Slodycze

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
ijon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 360
Rejestracja: 11 maja 2013, 15:59
Życiówka na 10k: 00:39:21
Życiówka w maratonie: 03:01:54

Nieprzeczytany post

Hej maly89, jasne że stosuj diete, którą uważasz za najlepszą i nie bierz takich komentarzy do siebie :-)
Nie znam Cie osobiście, ale na podstawie tego co widze to robisz ponad 67 km tygodniowo (masz to w stopce), bardzo mocno ograniczasz tłuszcze i przyjmujesz tylko ok 2700 kcal dziennie. Kurcze ja przy takim zestawieniu bym bardzo mocno chudł, czuł się słabo i nie było by mowy o poprawianiu wyników. Ale każdy jest inny. Ja robię ok 55 km biegiem i kolejne tyle na rowerze i jak nie pochłonę min. 3700 kcal dzennie to zacząłbym niknąć w oczach. Poza tym wyznaję zasadę, że jem wszystko na co mam ochotę, bo człowiek to zwierze wszystkożerne (lody, słodycze, tłuste mięso, piwo, czerwone wino; ale też owsianka rano, dużo kasz i ciemnego ryżu, pieczywo razowe, ciemna czekolada, tran, itd.). Wyniki badań krwi mam idealne, waga bardzo poprawna dla biegacza i stabilna (68kg/176 cm), czuje się silny i stale udaje mi sie poprawiac wyniki. Ale jest wiele dróg do sukcesu jak mawiają :-)

pozdrawiam
Obrazek
PKO
Awatar użytkownika
apaczo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1565
Rejestracja: 09 lut 2012, 12:07
Życiówka na 10k: 34:54
Życiówka w maratonie: brak
Kontakt:

Nieprzeczytany post

ijon pisze:Hej maly89, jasne że stosuj diete, którą uważasz za najlepszą i nie bierz takich komentarzy do siebie :-)
Nie znam Cie osobiście, ale na podstawie tego co widze to robisz ponad 67 km tygodniowo (masz to w stopce), bardzo mocno ograniczasz tłuszcze i przyjmujesz tylko ok 2700 kcal dziennie. Kurcze ja przy takim zestawieniu bym bardzo mocno chudł, czuł się słabo i nie było by mowy o poprawianiu wyników. Ale każdy jest inny. Ja robię ok 55 km biegiem i kolejne tyle na rowerze i jak nie pochłonę min. 3700 kcal dzennie to zacząłbym niknąć w oczach. Poza tym wyznaję zasadę, że jem wszystko na co mam ochotę, bo człowiek to zwierze wszystkożerne (lody, słodycze, tłuste mięso, piwo, czerwone wino; ale też owsianka rano, dużo kasz i ciemnego ryżu, pieczywo razowe, ciemna czekolada, tran, itd.). Wyniki badań krwi mam idealne, waga bardzo poprawna dla biegacza i stabilna (68kg/176 cm), czuje się silny i stale udaje mi sie poprawiac wyniki. Ale jest wiele dróg do sukcesu jak mawiają :-)

pozdrawiam
Mam podobnie
Troszeczkę się znam na sporcie i jestem praktykiem. Wszystkie moje rady opieram na swoim wieloletnim doświadczeniu, ale przyznaję, że nie jestem nieomylny, gdyż człowiek uczy się całe życie i ma prawo zmienić swoje poglądy, przekonania.
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

ijon pisze:Hej maly89, jasne że stosuj diete, którą uważasz za najlepszą i nie bierz takich komentarzy do siebie :-)
Nie biorę :)

ijon pisze:Ale jest wiele dróg do sukcesu jak mawiają :-)
I to są święte słowa :) Ważne aby każdy z nas zanalazł najlepszą dla siebie :)

Miłego dnia :)
Awatar użytkownika
przemik88
Wyga
Wyga
Posty: 77
Rejestracja: 15 sie 2012, 22:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Podlasie

Nieprzeczytany post

ijon pisze:Poza tym wyznaję zasadę, że jem wszystko na co mam ochotę
To jedna z głównych zalet systematycznego biegania :spoko: :)
Veni, Vidi, Vici
Awatar użytkownika
kisio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1774
Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

