km

Wstałam rano, pogoda za oknem cudna...słońce dość nisko nad horyzontem, na trawie rosa....w powietrzu lekka mgiełka....pomyślałam...to będzie dobry bieg
Zaplanowałam trasę ok 8,5 km...zaczęłam w odwrotną stronę niż zawsze (to aby zmylić zmysły i chochilka marudera - liczyłam, że się nie połapie o co biega i nie będzie namawiał do odpuszczenia :ble: )
Aleja między drzewami odurzała zapachem, nad łachami unosiła się mgła, ....ptaki śpiewały przy porannej toalecie....w powietrzu cisza...nawet samochody z drogi jakieś cichsze.... Czułam się fantastycznie do 2 kaema...a potem pier....cie :sss: KOLANO ZNÓW BOLI!!!! :sss:
Czar biegu prysł.... Minęłam nad brzegiem Wisły trzech wędkarzy (jeden chyba nawet mnie nie usłyszał).... kiedy wbiegałam drogą pod wał myślałam, że zemdleje. Tępy ból mnie niestety pokonał. Kawałeczek trasy przeszłam, odpoczęłam i zaczęłam lekko truchtać. Niestety nie minęło, ból zelżał, schował się gdzieś w głębi... o dziwo, kiedy biegłam prostą drogą asfaltową przeszedł w uczucie dyskomfortu, ale o 8 kaemach nie było mowy ani chęci :ojnie: Biegłam bardzo rozżalona...na siebie, swoje kolano, na fizjoterapeutę, który pozwolił biegać..... w głowie myśli, że może to jednak nie pasmo....tylko coś innego.
Miałam zamiar wystartować w najbliższy weekend VI Ulicznym Biegu o Puchar Burmistrza Świecia, dystans całe 2200 m...ale nic z tego. Każdego czasem dopada kontuzja i pewnie czuje się podobnie, kiedy nie może uprawiać ulubionej dyscypliny sportu.... Jak szybko bieganie zawładnęło moim sercem i ciałem....

Czas podjąć męską decyzję i odpuścić na jakiś czas....na razie na tydzień :chlip:
W czwartek idę na spotkanie z Runnersami, porozmawiam z Piotrem, porozciągam się i wybiorę na przejażdżkę rowerem...
Przez najbliższy tydzień przestawiam się na fitness i rower
:ech:
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

12.06.2013

Rower

dystans - 30,30 km
czas : 1:53:27
śr. prędkość - 16 km/h

Jazda rowerem w zastępstwie biegania. Pierwsza próba mająca na celu sprawdzenie czy kolano boli. I nie boli :bleble: Rowerkiem mogę więc pomykać. Najpierw pojechaliśmy (z Tomaszem, oczywiście) do Deczna (jeziorko i miejskie kąpelisko)
Obrazek

Zdjęcia robione telefonem, więc nijak mają się jakościowo do innych umieszczanych na forum :hej:

Na miejscu przerwa, kąpiel i uzupełnianie płynów... Potem wyruszyliśmy w poszukiwaniu nowych tras biegowych - te raczej dla Tomka, bo ja JESZCZE nie biegam takich dystansów. Droga prowadziła wciąż delikatnie pod górę, a zjazd był tylko jeden. Po jeździe najbardziej czuję mięśnie pośladów...mam nadzieję, że to dlatego iż pracują i się kształtują, a nie ma to związku z kontuzją :ojoj:
Cała wycieczka bardzo fajna i przyjemna. No i spędzamy razem czas :hahaha:
Jazda rowerem to chyba moja druga ulubiona dyscyplina po bieganiu...chyba, bo jest jeszcze pływanie....


