I dlatego świat nie jest nudny, bo ludzie się różnią w poglądach. I nie powinni na siłe przekonywać się do nich.axell pisze:Jeśli cały czas mówimy o metodzie gallowaya - to konsekwentne trenowanie marszobiegów i później pokonanie w ten sposób maratonu często z czasem dużo lepszym niż ci którzy cały czas biegli - nie można traktować jako porażkę. To nie maraton kogoś pokonał tylko po prostu ktoś miał inny cel i go zrealizował i deprecjonowanie takiego osiągnięcia mimo uzyskania przez "gallowayczyka" lepszego czasu jest dla mnie niezrozumiałe. Klasyfikacja biegu w tym wypadku jednoznacznie podaje że lepszym maratończykiem jest ten kto szybciej się przemieścił a nie nie kto w większym procencie dystansu zachował fazę lotu.Mar.co pisze:Nie lepiej zamiast szukac usprawiedliwienia dla marszu podczas biegu maratońskiego iść po prostu biegać, żeby kolejnym razem móc pokonać królewski dystans biegiem a nie zastanawiać się dlaczego znowu się nie udało i dlaczego to maraton pokonał mnie ??
a we wrześniu święto wszystkich Gallowaji - ECCO Walkathon 2013, treningowo można zaliczyć:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lawina_(marszobieg)