A ja np. widzę po sobie (dosłownie, tzn. wizualnie w lustrze) różnicę w zależności od tego co składa się na moje posiłki, choć bilans kaloryczny jest mniej więcej taki sam. Widzę też różnicę w samopoczuciu i energii na treningach. Gdybym zaczął się odżywiać słabo to pewnie byłbym bardziej otłuszczony, pomimo dużej tygodniowej dawki ruchu.
ijon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 360
Rejestracja: 11 maja 2013, 15:59
Życiówka na 10k: 00:39:21
Życiówka w maratonie: 03:01:54

Nieprzeczytany post

kisio pisze:A ja np. widzę po sobie (dosłownie, tzn. wizualnie w lustrze) różnicę w zależności od tego co składa się na moje posiłki, choć bilans kaloryczny jest mniej więcej taki sam. Widzę też różnicę w samopoczuciu i energii na treningach. Gdybym zaczął się odżywiać słabo to pewnie byłbym bardziej otłuszczony, pomimo dużej tygodniowej dawki ruchu.
Hej, nikt nie kwestionuje, że jakość diety ma ogromny wpływ na sylwetkę, osiągi czy sampoczucie. Tylko dieta słabo zbilansowana, albo zbyt mało kaloryczna kiedy aplikujemy sobie dziesiątki kilometrów tygodniowo już może mieć złe skutki długofalowo (osłabienie, zaburzona gospodarka hormonalna, braki pewnych witamin i mikroelementów, spadek wagi, większa podatność na kontuzje). Dlatego jedzmy wszystko, ale zachowajmy umiar :-)
Obrazek
Awatar użytkownika
1x2lupus
Wyga
Wyga
Posty: 65
Rejestracja: 26 mar 2013, 17:10
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: U-ń

Nieprzeczytany post

maly89 pisze:A co do samych słodyczy to przecież słodycze to same węgle
Węgle proste i syfiaste tłuszcze. :bum:
Awatar użytkownika
przemik88
Wyga
Wyga
Posty: 77
Rejestracja: 15 sie 2012, 22:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Podlasie

Nieprzeczytany post

Jedzenie "wszystkiego na co się ma ochotę" nie oznacza codziennego objadania się słodyczami, czy stołowania się w fast foodach. Odpowiednio zbilansowana dieta to połowa sportowego sukcesu. Chodzi o to, że biegając można bez większych wyrzutów sumienia zjeść coś "niedietetycznego". Bieganie to nie kulturystyka.
Veni, Vidi, Vici
kateglory
Wyga
Wyga
Posty: 123
Rejestracja: 05 mar 2013, 13:47
Życiówka na 10k: 40m00s
Życiówka w maratonie: 2h59min09s.
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Ja prawie codziennie w połowie dnia jem batonika, orzechy w miodzie czy coś w tym stylu. Raczej od tego nie utyję jeżeli w perspektywie mam trening... a na pewno taka przekąska doda mi mocy :D
Problem jest, gdy ktoś wrzuca za dużo "batoników" i myśli, że skoro dziś biega 30 minut to może zjeść pizzę i zagryźć lodami... :/ Bilans jest bardzo ważny, a myślenie, że skoro ćwiczę to mogę wszystko (wg mnie: mogę ale z umiarem) jest zgubne i bardzo często z takim się spotykam.
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

kisio pisze:A ja np. widzę po sobie (dosłownie, tzn. wizualnie w lustrze) różnicę w zależności od tego co składa się na moje posiłki, choć bilans kaloryczny jest mniej więcej taki sam. Widzę też różnicę w samopoczuciu i energii na treningach. Gdybym zaczął się odżywiać słabo to pewnie byłbym bardziej otłuszczony, pomimo dużej tygodniowej dawki ruchu.
Podpisuję się rękoma i nogami :) Pewnie, że jest ważne to co się je. Już dawno została obalona teoria, że można żyć na samej czekoladzie trzymając się bilansu ;P

