Dzięki ludziska
Strusiu - tej nocy jakoś od 1:30 do 6:40 z 2 przerwami na przewijanie spałem. Nie najgorzej, ale nie powiem, żebym wypoczął
Aga - paradoksalnie, moje najgorsze zawody dały mi najwięcej radości na mecie - pewnie na zasadzie: "ufff, to już koniec"
Monia - wiadomo, w teamie raźniej
Wojtek - ja to się nawet pogodziłem, że chyba do końca życia zostanie dwójka z przodu
Krzychu - taki też mam plan

Wyjątek chciałbym zrobić w maju, w rodzinnej Hajnówce
A z "wolną" głową będzie ciężko - u mnie zawsze za szybka, w stosunku do nóg, co wcześniej czy później wychodzi na dystansie