13.06.2013

The Runners

Miałam nie biegać..................i nie biegam.... Ale zajęć z Runnersami nie przepuszczę.
Niestety spotkała mnie dziś przykra kobieca przypadłość @, co za tym idzie ... mam ochotę zjeść 300 gm czekoladę jak batonik :hej:
ale spoko :spoko: spoko... powstrzymałam się...no może zjadłam tygodniową normę, bo chyba z półtora paska mlecznej czekolady z orzechami.... i jedną no-spę później postanowiłam pojechać na stadion. Chciałam rowerem, ale Tomasz pobiegł na stadion a mieliśmy wrócić razem, co na rowerze byłoby pewnie zabawne, ale i niewygodne.... w związku z tym, pojechałam samochodem. W planach była rozgrzewka, gimnastyka, sprawność na płotkach i skipy.
Rozgrzałam się - przetruchtałam CAŁE jedno okrążenie (400m) plotkując z koleżanką :hahaha: , więc tempem konwersacyjno-żółwim...
Potem robiliśmy rozgrzewkę pod czujnym okiem trenejro... (tudzież z jego pomocą)

Obrazek

W parach:

Obrazek

Wcale nie duszę Tomka :ble: rozciągam mu mięśnie czworogłowe uda :bum:


A na koniec przyjemność w czystej postaci :hej:

Obrazek

FOTORELACJA

Każde kolejne spotkanie jest bardziej ciekawe. Nie biegałam, ale nauczyliśmy się nowych ćwiczeń rozciągających. Ja po konsultacjach upewniłam się co do przerwy w bieganiu, rowerem mogę jeździć, mogę pływać. Ćwiczyć mięśnie nóg, gimnastykę... Załapałam się na masaż u młodego adepta fizjoterapii, na fotce - rozluźnianie napiętego pasma... Po prostu fantastycznie.
Trochę jestem na siebie zła, ponieważ kiedy regularnie ćwiczyłam to rozciąganie i ćwiczenie TYCH właśnie mięśni było na porządku dziennym, niestety zrezygnowałam z tego na rzecz biegania....i są rezultaty. Grzecznie i z pokorą wracam do ćwiczeń, teraz powinno być weselej i raźniej....może i Tomasz się przyłączy do rozciągania :hejhej:
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

15.06.2013

Rower

dystans - ok 20 km


Samotna przejażdżka rowerowa. Najpierw pojechałam na stare miasto - odbywały się Biegi Uliczne o Puchar Burmistrza Miasta. Organizacja żenująca. Cztery kategorie wiekowe, wszystko trwało ok 1,5 h. Byle jak i byle szybko skończyć. Dla biegającyc nie było nawet butelki wody. Takie imprezy organizuje nasz miejski ośrodek kultury sportu i rekreacji. Potem dalsza część wycieczki rowerowej. Bardzo przyjemny wiatr.

16.06.2013

Dzień bardzo zróżnicowanej aktywności:

Rano wybraliśmy się na trening Runnersów. Wciąż nie mogę biegać - Tomek suszyłby mi głowę :bum: Ja zrobiłam gimnastykę rozgrzewającą, potem wymachy nóg i rozciąganie oraz 4x200 rozciąganie nóg w marszu. Na koniec dostałam pozwolenie roztruchtania, więc mogłam boso po trawce na płycie boiska potruchtać. Przy 20-stopniowym upale nawet się nie zgrzałam - takie było tempo :hahaha:

Po obiedzie poszłam na spacer z Korą.

dystans - 3,59 km
czas - 42:15

Spacer nad Wisłę. Przetruchtałam kawałek, pies oczywiście leeeeeciał o wiele szybciej. Potem szybka kąpiel. Nie moja, oczywiście. Chyba nie spróbowałabym kąpieli w Wiśle. Chociaż.....stan wody podwyższony, brzegi błotniste a Kora otrzepywała się obok mnie - ktoś widząc jak wyglądam, mógł pomyśleć, że ja też się taplałam w błocku :bum:

Rower

dystans - 19,36 km
czas - 1:02:43
śr. 18,5 km/h

Po kolacji wybrałam się na rower. W planie miałam zwiedzanie okolic. I wyszedł całkiem znośny dystans. Spaliłabym kolację, gdybym nie uzupełniała białka w postaci różnej maści owadów.... Normalnie, po powrocie musiałam wyciągać z pomiędzy zębów owadzie nogi :hej:
Wiał dość silny wiatr i wrażenie miałam jak gdyby cały dystans był pod górkę....ale biednemu zawsze wiatr w oczy....... Biedna jestem, bo nie mogę biegać

