Angua...cały czas do przodu.

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Angua
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 798
Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

4.02.2013

Jestem :usmiech: Gdyby nie wasza pamięć i wpisy na komentarzach, to chyba olałabym bloga.
Wczoraj tak walczyłam z leniem, ale w końcu ruszyłam tyłek i wyszłam biegać. Bez szaleństw, wręcz tlenowo jak na początkach biegania, zadyszka, twarz buraka, ale 6,5km zrobione, na początek przyzwoicie, nawet mimo słabego tempa. Dzisiaj w planach 8km - jutro ani pojutrze nie będę mogła pobiegać.
Spostrzeżenia poprzerwowe:
1. Mój metabolizm funkcjonuje absolutnie lepiej, jak biegam, czuję wtedy lekkość swojego bytu :oczko: Obecnie czuję się jak słoń :hahaha:
2. Organizm szybko odzwyczaja się od treningów.
3. Nie dać się znowu zamulić jednostajnymi treningami. Zamulenie = gorsze bieganie (już nawet nie wyniki, ale bardziej pod kątem samopoczucia) = no fun = zniechęcenie = ciężko po przerwie wrócić.

Spoza biegowych tematów, wróciłam do nauki niemieckiego, udało mi się wymęczyć w końcu zajęcia w firmie (tylko 2 lata to trwało :bum: ), nie wiem, czy nie skończy się na zajęciach indywidualnych, bo nie ma nikogo na moim poziomie, a zależy mi bardzo na przypomnieniu sobie języka, więc znowu czas mi się skurczył, bo się douczam też na własną rękę. Niedługo mi czasu na spanie braknie :hej: Jak to moje dziecko mi ostatni opowiedziało "proza życia" (swoją drogą, jakim cudem 3-latki są już takie mądre? :orany: ).
Blogowanie
Komentowanie
Obrazek
_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Angua
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 798
Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

9 maja 2013

A co mi tam, nigdy nie należy tracić nadziei i trzeba się pozytywnie nastawiać, duch w narodzie nie ginie, więc spróbuję się lepiej zorganizować i bywać :hej: Jakby co macie możne zezwolenie na :bum:
Kachita, śliczne nóżki. Buty też :usmiech:
Acer, jakie tempa :szok:

W niedzielę połówka, będzie fajnie :hej:
Blogowanie
Komentowanie
Obrazek
_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Awatar użytkownika
Angua
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 798
Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

11 maja 2013

Zbliża się TEN dzień, pakiet odebrany, wiem co ubiorę, na cito kupowałam dzisiaj kurtkę w Decathlonie, bo po pakiet jechaliśmy w ulewie, i czapkę.
Dziecko zadbało, żebym się nie nudziła, obudziła mnie śpiewaniem, do wieczora dziób się jej nie zamykał :hahaha:
Jestem padnięta, ale trudno, tak sobie tłumaczę, że nie ma w tym nic skomplikowanego, trzeba biec przed siebie, jak zawsze, ale choćby skały srały, przebiegnę od początku do końca bez marszu :taktak: taki mam plan. No może z wyjątkiem punktów, źle się pije w biegu.
Startujemy o 11:00, trzymajcie kciuki :usmiech:

Obrazek
Ostatnio zmieniony 13 maja 2013, 19:11 przez Angua, łącznie zmieniany 1 raz.
Blogowanie
Komentowanie
Obrazek
_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Awatar użytkownika
Angua
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 798
Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

12 maja 2013
Silesia Półmaraton

Czas planowany 2:15:00, czas brutto 2:12:08, netto 2:11:23 :taktak: :taktak: :taktak:
Całą noc lało, cały ranek lało, o 1:30 moje dziecko stwierdziło, że to świetny czas na pogaduchy. Budzik zadzwonił o 6:00, o 6:10 już było "maaamaaa". Początek dnia super :hej:
Na starcie zimno, deszcz na szczęście już nie lał, tylko siąpił, dało się żyć, koło 7-8 km zdjęłam już bluzę. Biegłam zupełnie na luzaka, zegarek mi zwariował po ostatniej kalibracji, więc go zdjęłam, endo nie włączałam, więc biegłam w świecie alternatywnym bez czasu i tempa :bum:, ale za to w towarzystwie mojego męża, który jechał koło mnie na rowerze.
Trasa ze sporą ilością podbiegów, zresztą już sam start to ok. 2km lekki podbieg, o dziwo ten mój OJP podbieg biegnięty za trzecim razem przestał już być taki OJP, na górze nawet zdziwiłam się, że już? :hejhej:
Pod koniec przeszłam się 3 razy, ale tak po 5 sek., żeby ogarnąć się psychicznie (bardzo konkretnie, nie będę cytować :oczko: ) i biec dalej, przebiegłam sumiennie wszystkie podbiegi, mijając nawet młodych i wyglądających na mocnych biegaczy.
Jestem zadowolona, jeszcze nigdy nie przebiegłam takiego dystansu tak lekko, choć końcówka oczywiście już była cięższa.
Wszystko wytrzymało, ale nad nogami jeszcze będę pracować.
Pokonałam siebie, swoją głowę, na ramieniu nie siedział mi chochlik "nie dasz rady, maszeruj, jesteś zmęczona, ulżyj sobie", nie było takich myśli. Jest dobrze :taktak:
Teraz też czuję się dobrze, tak dobrze, że idę prasować :hahaha:

