mihumor- Pół wieku poezji
Moderator: infernal
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
13.02- bieg spokojny 16km - czas 1,26 godz - tempo 5,22
Nieco byłem porozbijany po poniedziałkowym treningu, jednak te tempa po tym śniegu chyba za mocne, no i byłem obolały a i jakieś przeziębienie delikatne się przyplątało. Dziś miałem 21km nabiegać ale z wyżej wyłożonych racji nieco odpuściłem i odwaliłem pańszczyznę w mniejszym wymiarze oczywiście po śniegu, żeby nie było. Zima coś nie chce odpuścić co już zaczyna być męczące Szkoda, że zmniejszyłem bo do 9km biegło mi się fatalnie a później coraz lepiej - ale już czasu nie stało gonić dalej.
Nieco byłem porozbijany po poniedziałkowym treningu, jednak te tempa po tym śniegu chyba za mocne, no i byłem obolały a i jakieś przeziębienie delikatne się przyplątało. Dziś miałem 21km nabiegać ale z wyżej wyłożonych racji nieco odpuściłem i odwaliłem pańszczyznę w mniejszym wymiarze oczywiście po śniegu, żeby nie było. Zima coś nie chce odpuścić co już zaczyna być męczące Szkoda, że zmniejszyłem bo do 9km biegło mi się fatalnie a później coraz lepiej - ale już czasu nie stało gonić dalej.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
14.02 - bieg spokojny 14,5 km - 1,17 godz- tempo 5,20
Sytuacja jak dzień wcześniej, nadal jestem lekko przeziębiony i czuję się zmęczony, śnieg miękki topniejący pod butem ustępuje dosyć powoli i mój optymizm co do biegania po czymś twardszym topnieje szybciej od śniegu. Jutro trzeba będzie ciężki interwał robić po tej kaszce - no kaszka z mleczkiem to nie będzie na pewno i mam nadzieję, że ja chociaż się deczko naprostuję. Na razie słabo to widzę ale cóż, przyjdzie zewrzeć pośladki i odwalić tą Samosierrę bez względu na to , czy będzie to z tarczą czy na tarczy. Dziś bez historii - mozolne nabijanie objętości małymi formami - cel uświęca środki.
Sytuacja jak dzień wcześniej, nadal jestem lekko przeziębiony i czuję się zmęczony, śnieg miękki topniejący pod butem ustępuje dosyć powoli i mój optymizm co do biegania po czymś twardszym topnieje szybciej od śniegu. Jutro trzeba będzie ciężki interwał robić po tej kaszce - no kaszka z mleczkiem to nie będzie na pewno i mam nadzieję, że ja chociaż się deczko naprostuję. Na razie słabo to widzę ale cóż, przyjdzie zewrzeć pośladki i odwalić tą Samosierrę bez względu na to , czy będzie to z tarczą czy na tarczy. Dziś bez historii - mozolne nabijanie objętości małymi formami - cel uświęca środki.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
15.02 - interwały tempowe 13,3 km - 1,03 godz - tempo 4,47
Straszną mam huśtawkę, dziś miało być ciężko a poszło łatwo, dawno nie miałem tak łatwo zrobionego akcentu. Źle mi się biegało ostatnio, ciężko i tępo, lekko zacząłem tracić wiarę w siebie i do tego przeziębienie, na szczęście już się prostuję i dziś wraz z lepszym samopoczuciem lepsze bieganie.
A szło to tak:
2,3 km rozgrzewki po 5,30
8x 1,25km biegane w przedziale 4,06-4,09 na przerwach po ok 30 sekund
1km truchtu
Te osiem tempówek poszły mi dziś równiutko i bezproblemowo, nawet nie musiałem się specjalnie sprężać by domykać tempa, wychodziło delikatnie szybciej bo miało być po 4,11 ale nie napierałem, biegałem to spokojnie i nie wychodziłem powyżej II zakresu (tak na wyczucie), z rezerwą i to chyba sporą (nie sprawdzałem). Zmęczenie po treningu też niespecjalnie duże wiec całość mnie bardzo ucieszyła. Na Błoniach dziś totalny roztop, ścieżka wokół to ciapa i chlapa wiec biegałem po chodniku wzdłuż Jordana od cichego Kącika do ul.Oleandry - było ok, czarna, sporo mokrego piachu na asfalcie, nieco kałuż ale drobnych - w sumie warunki na 5- bo wiatr symboliczny i +2 stopnie.
Straszną mam huśtawkę, dziś miało być ciężko a poszło łatwo, dawno nie miałem tak łatwo zrobionego akcentu. Źle mi się biegało ostatnio, ciężko i tępo, lekko zacząłem tracić wiarę w siebie i do tego przeziębienie, na szczęście już się prostuję i dziś wraz z lepszym samopoczuciem lepsze bieganie.
