Aniad1312 Run 4 fun - not 4 records ;)

Moderator: infernal

Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

20 maja 2013

Zaspałam, więc musiało być krócej i żwawiej. Choć nie myślałam, że wyjdzie aż tak szybko, w końcu wczoraj trochę pobiegałam.
Po trzecim kaemie stwierdziłam, że po kiego tak gnam i miałam zwolnić, ale jakoś trochę nie wyszło bardzo aż tak :)
Z twarzy gaśnica :hejhej: więc po kilometrze zatrzymywałam się, coby się uspokoić ciut, ale nic to nie dało :nienie:

9km: 5:08/ 5:04/ 4:59/ 5:05/ 5:11/ 5:03/ 5:01/ 5:06/ 5:07
New Balance but biegowy
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

Nie mogłam się oprzeć, żeby nie pokazać Wam całej prawdy o sobie... :hejhej: choć nie wiem, czy to tak ładnie i powabnie się do tego przyznawać... :bum:

Obrazek
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

25 maja 2013

I tak jak obrazek powyżej nie kłamie, tak i ja prawdę powiem - nie biegałam, gdyż wyjechałam-pracowałam-karmiona byłam na obczyźnie, a że takich rzeczy nie mam w ojczyźnie, no to jadłam, z nieukrywaną przyjemnością :)
Przyjemność się skończyła, jak wzięłam miarę do ręki, dlatego też wagę ominęłam zgrabnym łukiem.
I pobiegłam - 11km po 5:45.
Dziś jeszcze coś tam potruchtam, gdyż się za tym stęskniłam. A i zgubić trzeba to i owo ;)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

25 maja part 2

No tak już mam, że się czasem nabiegać nie mogę... ;)
Poleciałam na stadion, czyli ryzyk-fizyk, a że był otwarty to wleciałam, a że nikogo na nim nie było, to stwierdziłam, że polecę może coś szybszego, żeby ruszyć nogi jakoś. Nie, żeby mi czyjaś obecność w tym przeszkadzała, ale zawsze to jakoś swobodniej ;)
A docierałam na stadion przez 1.83km, potem dokulałam do 2, średnie wyszło 5:29 i 5:23. Zrobiłam 3-ci km, wydawało mi się, że jakoś tak się toczę na tej bieżni, a tu miło - 5:02.
Tak sobie myślałam, co by zrobić, może 10x200m? Na kilometrówki byłam zbyt zmęczona. Stanęło na 10x400m.
Bez szału tempo wyszło, no ale rano już coś tam pobiegałam, a i tydzień intensywny był, to miałam prawo się ślimaczyć. Przerwy w marszu.
3:55/ 4:01/ 3:53/ 3:47/ 4:01/ 3:54/ 3:58/ 3:42/ 3:52/ 3:49

Porozciągałam się i wróciłam do domu - 2.6km po 5:27.

Jutro Polska Biega, są dwa dystanse, pobiegnę ten dłuższy i pewnie 2 pętle, to wyjdzie jakieś 13km, łącznie z dobiegiem ok 15, tak myślę. Miałam być też dzisiaj u sąsiadów miłosławskich na PB, ale wyjątkowo nie jestem zmechanizowana w ten weekend, a biec taki kawał to mi się nie chciało jednak :hahaha:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

26 maja 2013

POLSKA BIEGA

I było tak, jak zakładałam :)

Oczywiście gnałam na ostatnią chwilę, jak dobiegałam na miejsce biegu, to usłyszałam "Jeszcze 1.5minuty do startu" :hejhej: No, ale udało mi się zdążyć ;)
Jakoś się przesmyknęłam między kijkowcami+pozostałymi i dogoniłam ludków z klubu, ale część jeszcze dzisiaj biegnie w Kostrzynie, więc biegli rozgrzewkowo, to pobiegłam dalej - przepraszam za stylistykę tego zdania.... :hahaha: Po jakimś czasie spotkałam dwóch kolegów-klubowiczów i tak sobie biegliśmy już do końca. Na końcu zrobiłam w tył zwrot i zrobiłam jeszcze jedną pętlę.
Czyli, że wyszło 2x6.5km + dobieg z domu 500m.
Nie chce mi się poszczególnych kaemów wypisywać tempowo, średnio wyszło po 5:41, w zasadzie kolebało się w większości 5:45-5:40, ostatni kilometr po 5:18; 500m po 5:06. Przyspieszyłam trochę bo chciałam zdążyć na losowanie nagród, ale nic nie wylosowałam. A to feler.... ;) :hejhej:
Po biegu pogadałam trochę ze znajomymi i naokoło poleciałam do domu czyli 1.7km po 5:56.
Czyli razem wyszło zgodnie z planem 15.2km.

