robertza pisze:Bardziej w temacie jak biegać niż jakie buty. Otóż mam wrażenie, że istnieje technika pomiędzy "waleniem z pięty", a biegiem na "śródstopiu/palcach", czyli lądowanie stopą pod linią bioder. Zapewne kadencja ma wpływ na technikę, może się pojawi sama pod wpływem wybieganych km (tak twierdzi m.in. Piotr Kuryło).
Przy szybkościach do 4:30/km spokojnie się da, a im wolniej tym łatwiej. Buty do tego też mogą być dowolne, biegam w modelach z dropem 12, 8, 4, i krok zawsze podobny. Dla mnie to jest definicja naturalnego biegania, bo naturalnie się czuję z tym.
Widzę często biegających tylko na palcach, bez dotykania piętą podłoża, i sądzę, że to zbyt wymagająca dla łydek/stawów technika.
To, co Ty nazywasz techniką pośrednią inni nazywają właśnie bieganiem ze śródstopia: w fazie pełnego podparcia ciało równo na całej stopie pi razy oko pod środkiem ciężkości/równowagi. I nie należy tego utożsamiać z bieganiem na palcach, co wg mnie słusznie określasz jako zbyt wymagające (a i to delikatne określenie).
Ale niestety buty nie za bardzo MSZ mogą być do tego dowolne, bo czyjeś poczucie, że biegnie mu się "naturalnie" nie za bardzo oznacza, że biegnie naturalnie. Tak naprawdę ktoś
sensu stricto biegnie naturalnie, jeśli naturalnie mu się biegnie bez butów

Podwyższenie pięty, usztywnienia i grube słoniny nie tylko ustawiają stopę i wymuszają jej ruch w sposób inny niż miałoby to miejsce bez butów (czyli biomechanika), ale też zmniejszają czucie i interakcję ciała z podłożem.