A szło to tak:
2,3 km rozgrzewki po 5,30
8x 1,25km biegane w przedziale 4,06-4,09 na przerwach po ok 30 sekund
1km truchtu
Te osiem tempówek poszły mi dziś równiutko i bezproblemowo, nawet nie musiałem się specjalnie sprężać by domykać tempa, wychodziło delikatnie szybciej bo miało być po 4,11 ale nie napierałem, biegałem to spokojnie i nie wychodziłem powyżej II zakresu (tak na wyczucie), z rezerwą i to chyba sporą (nie sprawdzałem). Zmęczenie po treningu też niespecjalnie duże wiec całość mnie bardzo ucieszyła. Na Błoniach dziś totalny roztop, ścieżka wokół to ciapa i chlapa wiec biegałem po chodniku wzdłuż Jordana od cichego Kącika do ul.Oleandry - było ok, czarna, sporo mokrego piachu na asfalcie, nieco kałuż ale drobnych - w sumie warunki na 5- bo wiatr symboliczny i +2 stopnie.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
16.02 - bieg regeneracyjny 16km - 1,28 godz-tempo 5,28
Po wczorajszych interwałach nie byłem zbytnio zmęczony ale moje nogi dziś "niespodziewanie" bolały w wielu miejscach - ta regeneracja u mnie to już jednak z wysługi lat wychodzi kiepsko. Początek biegu dziś to tak jakby mi zbroja zardzewiała - nawet nie próbowałem nic z tego wycisnąć jeno wlokłem się wg idei byle do przodu i byle nie bolało, po 14km to nawet już po 5,40 mi wychodziło więc pomyślałem- kończ waść, wstydu oszczędź . Kończę ten tydzień - 85km czyli z lekką nadróbką do planu jako zobowiązanie dokręcenia zeszłotygodniowego braku. Przyszły tydzień objętościowo mam luźniejszy niemniej akcenty w nim poważne i trzeba będzie dobrze powalczyć - czyli zadzieram kiecę i lecę
Wieczorkiem w ramach regeneracji 1000 m kraulem na basenie dorzuciłem - dawno nie pływałem ale było ok
Po wczorajszych interwałach nie byłem zbytnio zmęczony ale moje nogi dziś "niespodziewanie" bolały w wielu miejscach - ta regeneracja u mnie to już jednak z wysługi lat wychodzi kiepsko. Początek biegu dziś to tak jakby mi zbroja zardzewiała - nawet nie próbowałem nic z tego wycisnąć jeno wlokłem się wg idei byle do przodu i byle nie bolało, po 14km to nawet już po 5,40 mi wychodziło więc pomyślałem- kończ waść, wstydu oszczędź . Kończę ten tydzień - 85km czyli z lekką nadróbką do planu jako zobowiązanie dokręcenia zeszłotygodniowego braku. Przyszły tydzień objętościowo mam luźniejszy niemniej akcenty w nim poważne i trzeba będzie dobrze powalczyć - czyli zadzieram kiecę i lecę
Wieczorkiem w ramach regeneracji 1000 m kraulem na basenie dorzuciłem - dawno nie pływałem ale było ok
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
18.02 - tempo maraton 24,5 km - czas 1,50 godz- tempo 4,29; z rozgrzewką i schłodzeniem razem 26km
Dziś przyszło się przywitać z Panem Maratonem, taki odcinek daje już pewne może mgliste ale zawsze jednak pojęcie o co chodzi z tym tempem. Bardzo lubię ten trening i uważam go za bardzo pożyteczny zarówno mentalnie jak i taktycznie niemniej ważne by to biegać w dobrych warunkach bo jak wieje czy jest ślisko to szkoda zawracać sobie głowę i efekty można osiągnąć negatywne w sferze motywacji i sensu. Dziś warunki były świetne, minimalnie poniżej zera, bez wiatru i sucho-czarno - na zimę warunki marzenie wiec trafiło się idealnie. Do treningu podszedłem poważnie, dzień wcześniej wrzuciłem odpowiednio węgli na ruszt, za dnia się nawadniałem, zjadłem baton energetyczny - chciałem by to nie był zwykły trening tylko taka próba, symulacja, wejście w maratonskie buty. Zastanawiałem się jak to pobiec i był pomysł by zacząć kolo 4,35 i przyspieszać, no 2km tak "wolno" pobiegłem a później to już równiuteńko prawie cały czas deczko poniżej 4,30. Wszystkie 5ki zaliczałem minimalnie poniżej 22,30, biegło mi się bardzo lekko, luźno i swobodnie, to tempo było po prostu przyjemne, dopiero koło 21kma musiałem zacząć się nieco sprężać by to biec ale to dalej było łatwo, daleko od wymuszania czy strefy cierpienia - to zaczynał już być bieg transowy gdy tempo wydaje się szybkie a koszt jego osiągnięcia jeszcze niski - po prostu zacząłem wchodzić w II zakres. Tego treningu nie biegam nigdy na maksa, tak by zapiąć żądany czas, biegam to na czucie, tak by na końcu stanąć i pofantazjować na temat jakbym to pobiegł dalej, jak się czuję i co mi w duszy gra - dziś pewnie jeszcze 18kmów dalej bym tak nie pobiegł ale to nie jest wyczyn na dziś.