A od wczoraj nasłuchać się nie mogę :)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

28 maja 2013

Wczoraj 10km po lesie konwersując sobie :)
Dzisiaj 10km nie po lesie. Szybko dość.
Pomyślałam, że się sprawdzi i się nie pomyliłam. Jak wsłuchać się w rytm, to nogi niosą, że ho ho.
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

28 maja c.d.

Kros z chłopakami. 10km= 5 pętlix2km
Najpierw rozgrzewkowe 4km bez zatrzymywanki - 6:02/ 5:49/ 5:45/ 5:19
Potem pozostałe 3 pętle po 2km.
1- 5:40/ 4:57
2- 5:42/ 4:42
3- 5:50/ 4:44

Drugi kaem na pętli biegnie się naprawdę fajnie, choć jest trudniejszy, więcej podbiegów i zbiegów, ale noga sama na nim podaje. Już nie pierwszy raz tempo na nim mam szybsze, niż na pierwszym kilometrze.

I na tym koniec dzisiaj :)
Biorąc pod uwagę, że dyszka z rana była dość żwawa, a 8 i 9km po 4:50 i 4:53, to jestem mile zaskoczona krosowym tempem poniżej 5/km :taktak:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

29 maja 2013

Nic tu więcej nie napiszę, oprócz tego że 10km średnio po 5:35 bez zatrzymywanki chusteczkowej.
No, może jeszcze dodam, że nie mam się w co ubrać i mam nadzieję dzisiaj temu zaradzić. Ale że Pan-Ania od jakiegoś czasu nie lubi zakupów i po przymierzeniu 3 ciuchów ma ochotę wiać z przymierzalni, to może być ciężko w temacie ;)

Edit: wklejam dowcip gazetkowo-reklamowy, bo boski jest :hejhej:

Siedzą dwa ślimaki winniczki na wskazówkach zegara ściennego. Ten, który siedzi na wskazówce wskazującej minuty, wymija tego, który siedzi na wskazówce wskazującej godziny i woła:
- Staaaary, nie uwierzysz, ale jaaaazda!

Najfajniejsze, to sobie wyobrazić tego krzyczącego ślimaka :hahaha:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

30 maja 2013

A jednak zakupy się udały :)
Jutro w biegu wypróbuję koszulkę nową, zobaczymy jak się sprawować będzie.

Poszłam też do sklepu, w którym idioci nie kupują. I tak sobie pomyślałam, że dawno żadnej płyty sobie nie kupiłam - to błąd. I tak sobie chodziłam i paczałam, co by tu nabyć, no i przypomniała mi się Caro. Więc chwyciłam żem jedną, z której są moje hity biegowe, a tu nagle druga, z tego roku, się nawinęła. To wzięłam w ciemno ;) I dalej chodzę, rozglądam się i nagle słyszę fajną muzykę, taką rytmiczną, że palce same zaczęły o biodro rytm wystukiwać. Potem drugi utwór i tak jakoś zanim się wybrałam do obsługi zapytać co to, zerknęłam na Caro 2 - ooo, tytuł piosenki się zgadza, czyli dobrą intuicję miałam :)
Tak więc po powrocie przesłuchałam sobie obie płytki i ten fajny utwór przypomniał mi o tym, jak po różnych burzach i innych życiowych niepokojach, wstawałam sobie rano, włączałam muzykę i czułam spokój, błogość, radość i Wdzięczność. Dźwięki sprawiały, że tak naprawdę nic więcej nie było mi potrzebne :) prostota, o której często ostatnio zapominam. Spokój, który zanika w gonitwie. Obiecuję sobie, że jeszcze trochę, jeszcze tylko kilka tygodni i będzie lepiej. I mam nadzieję, że w końcu uda mi się to odnaleźć :)

