pęknięta łąkotka :(

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
piotrek90
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 581
Rejestracja: 08 mar 2012, 15:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Admin

Nieprzeczytany post

Marietto pisze:
Jeżeli jest to pęknięcie w strefie unaczynionej, bo w strefie nieunaczynionej nie zrośnie się pęknięcie bo niby jak.
Widzę, że kolega ma dużą wiedzę na ten temat. Chciałem dodać, że dzisiaj trwają badania nad tym czy powyższy pogląd, który zacytowałem jest prawdziwy. Jak powszechnie wiadomo tkanka nieunaczyniona nie jest w stanie żyć. Problem polega na tym żeby zapewnić dobrą mechanikę, która nie zniszczy gojącej się łąkotki. Jak to zrobić na razie nikt nie wie :D Chodzi mi o tzw "nieunaczynione" strefy łąkotek, te "unaczynione" strefy brzeżne i trzonowe goją się całkiem nieźle.
Bingo! I to jest zasadniczy powód dla którego nie ufam lekarzom. Przecież do niedawna cały świat medyczny uważał, że łąkotka nie jest do niczego w kolanie potrzebna. Pomyślmy: coś znajduje się w kolanie i nie jest do niczego potrzebne, matka natura umieściła łąkotki w kolanach ot tak sobie, po prostu dla jaj :hej:
I tak, później nagle okazało się jakie istotne funkcję pełni w kolanie. No tak, super, teraz należy pomyśleć ilu osobom w ten sposób zrobiono krzywdę. Być może kiedyś okaże się, że fragment który jest nieunaczyniony też podlega jakieś formie regeneracji. Nic, będę oczekiwał z niecierpliwością "nowinek" medycznych. :hej: :hahaha:
New Balance but biegowy
maja81
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 17
Rejestracja: 22 mar 2013, 09:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

sławekebi-no to musze Cię zaskoczyć i napisać ze nie biegam....kiedyś może tak...ale to tak dla siebie ;) od kiedy zaczęły sie problemy z kolanem prawym 12 lat temu nie biegam...teraz jedynie "kijki" mi zostały.

zapisałam sie dziś na wizytę do ortopedy który chce mnie zszyć...na 16-ego kwietnia...
jak nie stchórzę to ustalimy termin artroskopii.....-chyba że ucieknę... :lalala:
Ale się boję..... :chlip: :chlip: czy dobrą decyzję podejmuję.....

Znajoma poleciła mi żeby iść jeszcze do fizjoterapeuty z tą noga....

Wczoraj wieczorem tak mnie rwało to kolano-myślałam że zejdę z bólu....

Dziś u nas Krzysztof Szwedzik....biegnie :taktak: :taktak: fajna sprawa .... :usmiech:

Jakos nie jestem jeszcze taka "stara" ale tak sie czuję...jakbym miała wiecznie zakwasy!!!
Ponaciągane wszystko....
mega zakwasy-na wszystko....nie wiem jak to napisać...wstać z łóżka mi ciężko...nogi to jakbym i ktoś zabetonował....i do tego ten ból kolan!!! Masakra jakaś!!!!
Wrrrrr.......
Awatar użytkownika
slawekebi
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 10
Rejestracja: 01 paź 2012, 17:54
Życiówka na 10k: 00:37:12
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bogatynia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Nie ma się czego bać. Musisz zadziałać jak najprędzej gdyż "oszukiwanie się" i odkładanie decyzji na czas przyszły działa na Twoją nie korzyść. Dlaczego?
Uszkodzony fragment łąkotki będzie postępował i z biegiem czasu powoli niszczył (poprzez tarcie) staw.

Moim zdaniem fizjoterapeuta Ci w tym wypadku nie pomoże... dopiero przy odbudowie mięśni.