Taki trening wymusza kilka wniosków:
- tempo jest dobre, biorąc pod uwagę, że jestem w ciężkim treningu to odczuwalnie nawet bardzo dobre - na świeżości i odpoczynku będzie łatwiej i ekonomiczniej.
- chyba mogę tak otworzyć w Wiedniu, to nie będzie za szybko i tak mogę pobiec pierwsze 25-26km.
- na głębsze wnioski mam jeszcze powtórkę tego treningu za 2-3 tygodnie tylko muszę ją jeszcze jakoś spasować ze startem w marcowej połówce.
Dziś przyszło się przywitać z Panem Maratonem, taki odcinek daje już pewne może mgliste ale zawsze jednak pojęcie o co chodzi z tym tempem. Bardzo lubię ten trening i uważam go za bardzo pożyteczny zarówno mentalnie jak i taktycznie niemniej ważne by to biegać w dobrych warunkach bo jak wieje czy jest ślisko to szkoda zawracać sobie głowę i efekty można osiągnąć negatywne w sferze motywacji i sensu. Dziś warunki były świetne, minimalnie poniżej zera, bez wiatru i sucho-czarno - na zimę warunki marzenie wiec trafiło się idealnie. Do treningu podszedłem poważnie, dzień wcześniej wrzuciłem odpowiednio węgli na ruszt, za dnia się nawadniałem, zjadłem baton energetyczny - chciałem by to nie był zwykły trening tylko taka próba, symulacja, wejście w maratonskie buty. Zastanawiałem się jak to pobiec i był pomysł by zacząć kolo 4,35 i przyspieszać, no 2km tak "wolno" pobiegłem a później to już równiuteńko prawie cały czas deczko poniżej 4,30. Wszystkie 5ki zaliczałem minimalnie poniżej 22,30, biegło mi się bardzo lekko, luźno i swobodnie, to tempo było po prostu przyjemne, dopiero koło 21kma musiałem zacząć się nieco sprężać by to biec ale to dalej było łatwo, daleko od wymuszania czy strefy cierpienia - to zaczynał już być bieg transowy gdy tempo wydaje się szybkie a koszt jego osiągnięcia jeszcze niski - po prostu zacząłem wchodzić w II zakres. Tego treningu nie biegam nigdy na maksa, tak by zapiąć żądany czas, biegam to na czucie, tak by na końcu stanąć i pofantazjować na temat jakbym to pobiegł dalej, jak się czuję i co mi w duszy gra - dziś pewnie jeszcze 18kmów dalej bym tak nie pobiegł ale to nie jest wyczyn na dziś.
Taki trening wymusza kilka wniosków:
- tempo jest dobre, biorąc pod uwagę, że jestem w ciężkim treningu to odczuwalnie nawet bardzo dobre - na świeżości i odpoczynku będzie łatwiej i ekonomiczniej.
- chyba mogę tak otworzyć w Wiedniu, to nie będzie za szybko i tak mogę pobiec pierwsze 25-26km.
- na głębsze wnioski mam jeszcze powtórkę tego treningu za 2-3 tygodnie tylko muszę ją jeszcze jakoś spasować ze startem w marcowej połówce.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
20.02 - bieg spokojny 18,2km - czas 1,37 godz - tempo 5,20
Dziś pogoda jaką dzieci mogą sobie wymarzyć na Wigilię, piękne duże płaty śniegu lecące wieczorem, brakowało tylko cichej, rzewnej kolędy, światełek i grupy dziatek wraz z dziadem w czerwonym stroju - no kicz do wyrzygania a tu jeszcze biegać po tej ślizgawce trzeba. No bo ten śliczniutki śnieżek padał powoli na fajny lodzik - trza było być czujnym. Mimo tego biegło się bardzo fajnie i jakoś tak luźno - widać te 2,5 kg soli wielickiej kuchennej wrzucone w poniedziałek wieczorem do wanny coś tam dały i nogi podawały jakby zapomniały o poniedziałkowych wygłup[ach - to mnie ucieszyło. Biegłem sobie cały czas koło 5,15 a przez 5km uciąłem pogawędkę z innym, przygodnym biegaczem i wtedy tempo nieco siadło - ale co tam, swoje nabiegałem i tych 18km to nawet nie poczułem. Jutro po tym białym trza będzie akcenta zapiąć ale to zmartwienie na jutro
