Moderator: infernal
A już jutro coś żwawszego... ale o tym dowiecie się właśnie dopiero jutro, jakaś niespodzianka musi być! 
Po zakończeniu ciągłego, 3 min. przerwy, czyli ubraliśmy kolce wytruchtaliśmy ~ 200 m i jazda z WT! Tutaj można było poszaleć ale oczywiście trzymaliśmy się założeń treningowych 30-32'' na każde 200 m, tylko ostatnią dwusetkę polecieliśmy żwawiej, aby sprawdzić jak tam z naszą szybkością Na koniec zrzuciliśmy kolce i przetruchtaliśmy po trawce ~ 2 KM, tak aby nie było zakwasiorów jutro po tempie! Pogoda się zmieniła i to znacznie, ochłodziło się i jest tak jakoś pochmurnie, deszczowo. Z jednej strony to kiepsko w końcu mamy majówkę , ale jak dla biegacza to wyborna pogoda do treningów! Ogólnie jest okej, czuję się lekki, zwinny, szybki... ale sobota zweryfikuje czy to obłuda czy prawda Także tytułem wstępu czy raczej zapowiedzi: Sobota 04.05. Ogólnopolski Miting Lekkoatletyczny Wrocław - dystans: 800 m 
Cały dzień pochmurnie i deszczowo, dosyć chłodno. Tym razem trening w lesie na piastach, dzisiaj coś Garniak miał problemy z sygnałem, bo złapał go zdecydowanie za późno, przez co zapis treningu wyglądał tak a nie inaczej. 
Jednak gęsty las i duże zachmurzenie robią swoje 
Na szczęście trasa jest nam dobrze znana także pętla po której dziś krążyliśmy liczy ~ 2700 m. Zrobiliśmy 3 takie koła, z racji że Jacek ma jutro start a ja pojutrze. Jeszcze tylko jutrzejszy rozruch i w sobotę jazda i ogień z ... 
Przy okazji była to dobra sposobność, aby sprawdzić jak sprawuje się Garmin w takich warunkach pogodowych. Oprócz tego, że wróciłem do domu jak "zmokła kura", wszystko przebiegło pomyślnie Powiem szczerze, nie sądziłem, że trening w deszczu może być taki przyjemny A już jutro, pobudka, śniadanko i jazda do Wrocławia na miting, aby walczyć o wynik na dystansie 800 m! BĘDZIE SIĘ DZIAŁO! 
Kilka pytań napotkanych mieszkańców o dojazd na stadion, zostajemy pokierowani na przystanek tramwajowy. Problem z zakupem biletu (zepsuty automat), przebieżka do kiosku nieopodal, zakup biletów, kilka minut później spotykam na przystanku kolegę kulomiota: Mariusza G. , który również postanowił wybrać się na dzisiejszy miting Nadjeżdża tramwaj nr 9 i jedziemy na Stadion Olimpijski. Po około 20' jesteśmy na miejscu. Odnajduję biuro zawodów, dowiaduję się czy wszystko ok z formalnościami... później spotykam sporą ekipę kolegów i koleżanek z mojego klubu uczelnianego, którzy również przybyli by spróbować swoich sił. Program minutowy uległ zmianie, początkowo miałem startować o 15:30, jednak mój start został przeniesiony ostatecznie na godz. 16:20 ehhh Tyle czasu wyczekiwać... ale cóż, przynajmniej była okazja żeby podopingować znajomych i przyjrzeć się przebiegowi innych konkurencji Nadchodzi godz. 15:30, wyruszam na rozgrzewkę, standardowo robię 3 KM + ~30' gimnastyki. Po zakończeniu zasadniczej części rozgrzewki lecę na bramkę zgłosić się na start i... dowiaduję się, że wystąpiło opóźnienie ok. 10-15'. Wporzo, dogrzałem się jeszcze ok. 10' zrobiłem kilka rytmów, czekam na swój start. Nadchodzi upragniona chwila, serce zabiło mocniej, odczytano mój nr i tor po którym biegnę - pierwszy. Komenda na miejsca, STRZAŁ! Ruszyłem, rozpocząłem pierwsze 200 m w 27 sek, kolejne w 30 sek., co dało sumę 57 sek. na 400 m. Po pierwszym okrążeniu zajmowałem 2 lokatę. Drugie okrążenie, wszystko pięknie, wszystko ładnie, 600 m w 1:28. Na ostatnich 200 m, nagle przechodzi mnie dwóch gości i... koniec tak jakby odcięło mi siły, nie potrafiłem się zmobilizować