15.05.2013
8,3 km - 44'42"(5'23"/km)
Rano zawiozłem samochód do serwisu.A po południu,żeby nie angażować żony w odbiór pobiegłem po niego.
Z małym plecaczkiem(żeby przebrać mokrą koszulkę)prawie cały czas pod wiatr,za to z przewagą zbiegów.
W psychice siedzi jeszcze uraz achillesa i zbyt mocno zawiązałem lewego buta(chyba po to,żeby się pięta nie miała prawa ruszyć

)i pod koniec biegu ból na podbiciu.Achilles nie boli.
Już nie pierwszy raz po kontuzji na treningu liczę kadencje...i poprawiła się.Teraz 88-89,a wcześniej 83-85.
Chyba mniejsze kroki robię asekuracyjnie,co by nie obciążać achillesa.Jedyny pozytyw.