Aha! dzisiaj 18km w okolicach 6/km z chłopakami po lesie.
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

31 maja 2013

Wte - 2.5km po 5:32
6 setek - 3:52/ 4:06/ 3:55/ 3:56/ 4:16/ 3:54
Wewte - 2.67km po 5:41

Po tym, jak od wczorajszego popołudnia chyba z 6-7 burz przeszło, spodziewałam się bardziej rześkiego powietrza :echech:
Wczoraj wyciągnęłam "stare" Asicsy, stare w sensie dawno kupione, ale po 300km schowane do pudła. A że już wszystkie pary oprócz Adasiów straciły mocno na amortyzacji, to muszę je wykorzystać. Dziwnie się w nich biega, ale co zrobić?
Wczoraj biegało się dość ciężko, mimo, że wolno. Ale przynajmniej pogadaliśmy sobie, a jak nam się nie chciało gadać, to milczeliśmy i też było fajnie.
Tak sobie myślę, że faceci to w ogóle mają lepiej, bo jak coś nie teges, to wprost powiedzą, czasem w mocny sposób, i idą dalej a nie bawią się w jakieś pierdy od gerdy - mina jak sztylet, ale słodki głosik mówi, że wszystko w porządku. To mówiłem/łam ja - Pan-Ania :hejhej:

A w maju to jakoś mi się nabiegało 313km.

Dlatego jutro robię sobie dzień dziecka i nie biegam :hahaha:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

1 czerwca 2013

Wpis niebiegowy.
Takie oto fajności można znaleźć na bydgoskim moście przy Wyspie Młyńskiej :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A taki kaprys miałam, żeby wrzucić co ujrzałam ;)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

2 czerwca 2013

odc. 401 pt. "Jak to biegłam trening w Wolsztynie"
:hahaha:

Wczoraj był Dzień dziecka, biegowy też, no ale już dzisiaj to mus było pobiegać ;)
No to pojechałam do Wolsztyna, myślę sobie, Gife biegnie u siebie, pewnie chłopak scykany jak mu pójdzie, to polecę, niech wie, że ktoś jest wolniejszy niż on :hahaha:
Mimik tez miał biec, no ale on pewnie na luzaku, w końcu na obczyźnie :)
Pomalowałam pazury, loki się zlokowały i jedziem :)

Dotarłam, poczekałam chwilę, chłopaki dotarły, pogadaliśmy, pośmialiśmy się i trzeba było się przebrać i rozgrzać. W związku z tym, że moje lexusy po ponad 1500km odmówiły współpracy, wzięłam adasie. Ależ ciężko się w nich biegło...w ogóle...po tym moim folgowaniu kalorycznym ciężko, a i te 110km, które zrobiłam w ciągu ostatnich 7 dni lekkości mi nie dało... :hejhej: no ale to ostatnie, to jednak moja decyzja była i wiedziałam, jakie może mieć skutki :)

Start g. 13:30.