Tak więc niczego się nie bój - strach jest złym doradcą. Samego zabiegu czuć nie będziesz :-)

Na koniec dodam, że po zabiegu będziesz robiła sobie zastrzyki przeciwzakrzepowe w brzuch :-) -ja mam ich 10- I tego się nie bój! Nie taki diabeł straszny jak go malują hehe

Zresztą, pójdziesz do lekarza ortopedy to Ci wszystko powie...
Konsekwencja w treningu jest podstawą wytrzymałości, a jego intensywność - postępu.
ciaptak
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 170
Rejestracja: 22 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Leszno

Nieprzeczytany post

Witam
Też mam uszkodzą łąkotkę (ukruszony róg łąkotki przyśrodkowej), ale pod nóż się nie spieszę. Przy rozsądnym obciążaniu nogi mogę jeździć na rowerze i nartach. Cały czas jednak próbuję wrócić do bieganie na razie jednak z mizernym efektem. Aktualnie próbuję wrócić do dreptania po 3 miesiącach wzmacniania mięśni czworogłowych. Co do operacji (zabiegu) to jak mi to powiedział rehabilitant żony (miała złamany łokieć) jest to OSTATECZNOŚĆ. Nie mówię, że jak się komuś kolano blokuje to ma czekać aż przejdzie, ale gdy objawy nie są dokuczliwe nie ma sensu grzebać. Kolano po otwarciu już nigdy nie będzie takie samo. Mam kilku znajomych po artroskopii i każdy z nich to potwierdza..
Awatar użytkownika
slawekebi
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 10
Rejestracja: 01 paź 2012, 17:54
Życiówka na 10k: 00:37:12
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bogatynia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Kolego ciaptak,
Próbujesz wrócić do biegania z mizernym efektem i dalej sądzisz, że zabieg to ostateczność ? Twoja sprawa.

Jeśli stawiasz kolano na równi z łokciem to gratuluje! Działają na nie zupełnie inne siły.
Wiadomo, że raz uszkodzony element, będzie wrażliwszy i bardziej podatny na kontuzje.
Zasada działania jak w spawalnictwie... najsłabszy punkt jest w miejscu spawu.

Mam znajomych biegaczy. Jeden z nich 2x miał przycinaną łąkotkę i co teraz? Półmaratony biega na zakresach 3:20/3:30 na km. Maratony nieco poniżej 2:50:xx.
Drugi miał totalnie spieprzone kolano i dziś biega 10km w czasie 40:00-42:00, a połówki w 01:30:00 wykonując na co dzień ciężkie prace fizyczne.

Wniosek nasuwa się sam. Trzeba się "poskładać" u fachowców, którzy naprawdę się znają na swojej robocie.

Rehabilitacja zaś typowa dla sportowców po 200-400 powtórzeń; a nie dla babć, gdzie robi się po 30-40 powtórzeń. OK, do zwykłego chodzenia wystarczy. Nie wziąłem powyższego z kosmosu, lecz z rozmowy z fizjoterapeutą koszykarzy PGE Turowa Zgorzelec.
Konsekwencja w treningu jest podstawą wytrzymałości, a jego intensywność - postępu.
ciaptak
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 170
Rejestracja: 22 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Leszno

Nieprzeczytany post

Nie chce się licytować, ale łokieć jest dużo bardziej złożonym stawem niż kolano (nie mówię o siłach na niego działających). Na dodatek rehabilituje się znacznie trudniej niż kolana. W kolanie masz tylko wyprost, a wlokciu jeszcze obrót!. Nie ma piłkarza, który nie miał poważnej kontuzji i jakoś wiekszosc gra, a łokieć? Perquis złamał przed Euro i do dziś nie prostuje, a lekarzy ma za grube tysie euro. To co powyżej pisałem to opinia fizjo który opiekował się olimpijczykami, a na codzień piłkarzami Lech Poznan. Co do mojego kolana to ciągnie mi się przeciążenia mięśnia, którego w porę nie zaliczylem, lakotka mi nie dokucza. Poza tym miałem jeszcze inne problemy zdrowotne, które wpłynęły na to, że nie za bardzo mogę biegać.
Zaznaczam jednak, że leczenie zachowawcze nie sprawdzi się gdy uszkodzenie jest poważne. Należy trzymać się dobrych fachowców i najlepiej skonsultować to dodatkowo z innym lekarzem czy też fizjo.
Pozdrawiam
piotrek90
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 581
Rejestracja: 08 mar 2012, 15:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Admin