Podsumowanie:
Bardzo przyjemny dzionek, szkoda, że spędzony bez Tomasza. Mieszkam w przepięknej okolicy, niestety najpiękniejsze zdjęcia nie są wstanie oddać uroku dróg, pośród pól ,wzdłuż wijącej się rzeki.
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

Niestety noga boli, zgodnie z zaleceniami odstawiam bieganie na kilka tygodni. Cholerny ITBS. Zastanawiam się co jeszcze mnie spotka....co robię nie tak????
Jestem załamana, ponieważ pokochałam bieganie. Bieganie to styl, sposób na życie....
to poczucie wolności, luzu i panowania nad sobą. Bieganie to chwile spędzane z samym sobą i walka ze swoimi słabościami. Bieganie to codzienna walka i codzienne zwycięstwo...
Dlatego trzeba zewrzeć pupę i pracować...wzmacniać, rozluźniać i nie przesilać :ojnie:



18.06.2013

Rower

dystans - 12.31
czas - 44:54
śr. prędkość - 16,5 km/h

Obudziłam się rano.....czas na trening...
Wybrałam się na rower. Już przed 6, było chłodno i pochmurno. Świetne uczucie, wczesny ranek, cisza, i wiatr we włosach... To przynajmniej częściowo rekompensuje zakaz biegania.


Ćwiczenia

gimnastyka - 30 min

Dywanowe ćwiczenia wzmacniające pasmo, a na koniec rozluźniające, połączone z kulaniem butelki... Cholera jakie to bolesne :orany: Ćwiczonka też niczego sobie, mięśnie mające wpływ na pracę pasma są mocno stargane, więc są bolesne, ale.... Będzie dobrze. Mam nadzieję, że kiedy kontuzja odpuście, ćwiczenia przełożą się na siłę nóg :hej:
Poza tym liczę, że jeżdżąc rowerem i pływając utrzymam kondycję i wydolność na tym samym poziomie
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

Nie biegam
Ale to nie znaczy, że nic nie robię.

19.06.2013

Rower
dystans - 19,72 km
czas - 1:21:08

Przejażdżka nad jezioro Starogrodzkie i na Chełmnińską starówkę. Otoczenia jeziora ładne ale sama woda wstrętna. Mętna i z pływającym farfoclami. Ochłodziliśmy się, ale z niewielką przyjemnością

Pływanie
czas - 20'

Lanserska żabka, czyli z głową zadartą wysoooko (żeby mi te męty wkoło twarzy nie pływały :orany: )

Gimnastyka
25' ćwiczeń wzmacniających pasmo oraz kulanie butelki

20.06.2013

The Runners - zajęcia na stadionie. Wszelkiego rodzaju wymachy nóg w ramach rozgrzewki, rozciąganie oraz kulanie butelki, w czasie gdy inni uczestnicy biegali. Żal dupę ściska..... :grr: z tym większą determinacją kulam tę wstrętną butelkę i ćwiczę pasmo! Po zajęciach wizyta nad jeziorkiem w ramach schłodzenia. Nasze jeziorko z przeźroczystą, czystą, chłodną i orzeźwiającą wodą...

Gimnastyka:
czas - 45'

Pływanie - 20'
Żabką (czy styl pływania jakiś wpływ na pasmo biodrowo-piszczelowe, czy obciąża je w jakiś sposób, lub wzmacnia :niewiem: chyba muszę coucha dopytać :taktak: )

21.06.2013
Wybraliśmy się w odwiedziny do teściowej :hejhej: mojej teściowej. Chyba się za nami stęskniła bo uraczyła nas deserkami - 3 rodzaje...Truskawki w galaretce, arbuz i lody malinowo-śmietankowe :ble: wszystko pyszne, a jakże wciągnęłam bez wyrzutów sumienia :spoko: Od teściowej pojechaliśmy nad "nasze" jeziorko.

Rower
dystans - 18,5 km
czas - 1:13:28

Pływanie:
czas - 30' (ok 500m)

W domu - rozciąganie pasma i kulanie butelki.
Kulanie boli coraz mniej, znalazłam sposób na - przyjemne z pożytecznym - mocno schładzam butelkę po pepsi z wodą (2,5l) i łączę kulanie z krioterapią i chłodzeniem ciała :hej: Sprytna blondynka :hahaha: - nowy oksymoron :hahaha:

22.06.2013

Rower

dystans - 11,36 km
czas - 35:43

Wieczorna przejażdżka po okolicy, połączona z kolacją - nawet nie zliczyłam much, komarów i innych :orany: robaczków które pochłonęłam ...