Bez zegarka, bo jak trening, to przecież nie wynik, choć mile byśmy byli zdziwieni, my A+A ;) A i byłam ciekawa, jak to jest. teraz już wiem, że ciekawie :taktak:
Łomatko, pogoda nie pomagała. Duszno bardzo, niby nie upalnie, ale powietrze wisiało, czyli taka pogoda, która mnie męczy już przy szybszym chodzeniu.
Od 2 km standardowo chciałam zejść z trasy, wybitnie jakoś miałam chęć. Musiałam się bardzo naprzekonywać, żeby nie podlecieć do obsługi i powiedzieć: "Tej pani możecie już podziękować". Ale pomyślałam sobie o tych wszystkich smsach ze wsparciem, które dzisiaj dostałam rano od znajomych i mówię sobie: "o nieee, nie możesz...". Pomyślałam sobie też, że nie na darmo ten 4-ty z 6 treningów biegnę, żebym go teraz miała przerwać. I nie po to telepałam się taki kawał drogi, żeby teraz fochy strzelać.
To lecę dalej, znaczy się ślimaczę, bo lotem bym jednak tego nie nazwała :hahaha:
Ok 5km już byłam całkiem pewna, że schodzić nie będę. Na 5.5km zegar pokazał, że mam 27 min z czymś tam.
Po ok 6km wyprzedziłam dziewczynę, która myślałam, że jest moją znajomą biegową, ale okazuje się, że to pomyłka - nie ma jej nazwiska ani na liście, ani w wynikach.
Na chyba 7km dogoniłam dziewczynę, którą zgubiłam po 2km. Myślę sobie, że jest dobrze. Trochę pościgałam się z jedną panią, w sensie takim, że się mijałyśmy przez paręset metrów, ale ostatecznie udało mi się jednak ją wyminąć. Tak samo jak i dwóch panów, spotkaliśmy się chyba na 8km, ale od 9 dostałam jakiegoś turbo-doładowania i biegło mi się nawet dość żwawo. Na tyle żwawo, że wyrównałam chyba straty z drugiej połówki.
I całego treningu uzbierało się 51:24 :)

Całkiem fajny trening, muszę przyznać :)
Jeśli chodzi o rozłożenie sił, to wg wyników międzyczasy są takie:
0.5km - 0:02:35/ 408
5km - 0:25:39/ 423
5.5km - 0:27:05/ 423
9.5km - 0:50:13/ 406
10km - 0:51:24/ 403

Wśród kobiet 33/ 180
Kategoria 16/ 80

Bez zegarka biegło się...no, jakoś nietypowo. Fajnie, bo nie było parcia na wynik, na te cyferki - przyspieszać, zwalniać itd. Bazowałam na samopoczuciu, tylko i wyłącznie. Fajnie tak :)

Po biegu poszliśmy się najeść i na losowanie nagród. Nic nie wylosowałam, ech ani szczęścia w grze, ani w miłości - ciężkie jest życie współczesnej kobiety ;) :hahaha:
Potem na deser - Gife zaprowadził nas do fajnej knajpki, w której sam był pierwszy raz. I chyba dlatego najdłużej czekał na swój deser ;) no, ale za to dostał największą pokrzywę jako dekorację. Znaczy się, mięta to była, ale nie rozpoznał :bum:
Pojedliśmy i czas było wracać.
Zastanawiałam się, czy z moja orientacją w terenie dotrę bezproblemowo...No...delikatne "piękna nasza Polska cała, hej" mogłabym sobie pośpiewać. Trochę źle w Kórniku skręciłam, a okazało się, że trasa prościzna, więc szybko się odnalazłam.
No i ten...w Środzie jakoś inaczej wyjechałam niż do niej wjechałam i musiałam zapytać o drogę. Zapytanym był przygodny przechodzień, o twarzy ogorzałej, bynajmniej nie od słońca :hejhej: ale co było robić, jak się napatoczył i nikogo innego na celowniku? Uprzejmie odpowiedział, że w lewo (a jednak trzeba było w prawo, jak się okazało później) i dodał: "a potem to już się trzeba pytać, bo nie wiem" :hej: śmiać mi się chciało, bo nieźle to zabrzmiało w połączeniu z tym, jak w drodze wte zapytałam pana, który akurat pasy malował (bo drogowskazu w punkcie strategicznym było brak, a ja z mapą jeżdżę, bo nawigacji nie mam), czy na Mosinę to w prawo (gdyż tak też mi się wydawało), na co pan - podobnie ogorzały - "Pani, ja nie wiem, my z lubelskiego..." Tak więc pozostało mi zaufać intuicji, co tez okazało się dobrym rozwiązaniem.

