wtorek 26 lutego

6,68 km w 43:47
średnie tempo: 6:33
średnie tętno: 164
max tętno: 179
rozciąganie: zaraz będzie
Buty: Skechers GoRun
Jako że śnieg już prawie całkiem stopniał, nadeszła pora przetestować nowe buciki, zwłaszcza, że plan na dzisiaj przewidywał spokojnie 6,5 km. Moje odczucia najlepiej podsumowuje
ta piosenka, która idealnie zagrała na koniec treningu - byłam już w domu i odtańczyłam taniec radości
It's a new dawn, it's a new day, it's a new life for me - and I'm feeling good
Ale od początku.
Wczoraj nogi były jeszcze dość mocno zmulone, dzisiaj też nie grzeszyły lekkością, w dodatku wczoraj rozchadzałam eleganckie kozaczki i dorobiłam się paru bąbli, z czego jeden pod dużym paluchem. Nic to, zasmarowałam Sudocremem i wyszłam na podbój chodników, poganiana ciekawością, jak sprawią się prześliczne Skechersy

GoRuny przede wszystkim są niesamowicie lekkie, wrażenie potęguje chyba też to, że ostatnio biegałam w topornych Cascadiach. Na początku wrażenie jest zabawne - tak jakby leciało się do przodu, nogi ledwo co nadążają przebierać

Ale to działa na naszą korzyść, w końcu podobno o to chodzi, żeby wykorzystywać do biegania siłę grawitacji. Poza tym po kilometrze-dwóch ciało się do tego przyzwyczaja. Przynajmniej moje

Jak dodałam do tego luz, to ciężko było biec wolno - starałam się hamować, ale noga podawała aż miło. A jak zobaczyłam przed sobą innego biegacza, który truchtał nieco wolniej ode mnie, to jakoś mi to hamowanie przestało wychodzić
Druga cecha tych butów - czuć, że pianki jest mało, przynajmniej z przodu buta. Na początku było mi twardo, potem jakoś przestałam zwracać na to uwagę. W Cascadiach też było twardo, ale nie ze względu na twardość podłoża, tylko na twardość i sztywność podeszwy. Biegłam dziś kawałek błockiem i śniegiem, było mięciusio

Nie czuję też, żeby stopy mnie jakoś szczególnie bolały, nawet to odparzone miejsce pod paluchem ma się dobrze. Cholewka jest dość szeroka, palce mają wystarczająco miejsca, buta prawie nie czuć na stopie - włożyłam dość grube skarpety, więc podejrzewam, że gdybym chciała w tych butkach biegać boso, musiałabym kupić pół rozmiaru mniejsze. Jeszcze się obczai, jak to jest z cieńszą skarpetką.
Od dzisiaj jestem też wielkim fanem miękkiego zapiętka - jak dla mnie rewelacja! Nie czułam, żeby but przez to nie trzymał się na stopie, wręcz przeciwnie - materiał dopasował się do kształtu moich achillesów, nic nie obcierało, nic się nie przesuwało, komfort na maksa. Zapomniałam sprawdzić, jak zachowuje się język - we wszystkich butach przesuwa mi się na zewnątrz buta, ciekawe, jak jest tutaj.
Ogólnie dzisiejszy trening był super, żałowałam, że to już koniec. Mam wrażenie, że nogi mam lżejsze niż przed bieganiem, zobaczymy czy jutro moje łydy umrą

Na czwartek mam w planie interwały: 3km E + 6*(1'I + 2'przerwa) + 2km E. Muszę obczaić, czy obok hotelu jest gdzie biegać, bo to industrialna okolica. Ale w razie co chyba jest w hotelu siłownia. Stay tuned!