24 lutego 2013
Dziś miał być spokojny bieg 2 x 20'/2'. W głowie miałam zaplanowaną trasę, czułam w sobie moc. Po wyjściu z domu zrobiłam rozgrzewkę (jakoś nigdy jej nie rejestruję pomiarowo). Jednak mój entuzjazm szybko opadł....Chodniki to jedna wielka TRAGEDIA. Lód i woda, śliska maź...No to może pobiegnę drogą? Niestety była jeszcze gorsza. Tam gdzie wyjeżdżone przez samochody, wpłynęła już woda. Zrezygnowana zmierzałam w kierunku domu...spacerkiem. Już nawet odechciało mi się truchtać.
w końcu moim oczom ukazał się w miarę przyjaźnie wyglądający chodnik. Pomyślałam, że przebiegnę chociaż 2 km. Byle by coś pobiegać.
Buty mokre, ciężko się biegło w tej chlapie. Jednak nie poddawałam się, miałam nadzieję, że to tylko kilka metrów, potem znów będzie sucho. Niestety było tak samo do końca. Na dodatek pobolewał mnie brzuch. To chyba od słonecznika, bo od dwóch dni nie mogę się od niego oderwać. Musiałam się aż zatrzymać.
Jednak odkryłam jakieś plusy

Zrobiłam rekord pokonując 1 km w 5m:45s.
Ogólnie wyszło:
Dystans: 5:38
Czas: 0:35:33
Śred. tempo: 6:36 min/km