rzeczywiście, dyskusja może trwać w nieskończoność, szczególnie jeżeli mówimy, niestety, o innych rzeczach. ty twierdzisz, że trener jest nieodzowny. ja natomiast, że MOŻNA sobie bez niego poradzić.
czy każdy sobie poradzi? na pewno nie
moim zdaniem są dwa rodzaje wiedzy w bieganiu: wiedza explicite zawarta w książkach, obiektywna, sprawdzona; dla przykładu - żaden trener nie powie mi więcej o trenowaniu na tempo niż daniel i pfitzinger. nie jest to zarzut wobec trenerów, po prostu tu nie ma co więcej dywagować.
drugi rodzaj wiedzy to tacit knowledge, wiedza subtelna, implicite, można ją w uproszczeniu nazwać znajomościa samego siebie. i tak jak słusznym jest stwierdzenie, że trener może stanąć z boku i dostrzec coś czego ja nie widzę, tak równie słuszne jest stwierdzenie, że trener nigdy nie dostrzeże pewnych elementów znanych tylo mnie bo tylko ja mam zdolnośc odczuwania własnego ciała i psychiki.
P.S.
tak, biegam praktycznie tylko wybiegania i jak się zdarzy to akcent, nie zawsze drugi zakres ale fakt, szybsze treningi robię bardzo, bardzo rzadko. czy to ma jednak jakieś znaczenie? ja nie uważam swojego treningu za optymalny, wręcz przeciwnie, za bardzo kiepski. pech chciał, że jest to "trening" a może tylko "bieganie" dający mi najwięcej frajdy.