Porcja świeżutkich fotek :uuusmiech:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I przed metą :hej: (nic, że nie wyraźne, ważne że widać ducha :hej: )
Obrazek
Blogowanie
Komentowanie
Obrazek
_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Awatar użytkownika
Angua
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 798
Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

20 maja, poniedziałek

Tydzień minął od połówki, myślałam i myślałam co dalej i wymyśliłam, że teraz biorę się za krótsze dystanse (nie powiem, że nie bez istotnego wpływu bardziej doświadczonych kolegów :hej: ).
Miało być pięknie 30' OWB1, 8x rytmy 30''/60'' przerw, trucht 15', motywacja kipiała ze mnie porami :hahaha: Ale przyszła burza :grr:
Więc szybka kalkulacja, co najważniejsze, rozgrzewka jakieś 12', potem rytmy, miałam endo włączone i stoper, strasznie się pofyrtało wszystko, kilka razy złapałam się na tym, że endo mam wyłączone, bo chciałam tylko rytmy złapać,bez przerw, żeby wiedzieć co i jak. Ostatni raz tak biegłam, ciężko się skupić na istocie treningu :wrrwrr: Już wiem, że mam superowe wyczucie czasu, bo kończyłam rytm ułamek sekundy przed alarmem stopera, więc teraz już sama będę biegać na czuja :taktak:
Choć zegarek by się przydał, myślicie że byłoby sens kupić taki z foot padem? Możecie coś polecić?

Rytmy... na początku dzielnie szłam w trucht, pod koniec już w marsz. Wychodzi całe lenistwo biegowe, do tej pory wszelkich mocniejszych akcentów miałam tyle, co kot napłakał. Ale nie dam się, oj nie, plan wykonam co do joty, jak to Kanas ładnie zacytowała "ograniczenia i limity nie interesują mnie" :hahaha: No to no limits i do boju :hej:
Aaaa, zapomniałam. Rytmy wyszły ok. 4:00min/km, ostatnie dwa bodajże ok. 3:30min/km. Endo pokazuje 4.56km w 26:24min, ale to tak z przymrużeniem oka.

Jestem otwarta na wszelkie porady i propozycje :taktak:
Blogowanie
Komentowanie
Obrazek
_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Awatar użytkownika
Angua
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 798
Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

22 maja, środa

No to mam Garmina, jest śliczny i w ogóle :hahaha:
Dzisiaj się testowaliśmy, jeszcze muszę go podoustawiać, ale ogólnie jest całkiem całkiem.
Dziś szybkie (dla mnie) 5km w 28:3x coś tam, z minimalnymi przerwami na grzebanie w zegarku, po piątce rozciąganie i tempo 6:15 (starałam się go trzymać) i podbiegi.
W sumie 8,41km w 49:42, śr. tempo 5:55.
Wróciłam do domu zadowolona, nie był to stricte trening, więc przerwy krzywdy mi nie zrobiły, w zasadzie można by rzec, że miałam przebieżki, a zamiast odpoczynku bawienie się zegarkiem :hejhej:
Zegarek jednak duży, będę musiała się przyzwyczaić, ale łatwy w obsłudze, choć zamiast wielkiego czasu na wyświetlaczu wolałabym wielki dystans, albo tempo. Muszę zagłębić się w funkcje.
Po raz pierwszy od długiego czasu biegłam z pulsometrem:
Śr. tętno: 169 uderzenia/min
Maks. tętno: 192 uderzenia/min
Podaję raczej informacyjnie, bo nie opieram się na tętnie, tylko na własnym samopoczuciu.

Plan odłożony na przyszły tydzień, troszkę mi go zaburzyła piątka w sobotę.

