Witam Wszystkich
Dawno nic nie pisałem, ostatnio 22.05, ale to nie znaczy, że nic się u mnie nie działo. Działo się i to całkiem sporo

. Jeśli ktoś jest ciekaw to, zapraszam na mojego Run-Loga

.
Sprawa dla mnie najważniejsza: w niedzielę zakończyłem mój pierwszy, 10-tygodniowy plan biegowy, czyli moje pierwsze 40 treningów. Zeszło mi tygodni 12, ale nie to jest istotne

. Mogę chyba powiedzieć, że etap bardzo początkującego biegacza-szuracza zaliczyłem

.
Chciałby z tego miejsca podzielić się z Wami moimi wrażeniami. W szczególności chciałbym się zwrócić do osób, które jeszcze nie biegają, są u progu podjęcia decyzji lub dopiero co wystartowały.
Każdy ma swój własny powód, dla którego postanawia, że będzie biegał, że zacznie coś ze sobą robić. Moje były takie:
- straciłem pracę i byłem cholernie tym zdołowany, co miało fatalny wpływ na moją rodzinę, która jest dla mnie najważniejsza na świecie, bieganie miało mnie uwolnić od stresu (tak zakładałem),
- przez uraz ręki nie mogłem grać w squasha, którego uwielbiam, musiałem! coś ze sobą robić, bo grałem regularnie 3-4x w tyg.,
- chciałem zrzucić zbędne kg, BMI > 30, problemy z poziomem cukru i złym cholesterolem,
- chciałem dzięki bieganiu zmienić moje nienajlepsze nawyki żywieniowe
Było jeszcze kilka innych powodów, ale w/w były dla mnie najistotniejsze. Znalazłem plan, który mi się spodobał, poczytałem to i owo i mocno zdeterminowany 2.04 wystartowałem. Gdzieś przeczytałem, żeby postawić sobie cele, do których będzie się dążyć i nagrody, które zmotywują do działania. Tak też zrobiłem a moje cele i nagrody były takie:
Nr 1
1 czerwca 2013 - Parkrun na 5 km, ukończyć w czasie poniżej 30 min.
W nagrodę kupić sobie dobry pulsometr.
Nr 2
Listopad 2013 (tydzień 45/46) – 10 km Bieg Niepodległości w Gdyni, ukończyć w czasie poniżej 60 min.
W nagrodę – komplet Dobsoma na zimę.
Dziś mogę z niekłamaną satysfakcją powiedzieć, że oba cele zrealizowałem

i to wcześniej niż zakładałem. ParkRun - 18.05, czas 29:06; 10 km - 22.06! Bieg Świętojański, czas 1:00:23. Nagrody też są

. Nieco inne, ale też bardzo fajne.
Jestem bardzo zadowolony, że udało mi się podjąć walkę z moimi słabościami i że, póki co, wygrywam

. To bardzo cieszy i daje motywację do dalszego, mam nadzieję, rozwoju. Początki nie były łatwe. Grając regularnie w squasha myślałem, że mam lepszą kondycję. Pierwsze treningi boleśnie to zweryfikowały

. Powoli jednak nabierałem własnego rytmu i szedłem do przodu

. Postanowiłem, że będę jak T.L. Jones w "Ściganym"

.
Oczywiście nie ustrzegłem się błędów, czyli własnej głupoty

. Pierwsze 10 km (1:20:00) przebiegłem w drugim tygodniu i przypłaciłem to 2-tygodniową przerwą w bieganiu. A trzeba było słuchać mądrzejszych, bardziej doświadczonych kolegów, którzy na bieganiu zdarli niejedną parę butów

. Lekcja była bolesna. Radzę początkującym, uważajcie na swoje gorące głowy

, kierujcie się zasadą "mniej znaczy lepiej", nie wariujcie, dajcie czas Waszym organizmom na zaadaptowanie się do wysiłku, szczególnie jeśli zeszliście dopiero z kanapy i/lub macie nadwagę. Jedyne w co tak naprawdę warto zainwestować to dobre buty. Reszta ciuchów i innych gadżetów jest nieistotna. No prawie
Zapytacie co mi dziś zostało z powodów, dla których zacząłem biegać? Właściwie to wszystko

, ale widzę pierwotne problemy zupełnie inaczej:
- najlepsza metoda na stres i wiele innego gówna, które spada na mnie codziennie - bieganie

,
- nie gram na razie w squasha, bo wolę bieganie

, ale niebawem włączę go jako element cross-treningu, obok roweru i basenu,
- od początku marca, kiedy rozpocząłem przygotowania do treningów, schudłem 5 kg

i nie zamierzam na tym poprzestać

, lipidogram jak u 20-latka, poziom cukru w normie, wszystkie spodnie do wymiany/przeróbki u krawca

,
- zmieniłem dietę, jem inaczej, dzięki temu lepiej mi się biega
Same pozytywy!

Zapytacie: a zmęczenie? bóle mięśni? stawów? No pewnie, że są

. Nauczyłem się już! jak sobie z nimi radzić

Jak? Przecież Wy też wiecie

1. rozgrzewka, 2. rozciąganie, 3. odpoczynek

a przede wszystkim ROZSĄDEK

. Wiem, że mając 41 lat nie będę biegał w tempie 4:30/km

. Aktualnie biegam komfortowo ~6:00/km. Może za jakiś czas, solidnie trenując, będzie to 5:30/km, tak jak, gdy finiszowałem na ostatnich 2 km sobotniego Biegu Świętojańskiego

, w którym udział był dla mnie wisienką na moim pierwszym, biegowym torcie

.
Wiem za to, że jeśli Bozia pozwoli i da dobre zdrowie, BĘDĘ BIEGAŁ, czego i Wam życzę z całego serca
Chciałbym na koniec podziękować osobie, która chyba najbardziej przyczyniła się do tego, że biegam

. Michał! Biegaczu z Północy! Zmieniłeś moje życie! Dzięki Brachu!
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie,
Jacek
PS.
Przez kilka dni nie będę biegał. Muszę trochę odpocząć, zregenerować się, pomyśleć i ustalić sobie nowe cele

. Na pewno wyjdzie mi to na dobre

.
Adminie Adamie! sorry za tą grafomanię
