Witam. Proszę o wyrozumiałość, ponieważ nie mam czasu samemu zgłębiać tajników biegania akurat teraz, bo jestem "zabieganym"

gościem, dlatego tutaj znajdują się wszystkie moje prośby, problemy, pytania. Przez ostatnie lata trochę zapuściłem się kondycyjnie, przestałem grać w piłkę, kosza, pływać, robić cokolwiek itd. Obecnie ważę jakieś 72 kg przy wzroście 176 cm (nie wiem czy to ma znaczenie). We czwartek grałem z kolegami w piłkę na asfalcie po długiej przerwie nic nie robienia. W piątek postanowiłem, że pobiegam. Przebiegłem 6 km w czasie 33 minut. Wczoraj przebiegłem w tym czasie 5,5 km. Bez żadnego przygotowania i bez żadnych przestojów, czy zmiany biegu na chód w trakcie. Niestety bolą mnie golenia i kostki, zaraz gdy zaczynam biegać. O co może chodzić? Na razie biegam w zwykłych butach sportowych "halówkach" Pumy. Jakie polecacie buty? Niestety finanse mnie przycisnęły i nie mogę wydać zbyt wiele na ten cel. Po za tym biegam w mieście, więc po chodnikach z kostki brukowej, czasami betonowe płyty lub wylany asfalt, czyli po twardych nawierzchniach. I najważniejsze co dalej robić? Jak biegać, jaki trening? Mam jeden cel. Schudnąć/spalić brzuszek i nabrać trochę kondycji. Nie przeciąż się? Dzisiaj też mam zamiar biegać, tak jak zwykle między 22-23. Chodzę spać trochę późno, bo między północą, a drugą w nocy. Śpię raczej krótko, bo do 6, w weekendy raczej dłużej do 10-11, ale rano mnie nic nie boli. O ile ma to znaczenie

A kondycyjnie wytrzymuje te 5,5 km, myślę, że jeszcze mógłbym dołożyć z 1 km, może 2, ale ten palący ból w goleniach jest problem, hm... palącym? Po treningu nie czuję się tragicznie, oddech w miarę szybko stabilizuję się, zaraz po bieganiu jestem w stanie spokojnie rozmawiać. Mam też pytanie czy zabieranie ze sobą wody niegazowanej jest dobrym pomysłem, no i jak unikać kolki w trakcie biegu? Wczoraj dopadła mnie w połowie, ale zignorowałem to i przeszło po jakiś 500-700 m. Przepraszam za tak niespójną wypowiedź, ale co chwilę uświadamiam sobie, że czego ważnego zapomniałem dopisać.