Aaaa, dzisiaj zadebiutowała moja spódniczka biegowa :uuusmiech: panowie patrzeli, kobitki się uśmiechały, kolor oczoj... pomarańcz. Tylko teraz mi buty nie pasują... :spoczko:
Blogowanie
Komentowanie
Obrazek
_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Awatar użytkownika
Angua
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 798
Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

25 maja, sobota

V Chorzowski Bieg Rodzinny
5km
27:51min
Plan wykonany :taktak:

Przyjechaliśmy, jak Mcklakiewicz, za wcześnie ze względu na odległość między biurem zapisów a startem, bo z dzieckiem tempo jest gorzej niż spacerowe. Ale okazało się, że start jest w tym samym miejscu, więc WC, rozgrzewka, start.
Ogólnie było ok, niestety podbieg mnie dobił (brakło pary w nogach, ostatnie dni intensywne, jedzenie byle jakie, byle było), na chwilę przystanęłam, ale za to odkułam się na zbiegu, do mety leciałam już jak na skrzydłach.
Wielki szacunek dla ludzi na wózkach, nie wyobrażam sobie, jak musieli się na każdym podbiegu namachać.
Bieg rodzinny też super, fajna zabawa, z roztargnienia zapomniałam karteczki, więc nie będziemy figurowali w wynikach, ale to nie istotne, ważna była zabawa :taktak:

Kanas, dla Ciebie spódniczka :hahaha: :
Obrazek

A dla innego zainteresowanego koszulka (Kalenji :szok: przy braku opłaty startowej)
Obrazek
Blogowanie
Komentowanie
Obrazek
_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Awatar użytkownika
Angua
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 798
Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Miałam iść wczoraj biegać, ale mąż wrócił o 21:00 z pracy, a dzisiaj walczę ze sobą, bo mokro i zimno brrr. Zmotywował mnie filmik na blogu rene, zobaczymy czy skutecznie. Na razie trochę fotek (no dobra, sprzed mety też dam, żeby nie było,że tylko fotki do RW mam :hahaha: )i filmik :usmiech:

V Chorzowski Bieg Rodzinny

Pilnowanie czasu było cały czas
Obrazek
Z Markiem (potem widziałam już tylko jego głowę, widoczną na tle pozostałych biegaczy ze względu na zawrotny wzrost naszego kolegi mcklakiewicza :oczko: )
Obrazek
Jeszcze się załapałam na fotkę
Obrazek
No i wisienka na torcie, obłęd w oczach na ostatnich metrach przed metą (chyba czas na ciemne okulary) :hej:
Obrazek
Blogowanie
Komentowanie
Obrazek
_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Awatar użytkownika
Angua
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 798
Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

29 maja, środa

No to dzisiaj wyszłam i rozpoczęłam realizację planu. Po raz drugi :hahaha:
Nogi w dupę wchodziły po powrocie, czyli dobrze było :hej:
3km rozgrzewki, musiałam trzymać się na smyczy, bo coś mi się przyspieszało, chciałam mieć 6 z przodu, ale ta 5 jakoś tak mi śmigała na tym zegarku :tonieja:
Potem clou treningu, czyli 8 x 30'/60'. Wyczytałam, że rytmy robimy na pełnym wypoczynku, więc pomiędzy maszerowałam.
Oto jak wyszło (same rytmy):
Obrazek
Chyba całkiem ok na kogoś, kto biega od roku bez jakichkolwiek akcentów :bum:
Starałam się oczywiście biec ładnie, z wymachem tylnim, niekoniecznie na piętę, raczej na cała stopę.

W sumie wyszło 9km bez groszy.
Zapisałam się też na bieg w czerwcu w Bukownie :usmiech: Może z kimś się tam spotkam?
Blogowanie
Komentowanie
Obrazek
_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Awatar użytkownika
Angua
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 798
Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

31 maja, piątek

Wg planu miały być ZB 2'/2' w tempie 5:15... Jakoś nie wyczułam tego tempa, oscylowałam wokół 4:40-4:50. Zmieniłam w ogóle rozkład treningu ze względu na dzisiejszą całodzienną bieganinę plus obowiązki w stanie oczekiwania :oczko: wiedziałam, że nie zrobię 8 powtórzeń w cyklu 2'/2', że w tym układzie najwyżej będą cztery, więc zmieniłam na 1'/2' i od razu zrobiło mi się przyjemniej i poszła cała ósemka.
Od sobotniego biegu teraz przy akcentach (przy rozgrzewce nie) pobolewa mnie prawa łydka, coś nowego :wrrwrr:

