14.06.2013
Interwały 3x2,4 km(4'11"/km)/p.2'
2,4 km - 10'01"(4'10"/km)
2,4 km - 10'03"(4'11"/km)
2,4 km - 10'06"(4'12"/km)
------------------------
7,2 km - 30'10"(4'11"/km)
-----------------------
12,0 km (57'57") - razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Niestety nie wstałem dzisiaj o świcie i trening o 11-tej.Nie dość,że upał jak cholera to jeszcze dość silny wiatr.
Postanowiłem wybiegać te interwały tempowe na płycie lotniska(jest ono nieczynne,chyba że są jakieś pokazy)bo jest przynajmniej płasko.Założyłem swoje tempo progowe bez korekt na silniejszy wiatr,który na płycie rzeczywiście hulał.
Po dłuższej rozgrzewce,rozciąganiu i kilku przebieżkach ruszyłem do boju.
Pierwszy odcinek zaskakująco gładko.2 minutowa przerwa w marszu i kilka łyków wody,którą zostawiłem sobie w krzakach.
Drugi interwał też bezproblemowo.W przerwie picie i trochę wody do czapeczki.I gdybym po dwóch powtórzeniach zakończył trening czułbym niedosyt i uznałbym Danielsowe progi za łatwe.
Jednak ostatnie powtórzenie "letkie" nie było.

Od połowy czułem duże zmęczenie,oddech się wyraźnie przyspieszył,pod wiatr zaczęła robić się lekka zajezdnia.Na ostanie 600m zbiegłem z płyty lotniska(które nagrzane było jak diabli) i pobiegłem z wiatrem.
Niemniej ostanie 300m to było odliczanie kiedy to się już skończy.Słonko dało się we znaki i brakowało powoli sił.
Na końcu puls oscylował ok.180 ud/min(89% mojego Hrmax)więc z tempem nie przesadziłem.
Zaliczyłem trening w kenijskich warunkach a wszystkie powtórzenia były równe,bez szarpania. Jestem naprawdę zadowolony z dzisiejszego treningu.
Interwały tempowe z przed 2 tygodni były robione ciut wolniej bez wiatru i w chłodzie.A teraz czułem się mniej zmęczony.
Po powrocie i wejściu na wage okazało się ,że straciłem ok.3 litrów!
Nic dziwnego,że pod koniec ostatniego interwału czułem się zmęczony a jeszcze bardziej na schłodzeniu,bo oddaliłem się od wodopoju o dobry kilometr.
Jutro masaż dla nóg czyli półgodzinny leśny bieg.W niedziele BD.
