acer pisze:
przy okazji Piechu gratuluję super wyniku w połówce, chciałeś złamać 1:45 a wyszło lepiej.... gratki!
Dzięki Wiesiek

Ale skąd Ty to wszystko wiesz hęł?
Pierwotnie celem faktycznie było 1:45 ale w ostatnich tygodniach przed startem cel uległ modyfikacji i sukcesem dla mnie byłoby złamanie 1:55 a wyszło to co wyszło - debiut marzenie

Sam się zdziwiłem, że było tak lekko i przyjemnie a tempo na ostatnim kilometrze miałem lepsze niż średnie tempo z mojej najszybszej, rekordowej piątki sprzed miesiąca

Była rezerwa i po biegu stwierdziłem, że chyba trochę zbyt asekuracyjnie zacząłem bieg bo spokojnie można było jeszcze 30-45 sekund urwać

A Ty kiedy debiutujesz?
grim80 pisze:Bo ja sam wiem, ile tracę na braku muzy. Ona pomaga mi wyłączyć głowę. Nie myśleć o biegu, o taktyce. Wam jest łatwiej, a ja z naszego forumowego kółka nagle znalazłem się gdzieś na końcu. Z wieloma osobami zaczynaliśmy z podobnego poziomu, spójrzcie, gdzie jesteście Wy, a gdzie ja. Mnie to w pewnym sensie dołuje. Dla niektórych fakt bycia wyprzedzanym to ekstra bodziec, dający nowy pokład energii. A dla mnie to jedynie liść w ryj. I tak mijają mnie kolejni, a ja myślę o tym, myślę, zwalniam i zwalniam... Muza na zawodach pozwoliłaby mi pewnie przynajmniej minutę, dwie, urwać na tej spieprzonej końcówce

Nie przesadzaj

Myślisz, że nas nie dołuje widok wyprzedzających nas biegaczy? Pewnie, że dołuje ale najważniejsze to biec swoje a nie patrzeć na innych i tyle

Do Wisły masz rzut beretem może warto by było pogadać z prof. Żołądziem hęł?

Poza tym trochę się może wymądrzam ale moim zdaniem za dużo kombinujesz w swoich treningach

Cuda na kiju normalnie. Ja jak już wspomniałem lubię lekkie, proste i mało wymagające plany i w moim przypadku się sprawdza... może tez powinieneś iść w tym kierunku. Sam zobacz jak dobrze teraz Ci się biega, bez zbędnego kombinowania, sama radość