Plany startowe się rozbudowują,
16.06 XI Bieg Uliczny o Puchar Burmistrza Miasta Bukowno
6.07 XX Imieliński Cross Ekologiczny

Tego drugiego trochę się boję, bo to 20km nie szosą, tylko crossem, też po piasku z tego co wiem, plus limit czasu 2,5h, ale mam jeszcze chwilę na przygotowania.
Blogowanie
Komentowanie
Obrazek
_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Awatar użytkownika
Angua
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 798
Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

4 czerwca, wtorek

Dziś podbiegi, ale dupy mi nie urywało, więc chyba trzeba się bardziej postarać :hej:

Przyjemna początkowo pogoda dawała nadzieję na miły trening, siąpiący deszcz też nie ostudził mojego zapału, nawet lejący deszcz nie przerwał mi podbiegów, ale jak już po rękawach zaczęła mi się lać woda stwierdziłam, że czas na ET go home. Nie ukrywam, że gremlinek cały mokry i trochę się bałam, że mu woda nie spasi.
Po drodze na mój szeroki uśmiech (przecież wiem, jak wyglądałam :hahaha: ) miły pan rzucił "ale pani urośnie!" :hej:
Pocieszające, że obok mnie podbiegi robił inny biegacz, więc było mi jakoś tak raźniej, że nie ja jedna mam nierówno pod sufitem :bum:

Średnie tempo podbiegów 4:50-5:07, dystans podbiegu ok. 100m.
Plan mówił o 60m, ale następnym razem pyknę sobie cały podbieg 200-250m.
Blogowanie
Komentowanie
Obrazek
_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Awatar użytkownika
Angua
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 798
Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

5 czerwca, środa

Plan na dziś OWB1 30' / 3' / 30', ustawiłam sobie pięknie trening na Garminie i...zapomniałam włączyć ten trening :bum: Niech żyje ynteligencja :hahaha:
W ogóle z 3 razy mi się sygnał tracił, cholera wie czemu. Uśmiałam się widząc pierwszy km w tempie 7:29 :ojoj:
Ostatecznie wyszło 8,96km w 56:03, śr. tempo 6:15, ale to tak pi razy oko.
Jednak czułam w nogach wczorajsze podbiegi, więc porozciągałam się, a aktualnie wchodzą mi do dupy, więc wsparłam je ciepłym kakao :hahaha:
Blogowanie
Komentowanie
Obrazek
_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Awatar użytkownika
Angua
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 798
Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

10 czerwca, poniedziałek


Miałam w planie trening w piątek, wyszłam i po 1,5 km wróciłam z bólem nóg i prawej łydki. Niby mogłam biec dalej, ale poszłam zachowawczo i bardzo dobrze, bo dopiero po powrocie zaczęła mnie ta łydka boleć, że ja pierdziu :orany: Boję się myśleć, co by było, jakbym pyknęła piątkę, albo dyszkę :ojoj:
Przez weekend wypoczęłam biegowo, dzisiaj podbiegi, ale nie było tak dobrze, jak być powinno.
Rozgrzewka z Sisters of Mercy, starałam się wolno, plus rozciąganie, potem 8 x 100m podbiegów (4:24, 4:35, 4:52, 4:51, 4:48, 4:53, 5:08, 4:49). Końcówka miała być truchtająca, ale jak mi się Depeche Mode zapodało i In your room, to tak mi nogi same poszły, że wyszła z narastającym tempem :hej:
W sumie dzisiaj było 8,69km w 59:10.
Pogoda po ostatnich deszczach super, choć trochę parno.
Obrazek

Dzisiaj wyczaiłam nowy bieg II Świętochłowicki Bieg Nocny. Muszę zaopatrzyć się w czołówkę.
Myślę też o drugich butach, mam wybrane podobne do Vomerek, ale zastanawiam się, czy może jednak nie kupić czegoś szybszego na krótkie dystanse.

Tyle ode mnie, widzę się z wami jutro, dzisiaj już ledwo na oczy widzę.
Blogowanie
Komentowanie
Obrazek
_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Awatar użytkownika
Angua
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 798
Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

12 czerwca, środa

Obrazek

czyli przebieżki :hej:

Na rozgrzewkę odwkurzenie, czyli szybkie 2,5km po 5:42-5:50, przerwa na rozciąganie i myśl ok, już mi lepiej, teraz mogę wolniej. Wydawało mi się, że było wolniej, ale dupa, całość wyszła 4,22km w 5:45 :orany:
Mój zaprzyjaźniony podbieg sobie podeszłam, jak mają być rytmy, to sobie go podarowałam przez wzgląd na to, że organizm niezbyt lekko przechodzi z biegania długo i wolno na krótko i szybko. No i łydka ćmiła, mam podejrzenie że to od tylnego więzadła.

