27.02 - trening progowy 18,4km - czas 1,27 godz - tempo śr. 4,43
Dziś to miałem pechowy dzień, zaczęło się po pracy gdy się przebierałem na tren i odkryłem, że mi pasek od Garmina pękł, szlag, skleiłem taśmą klejącą na sztukę byle wytrzymał i w drogę. Sam trening dziś przyjemny, upał, 7 stopni na początku i przyjemne bieganie, całość poszła szybko i gładko, nie żeby jakoś lekko ale jakby mi ktoś zaproponował, że wszystkie treningi tak będę dopinał to brałbym w ciemno
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
No ale nie ma tak dobrze i pewnie jeszcze różnie będzie - a tym razem było tak:
4km rozgrzewki po 5,08
5km - bieg progowy - 4,14
3,6km - bieg spokojny 5,15
5km - bieg progowy 4,15
i deczko schłodzenia 5,50
Poszło bez problemów, zmęczenie w normie czyli jest dobrze a po poniedziałkowym longu nogi odpoczęły i biegło mi się naprawdę luźno i swobodnie.
Ale wracam do pecha. Biegając to noc mnie zastała, na koniec to mi nawet łapy zgrabiały mimo luksusowej temperatury (co jest ze mną nie tak?) i wracam tak po ćmoku autem z treningu do domu a tu już zaraz za miastem policja w cywilnym aucie mnie zhaltowała, no szlag, i na mnie, że wideorejestrator, że przekroczyłem o 57 km/h ograniczenie, obywatelu do mnie i takie tam. Ja patrzę i widzę na tym ich filmie, ze tylko 117 jechałem ( bo w sumie to nie wiedziałem ile jechałem bo się na drodze skupiałem a nie na prędkościomierzu) i im mówię, że to pomyłka bo tam gdzie mi to wideo pokazują to nie ma ograniczenia, oni, że jest - no i im udowodniłem, że jest ale sfilmowali mnie już za krzyżówką i tam dopiero przyspieszyłem i nie ma ograniczenia. No ta ja na nich, że to żenada, że zatrzymują mnie za przekroczenie tylko nie wiedzą jakie, że nie znają przepisów i ogólnie, potem pogadaliśmy o alkoholu, ja na to, że nie piłem oczywiście tylko właśnie 20 km przebiegłem, policjant pyta czy na Błoniach - ja, że tak i czy on sugeruje może, że bieganie w zapylonych miejscach powoduje wytwarzanie się alkoholu we krwi - no i tak o od słowa do słowa - 4 pkt i 100 zł w plecy - czyli obleci. Ruszam ja sobie z miejsca zatrzymania, ujeżdżam z 500m , skręcam do swojej wsi a tu trach coś mi puka jakbym gumę złapał, wychodzę, patrzę a opona cała i wszystko wydaje się ok, patrzę dalej a tam w koło wbita taka wielka śruba - no szlag - dojechałem jakoś do domu powoli no i teraz to idę to cholerne koło zmieniać.