W MH na pewno nie było napisane, że trzeba przyjmować 1000 kcal dziennie. Najniższa wartość, jaką u nich przez całe życie widziałem to 2000 kcal jako minimum - a czytuję regularnie i pismo, i stronę internetową (na marginesie, pismo naprawdę trzyma poziom IMHO).
Zapewne (czytałem cały numer, pamiętam artykuł, ale nie na tyle dokładnie, by być pewnym) chodziło o dawkę kalorii o tysiąc mniejszą, niż potrzebujesz. Czyli jeśli potrzebujesz 4000, to 3000, a jeśli potrzebujesz 3000, to 2000 kcal. Jednocześnie sportem zwiększasz zapotrzebowanie, więc z 3000 wchodzisz na np. 3500, więc wystarczy, że zmniejszysz ilość spożywanych kcal jedynie o 500 (bo 3500-1000=2500, a 3000-2500=500). Trochę pokręciłem, mam nadzieję, że zrozumiałe.
Inna sprawa, że jestem wielkim wrogiem bilansu kalorycznego i na Twoim miejscu, zamiast nieustannie liczyć kalorie, po prostu wywaliłbym w diabły wszystkie słodycze, fast-foody, niezdrowe produkty - o ile jadłeś chociaż jeden taki produkt w ciągu dnia, samo wyrzucenie go to zysk co najmniej -200 kcal pochodzących prawie wyłącznie z cukrów prostych, sacharozy bądź niezdrowych tłuszczów. Jeśli jesz więcej takich dań, możesz zyskać
ponad -1000 kilokalorii. Robi wrażenie, jak na jedną zmianę w jadłospisie, nie?
Kawa czy zielona herbata?
Dla Ciebie - zdecydowanie zielona herbata. Możesz jej pić bardzo dużo, i każda kolejna filiżanka będzie z korzyścią dla zdrowia i spalania tłuszczu. Nie jest to jednak tak, że kawy masz unikać całkowicie: ona podkręca metabolizm jeszcze bardziej, do tego naprawdę pomaga w biciu rekordów (ja np. mój w podciąganiu ustanowiłem po filiżance espresso ;D). Pamiętaj jednak, aby nie przesadzać - wypłukiwanie magnezu to fakt, do tego możesz się uzależnić. Sądzę, że jedna filiżanka raz na jakiś czas nie zaszkodzi, a pomoże.
Pamiętaj też o czerwonej herbacie. To ona jest największym sprzymierzeńcem w walce z kilogramami. Niezależnie od podkręcania metabolizmu, reguluje ona gospodarkę tłuszczową. Nawet, jeśli jedyną zmianą, jaką wprowadzisz, będzie kilka filiżanek herbaty czerwonej dziennie, schudniesz.
Kreatyna, L-karnityna?
Nie. W MH pisali, że przed treningiem warto, ale to tylko jeśli chcesz podkręcić osiągi. Twoim celem nie ma być podkręcanie osiągów, tylko zrzucanie kilogramów - do tego te suplementy nie są Ci potrzebne. W ogóle nie są nikomu, a przy odchudzaniu jeszcze bardziej. :D
Adam słusznie pisze, że białko serwatkowe to dobra sprawa - ale absolutnie nie kupuj suplementów z nim! Po co, kiedy takie bardzo wysokiej jakości białko masz w serku wiejskim (nie wybieraj lekkich), jogurcie naturalnym (nie wybieraj odtłuszczonych), serze żółtym (nie jedz go zbyt wiele, bo ma +/- 27 g tłuszczu/100 gramów; mimo to nie wybieraj odtłuszczonego), serze białym (analogicznie do reszty - nie daj się nabrać i nie kupuj sera białego bez tłuszczu). Te produkty są tak ważne jeszcze z jednego powodu - mają mnóstwo wapnia (zdaje się, iż ser żółty i jogurt naturalny najwięcej; ser biały niestety niewiele, co do serka wiejskiego, niestety nie jestem pewien). Wapń to Twój ogromny sojusznik w walce z tłuszczem: wszyscy próbują zredukować jego znaczenie tylko do budowy mocnych kości. Zapomina się o innych niemniej ważnych funkcjach, które sprawiają, że osoby jedzące duże ilości wapnia tracą więcej zbędnych kilogramów.
Mam nadzieję, że kilka kwestii rozjaśniłem, teraz czas na Ciebie: pokaż tłuszczowi, gdzie jego miejsce.
@Adampl - mimo wszystko staraj się nie wyliczać innym zapotrzebowania, bo to strasznie skomplikowana kwestia i naprawdę można się znacznie pomylić, IMHO. Ponadto, wiele osób ma skłonność do zaniżania zapotrzebowania na kalorie, a jak się do takiego zaniżonego zapotrzebowania zastosuje, metabolizm zwalnia, i zrzucać wagę jest ciężej. Jeśli już koniecznie by się miało liczyć, to w bardzo dużym przybliżeniu spoczynkowe zapotrzebowanie Autora na kilokalorie to 2700-3000 kcal przy braku aktywności fizycznej.
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!