Dziś pogoda jaką dzieci mogą sobie wymarzyć na Wigilię, piękne duże płaty śniegu lecące wieczorem, brakowało tylko cichej, rzewnej kolędy, światełek i grupy dziatek wraz z dziadem w czerwonym stroju - no kicz do wyrzygania a tu jeszcze biegać po tej ślizgawce trzeba. No bo ten śliczniutki śnieżek padał powoli na fajny lodzik - trza było być czujnym. Mimo tego biegło się bardzo fajnie i jakoś tak luźno - widać te 2,5 kg soli wielickiej kuchennej wrzucone w poniedziałek wieczorem do wanny coś tam dały i nogi podawały jakby zapomniały o poniedziałkowych wygłup[ach - to mnie ucieszyło. Biegłem sobie cały czas koło 5,15 a przez 5km uciąłem pogawędkę z innym, przygodnym biegaczem i wtedy tempo nieco siadło - ale co tam, swoje nabiegałem i tych 18km to nawet nie poczułem. Jutro po tym białym trza będzie akcenta zapiąć ale to zmartwienie na jutro
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
21.02 - interwały tempowe 13km - 1 godzina - średnie tempo 4,37
Jest taka książka o technice narciarskiej "Śmiało po białym" - ten tytuł pasuje mi jako lapidarny opis dzisiejszego treningu. To był ostatni akcent III fazy treningu A autorstwa Danielsa, powiem, ze ta faza dała mi nieźle po tyłku i czuje ją w nogach zdrowo ale tak ma ponoć być. A dziś bieg w pięknej zimowej pogodzie, prawie bez wiatru i po mocno ubitym śniegu, znowu triale Inova się sprawdziły jako buty do treningu tempowego. Na początku zastanawiałem się czy biegać po 4,11 czy tez nieco wolniej ze względu na ten śnieg ale w sumie wyszło tabelkowo, trening średnio trudny i poszedł gracko choć nogi ciężkie były i bieg siłowy - mało radosny. Widać wczorajsza, wieczorna 18tka coś tam po sobie zostawiła albo soli za mało do wanny wsypałem.
Trening leciał tak:
1km rozgrzewki 5,25
4x po 2,5km w tempie równiutkim 4,11 kazda na przerwach 2 minuty truchciku
1,3 km schłodzenie 6,00
Do końca tygodniówki zostało mi 6km i tyleż do końca fazy III - teraz taki lżejszy tydzień niby mam, tak mało to nie dam rady zrobić wiec coś tam nad-bujam biegami regeneracyjnymi.
Jest taka książka o technice narciarskiej "Śmiało po białym" - ten tytuł pasuje mi jako lapidarny opis dzisiejszego treningu. To był ostatni akcent III fazy treningu A autorstwa Danielsa, powiem, ze ta faza dała mi nieźle po tyłku i czuje ją w nogach zdrowo ale tak ma ponoć być. A dziś bieg w pięknej zimowej pogodzie, prawie bez wiatru i po mocno ubitym śniegu, znowu triale Inova się sprawdziły jako buty do treningu tempowego. Na początku zastanawiałem się czy biegać po 4,11 czy tez nieco wolniej ze względu na ten śnieg ale w sumie wyszło tabelkowo, trening średnio trudny i poszedł gracko choć nogi ciężkie były i bieg siłowy - mało radosny. Widać wczorajsza, wieczorna 18tka coś tam po sobie zostawiła albo soli za mało do wanny wsypałem.
Trening leciał tak:
1km rozgrzewki 5,25
4x po 2,5km w tempie równiutkim 4,11 kazda na przerwach 2 minuty truchciku
1,3 km schłodzenie 6,00
Do końca tygodniówki zostało mi 6km i tyleż do końca fazy III - teraz taki lżejszy tydzień niby mam, tak mało to nie dam rady zrobić wiec coś tam nad-bujam biegami regeneracyjnymi.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
22.02 - bieg spokojny 8km - 42 min - tempo 5,15
Takie biegowe dożynki, dożynanie tygodniowej objętości + dożynanie biegającego Po wczorajszych tempach dziś nogi ciężkie i ogólnie słabym był ale o dziwo biegło mi się bardzo dobrze i swobodnie choć pogoda nie rozpieszczała, śnieg padał w poziomie i wspomagany przez żeglarski wiatr (tzw wmordewind) walił po gałach tak, że marzyłem o goglach, do tego miękko było i zimowo do bólu. Nie wiem dlaczego dobrze mi się biegło, może świadomość, że robię ledwie 8 km wpłynęła na mnie tak, że już przed biegiem czułem się tak jakbym go już skończył. Jutro też taki regeneracyjny, zabawowy bieg na minimalnej dawce bo wg planu to powinienem już sobie odpuścić ale kulnę się deczko i wolne w niedzielę zrobię
