rundek pisze: Nie jest, bowiem amator nie biega 100 km w tydzień,
rundek - te 100km w tygodniu, to jest na tym poziomie (easy po 4:30-4:40, akcenty szybciej)
około godzina treningu dziennie
ja w takim razie bardzo przepraszam, ale ile czasu pasjonat-amator ma poświęcać swojej pasji, żeby jeszcze był amatorem, a nie zawodowcem? piętnaście minut dziennie?
jeśli godzinę dziennie spędzam na przygotowywaniu posiłków to czyni mnie to zawodowym kucharzem?
jeśli kilka godzin dziennie jestem z dzieciakami to jestem zawodową nianią???
biegacz-zawodowiec zarabia bieganiem na życie. amator nie. na tym poprzestańmy.
1
Ogólna sprawność i przygotowanie aparatu ruchowego do lekkiej atletyki. W wieku szkolnym biegi (co prawda głównie w trakcie gier zespołowych), a w czasach studenckich skoki (w dal i wzwyż) stanowiły jedną z najważniejszych części mojego życia. Zaczynam więc listę od czynnika, na który w wieku dorosłym powiedzmy 30 lat nie ma się już większego wpływu, ale z uwagi na jego dużą rolę, postanowiłem o nim wspomnieć. - przygotowanie ogólne jest chyba najważniejsze. Tylko że to nie jest zamierzchła, młodzieńcza przeszłość - to stająca się teraźniejszość. To twoje ruchowe tu-i-teraz. Siła, koordynacja, rozciągnięcie - na to wszystko mają wpływ nasze codzienne działania. To rower do pracy zamiast samochodu. To spacer z dzieciakami do parku i wszelkie ruchowe z nimi zabawy. To weekendowa praca w ogrodzie. Odśnieżanie chodnika. To nawet odpowiedni fotel w pracy. Sprint do autobusu. Skakanie po cztery stopnie zamiast używania windy. Cokolwiek. Ważne jest żeby sobie mniej więcej zdawać sprawę jakie mięśnie przy danej czynności pracują, i czy będą nam do czegoś w bieganiu potrzebne. Bardziej bym to nazwał świadomością niż historią, ale zgadzam się - to bardzo ważne.
2 9 lat (od wiosny 2004) zabawy w trenowanie biegów długich, co ważne praktycznie od początku z planem i metodycznie.
- Prawie zawsze można to zrobić nie dość, że szybciej, to w dodatku bez rozpisanych planów. Niesie to oczywiście ze sobą większe ryzyko przeciążeń - ale też i
przy uważnym podejściu szansę na lepsze poznanie własnego ciała. Przykłady na początku wątku.
3 Jasno określony priorytet: maraton.
W dniu startu twoje ciało i umysł ma być gotowy na dany wynik. tylko tyle i aż tyle. W ekstremalnych przykładach można to osiągnąć jeżdząc tylko na rowerze, startując w rajdach, czy biegając na nartach, jako przerywnik. najlepsza ilustracja - świeży wynik Justyny Kowalczyk na dychę. zrobiłaby kilka dłuższych wybiegań i pewnie pobiegłaby coś podobnego. priorytety mogą być zupełnie gdzieś indziej.
4 Metoda „małych kroków”, stopniowe wprowadzanie organizmu na kolejne poziomy. Kilka zasad, których przestrzegam, np. nie więcej niż 2 maratony rocznie. Pewnie jestem zbyt zachłanny ale uważam że dobry maraton to codzienna sprawność + 2-3 miesiące mocnego BPS-u do oporu. co do 2 startów w roku... Kawauchi?
5 Regeneracja i odpoczynek. Np. obowiązkowa kąpiel solankowa wieczorem w dniu, w którym rano biegałem 25 km lub więcej. Odpoczynek odpowiedni do wykonanego wysiłku to podstawa. jestem tradycjonalistą więc wybieram sen - to najskuteczniejsze narzędzie w jakie wyposażyła nas natura.
6 Właściwy sprzęt, przede wszystkim buty, na których zakupy nigdy nie żałowałem wydawać.
Im mocniejsze stopy, i lepszy zmysł równowagi - tym mniejsze znaczenie mają buty. Nadal będę się upierał, że nie ważne w czym, ważne jak.
7 Zajęcia na hali od listopada do końca marca. Budowanie siły i sprawności na sezon wiosenny. Bardzo ważny element, ale wymagający wylewania sporo potu. Patrz punkt pierwszy.
8 Kilometraż zimowy. patrz punkt 4
9 Gimnastyka siłowa po treningu – przynajmniej 20 min ćwiczeń 4-5 razy w tygodniu. punkt 1
10 Konkretne cele, stawiane sobie w perspektywie średnioterminowej (2-3 lat), będące katalizatorem realizacji celu długoterminowego (patrz punkt 4) Może jestem za młody, ale przemawiają do mnie tylko cele na dany sezon, a najczęściej na 2-3 miesiące. Nie ma co sobie głowy zawracać przyszłością, tylko skupić się na robocie.
11 Systematyczność w realizacji planów treningowych. Ale jednocześnie: elastyczność realizacji planów tygodniowych w rozumieniu rozłożenia na poszczególne dni.
Systematyczność - nie, elastyczność -tak. ale to pewnie dlatego, że nie bardzo wierzę w plany w ogóle. Wierzę w poszukiwanie odpowiedniego odpoczynku do każdego bodźca, i w testowanie kolejnych hipotez (układów bodźców), w plany nie bardzo.
12 Obozy biegowe. wiadomo - fajnie sobie pojeździć po świecie. ale żeby na obóz biegowy? Nie po to jadę na wakacje, żeby ktoś miał mi organizować dzień, dziękuję. Relaks to relaks. Głównie dla ducha.
13 Kenia. j.w.
14 Zrozumienie i tolerancja ze strony domowników. W zasadzie to nie wymaga rozszerzenia, wiadomo o co chodzi. To chyba w ogóle powinien być punkt pierwszy.
15 Wiara w siebie oraz świadomość, że inni wierzą we mnie. Mówiąc krótko, to był element, bez którego wszystko inne ległoby w gruzach. Ostatni tydzień przed startem w Łodzi poświęciłem m.in. na przygotowanie mentalne, wewnętrzne wyciszenie i poukładanie sobie w głowie tego co dokładnie chcę zrobić i w jaki sposób. Bardzo to pomogło
Wystarczy mi pewność co do wykonanego treningu. Reszta nie ma znaczenia. Jeśli jest gaz, i wiesz że jest gaz - to jest i pewność siebie.
zdrówko