i w sumie na momencik przyśpieszyłem ale jednak już było za późno. Podsumowując: nabiegałem wynik 2:01.99, mimo tego, iż planowałem czas poniżej 2:00 nie udało się, ale jest nowa życiówka! Trzeba się cieszyć z tego co się ma, jednak pozostaje wciąż niedosyt! Wystarczyło lekko depnąć i byłaby jedyneczka z przodu! A to już prezentowałoby się znacznie lepiej i na pewno byłoby dobrym bodźcem psychologicznym dla mnie! Krótko pisząc: mentalność jeszcze jednak słaba, ALE WALCZĘ DALEJ! ale STAĆ MNIE NA WIĘCEJ! Pora zastanowić się gdzie i kiedy będzie kolejny start... może już w najbliższą sobotę? A może jednak nie... kto wie!? Pogoda piękna, słonecznie, parno i duszno Także biegało się bardzo przyjemnie po wałach na wyspie Bolko, można było spotkać bardzo wielu biegaczy, kolarzy, rolkarzy, nordic walkerów oraz zwykłych spacerowiczów Co do kolejnego startu... dzisiaj rozmawiałem ze swoim trenerem i powiedział, że prawdopodobnie dopiero na następny weekend, czyli w tym tygodniu skupiam się na treningu i dalszym szlifowaniu formy Miałem wyjść o 16:30, jednak obudziłem się dopiero po 18! Szybko się przebrałem, wrzuciłem buciki na nogi, Garniak na łapkę i jazda! Oczy zaspane, cały zaspany... spokojnie sobie truchtałem na wyspę Bolko. Tam rozbudziła mnie zieleń i piękna pogoda, mnóstwo ludzi, w tym biegaczy W drodze powrotnej spojrzałem na zegarek jak to dziś wygląda tempowo i muszę przyznać że całkiem nieźle przyśpieszyłem końcówkę! Śr. tempo 4:34/km, ostatni km postanowiłem się "wyżyć" i przyśpieszyłem do 3:51 nie odczuwając przy tym żadnej "ziajaniny", raczej pełen lajt i zabawa Ogólnie rzecz biorąc: "Najlepszy lek to bieg" i z tym mottem w pełni się zgadzam Oczywiście jak zwykle multum ludzi wokół od zwykłych joggerów po zapalonych biegaczy Na koniec SB 10x100 M po wale na Bolko. Generalnie luz, odpoczynek, i spokój. Mega gorąco, wręcz duszno! Na obiekcie mnóstwo lekkoatletów + kandydaci na sędziego piłkarskiego zdający testy sprawnościowe Szybko więc zrzuciłem koszuleczkę i jazda z rozgrzewką. Standardowo 3 KM + ~ 20 min. sprawności. Następnie przeszedłem do BC2. Poszło sprawnie, pomimo upału, tradycyjnie postarałem się żeby był to bieg progresywny, i mniej więcej udało się Po skończonym BC2, wytruchtałem kółeczko, ubrałem kolce i zabrałem się za rytmy na okrążeniach. W sumie wychodziło po 2 rytmy na pętli. Łącznie wyszło 5 kółeczek czyli 2 KM. Po rytmach, zdjąłem butki i na boso ~ 2 KM po trawce Przebrałem się więc i jazda na Wyspę Bolko. Standardowa trasa, wałami a później krążenie na pętli w parku. Gdyby nie ten skwar z nieba to byłoby całkiem fajnie, a tak to straszliwie się człowiek pocił i grzał 
Takie są uroki biegania "z przymusu" w samo południe, punkt 12:00 (tak tak, wyciągnęła mnie moja kobieta na wejściówki które wygraliśmy w konkursie Seans przedni, ale później 2 h snu to jednak za mało! 
). Generalnie pogoda się załamała diametralnie, były upały, teraz pora na ulewy. ) 
Nie najlepiej się dzisiaj czułem... postanowiłem więc ostrożnie rozpocząć trening tempowy. Także początkowo od 47 sek., by zakończyć na 44 sek. (dokładnie 44.02 - szkoda że nie wyszło 43.xx ). Myślę, że pomimo dalszych konsekwencji niewyspania - zmęczenia związanego z ostatnim filmowym maratonem w nocy z piątku na sobotę, trening wypadł pomyślnie Udało się zrealizować planowe założenia biegania w granicach ~46'' na każde 300 m Całość tradycyjnie na wyspie Bolko + wały. Pogoda niby słoneczna ale w cale tak ciepło nie było Mimo wszystko biegaczy pełno to tu to tam