Komentarz do artykułu Biegaczu, nie kombinuj za bardzo!

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Adrian26
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1971
Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
Życiówka na 10k: 38:14
Życiówka w maratonie: 2:57:08
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Po przeczytaniu tego artykułu naszła mnie refleksja, że według autora złotym środkiem w celu poprawienia swoich wyników jest po prostu intensywniejsze bieganie. Moim zdaniem jest to błędne myślenie. Nie zawsze większy kilometraż i mocniejsze treningi przekładają się później na lepsze rezultaty. Mam kolegę, który zrobił odwrotnie, postawił na mniej intensywne treningi i zaowocowało to dość znaczną poprawą jego wyników. A już przykład kenijski w ogóle do mnie nie przemawia. Nie wiem ile ludzi tam biega, ale podejrzewam, że znacznie więcej niż w Polsce. Ilu z nich stosując metodę "jak wytrzymam to coś z tego będzie" odnosi później "sukces"? Jeden na stu? Pytanie retoryczne: czy w Polsce miałoby to wyglądać podobnie? Każdy, chcący poprawić swoje rekordy życiowe miałby biegać coraz więcej i intensywnej bez żadnej refleksji, licząc, że może się uda, a jak nie to najwyżej wyląduje w szpitalu albo doprowdze się do kalectwa... :niewiem: Moim zdaniem, tak jak jedna z koleżanek wspomniała, bardzo ważne jest zrozumienie tego co się robi. Kontrola własnego organizmu to podstawa. Kiedyś może nie było takich możliwości, ale jeżeli obecnie takowe są, to dlaczego z nich nie korzystać?

@Runner11 - dobrze, że tacy biegają w odpowiednim stroju, przynajmniej sobie krzywdy nie robią :usmiech: A jeżeli ich stać na najnowszego garmina, to dlaczego mają go sobie nie kupić.
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
PKO
pit78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 579
Rejestracja: 23 lut 2011, 11:04

Nieprzeczytany post

Nie widzę nic złego w przeczytaniu kilku książek o bieganiu, wiedza jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
Pewnie większość amatorów i tak nie jej nie wykorzysta na takim poziomie jak pro, ale co w tym złego.
Sam jestem zwolennikiem "starej szkoły", ale biegam z gps-em i pulsakiem, bo to po prostu ułatwia życie.

A kto w czym, jak i z kim biega, to delikatnie rzecz ujmując, ani mnie ziębi ani grzeje :P
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Ale coś jest w tym artykule. Większości biegaczy brakuje po prostu bazy. Biegając więcej kilometrów robiliby lepsze rezultaty nie zmieniając niczego. Skoro taki grubas biegowy jak ja ważący 80kg przy 175cm wzrostu, jest w stanie nabiegać na półmaratonie 1:35 praktycznie nie trenując, z samej objętości treningów rowerowych, to co możnaby zrobić przy 10-12h treningu tygodniowo?
Taki rezultat z Dębna z lat osiemdziesiątych, przytoczony w artykule, powtórzony dziś wzbudziłby sensację. 36 Polaków poniżej 2:20? W tym roku 2:20 złamało 6 biegaczy, w tym jeden Polak.
A ci biegacze 25 lat temu nie mieli zadnych pulsometrów, biegali długie dystanse na wyczucie, a tempo na stoper.
Powtarzanie sprawdzonych schematów + odpowiednia objętość musi zadziałać, nie ma siły.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Ponad 25 lat temu w Dębnie biegali w maratonie wszyscy najlepsi w kraju i do tego startu się szykowali specjalnie, to tak jakby teraz zebrać wyniki wszystkich najlepszych Polaków z wszystkich maratonów na świecie z pierwszego półrocza i wrzucić w tabelkę. Do tego w tym biegu walczyli o kwalifikacje do różnych mistrzostw w tym również armii zaprzyjaźnionych itp, o wyjazdy i na rozkaz bo część biegała w klubach wojskowych, inni w górniczych czy milicyjnych a na zachodzie to mogli tylko biegać grzeczni chłopcy, którzy dostali paszport. ^To były inne czasy, inna specyfika i to bez porównania jest.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
Bartek Olszewski
Wyga
Wyga
Posty: 104
Rejestracja: 30 maja 2012, 15:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 2:25:16
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Dzięki za komentarze :) Uzupełniając artykuł chciałem zaznaczyć, że osobiście nie mam nic do zgłębiania wiedzy i urozmaicania treningu. Sam jestem fascynatem biegania i wszystkiego co z nim związane. Ci więcej biegam z GPS i nieziemsko drogich butach :) W ogóle lubię gadżety biegowe, nowości itp. Samo kombinowanie dla zabawy nawet jest ciekawe i może być dla kogoś swojego rodzaju hobby. Gorzej jak ktoś chce być lepszym biegaczem i zamiast skupić się na podstawach takich jak objętość, intensywność, regeneracja to zaczyna krążyć w kółko i trochę sam się irytować, że nie może się poprawić. Te osoby chcę właśnie ustrzec przed zbytnim kombinowanie.