Takie biegowe dożynki, dożynanie tygodniowej objętości + dożynanie biegającego Po wczorajszych tempach dziś nogi ciężkie i ogólnie słabym był ale o dziwo biegło mi się bardzo dobrze i swobodnie choć pogoda nie rozpieszczała, śnieg padał w poziomie i wspomagany przez żeglarski wiatr (tzw wmordewind) walił po gałach tak, że marzyłem o goglach, do tego miękko było i zimowo do bólu. Nie wiem dlaczego dobrze mi się biegło, może świadomość, że robię ledwie 8 km wpłynęła na mnie tak, że już przed biegiem czułem się tak jakbym go już skończył. Jutro też taki regeneracyjny, zabawowy bieg na minimalnej dawce bo wg planu to powinienem już sobie odpuścić ale kulnę się deczko i wolne w niedzielę zrobię
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
23.02 - bieg regeneracyjny 8,2km - 46 min - tempo 5,38
Z racji, że plan na ten tydzień już miałem wybiegany to dziś tylko regeneracyjne potruchtanie w parku - prawie zupełnie bez tempa, leniwie i powoli. Na ścieżkach ubity ale mokry śnieg, odwilż i silny wiatr, kiepsko mi się biegało, zupełnie nie miałem ani siły, ani ochoty - takie odwalanie pańszczyzny. Ale to bieg w ramach regeneracji, pobudzenia,taka trochę inwestycja .Ten tydzień spokojniejszy ale tylko w objętości - 74km, 4 tygodnie temu wróciłem z nart i zrobiłem już ponad 340km-ów, trochę to czuje w nogach bo do tego było dużo ciężkich akcentów. Oby do poniedziałku ścieżki wytopniały bo zaczyna to wyglądac kiepsko. Aby do wiosny
Z racji, że plan na ten tydzień już miałem wybiegany to dziś tylko regeneracyjne potruchtanie w parku - prawie zupełnie bez tempa, leniwie i powoli. Na ścieżkach ubity ale mokry śnieg, odwilż i silny wiatr, kiepsko mi się biegało, zupełnie nie miałem ani siły, ani ochoty - takie odwalanie pańszczyzny. Ale to bieg w ramach regeneracji, pobudzenia,taka trochę inwestycja .Ten tydzień spokojniejszy ale tylko w objętości - 74km, 4 tygodnie temu wróciłem z nart i zrobiłem już ponad 340km-ów, trochę to czuje w nogach bo do tego było dużo ciężkich akcentów. Oby do poniedziałku ścieżki wytopniały bo zaczyna to wyglądac kiepsko. Aby do wiosny
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
25.02 - bieg długi -29km - 2,30 godz - tempo 5,10
Długie wybieganie robione w przedwiosennych warunkach, od razu inaczej się oddycha i lepiej biegnie zwłaszcza, że 2/3 jeszcze za dnia i jednak long przy świetle dziennym to inna rozmowa niż klepany po ćmoku - szybciej i lżej to idzie. Dziś szło równo i w miarę gładko, pierwsza 20tka na zupełnym luzie, dopiero końcówka nieco trudniejsza, pojawiło się zmęczenie i znużenie. Ale całość poszła lepiej niż myślałem. Miałem 30tkę zrobić ale czasu brakło - trudno, i tak nieźle jak dla mnie.
Długie wybieganie robione w przedwiosennych warunkach, od razu inaczej się oddycha i lepiej biegnie zwłaszcza, że 2/3 jeszcze za dnia i jednak long przy świetle dziennym to inna rozmowa niż klepany po ćmoku - szybciej i lżej to idzie. Dziś szło równo i w miarę gładko, pierwsza 20tka na zupełnym luzie, dopiero końcówka nieco trudniejsza, pojawiło się zmęczenie i znużenie. Ale całość poszła lepiej niż myślałem. Miałem 30tkę zrobić ale czasu brakło - trudno, i tak nieźle jak dla mnie.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
27.02 - trening progowy 18,4km - czas 1,27 godz - tempo śr. 4,43
Dziś to miałem pechowy dzień, zaczęło się po pracy gdy się przebierałem na tren i odkryłem, że mi pasek od Garmina pękł, szlag, skleiłem taśmą klejącą na sztukę byle wytrzymał i w drogę. Sam trening dziś przyjemny, upał, 7 stopni na początku i przyjemne bieganie, całość poszła szybko i gładko, nie żeby jakoś lekko ale jakby mi ktoś zaproponował, że wszystkie treningi tak będę dopinał to brałbym w ciemno No ale nie ma tak dobrze i pewnie jeszcze różnie będzie - a tym razem było tak:
4km rozgrzewki po 5,08
5km - bieg progowy - 4,14
3,6km - bieg spokojny 5,15
5km - bieg progowy 4,15
i deczko schłodzenia 5,50
Poszło bez problemów, zmęczenie w normie czyli jest dobrze a po poniedziałkowym longu nogi odpoczęły i biegło mi się naprawdę luźno i swobodnie.