Nieprzeczytany post

ciaptak pisze:Witam
Też mam uszkodzą łąkotkę (ukruszony róg łąkotki przyśrodkowej), ale pod nóż się nie spieszę. Przy rozsądnym obciążaniu nogi mogę jeździć na rowerze i nartach. Cały czas jednak próbuję wrócić do bieganie na razie jednak z mizernym efektem. Aktualnie próbuję wrócić do dreptania po 3 miesiącach wzmacniania mięśni czworogłowych. Co do operacji (zabiegu) to jak mi to powiedział rehabilitant żony (miała złamany łokieć) jest to OSTATECZNOŚĆ. Nie mówię, że jak się komuś kolano blokuje to ma czekać aż przejdzie, ale gdy objawy nie są dokuczliwe nie ma sensu grzebać. Kolano po otwarciu już nigdy nie będzie takie samo. Mam kilku znajomych po artroskopii i każdy z nich to potwierdza..

Yo, też myślałem tak jak Ty. Po urazie, zrobiłem sobie 3 miesiące przerwy, wzmocniłem mięśnie głębokie korpusu, oczywiście czworogłowy też, waga 73kg i zacząłem biegać. I co się stało? Najprawdopodobniej pogłębiłem tylko uszkodzenie. Dodam, że nie robiłem niczego na siły, byłem wsłuchany w swój organizm. Być może gdybym chciał tylko chodzić, to kolano funkcjonowałoby w miarę poprawnie bez żadnych objawów, ale ja chciałem biegać. Oczywiście każdy przypadek należy traktować indywidualnie, ja piszę tutaj o swoim. Podobnie jak Ty, uważam, że operacja to ostateczność ale.... ale jeśli to ma przywrócić mi sprawność tego kolana to chyba nie ma innej drogi. Szkoda, że nie mam 1000E to od razu pozwoliłbym się kroić. :hej:

A, jeszcze jedna rzecz, na nieszczęście mam pęknięcie horyzontalne, z tego z co udało mi się znaleźć w necie, to zabieg może być mocno inwazyjny, pewnie zostanie "odgryziona" ta część która nie jest unaczyniona, i zostanie tylko taki brzeżny kikut który będzie zszyty. Swoją drogą, to jeśli "zdrowa" uległa pęknięciu, to ciekaw jestem, jak te same obciążenia ma przenosić tylko ta obręcz zewnętrzna.

Od 0:40

https://www.youtube.com/watch?v=sgzAU7auukg
ciaptak
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 170
Rejestracja: 22 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Leszno

Nieprzeczytany post

No to nie ma wyjścia kolego. Czasami nie ma wyjścia i trzeba się pokroić. W moim przypadku wykluczyła mnie najpierw operacje przepukliny (jakieś 4 miechy), później przeciążenie mięśnia czworogłowego, które ciągnęło się za mną kolejne 4 miesiące. Po operacji miałem taki głód sportu, że nie słuchałem swojego organizmu i się zajechałem:(
Trzymam kciuki, żeby u Ciebie wszystko poszło sprawnie. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Jeśli kiedyś poczuję, że uszkodzenie wpływa znacząco na mają sprawność to pewnie też dam się pokroić. Póki co jest OK i oby było tak jak najdłużej.
maja81
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 17
Rejestracja: 22 mar 2013, 09:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

w następnym tyg.mam artroskopię....
trzymajcie kciuki...
strasznie się boję :smutek: nie tyle samej artroskopii,tylko tego co bedzie po....
całego tego dochodzenia do siebie...tego odciążania nogi...(jak tu normalnie funkcjonować?)
piotrek90
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 581
Rejestracja: 08 mar 2012, 15:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Admin

Nieprzeczytany post

maja81 pisze:w następnym tyg.mam artroskopię....
trzymajcie kciuki...
strasznie się boję :smutek: nie tyle samej artroskopii,tylko tego co bedzie po....
całego tego dochodzenia do siebie...tego odciążania nogi...(jak tu normalnie funkcjonować?)
Super, "szczęśliwiec". :)
Moja sprawa wróciła do początku tzn. dostałem kolejne skierowanie od konowała z NFZ (u którego byłem w sierpniu rok w 2012r), który stwierdził, że nic mi nie jest (pomimo że MRI wykazało pęknięcie). 19 lipca mam termin w kolejnej przychodni i zaczynam przygodę z polska służbą zdrowia od początku. :) Czyli prawie rok, a sprawa nie popchnięta.