Kulanie butelki, mam wrażenie, że to zaczyna działać....pasmo w dotyku coraz bardziej elastyczne, wcześniej było twarde jak listewka... Jeszcze kilka tygodni...

23.06.2013

The Runners:

Zostałam zobligowana do poprowadzenia treningu w zastępstwie trenejra i jego zastępcy :hahaha: Zostałam zastępcą zastępcy....
Na pewno fantastycznie się do tego nadawałam, zwłaszcza, że NIE BIEGAM :hej:
Ale jakoś poszło. Na wesoło :hahaha:

Gimnastyka
Wymachy nóg, "lekka siła biegowa" - kolejny oksymoron - 4 x 100 skip A i skip B, rozciąganie.

Popołudnie to relaks, odpoczynek - coś dla ducha, skoro dla ciała wciąż i bez przerwy....
Każda aktywność która nie jest bieganie cieszy....ale jakby mniej....brakuje "euforii biegacza" uderzenia endorfin, zmęczenia.....Jeszcze ze 3-4 tygodnie....
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

24.06.2013

Rower
dystans - ok 13 km

Podczas przerwy na rozmowę telefoniczną chyba rozłączyłam endo :lalala: w związku z tym nie zapisało mi pełnego dystansu. Tomasz w pracy więc wybrałam się na pogaduchy...rowerem. Połączyłam przyjemne z pożytecznym.
Żałuję, że nie mogę jeździć do pracy rowerem, bo przynajmniej codzień miałabym jakieś 12 km na liczniku.
Nie kulałam butelki :ojnie:

25.06.2013

Rower
dystans - 18,35 km
czas - 1:03:10

Wstrzeliłam się z jazdą pomiędzy jednym opadem deszczu a drugim... Samotna rudna wokół miasta. Droga pod górę, lub wciąż pod wiatr... Taki urok dzisiejszej pogody. Za to bardzo przyjemnie, rześkie powietrze i brak upału :usmiech:

Dotychczas pomykałam sobie swoim, starym, wysłużonym rowerkiem - śr. tempem 3:00-3:40 min/km, w przekonaniu, że całkiem nieźle mi idzie.... Tzn dalej uważam, że idzie mi dobrze, ale...
Ostatnio na rower wybrał się mój sąsiad, po analizie jego treningu byłam z lekka w szoku.... w tym samym czasie co ja, on przejeżdża o połowę większy dystans....Dość zirytowana (o h...chodzi :niewiem: ) pytam Tomka, co jest, przecież ja już wiele szybciej nie pojadę, a on tak zap.... Mój mąż ze stoickim spokojem (chyba już się przyzwyczaił do moich dziwnych pytań :lalala: ) stwierdził - przecież on jeździ na szosówce.... i co z tego ???? (jakoś niewiele mi to wyjaśniło)... A no większe koła, inne przełożenie (czy cóś...) i że my, mimo dość żwawego tempa - to wciąż rekreacyjnie jeździmy....
Jakoś nigdy nie zastanowiło mnie, że czasem spotykam innych rowerzystów - którzy mijają mnie....i szybko oddalają, znikając za horyzontem.... Qwa....jednak kolor włosów zobowiązuje i czasem muszę jakieś durnoty sobie wmawiać...

Zaczyna baaaardzo brakować mi biegania. Pasmo nie boli, kulanie pomaga, pasmo coraz luźniejsze, a mnie zaczyna nosić. Już sobie zaczynam myśleć, że w opisach kontuzji mowa była o tym, że można lekko, bezbolesne dystanse truchtać...
Nawet nie mam ochoty wybrać się na najbliższe spotkanie Runnersów. W planach zabawa biegowa - sztafeta grupowa. Liczyłam na zajęcia na płotkach, a tu odkąd nie biegam, to wciąż albo interwały, przebieżki lub ściganie... :echech: :echech:
A wczoraj pękłam butelkę na której się kulam... Toż to jakiś żart... Muszę nabyć kolejną.
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

27.06.2013

Rower
dystans - 12,42 km
czas - 42:59

30.06.2013

Bieganie
dystans - 2,80 km
czas - 19:58
śr.tempo: 7:08 min/km

Próba.... Po trzech tygodniach przerwy, kulania butelki, może niezbyt regularnego kulania, przez co mam wyrzuty sumienia.
Nieudana próba, muszę dodać. Niestety kolano jak bolało tak boli.