Tak samo jest z książkami. Jak ktoś przeczyta takiego całego Danielsa ze zrozumieniem to super. Każdemu kto zaczyna biegać pierwsze co polecam to przeczytać jakąś dobrą książkę. Problemem jest tu czytanie artykułów w style "życiówka w 4 tygodnie", "silniejsze nogi w 10 dni", "maraton bez wysiłku". Bez ogólnej wiedzy wprowadzają mętlik w głowie.

Podsumowując zacznijmy od bazy. Najważniejsze to dobrze poznać podstawy, później stopniowo można wnikać coraz głębiej i głębiej. Ale nie ma sensu zaczynać od tej drugiej strony.

A nie zgodzę się tylko z jednym komentarzem, bo zawsze takie poglądy mnie bardzo dziwiły:
szy pisze:podporządkowywanie treningów pod te 2 starty rocznie, zabija przyjemność z biegania dużo skuteczniej niż wpomniane "kombinowanie".
Więc tłumaczę. Każdy czerpie przyjemność z czegoś innego! Ja np. nie czerpię przyjemności z tego, że sobie pobiegam dla samego pobiegania. Zwyczajnie wolę robić dużo innych rzeczy, np pograć na PS3 :) Natomiast pasjonuje mnie trening i dążenie do określonego celu, z tego czerpię radość. Ktoś inny czerpie przyjemność z samego biegania. I to jest OK, dla mnie super, że odnalazł w tym przyjemność. Pamiętajmy, że każdy jest inny i ma inne cele.
Włodek
Wyga
Wyga
Posty: 81
Rejestracja: 27 wrz 2010, 21:02
Życiówka na 10k: 00:39:37
Życiówka w maratonie: 3.28.46

Nieprzeczytany post

Autor pisze o amatorach i jednocześnie podaje przykłady zawodowców, którzy biegali kiedyś w Polsce. Tego nie można porównywać z oczywistych powodów. Nie raz spotkałem się z opiniami takimi, jak: "po co ci pulsometr", "co dadzą ci te cyferki, które J.D. wyliczył". Najczęściej opinie te wyrażały osoby, które były już b. zaawansowane biegowo, dobrze znały swój organizm i potrafiły odczytywać jego sygnały. Wg. mnie dla kogoś, kto zaczyna biegać i nie posiada jeszcze wiedzy dot. treningu, np. pulsometr, tabele J.D. mogą być b. pomocne. Poza tym po co wyważać otwarte drzwi i uczyć się na własnych błędach, kiedy można skorzystać z doświadczenia ludzi, którzy na tym zęby zjedli. Gdybym miał trenera, jak przywołani biegacze z 86 roku z Dębna też nie potrzebowałbym tego wszystkiego, to trener myślałby za mnie i dyktował mi tempa oraz akcenty treningowe.
Awatar użytkownika
Kratka
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 37
Rejestracja: 07 gru 2012, 19:49
Życiówka na 10k: 00:52:05
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Czekałam na taki artykuł, i zgadzam się z nim w całej rozciągłości. Nadmierne korzystanie z gadżetów zagłusza naturalną umiejętność wsłuchiwania się w potrzeby i możliwości swojego organizmu, a jest to wartość nie do przecenienia, i to na każdym etapie rozwoju biegowego. Sama czytam wszystko, co tylko wpadnie mi w rękę, na temat biegania, bo taką po prostu mam naturę, ale z założenia pilnuję się, żeby nie stracić z oczu podstawowego celu- oczyszczającej i wyzwalającej radości z biegania. Brzmi jak frazes, ale tak właśnie jest.
Z tym, że jeśli komuś frajdę sprawiają zabawki biegowe, to okej, niech się nimi otacza i cieszy, bez względu na rezultaty.
Nie wierzę, w magiczną moc butów z górnej półki, tym bardziej zegarków i innych takich, o ciuchach już nie wspominając, ale może dla niektórych działa to jak placebo- mając wypasione cenowo i gadżetowo obuwie biegają lepiej, bo lepiej się czują.
Jeśli tak jest, to w porządku.
Ja po prostu lubię trzaskać kilometry, i jak na razie jest progres :ble:
-------------
Trochę w życiu przeszłam.....Teraz chcę trochę przebiec:-)

Obrazek
Yassith
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 194
Rejestracja: 25 cze 2012, 14:36
Życiówka na 10k: 48:15
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ja tez popre przeslanie Bartka czyli, ze nic nie zastapi ciezkiej pracy.