Ty to robisz prywatnie ten zabieg czy NFZ? I gdzie jeśli można wiedzieć, i ile czekałaś na termin zabiegu.

Pozdrawiam.
Jazz-
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 12
Rejestracja: 02 kwie 2013, 15:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

To i ja opowiem moją historię. Dwa lata temu w górach przy schodzeniu złapał mnie mocny, usztywniający ból. Poszedłem do ortopedy, zrobiłem RMI i wyszło:

"W zakresie rogu tylnego łąkotki przyśrodkowej widoczny układająca się poziomo szczelina pęknięcia, nie dochodząca do powierzchni stawowych - uszkodzenie II stopnia"

Dostałem skierowanie na zabiegi fizjoterapeutyczne i informację, że jak nie pomogą to zrobimy artroskopię.

Wybrałem zabiegi, odpocząłem, ból ustał. Aktualnie jeżdżę na rowerze, gram w kosza, zacząłem biegać - brak bólu. Dopada mi jedynie w czasie wypadów w góry w czasie schodzenia po drugim dniu wędrówki (plecak też nie mały).

I tutaj moje pytanie. Uważacie, że mam zrobić zabieg? Na co dzień jestem aktywny, kolano daje radę. Trochę średnio mi się widzi, że pójdę w pełni sił, a wyjdę o kulach :ojoj: .
ciaptak
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 170
Rejestracja: 22 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Leszno

Nieprzeczytany post

Moją "kontrowersyjną" opinię już znasz. Jeśli Ci to nie przeszkadza na co dzień to po co grzebać. Z drugiej jednak strony im organizm starszy tym gorzej się regeneruje, co będzie jak po 60 będzie to mocno dokuczać. Wtedy dopiero rekonwalescencja będzie trudna... też się cały czas biję z myślami.
maja81
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 17
Rejestracja: 22 mar 2013, 09:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

no ja też biłam sie z myslami....ale postanowiłam iść...
i już trochę sie też naczytałam,że jak jest możliwość to lepiej zszywać -bo potem to już wycięcie zostanie...
zależy podobno od pęknięcia..????
JAZZ-ja też mam w tylnym rogu to pęknięcie.-wyszło właśnie w RMI.
Rozmawiałam z lekarzem...który bedzie mi robił artroskopie... może zdarzyć sie tak -otworzy kolano i nic nei zrobi...albo będzie musiał wyciąć zamiast szyć...
będzie wiadomo jak tam zajrzą...bo MRI czasem sie myli.....podobno... :lalala: ale jak sie już zdecydowałam to idę...klamka zapadła...gdyby ta noga mi nei dokuczała to też pewnie zwlekałabym....ale...czuję takie kłucie jakby ktoś mi jakąś szpilę wbijał z boku kolana od środka...
PIOTREK-ja bedę miała na NFZ -termin szybko (też w szoku jestem)...ale udało się....jakoś.czekałam 1 miesiąc...chciał mnie brać szybciej...ale to ja miałam podjąć decyzję,zorganizować sobie jakoś wszystko jak pójdę na artro...bo to nie takie hop=siup bo potem trzeba jakoś sobie radzić....zorganizować kogoś do pomocy itp.
poszłam do niego na wizytę i w sumie od razu zerknął w kalendarz i umówił mnie na dany termin (od ost.wizyty 2 tyg.i artro w nast tyg.)
Zanim trafiłam do tego ortopedy...byłam prywatnie na wizycie...lekarz u którego byłam wziął 100 zł .za 5 min...stwierdził że najpierw zastrzyki,za ponad tysiaka dopiero jak mi nei pomogą to artroskopia...dał mi jasno do zrozumienia że jeśli nie wykupię tych zastrzyków i u niego nei zrobię -to mam nie wracać....
(chyba miał w tym jakiś interes,przepisujac mi tą receptę)..ale to szczegół.....

