Czemu wszyscy uważają, że jedzenie byle czego i byle jak, bez ładu i składu to "normalne jedzenie". Czy jeżeli wybieram świadomie, wśród produktów, które lubię, te która dostarczą mi odpowiednie i w odpowiedniej ilości składniki odżywcze to znaczy, że jestem dietowym maniakiem?dizelsky pisze:co do diety, powiem tak: sposób w jaki jadłem do tej pory udało mi się zrzucić 6kg bez biegania w pół roku - zero słodyczy, jedzenie najpóźniej o 20, mikre śniadanie, obiad do syta. nie jestem jakimś maniakiem dietowym i lubię zjeść jakąś tam kanapkę z majonezem - szczerze mówiąc trzymanie się jakiejś wymyślnej diety mi nie leży. W każdym razie jadam normalnie.
Od ponad roku powtarzam, że moim zdaniem moje odżywianie jest właśnie "normalne". Jem 5 posiłków dziennie. Rano jem więcej węgli (czyt. owsianka, pieczywo), wieczorem więcej białka (serki wiejskie, twaróg). Unikam fast foodów, alkoholu, słodyczy, cukru. Ale to nie jest tak, że w ogóle wyeliminowałem takie rzeczy. W moim przekonaniu wszystko jest dla ludzi. To, że czegoś nie jem na co dzień nie znaczy, że nie jem tego w ogóle. Czasem zjem lody, czasem wyskoczę na naleśniki, po maratonie wciągnąłem pizzę. Ale to mi się zdarza raczej rzadko. I w moim mniemaniu to jest "normalne jedzenie".
Sporo ludzi mówi, że nie je śniadania, bo nie odczuwa rano głodu. Jeszcze więcej napycha się przed snem. I czy to ma być normalne tylko dlatego, że tak robi dużo ludzi? Czy jeżeli teraz 30 milionów Polaków zacznie pisać wyraz "herbata" w taki sposób - "CHERBATA" to te 10 będzie musiała też się przestawić i uznać, że mamy nową "poprawną" formę?