Im dluzej (i lepiej) biegam tym coraz mniej gadzetow mi trzeba. Kiedys biegalem z gps dzis footpod mi starczy a jak mam dokladne tempo zrobic to na stadion ide i stoper starczy.

Nie zmienia to jednak faktu, ze chyba trzeba przejsc etap fascynacji bajerami a jak ktos bedzie mial sile w glowie to bedzie zwiekszal obciazenia treningowe bo zrozumie, ze z pustego i Salomon nie naleje.

Podane przyklady cwiczen sa adresowane do konkretnej grupy biegaczy bo nie kazdy moze robic 100 km tygodniowo ale ja chetnie z Bartkem na jakies jego wybieganie i moj zakres bym sie wybral ;)

Pozdrawiam
Wojtek
Awatar użytkownika
sq3nto
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 4
Rejestracja: 08 maja 2013, 20:20
Życiówka na 10k: 0:47:37
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Zielona Góra

Nieprzeczytany post

Ahoj! Ja swoją przygodę z bieganiem zacząłem dosłownie przed chwilką ;) Dokładnie 1 kwietnia. Trenuję regularnie. Nie mam pulsometru, Garmina itd... Kupiłem sobie oczywiście porządny zegarek, ale to była konieczność. Znajomy biegacz powiedział mi jak zaczynać, co robić a czego nie. Postępy przychodzą bardzo szybko. Jutro postaram się przebiec upragnione 10km w tempie 5min/km. Biegam co drugi dzień, żeby mieć czas na regenerację. Bieganie sprawia mi przyjemność, ale oczywiście staram się biegać więcej i więcej i to jak w najlepszym tempie. Robię to dla siebie. Zgadzam się z artykułem w pełni. Odpowiada mi takie bieganie..........
< = >
jaworznianin
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 5
Rejestracja: 07 maja 2013, 18:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ja trochę jestem zaskoczony taką postawą biegaczy. Generalnie sam jestem w pełni amatorem. Cieszy mnie i daje ogromną satysfakcję jak poprawię jakiś swój wynik, uda mi się pobiec szybciej niż kiedykolwiek. Ale nie poprzez "cudowanie" z dietami, techniką itp. Dla mnie ważne jest, żeby było po prostu przyjemnie i bezpiecznie. Pulsometru czasem używam. Traktuję go jednak jak gadżet. Wygrałem go w konkursie, więc czasem zakładam dla ciekawości, frajdy z patrzenia na cyferki itp... ot, gadżet.
edek103
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 337
Rejestracja: 20 maja 2010, 21:54
Życiówka na 10k: 42:10
Życiówka w maratonie: 3:36:19

Nieprzeczytany post

To prawda ze jedni biegają dla biegania a inni lubią sie przygotowywac pod konkretne starty...

Ja np też lubie przez kilka miesicy robic okreslony plan i probowac przygotować sie pod 2 glowne starty w roku. Wszystko co po drodze to tylko środki do osiągnięcia celu. Perspektywa startu za pare miesięcy, możliwość pobicia kolejnej, wymarzonej życiówki, sprawdzenie samego siebie i udowodnienie sobie że dałem rade jest bardzo motywujące i powoduje ze mam motywacje do ciężkiej pracy i treningów 5 razy w tygodniu....
Wiec to prawda ze zależy co kto lubi..

Jesli chodzi o ciuchy i buty....to nie komentuje bo to nie ma żadnego znaczenia.:):):)

Jesli chodzi o gadżety.....to tak szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie.....jak sie obejść bez GPS. Jako amator nie umiem do końca kontrolować tempa. To jak robić bieg z narastającą prędkością, albo trening tempowy z określoną intensywnością. Przecież to tak jakbym biegał z zawiązanymi oczami....

Jesli chce złamać swoje wymarzone 3:15 to muszę biegać z określona prędkością i intensywnością i muszę byc pewny ze nie jest to 15 sekund szybciej lub wolniej bo to przecież duza różnica. I mogą to być zupełnie inne bodźce.

Natomiast zgodzę sie ze BNP, bieg tempowy i długie wybiegania to typowe narzędzia każdego kto chce sie poprawiać w swoim bieganiu. I tu nie ma co kombinować tylko biegać i biegać:):):):)
Awatar użytkownika
szy
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 452
Rejestracja: 10 cze 2009, 08:40
Życiówka na 10k: 39:01
Życiówka w maratonie: 3:19:17
Lokalizacja: Warszawa / Pruszków