Więc tak wyszło że idę się kroić.... :ojoj:
przeraża mnie czas po artro...bo przy 2 dzieci to ja bedę jak 3 dziecko....przy tych kulach....

Mam pytanie do tych którzy mieli zszywaną łąkotkę-stosowaliście jakieś ortezy?????
jeśli tak to jakie????
maja81
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 17
Rejestracja: 22 mar 2013, 09:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

jestem po
strasznie nie było...choć bałam się jak diabli....
na stole podczas operacji okazało się że trzeba kawałeczek który był poszarpany odciąć...(a nie zszyć)
jakiś stan zapalny błony śluzowej i troszkę nieciekawa chrząstka.
chodzę o kulach już mam zdjęte szwy a od nast tygodnia zaczynam rehabilitację kinezyterapia i pole magnetyczne.
noga zawinięta bandażem elastycznym (kolano) bo łatwiej mi się chodzi....jakoś tak trzyma mi tą nogę...boję sie ze jak odwinę to będzie mi gdzieś uciekało.
mam nadzieję ze jakoś to będzie -do przodu.....
odczuwam jeszcze że boli....ale daję rade.
krótkie odcinki pokonuję już bez kul....ale za to mam taki skurcz łydki że ło matko!!!! -nie wiem jak tego się pozbyć....??? jak masuję to boli bardziej.
Awatar użytkownika
herson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1681
Rejestracja: 19 cze 2001, 10:04
Lokalizacja: już tylko okolice Krk i góry :)

Nieprzeczytany post

Zapewne na swoje pytania z innego tematu o konieczność ortezy, zdążyłaś już sobie sama odpowiedzieć :usmiech:

Ja miałem zabieg we wtorek 7 maja, też się bałem, ale jak się później okazało - właściwie nie było czego. Pozytywnie byłem zaskoczony "obsługą" przed i po zabiegową, a już pełen profesjonalizm okazał lekarz operujący, który przyszedł do mnie wczesniej, przywitał i przedstawił się, jeszcze raz wypytał o historię urazu itp itd i opisał jak to wszystko będzie wyglądało.
Przed wypisem, przyszedł jeszcze raz, powiedział co było robione ( w moim przypadku poza lekkim pęknięciem łąkotki, część została usunięta bo została jak to określił "przymiażdżona", podobnie jak przerośnięta błona ) i przedstawił plan na najbliższe kilka dni do czasu zdjęcia szwów. Nie mam doświadczenia w przebywaniu w klinikach/szpitalach, więc być może to jest normalne.

Póki co, 10 dni mam śmigać na kulach, a w domu staram się o własnych siłach.
Zadziwiające jest, że niby mogę jeździć na rowerze, choć trochę nie mogę sobie tego wyobrazić ( dzisiaj będę miał dostarczony stacjonarny więc spróbuję ).

Mija dopiero drugi dzień, mam wrażenie, że opuchlizna lekko zeszła, ale jeszcze nie na tyle, żeby móc całkowicie wyprostować nogę. Miałem opatrunek w postaci wielkiego plastra i gazików pod nim, ale że mnie denerwował, zerwałem dziada i nakleiłem jeden mniejszy z opatrunkiem.
Bólu właściwie już nie ma, najgorszy był wieczór i noc po zabiegu, kiedy wracając nie zakupiłem przepisanych leków i jechałem na dwóch apapach :hej: Wczoraj tylko jedna tabletka Cetaflam i od tamtej pory, przeciwbólowych nie potrzebuję.
Dla mnie, najgorsze w tym wszystkim, są zastrzyki Clexane, które muszę sobie sam robić w brzuch :echech:
ODPOWIEDZ