Tak też dzień uważam za bardzo udany. Bardzo :taktak:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

4 czerwca 2013

Wczoraj był dzień na wyhamowanie. Po pracy nigdzie już nie biegłam, więc mogłam zadbać o jedzenie, w sensie, że zdrowe. Na obiad kasza z warzywami, potem sałata rzymska z dodatkiem oliwek i innych takich, kalarepka, rzodkiewki...Zdrowie na talerzu aż się wylewało :)
Wieczorem okazało się, że ze wszystkich warzyw najbardziej smakuje mi jednak czekolada z mega-orzechami z Lidla, która miała styknąć na tydzień, a jakimś cudem po dwóch dniach już zniknęła... :hahaha: :hahaha: Więc cóż było dzisiaj robić, jak nie biegać?
Zaczęłam dość szybko, po 5:17. Oho, piszczele zaczęły się budzić do życia, więc trzeba było się zatrzymać i rozciągnąć. I tak jeszcze chyba ze 2-3 razy się musiałam zatrzymać, bo przebudziły się na dobre gdzieś ok 7km dopiero. Tempo oscylowało więc od 5:27 do 5:38.
Potem jakoś udało się przyspieszyć, 8-11km - 5:31/ 5:25/ 5:26/ 5:29. I od 12 do 15km było już szybciej - 5:12/ 4:50/ 4:35/ 4:38.
Co prawda ostatnie 2 km robiłam w systemie 4x500m, ale jak sprawdzałam tempo, to jakoś nie odbiegało mocno od całego kilometra. Do domu miałam jeszcze jakieś 220m, to już się pokulałam po 6/km.

No i na dzisiaj to już chyba byłoby tyle biegania, normalnie zrobiłabym krosa, ale dzisiaj już chyba dam sobie spokój.
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

5 czerwca 2013

Trening miał być w mentalnej łączności z Tomko-Loko, ale obudziłam się dłuuuugo po budziku, więc jak wychodziłam o godzinie, której powinnam była wracać, to Tomko już pewnie chyżo śmigał po lesie ;)
Przez to, że zaspałam, nie zrobiłam tylu przebieżek ile chciałam. Teraz to myślę sobie, że mogłam ich jednak zrobić więcej, a zrobić mniej wte i wewte. No, ale jakoś czułam nogi po wczorajszym finiszu, a poza tym chyba zdanie, które ostatnio przeczytałam, było wyjątkowo dla mnie prawdziwe. Mianowicie: "Biegające kobiety są piękne, a biegając o świcie z zaspanymi oczami wyglądają uroczo". Wyjątkowo zaspane oczy miałam gdyż :) co do reszty sentencji się nie wypowiadam :)
Tak więc wte wyszło 5km (z jednym przystankiem na 4.5km coby zastanowić się co dalej) - 5:20/ 5:31/ 5:16/ 5:21/ 5:14
6 setek z przerwą w truchcie: 3:59/ 3:58/ 3:47/ 3:20/ 3:30/ 3:13
Przypomniało mi się, jak ktoś to komuś radził, żeby zaczynać przebieżki wolniej i zostawić siły na później, wtedy przyspieszać. Tak też i zrobiłam, na którejś przypomniały mi się jeszcze rady obozowe, żeby wyobrazić sobie jak pracują mięśnie dwugłowe i czworogłowe, a przy ostatniej pomyślałam sobie, że lecę do mety - i proszę jak pięknie wskoczyła tempowo :) Mała rzecz a cieszy ;)
No i wewte 3km - 5:28/ 5:23/ 5:21

Ubrałam dzisiaj wolsztyńską koszulkę, fajny materiał, sprawdziła się biegowo. Jak też to-oto-tu :taktak:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

6 czerwca 2013

Cóż, bycie idolką zobowiązuje, więc chciała-nie chciała, zwlec się z łóżka musiała :) :spoko:

Taki tylko mały rozruch, bo na popołudnie szykuje się akcja zadzieram (biegową) kiecę i lecę, ale jak będzie nie wiem, bo to z moim kalejdoskopem nigdy nie wiadomo ;)

Tak więc teraz tylko 7.5km, przystanki dwa na światłach, wiadukt wpadł, generalnie całość w zaskakująco dość równym tempie: 5:30/ 5:21/ 5:29/ 5:28/ 5:28/ 5:32/ 5:28. Ostatnie 500m na odmulenie - 5:13.

Jak mawiał klasyk, ogółem spoko czyli bieg bez historii, aczkolwiek miałam wrażenie, że technicznie ministerialny jakiś :hahaha:
ODPOWIEDZ