Nieprzeczytany post

Bartek Olszewski pisze: Tak samo jest z książkami. Jak ktoś przeczyta takiego całego Danielsa ze zrozumieniem to super. Każdemu kto zaczyna biegać pierwsze co polecam to przeczytać jakąś dobrą książkę. Problemem jest tu czytanie artykułów w style "życiówka w 4 tygodnie", "silniejsze nogi w 10 dni", "maraton bez wysiłku". Bez ogólnej wiedzy wprowadzają mętlik w głowie.
Sorry, ale w artykułach rodem z RW nie znajdziesz głębokiwj wiedzy o progach mleczanowych. Nie wchodzą na ten poziom szczegółowości, podobnie jak radzisz Ty. Plany z tego typu artykułów poziomem ograniczają się do "100km tygodniowo, w tym tempówka, interwały, BNP i jazda" z Twojego artykułu. Jedyna różnica to kilometraż i czas trwania planu :)


Bartek Olszewski pisze: A nie zgodzę się tylko z jednym komentarzem, bo zawsze takie poglądy mnie bardzo dziwiły:
szy pisze:podporządkowywanie treningów pod te 2 starty rocznie, zabija przyjemność z biegania dużo skuteczniej niż wpomniane "kombinowanie".
Więc tłumaczę. Każdy czerpie przyjemność z czegoś innego! Ja np. nie czerpię przyjemności z tego, że sobie pobiegam dla samego pobiegania. Zwyczajnie wolę robić dużo innych rzeczy, np pograć na PS3 :) Natomiast pasjonuje mnie trening i dążenie do określonego celu, z tego czerpię radość. Ktoś inny czerpie przyjemność z samego biegania. I to jest OK, dla mnie super, że odnalazł w tym przyjemność. Pamiętajmy, że każdy jest inny i ma inne cele.
No właśnie, pamiętajmy że każdy jest inny. A wychodzisz ze swojego punktu widzenia. Takiego, w którym celem biegania/trenowania jest ciągła poprawa wyniku. Otóż dla większości biegaczy nie jest to niezbędny warunek do osiągnięcia funu, nie jest to nawet przez chwilę ich cel. Nawet gdy czytają o progach mleczanowych. Nie wiem co Cię w tym "zawsze dziwiło" :)

pozdr
kitler
Wyga
Wyga
Posty: 122
Rejestracja: 04 cze 2009, 16:25

Nieprzeczytany post

Pozwolę sobie dorzucić jedną refleksję. Nic nie zastąpi nam żywego trenera, człowieka, który powie jak biegać, jak wykonywać ćwiczenia, ale to tylko moje zdanie.
Kto nie był buntownikiem za młodu ten będzie świnią na starość.
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Bieganie jest prostą czynnością ale wiąże się z nieskończoną ilością motywacji czy możliwości czerpania z niego radości. To odwrotność do czynności bardziej skomplikowanych, które zwykle maja mniej źródeł motywacji. Mało kto gra w koszykówkę bo lubi zapach skarpet w zamkniętej hali czy dostać w żebra z łokcia od wysokiego młodziana, głównie chodzi o fajność grania czy możliwość lajtowej rywalizacji niemniej to głównie lubią robić tylko Ci co grają na jakim-takim poziomie - ci słabsi zwykle nie czują mięty do tej gry a wspomniany zapach, łokieć czy magiczne czucie stopą podłoża hali jest chyba zbyt słabą motywacją. A z bieganiem to tych źródeł fajności jest "pierdylion" od wiatru we włosach przez magiczne czucie podłoża po półroczną gehennę treningową by zrobić to porządnie ten jeden zaplanowany raz. Dlatego żaden mędrzec nie zgłębi po co ludziska jedne czynią jedno a inne drugie, po co coś tam mierzą i po co im buty - pewnie im pasuje, przynajmniej przez pewien czas
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
gonefishing
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 767
Rejestracja: 04 cze 2012, 09:55
Życiówka na 10k: 41'25"
Życiówka w maratonie: 4h01'38"
Lokalizacja: Gabon

Nieprzeczytany post

Jak najprościej
I teraz dość kontrowersyjna teza, ale według mnie, żeby powiedzmy złamać 3 godziny w maratonie (czas dla mężczyzn) wystarczy: zrobić 100km w tygodniu, przebiec raz w tygodniu 25km narastającym tempem, zrobić długi ciężki bieg tempowy i kilka szybszych odcinków. Czasem będą to 400setki, czasem kilometrówki. I to wszystko. A to i tak są wytyczne na pewny wynik, bo znam osoby, które są w stanie z tego pobiec 2:40. Kluczem jest tu systematyczny trening, bieg tempowy na odpowiednio wysokiej intensywności i cotygodniowy bieg długi narastającym tempem.
25 km BNP, 100 km w tyg :szok:
I to ma być prosto :hej: :bum:
BLOG - KOMENTARZE
ULICZNE: 5km 20:03 10km 41:25 21,1km 1:34:52
PRZEŁAJOWE: 42,2km 4:01:38
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