Ale wracam do pecha. Biegając to noc mnie zastała, na koniec to mi nawet łapy zgrabiały mimo luksusowej temperatury (co jest ze mną nie tak?) i wracam tak po ćmoku autem z treningu do domu a tu już zaraz za miastem policja w cywilnym aucie mnie zhaltowała, no szlag, i na mnie, że wideorejestrator, że przekroczyłem o 57 km/h ograniczenie, obywatelu do mnie i takie tam. Ja patrzę i widzę na tym ich filmie, ze tylko 117 jechałem ( bo w sumie to nie wiedziałem ile jechałem bo się na drodze skupiałem a nie na prędkościomierzu) i im mówię, że to pomyłka bo tam gdzie mi to wideo pokazują to nie ma ograniczenia, oni, że jest - no i im udowodniłem, że jest ale sfilmowali mnie już za krzyżówką i tam dopiero przyspieszyłem i nie ma ograniczenia. No ta ja na nich, że to żenada, że zatrzymują mnie za przekroczenie tylko nie wiedzą jakie, że nie znają przepisów i ogólnie, potem pogadaliśmy o alkoholu, ja na to, że nie piłem oczywiście tylko właśnie 20 km przebiegłem, policjant pyta czy na Błoniach - ja, że tak i czy on sugeruje może, że bieganie w zapylonych miejscach powoduje wytwarzanie się alkoholu we krwi - no i tak o od słowa do słowa - 4 pkt i 100 zł w plecy - czyli obleci. Ruszam ja sobie z miejsca zatrzymania, ujeżdżam z 500m , skręcam do swojej wsi a tu trach coś mi puka jakbym gumę złapał, wychodzę, patrzę a opona cała i wszystko wydaje się ok, patrzę dalej a tam w koło wbita taka wielka śruba - no szlag - dojechałem jakoś do domu powoli no i teraz to idę to cholerne koło zmieniać.
Dziś to miałem pechowy dzień, zaczęło się po pracy gdy się przebierałem na tren i odkryłem, że mi pasek od Garmina pękł, szlag, skleiłem taśmą klejącą na sztukę byle wytrzymał i w drogę. Sam trening dziś przyjemny, upał, 7 stopni na początku i przyjemne bieganie, całość poszła szybko i gładko, nie żeby jakoś lekko ale jakby mi ktoś zaproponował, że wszystkie treningi tak będę dopinał to brałbym w ciemno No ale nie ma tak dobrze i pewnie jeszcze różnie będzie - a tym razem było tak:
4km rozgrzewki po 5,08
5km - bieg progowy - 4,14
3,6km - bieg spokojny 5,15
5km - bieg progowy 4,15
i deczko schłodzenia 5,50
Poszło bez problemów, zmęczenie w normie czyli jest dobrze a po poniedziałkowym longu nogi odpoczęły i biegło mi się naprawdę luźno i swobodnie.
Ale wracam do pecha. Biegając to noc mnie zastała, na koniec to mi nawet łapy zgrabiały mimo luksusowej temperatury (co jest ze mną nie tak?) i wracam tak po ćmoku autem z treningu do domu a tu już zaraz za miastem policja w cywilnym aucie mnie zhaltowała, no szlag, i na mnie, że wideorejestrator, że przekroczyłem o 57 km/h ograniczenie, obywatelu do mnie i takie tam. Ja patrzę i widzę na tym ich filmie, ze tylko 117 jechałem ( bo w sumie to nie wiedziałem ile jechałem bo się na drodze skupiałem a nie na prędkościomierzu) i im mówię, że to pomyłka bo tam gdzie mi to wideo pokazują to nie ma ograniczenia, oni, że jest - no i im udowodniłem, że jest ale sfilmowali mnie już za krzyżówką i tam dopiero przyspieszyłem i nie ma ograniczenia. No ta ja na nich, że to żenada, że zatrzymują mnie za przekroczenie tylko nie wiedzą jakie, że nie znają przepisów i ogólnie, potem pogadaliśmy o alkoholu, ja na to, że nie piłem oczywiście tylko właśnie 20 km przebiegłem, policjant pyta czy na Błoniach - ja, że tak i czy on sugeruje może, że bieganie w zapylonych miejscach powoduje wytwarzanie się alkoholu we krwi - no i tak o od słowa do słowa - 4 pkt i 100 zł w plecy - czyli obleci. Ruszam ja sobie z miejsca zatrzymania, ujeżdżam z 500m , skręcam do swojej wsi a tu trach coś mi puka jakbym gumę złapał, wychodzę, patrzę a opona cała i wszystko wydaje się ok, patrzę dalej a tam w koło wbita taka wielka śruba - no szlag - dojechałem jakoś do domu powoli no i teraz to idę to cholerne koło zmieniać.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
28.02 - bieg spokojny 18km - 1,33 godz- tempo 5.10
To było moje najlepsze wybieganie "poakcentne". W planie miałem 18km ale nogi bolały po wczorajszym od rana i słabo widziałem to bieganie, pierwszy kilometr potwierdzał obawy ale później jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżka - ból minął, drewniane nogi stały się nagle żwawe i zaczęło się luźne, spokojne bieganie. Do samego końca biegło mi się bardzo dobrze - jak dawno nie, normalnie zaczynam łapać luz i swobodę, której tak mi brakowało a jedyna radość z treningów to było realizowanie założeń. No i powoli kończę z rzeźnickimi obciążeniami, jeszcze przez 3 tygodnie jedna taka przyjemność tygodniowo plus lżejszy akcent i nieco mniejsze objętości - mam nadzieję, ze to da luz permanentny.
