amator76 pisze:Wracając z dzisiejszego biegu spotkała mnie ciekawa - śmieszna sytuacja. Po dwóch kilometrach biegnącej prawie cały czas pod górkę trasy od mostu na Strzemięcin stwierdziłem, że mnie na dzisiaj wystarczy i postanowiłem zbiec ulicą Jackowskiego do Chełmińskiej i wrócić spokojnie do domu. I tak sobie zbiegałem zadowolony z udanego dobiegającego do końca treningu, gdy nagle idąca żwawym krokiem w przeciwnym kierunku kobiecina mijając mnie spojrzała na mnie spod byka i rzekła: "biega to się pod górę, a nie z górki". Tak oto na finiszu treningu zostałem zmiażdżony i poznałem swoje miejsce w szyku. Eh, a fajnie było myśleć o sobie jako o biegaczu.
Da_Vido pisze:dejw pisze:Dobre Marcin :D Ja za to kiedyś podczas mocniejszego treningu mijałem grupkę młodzieży tak na oko 18-20 lat.
Gdy przebiegałem między nimi jeden z chłopaków powiedział coś w stylu: ...taki stary i biega,a my(...)
No to muszę iść do sklepu po laskę,a co tam ;-D
Zbiegałem ze Strzemięcina, a na przystanku stała młodzież w wieku gimnazjalnym. Mijając ich usłyszałem tylko ironiczny tekst: "Uważaj bo kawałek dalej ustawili się z fotoradarem."
Heh,heh... niezłe! To teraz moja historia. Schodziłem kiedyś po treningu z maty. Byłem naprawdę styrany, spocony, w rozchełstanej judodze. Drogę między matą a szatnią pokonywałem bardzo powoli. Obok naszej szatni jest gabinet fizjoterapeutyczny. W pewnej chwili na korytarzu zaczepił mnie starszy jegomość, który wypalił: "Panie, jak pan idziesz na gimnastykę korekcyjną to ja jestem ostatni w kolejce..."
