f.lamer pisze:eee...
machanie jest przereklamowane, a podstawa biegovego savoir-vivre to przepuszczanie się na scieżkach
co nie znaczy że sam czasem ręki nie podnoszę
btw. po lekturze relacji z wedla zbieram jeszcze zęby! co za mięso!
Ja biegam bardzo krótko, bo dopiero od dwóch tygodni. W dodatku nocą, bo dzikus ze mnie ale ostatnio zdarzyło mi się spotkać na mojej trasie dwóch biegaczy. Na pierwszy rzut oka było widać, że oni, to pełna profeska... nie to, co ja, hehe Zostałam pozdrowiona, gdy się mijaliśmy i oczywiście odpowiedziałam. Zrobiło mi się tak miło, jak nigdy. Że niby taki szacun, i że też zostałam uznana za biegaczkę... Wiem, głupie to co piszę, ale naprawdę fajnie mi się zrobiło... :P
giunta pisze:Ja biegam bardzo krótko, bo dopiero od dwóch tygodni. W dodatku nocą, bo dzikus ze mnie ale ostatnio zdarzyło mi się spotkać na mojej trasie dwóch biegaczy. Na pierwszy rzut oka było widać, że oni, to pełna profeska... nie to, co ja, hehe Zostałam pozdrowiona, gdy się mijaliśmy i oczywiście odpowiedziałam. Zrobiło mi się tak miło, jak nigdy. Że niby taki szacun, i że też zostałam uznana za biegaczkę... Wiem, głupie to co piszę, ale naprawdę fajnie mi się zrobiło... :P
Dokładnie właśnie oto w tym chodzi pozdrawianie się jest bardzo przyjemne.I tak trzymaj
Pozdrawiam, ewentualnie się uśmiecham. Pamiętam swoje pierwsze pozdrowienie, było ciemno, siąpił deszcz, on na czarno i w dodatku czarnoskóry, na początku mnie wystraszył jak tak nagle wyrósł przede mną. Jak się zorientowałam, że to tylko biegacz to z radości sama się do niego uśmiechnęłam i pomachaliśmy sobie. To było tak strasznie miłe.
U mnie jacyś mało życzliwi biegacze biegają Parę razy się ładnie z biegaczem lub biegaczką do siebie uśmiechnęliśmy, ale chyba więcej razy mój uśmiech wywołał jedynie jakiś dziwny grymas Staram się nie brać tego do siebie Częściej przechodnie się uśmiechną i życzliwie zareagują, usuwając się na moment, żebym mogła przebiec.
Ja zawsze staram się machnąć każdemu biegaczowi, wiadomo czasem zdarzy się że ktoś nie odmachnie bo po prostu jest zmęczony czy też nie zauważy mojego gestu, ale czasami niestety to widać że jakieś chamidło i tyle
Młodszym osobą mówię "cześć" a starszym "dzień dobry", sądzę że powoli taki standard wśród biegaczy się wyrobił i nie tylko świadczy to o dobrym wychowaniu, ale przede wszystkim integruje to z innymi ludźmi
Tam, gdzie biegam (Łazienki) większość biegaczy się pozdrawia. Zwykle na trasie jest kilka osób. Sporo znam z widzenia. Czasem zamieniamy kilka słów, zdarzają są jakieś żarciki. Niektórzy pracownicy parku mówią mi nawet "dzień dobry", co jest bardzo miłe.
Na zawodach denerwuje mnie plucie i smarkanie bez spojrzenia, czy ktoś nie jest obok. Okropne jest jak też jak ludzie biegną obok siebie i to nie we dwójkę, bo wtedy da się jeszcze wyprzedzić, ale we troje, czworo... Do tego są jeszcze tacy, którzy biegnąc, muszą głośno i soczyście kląć.
Na Biegu Niepodległości w Warszawie dwa lata temu byli też kijkarze (nie wiem, czy byli ostatnio) i ich obecność w tłumie biegaczy była uciążliwa. Był jeden pan, który wymachiwał kijami w geście pozdrowienia.
Co do przypominania kierowcom o włączeniu światel, to nie widzę żadnej różnicy w zachowaniu kobiet i mężczyzn - jedni się połapią, o co chodzi i podziękują, inni wytrzeszczą oczy nie pojmując, czego od nich chcę.
Jak idę po cywilnemu, to się muszę hamować, żeby z przyzwyczajenia nie pozdrawiać biegaczy;-) hihihihi