Luty zamykam przebiegiem 335 km w 20 treningach, niby nie za dużo ale sporo było ciężkich jednostek i wydaje mi się, że więcej bym z sensem nie uciągnął - to był bardzo ciężki miesiąc.
Skończyłem słuchać "Niewiernych" Severskiego, niestety dużo słabsze od debiutu (Nielegalni) -teraz na tapetę pójdą "Dzienniki kołymskie Badera"
To było moje najlepsze wybieganie "poakcentne". W planie miałem 18km ale nogi bolały po wczorajszym od rana i słabo widziałem to bieganie, pierwszy kilometr potwierdzał obawy ale później jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżka - ból minął, drewniane nogi stały się nagle żwawe i zaczęło się luźne, spokojne bieganie. Do samego końca biegło mi się bardzo dobrze - jak dawno nie, normalnie zaczynam łapać luz i swobodę, której tak mi brakowało a jedyna radość z treningów to było realizowanie założeń. No i powoli kończę z rzeźnickimi obciążeniami, jeszcze przez 3 tygodnie jedna taka przyjemność tygodniowo plus lżejszy akcent i nieco mniejsze objętości - mam nadzieję, ze to da luz permanentny.
Luty zamykam przebiegiem 335 km w 20 treningach, niby nie za dużo ale sporo było ciężkich jednostek i wydaje mi się, że więcej bym z sensem nie uciągnął - to był bardzo ciężki miesiąc.
Skończyłem słuchać "Niewiernych" Severskiego, niestety dużo słabsze od debiutu (Nielegalni) -teraz na tapetę pójdą "Dzienniki kołymskie Badera"
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
1.03 - bieg spokojny 13km - 1,11 godz - tempo 5,25
Zmęczenie materiału, tak przypuszczałem, że po akcencie i wczorajszym fajnym bieganiu dziś przyjdzie za to zapłacić i tak było, poruszałem się jakby mnie wczoraj spałowało ZOMO, jak mucha w zastygających nóżkach wieprzowych, no nędza po prostu a do tego pot, krew i łzy. Pogoda do tego paskudna, mżawka, kupa wiatru - po prostu wybiegać i zapomnieć. Jutro biegam rano więc nie zdążę odpocząć, będzie podobna męczarnia przypuszczam - ale co tam, 80km w tym tygodniu już pękło więc jeszcze tylko końcóweczka została na jutro.
Zmęczenie materiału, tak przypuszczałem, że po akcencie i wczorajszym fajnym bieganiu dziś przyjdzie za to zapłacić i tak było, poruszałem się jakby mnie wczoraj spałowało ZOMO, jak mucha w zastygających nóżkach wieprzowych, no nędza po prostu a do tego pot, krew i łzy. Pogoda do tego paskudna, mżawka, kupa wiatru - po prostu wybiegać i zapomnieć. Jutro biegam rano więc nie zdążę odpocząć, będzie podobna męczarnia przypuszczam - ale co tam, 80km w tym tygodniu już pękło więc jeszcze tylko końcóweczka została na jutro.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
2.03 - bieg spokojny 14,3km - czas 1,16 godz- tempo śred. 5,19
Podobnie jak wczoraj ale nieco lepiej, jednak mimo porannego biegania nieco bardziej odpocząłem co nie znaczy, że biegło się dobrze - takie robienie dystansu i tyle, trochę podbiegów dziś i wiatru dużo. Ostatni ciężki i duży tydzień zakończony - 93km wyszło i to mój największy tydzień w tym cyklu, teraz już mniejsze objętości ale nadal duże i trudne akcenty.
Słucham Badera i ciekawostka biegowa - jadąc na Kołymę przebiegł maraton w Moskwie, nieco przypadkiem i bez przygotowania w 3,35 i 44 miejsce w K50 - nieźle. Pisze, że tam miast bananów i czekolady na punktach dają czarny chleb ze solą - czyli jest jednak żywy etos radziecki Fajne zdanie rzucił "radzieckie" :"Lepiej jeść czarny chleb nad Morzem Czarnym niż biały chleb nad Morzem Białym"
Podobnie jak wczoraj ale nieco lepiej, jednak mimo porannego biegania nieco bardziej odpocząłem co nie znaczy, że biegło się dobrze - takie robienie dystansu i tyle, trochę podbiegów dziś i wiatru dużo. Ostatni ciężki i duży tydzień zakończony - 93km wyszło i to mój największy tydzień w tym cyklu, teraz już mniejsze objętości ale nadal duże i trudne akcenty.