Panowie przemik88, ijon generalnie ciężko się z Wami nie zgodzić. Bo to jest racja, że biegając, prowadząc aktywny tryb życia można sobie pozwolić na to czy na tamto. Tylko trzeba jasno powiedzieć, że to musi być z umiarem i od czasu do czasu.
Bo zaraz ktoś wejdzie na forum, przeczyta, że jak się biega (to nic, że 10 kilometrów w tygodniu w tempie 10min/km) to można jeść wszystko co się chce, a po kilku tygodniach będzie kolejny temat w stylu "Biegam i tyję - o co chodzi?".
Też jestem zdania, że jak przy weekendzie zabierzemy swoją połówkę czy dzieciaki na lody to nam dupy nie urwie. Ale warto poprzestać na tym lodzie, a nie wrócić do domu wciągnąć pizzę, popić piwem i zagryźć orzeszkami - "no bo rano było długie wybieganie" ;]
Awatar użytkownika
kisio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1774
Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Od orzeszków to Ty się odczep, co? Tłuszczofobie jeden ;)
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Bo ludzie opacznie rozumieją pojęcia "jeść to co się chce" i "jeść ile się chce". Kanapowiec ma zupełnie spaczone poczucie apetytu i jak opowiadam, że jedząc głównie mięso i warzywa jem ile chcę to podstawia swój obiad i myśli że jem kilo tłustego mięcha i furę sałatki na majonezie na jedno posiedzenie ;). Tymczasem jedzenie ile się chce nie oznacza wcale wielkich ilości, człowiek ze znormalizowanym apetytem najada się niewielką ilością jedzenia, o ile jest wystarczająco kaloryczne. Tak samo jedzenie tego co się chce nie oznacza golony z piwem, schabowego z pyrami, pączków, cafe latte pół na pół ze śmietaną i pół kilo tiramisu. Przy normalnym, zdrowym organiźmie z prawidłowymi nawykami zupełnie inne rzeczy smakują. Nawet nieważne, czy je się głównie węgle, czy głównie tłuszcze, byle to było maksymalnie nieprzetworzone.
The faster you are, the slower life goes by.
ijon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 360
Rejestracja: 11 maja 2013, 15:59
Życiówka na 10k: 00:39:21
Życiówka w maratonie: 03:01:54

Nieprzeczytany post

maly89 pisze:
kisio pisze:A ja np. widzę po sobie (dosłownie, tzn. wizualnie w lustrze) różnicę w zależności od tego co składa się na moje posiłki, choć bilans kaloryczny jest mniej więcej taki sam. Widzę też różnicę w samopoczuciu i energii na treningach. Gdybym zaczął się odżywiać słabo to pewnie byłbym bardziej otłuszczony, pomimo dużej tygodniowej dawki ruchu.
Podpisuję się rękoma i nogami :) Pewnie, że jest ważne to co się je. Już dawno została obalona teoria, że można żyć na samej czekoladzie trzymając się bilansu ;P

Panowie przemik88, ijon generalnie ciężko się z Wami nie zgodzić. Bo to jest racja, że biegając, prowadząc aktywny tryb życia można sobie pozwolić na to czy na tamto. Tylko trzeba jasno powiedzieć, że to musi być z umiarem i od czasu do czasu.
Bo zaraz ktoś wejdzie na forum, przeczyta, że jak się biega (to nic, że 10 kilometrów w tygodniu w tempie 10min/km) to można jeść wszystko co się chce, a po kilku tygodniach będzie kolejny temat w stylu "Biegam i tyję - o co chodzi?".
Też jestem zdania, że jak przy weekendzie zabierzemy swoją połówkę czy dzieciaki na lody to nam dupy nie urwie. Ale warto poprzestać na tym lodzie, a nie wrócić do domu wciągnąć pizzę, popić piwem i zagryźć orzeszkami - "no bo rano było długie wybieganie" ;]
Pełna zgoda - umiar i zdrowy rozsądek przede wszystkim !
Obrazek
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

kisio pisze:Od orzeszków to Ty się odczep, co? Tłuszczofobie jeden ;)
Orzeszki i Orzeszki to dwie inne rzeczy. Ty mówiąc Orzeszki masz na myśli coś takiego:
Obrazek

A dla przedstawiciela "Sofa Stajl" Orzeszki to:
Obrazek

Obrazek

Obrazek


Także mówiąc, że Orzeszki są słabą opcją niekoniecznie muszę mówić nieprawdę :P
gryczana
Wyga
Wyga
Posty: 92
Rejestracja: 10 maja 2013, 13:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

maly89 no to narobiłeś... nerkowce, pistacje, migdały, no i brazylijskie... ale mi ochoty narobiłeś :usmiech:
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