01.07.2013

Rower
dystans - 19,31 km
czas - 1:00:42

02.07.2013

Rower
dystans - 4,81
czas - 15:02

Burza przeszkodziła...miał być 4 - krotnie dłuższy dystans.

04.07.2013

Spacer z psem - 3,26 km
czas- 45:02

Burzowo, na niebie wciąż przewalały się grzmoty, dość odległe, ale czarne niebo wyglądało groźnie. Miał być żwawy marsz i taki był czas wynika z tego, że pies zaliczył 2 kąpiele i trochę poszalałyśmy na łące...
W trakcie marszu - kolano boli. Jestem załamana.

Rower
dystans - 12,38 km
czas - 39:25

Na złość i wbrew zdrowemu rozsądkowi. Na złość bolącej nodze i wbrew burzy. Resztki zdrowego rozsądku spowodowały, że kręciłam pętle wokół domu, gdyby rozpętała się burza, mogłabym szybko uciec.
Kiedy na niebie zaczęło błyskać w odstępie kilkuminutowym, postanowiłam jednak wrócić do domu. W chwili kiedy przekroczyłam bramę - zaczęło padać...

Nie zaglądam, nie uzupełniam wpisów (za co przepraszam) bo nie mam najlepszego nastroju. Liczyłam (wszędzie czytałam, że tak właśnie będzie), że przerwa w bieganiu, ćwiczenia i rozluźnianie pozwolą wyleczyć kontuzję. Ale niestety tak nie jest. Nie wiem co może mi pomóc. W przyszłym tygodniu mam prywatną wizytę i ortopedy, ale jestem mocno zdołowana i tak naprawdę nie wierzę, że ta wizyta coś zmieni. Jakoś nie wierzę w cudowne ręce lekarza, które dotkną moich kolan (tak, tak, drugie kolano też zaczyna boleć, ale inaczej, mam wrażenie, że nie ma w nim smarowania - co pewnie spowodowane jest jazdą na rowerze - w perspektywie mam również zakaz jazdy rowerem) i je uleczą. Skoro pauza i ćwiczenia nie pomogły.... to znając polskich lekarzy - oczekuję, że usłyszę od niego - że nie mam biegać, jeździć na rowerze i czekać aż przejdzie. I jeszcze będzie czekał aż mu zapłacę 100 zł.
Tym też spowodowane jest moje milczenie i brak wizyt na forum. Nie mogę czytać jak biegacie, analizować waszych treningów, bo póki nie myślę o bieganiu to się jeszcze jakoś trzymam.
Obawiam się tej wizyty, bo boję się zakazu aktywności. Gdybym jeszcze rzeczywiście tłukła nie wiadomo jak ciężkie treningi i dystanse....ale mój największy dystans to było 10 km i to raz....
jestem na etapie użalania się nad sobą i wciąż zadaję sobie pytanie "dlaczego ja" "czemu mnie to spotkało" "czemu inni (ciężsi ode mnie, w gorszej kondycji) mogą biegać i nic im nie dolega"
Tyle w ramach pożalenia się.