Słucham Badera i ciekawostka biegowa - jadąc na Kołymę przebiegł maraton w Moskwie, nieco przypadkiem i bez przygotowania w 3,35 i 44 miejsce w K50 - nieźle. Pisze, że tam miast bananów i czekolady na punktach dają czarny chleb ze solą - czyli jest jednak żywy etos radziecki Fajne zdanie rzucił "radzieckie" :"Lepiej jeść czarny chleb nad Morzem Czarnym niż biały chleb nad Morzem Białym"
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
4.03 - długi trening progowy 27 km - czas 2,16 godz, tempo śr. 5,02
Kolejny ciężki i długi trening stymulujący wysiłek dłuższego biegu oraz większego dystansu czyli Specjały z Wesołej Teki Wujcia Danielsa. Tym razem zacząłem w koszulce i na lekko (+8) a skończyłem w bluzie i w rękawiczkach (+1). Z cyklu podobnych, rzeźnickich treningów ten mi poszedł najlepiej ale też zdrowo dał po d..., pierwsze tempa poszły wręcz łatwo, potem 14km wybiegania tez na luzie ale ostatnie interwały tempowe już trochę bolały i marzyłem by je mieć za sobą. Ale po kolei:
1km rozgrzewka 5,15
4 x 1,25 km po ok 4,09 na przerwach 1 minuta
14km biegu spokojnego ok 5,20
4x1,25 po ok 4,11 na przerwach 1 minuta
1,3 km schłodzenia 5,50
Jeśli przeżyłem ten trening to już z górki, jeszcze tylko 25km TM i start w połówce, reszta to kaszka z mleczkiem i masowanie własnego ego na coraz mniejszych objętościach.
Biegając dłuższe formy zdarza mi się czasem zagadnąć kogoś biegnącego obok podobnym tempwem i uciąć sobie z kimś pogawędkę, zwykle jest miło i szybciej czas leci. Nigdy mi się nie zdarzyło by zagadnął ktoś mnie. Ale dziś zagadnęła mnie młoda, ładna dziewczyna , z którą przebiegłem przegadałem ok 7km, niby nic nadzwyczajnego ( a jednak - bom stary i brzydki) ale jest w tej sytuacji pewna konstatacja, mianowicie ta dziewczyna była kanadyjką z Toronto przebywającą czasowo w Krakowie i trenującą sobie przy okazji do startu w CMie. Zagadnęła mnie bez skrępowania, tak po prostu jak to zwykle ja czynię. I tu wniosek albo spostrzeżenie, większość dziewczyn czy Pań, które biegając na Błoniach od pewnego czasu to znam nawet z widzenia nawet nie odmachnie na biegowe pozdrowienie, nawet innego biegacza wzrokiem nie zaczepi. Ale trudno mieć pretensje - w końcu stary i brzydki jestem więc nie wymagam No i trening to nie żarty jakieś czy czas na pogaduszki czy spoufalania Strasznie spięci jesteśmy - czyżby za mało rozciągania?
Kolejny ciężki i długi trening stymulujący wysiłek dłuższego biegu oraz większego dystansu czyli Specjały z Wesołej Teki Wujcia Danielsa. Tym razem zacząłem w koszulce i na lekko (+8) a skończyłem w bluzie i w rękawiczkach (+1). Z cyklu podobnych, rzeźnickich treningów ten mi poszedł najlepiej ale też zdrowo dał po d..., pierwsze tempa poszły wręcz łatwo, potem 14km wybiegania tez na luzie ale ostatnie interwały tempowe już trochę bolały i marzyłem by je mieć za sobą. Ale po kolei:
1km rozgrzewka 5,15
4 x 1,25 km po ok 4,09 na przerwach 1 minuta
14km biegu spokojnego ok 5,20
4x1,25 po ok 4,11 na przerwach 1 minuta
1,3 km schłodzenia 5,50
Jeśli przeżyłem ten trening to już z górki, jeszcze tylko 25km TM i start w połówce, reszta to kaszka z mleczkiem i masowanie własnego ego na coraz mniejszych objętościach.
Biegając dłuższe formy zdarza mi się czasem zagadnąć kogoś biegnącego obok podobnym tempwem i uciąć sobie z kimś pogawędkę, zwykle jest miło i szybciej czas leci. Nigdy mi się nie zdarzyło by zagadnął ktoś mnie. Ale dziś zagadnęła mnie młoda, ładna dziewczyna , z którą przebiegłem przegadałem ok 7km, niby nic nadzwyczajnego ( a jednak - bom stary i brzydki) ale jest w tej sytuacji pewna konstatacja, mianowicie ta dziewczyna była kanadyjką z Toronto przebywającą czasowo w Krakowie i trenującą sobie przy okazji do startu w CMie. Zagadnęła mnie bez skrępowania, tak po prostu jak to zwykle ja czynię. I tu wniosek albo spostrzeżenie, większość dziewczyn czy Pań, które biegając na Błoniach od pewnego czasu to znam nawet z widzenia nawet nie odmachnie na biegowe pozdrowienie, nawet innego biegacza wzrokiem nie zaczepi. Ale trudno mieć pretensje - w końcu stary i brzydki jestem więc nie wymagam No i trening to nie żarty jakieś czy czas na pogaduszki czy spoufalania Strasznie spięci jesteśmy - czyżby za mało rozciągania?
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880