Na stadionie znajoma twarz, umawiamy się na schłodzenie po moich akcentach.
8 przebieżek 30''/60'':
4:04
3:51
4:04
3:58
4:16
3:49
4:11
4:08
Na koniec trzy okrążenia przy stawie ze znajomym w narastającym tempie (ten pierwszy km po przebieżkach czuję zmęczenie, ale z czasem się zmniejsza) i do domciu.
Druga część treningu wyszła 5,26km, tempo 6:31, w sumie całość 10,5km.
Mam nadzieję, że w niedzielę w Bukownie złamię godzinę :usmiech:
Blogowanie
Komentowanie
Obrazek
_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Awatar użytkownika
Angua
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 798
Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

16 czerwca, niedziela

XI Bieg Uliczny o Puchar Burmistrza Miasta Bukowno

Bieg się odbył, ja pobiegłam, do mety dotrwałam - i to by w sumie wystarczyło za cały komentarz.

Nie wiem, co nie pyknęło, już po rozgrzewce cała się kleiłam.
Pierwsze dwa km poszłam za szybko, potem już były tylko mdłości i uczucie żywego ognia w stopach i na twarzy, jedyny ratunek to polewanie twarzy wodą i ładowanie się w całości w kurtynę, ale był to chwilowy ratunek. Każdy metr ciągnął mi się niemiłosiernie i walczyłam ze sobą, żeby nie zejść z trasy. Od 7 km było już lepiej, niewiele przed metą pan biegnący przede mną zasłabł.
W końcu wpadłam na stadion, tam czekał już kolega, który pobiegł ze mną do mety (dzięki Bromek!) i ostatni kawałek wykręciłam w 5:47.Na mecie nogi miałam jak płynny ołów, twarz buraka i myśl "Jezu, nareszcie koniec".
Wynik netto 1:01:24, brutto 1:01:33.
Niby bez tragedii, czas jak z treningu, ale nie po to tam biegłam.
Z drugiej strony sukces, bo nie zeszłam z trasy, tylko jednak dobiegłam :spoczko:
Owszem, było duszno, ale chyba skumulowało mi się parę innych czynników, mało spania, zmęczenie i to tak naprawdę przesądziło o formie.
Czas pomyśleć o sobie, nie trzeba być perfekcyjną panią domu, za 10 lat nie będę pamiętała, czy w poniedziałek 17 czerwca o 20:00 miałam poprasowane, czy nie :bum:

Kilka słów o biegu - świetnie zorganizowany, choć mały zgrzyt, jak musieliśmy się zgłosić po koszulki, bo nie dostaliśmy w pakiecie, start i meta jakbyśmy na olimpiadzie startowali, stadion, kibice na trybunach, szał :spoko:
Ledwo wbiegłam na metę, już mi ktoś majstrował przy nodze, żeby zdjąć opaskę, nawet się nie zorientowałam, o co chodzi :hahaha: Kilka metrów dalej stoisko z wodą, kiełbaski dawali po dwie :hej: W ogóle piękne tereny, wolontariusze oddani, mieszkańcy wspierali, jakieś małżeństwo stało przed swoim domem z wodą i kubkami i nas częstowali, chłopczyk z pistoletem na wodę polewał , fajne to było :taktak:

Wczorajsze zdołowanie już przeszło, tragedia się nie stała, choć szkoda. Trzeba było zacząć biegać, jak się było młodym, pięknym i można było spać do południa :hahaha: (dzisiaj mój szef wyskoczył z tekstem, że jak wczoraj wstał o 11:00...ciekawe jak to jest tak sobie pospać :bum: )
Nie wiem, co z kolejnymi biegami, w niedzielę Kacperkowi chyba przeleję kwotę startową na konto, ale nie wezmę udziału w biegu, chcę spędzić czas z moją rodziną, zamiast gonić popołudniu na bieg.
Nad crossem się zastanawiam, bieg o podobnej godzinie, z tym, że pewnie w lesie, ale dystans większy.Na razie jestem zapisana, ale nie wpłaciłam pieniędzy, choć czasu na wahanie mam coraz mniej.

Zdjęć nie ma (może to i dobrze, po co widzieć te swoje męczarnie :lalala: ) więc wrzucam medal, bo fajny:
Obrazek

Obrazek
Blogowanie
Komentowanie
Obrazek
_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
ODPOWIEDZ