Zapisałam się na "Bieg na Piątkę" na Maratonie Warszawskim. Mój numer startowy to 20196. Mam wrażenie, że ta liczba świadczy o rozmachu tegoż przedsięwzięcia. To będzie mój pierwszy bieg, mam zamiar zmieścić się w czasie 29:XX chociażbym miała przebiec ten dystans na drewnianych nogach. Chociaż pewnie dwa miesiące nie biegania spowoduje pustki w moim organizmie.
Całe szczęście, że wbrew wszystkiemu moja waga wciąż spada...
Nawiązując do tematu odchudzania , w sierpniowym "Świecie Kobiety" jest artykuł na temat biegania

Obrazek

Miałam, jak pewnie kilka kobiet z tego forum :hej: , okazję udzielić wywiadu do tegoż artykułu i zostałam w nim zacytowana i wymieniona z imienia i nazwiska... Ironia losu :lalala: teraz rodzinka i znajomi pytają o bieganie, a ja muszę odpowiedzieć, że od miesiąca nie biegam. Wspomnieli nawet o Runnersach...a ja wczoraj po raz pierwszy opuściłam zajęcia Runnersów, bo moja obecność tam jest bez sensu...oni biegają a ja się gapię machając nogami....
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
Awatar użytkownika
Leemonca
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 290
Rejestracja: 22 lut 2013, 11:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-Pomorskie

Nieprzeczytany post

06.07.2013

Pływanie - 1 km
Chodzenia - 3,71 km

07.07.2013

Pływanie - 600m

09.07.2013

Chodzenie - 3,87 km
Orbitrek - 20'
Pływanie - 400 m

10.07.2013

Orbitrek - 35'
Pływanie - 200m

11.07.2013

Ortopeda.
W końcu doczekałam wizyty u ortopedy. Niestety trafiłam na kretyna. Na moją opowieść, że biegam i zaczęło mnie miesiąc temu boleć kolano - ten nie spytał ani ile biegam, ani które kolano. Kazał położyć się na kozetce. Wykręcił mi nogi w obie strony, kazał stanąć prosto, przukucnąć i spytał gdzie boli. Był bardzo zdziwiony gdy powiedziałam, że nigdzie. Nie słuchał, że boli tylko jak biegam, że jak jeżdżę rowerem i na orbitreku i pływam i ćwiczę fitness to nie boli. Kazał zrobić rezonans (500 zł) bo on nie wie, a nie będzie mi dawał tabletek. I wyszłam wściekła.

The Runners Świecie

dystans - 4,29
czas - 37:36

Na złość sobie i ortopedzie i wszystkiemu poszłam na zajęcia. Doktor Tomasz pozwolił potruchtać. I szczęsliwa polatałam - kolano nie bolało. Więc postanowiliśmy ( z moim doktorkiem Tomaszkiem) że spokojnie, 3 razy w tygodniu będę próbowała truchtać.

16.07.2013

dystans - 4,69 km
czas - 32:23
śr. tempo - 6:54 min/km

Wstałam o 4:45, to z radości, że znów mogę potruchtać. O 5:30 wyszłam. Na dworze chłód (12 stopni), rześko, piękni i cicho. Potruchtałam, pustą drogą pośród pól. radość, czysta radość. DO KILOMETRA!!!!!!!!!! Potem ból kolana i powrót w nerwach.
Tomek wrócił z nocki, i sobie popłakałam. Jestem załamana, jestem rozciągnięta, wyćwiczona, więc skąd ten ITBS?? no skąd, dlaczego?
Znów idę do fizjo. Muszę koniecznie stwierdzić co powoduje ten ból. Na pewno nie przeciążenia więc może nadmiernie pronuję, a może mam krótszą nogę, czytałam też że dawne kontuzje stawu skokowego mogą powodować tę kontuzję, a ja miałam skręcony staw, miałam przez chwilę w gipsie, ale musiałam go zdjąć. Czyżbym teraz miała za to zapłacić???
Próbuję się dostać do lekarza sportowego. Szukam pomocy, bo oszaleję. Już narasta we mnie frustracja. Wszystko zaczyna mnie drażnić. Ciężko mi patrzeć na Tomka, który zapie.....la jak mały motorek przygotowując się do maratonu. Mam dół....

I to tyle w kwestii uzupełnienia. Obieram taktykę na aktywność. Biegać nie mogę, ,pływam kiedy pogoda pozwala, nie wiem czy wrócić na rower. Waga na razie spadła do 69,2.... Jeszcze 4,2 kg i osiągnę upragnioną wagę....
Ból jest przejściowy. Duma trwa wiecznie.
Autor nieznany


Blog
Komentarze
Endomondo
ODPOWIEDZ