Krzychu M pisze:Biegasz coś,czy nie masz czasu pisać?Chyba nie odchudzanie Cię tak męczy,że nie masz siły pobiegać
Liczę,że będziesz 26 stycznia i pobiegamy trochę.A po może jakieś piwko.....dla uzupełnienia elektrolitów
no niestety nie biegam bo nie mam czasu tak jak sądziłem, w tym tyg bedzie jeszcze brak czasu na bieganie a co dopiero na realizowanie jakiegos planu moze dzisiaj cos poszuram ale poki co siedze w pracy a po pracy mam jeszcze pare spraw
Co do odchudzania to tak sie zastanawiam czy jak zmienie swoje przyzwyczajenia zywnosciowe to czy nie strace właśnie siły i mocy???
Wojtek, jak wprowadzisz ostrzejszą bądź bardziej przemyślaną dietę, ale w treningi wpleciesz więcej podbiegów, to nie tylko nie stracisz siły, ale będziesz miał jej więcej - a dodatkowo kilka kilo mniej do "niesienia"
grim80 pisze:Wojtek, jak wprowadzisz ostrzejszą bądź bardziej przemyślaną dietę, ale w treningi wpleciesz więcej podbiegów, to nie tylko nie stracisz siły, ale będziesz miał jej więcej - a dodatkowo kilka kilo mniej do "niesienia"
Diete juz wprowadziłem Ostra to ona nie jest ale zawsze to coś na poczatek Mam nadzieje ze mądrze to bede robił nie strace na sile Podbiegów u mnie dostatek tylko chęci nie ma żeby coś takiego pobiegać , może dlatego że w sumie to moje biegi są w terenie pofałdowanym i podbiegi mniejsze lub wieksze mam caly czas
Jak masz złe podłoże, pagórkowaty teren, silny wiatr biegaj 10-15 sek wolniej średnio, ten trening nie ma za zadanie Ciebie pokonać tylko masz go kończyć na pewnej mocnej ale rozsądnej intensywności, powiedzmy to ma być na 85% mocy a nie na 100 czy prawie 100%, z definicji różnych szkół to nie jest trening na zaliczenie tylko na zaliczenie z pewnym luzem dlatego w złych warunkach zalecają robić to wolniej - czasem radzą biegać wtedy na pulsometr by robić swoje i tak kontrolować intensywność, na czucie też można. Raz po bandzie nie ma sprawy ale każdy ciągły po bandzie to nie dobrze, to mocny trening i trzeba kontrolować go.
mihumor pisze:Jak masz złe podłoże, pagórkowaty teren, silny wiatr biegaj 10-15 sek wolniej średnio, ten trening nie ma za zadanie Ciebie pokonać tylko masz go kończyć na pewnej mocnej ale rozsądnej intensywności, powiedzmy to ma być na 85% mocy a nie na 100 czy prawie 100%, z definicji różnych szkół to nie jest trening na zaliczenie tylko na zaliczenie z pewnym luzem dlatego w złych warunkach zalecają robić to wolniej - czasem radzą biegać wtedy na pulsometr by robić swoje i tak kontrolować intensywność, na czucie też można. Raz po bandzie nie ma sprawy ale każdy ciągły po bandzie to nie dobrze, to mocny trening i trzeba kontrolować go.
no masz racje, teraz luknąłem na ten plan i ten bieg był robiony na 85-90% a ja go raczej wykonałem na ok 95%! Nastepnym razem polecego tak po 4:50/km i przyspiesze na ostatnich 4km! To bedzie wydaje mi sie bardziej odpowiednie! I tak jak piszesz jeden taki trening nie zaszkodzi ale wiecej takich juz z pewnością tak!
Ps. Dawno mnie tak uda nie bolały
Sensem tego treningu jest biegnięcie go równo - jeśli jest płasko i dobre warunki to po prostu 4,35 i jedziesz z koksem jak najbliżej cyferki się uda i obserwując swój organizm i relakcję na długi, stały wysiłek, jak biegam to na Błoniach przy wietrze to te kilometrówki pod wiatr wychodzą mi 3-5 sek wolniej, jak łeb urywa to jeszcze wolniej, jak masz nierówności staraj się nie pilnować czasu tylko intensywności, czucia tego wykonania, luźniej ale nie słabo podbiegi, mocne zbiegi - średnia wyjdzie 10-15 sek wolniej ale to ok. Dlaczego równo - bo to biegi na pewnej intensywności zbliżonej do startowej, masz ja utrzymywać bo jak robisz start w M to też biegniesz równo a nie falujesz, bieg jest długi więc zmęczenie narasta i tętno zaczyna dryfować, ten trening ma też to zjawisko spowalniać, przyzwyczajać do tego. U Skarżyńskiego masz to biec równo i skończyć bieg w II zakresie, on nawet pisze, ze jak skończysz go wyżej to to jest zepsuty trening, u Danielsa masz biec do wskazanego tempa bo wyżej niby się szybko zakwaszasz a masz się nie zakwaszać by podnosić ten próg mleczanowy, jak przekraczasz to biegasz na zakwaszeniu i nie podnosisz albo podnosisz to wolniej i większym kosztem. Ja myślę osobiście, ze głównie w tych teoriach idzie o to, że przy pewnych możliwościach trenującego wchodząc na wyższe tempo powyżej tej wskazanej realizujemy założenia tylko zmęczenie narasta niewspółmiernie do zysków i zaczyna się sumować (większe zmęczenie, dłuższa regeneracja, więcej mikrourazów itp) Chyba nie warto każdego takiego ciągłego zamieniać na BNP, warto korzystać z takiego równego treningu bo chyba nie przypadkowo większość planów różnych szkół takie coś z niewielkimi różnicami zaleca.
Brawo,mocny trening Prawie identolo to samo dziś biegałem.Trochę miałem łatwiej,bo tylko się ślizgałem czasami,ale po płaskim.
Jak z tym koleżeńskim za 2 tygodnie?Jak nie biegniesz to samemu pojadę zgodnie z planem czyli dyszke,ale wolałbym z Tobą sieknąć połówkę A Mihumor ma rację,nie ma co na siłę utrzymywać tempa w niesprzyjających warunkach.Ja dziś miałem dzień konia i sam jestem szoku,że tak małe zmęczenie u mnie.Może mi żona do śniadania jakiegoś koksu dodała
Mocny trening, zdecydowanie za mocny. Wykonałeś inny trening niż założony w planie (dużo bardziej intensywny i bardziej eksploatujący)
Utrzymywanie założonego tempa w niesprzyjających warunkach to brawura lub głupota (a raczej niewiedza).
Istotą treningu jest zazwyczaj jego intensywność, a tempo jest dobrym miernikiem intensywności ale tylko w dobrych warunkach.
Dlatego są plany opierające się na tętnie, a nie na tempie.
W tych konkretnych warunkach przydałby Ci się pomiar tętna i bieganie na tętno.
Blog – Komentarze 10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
Chłopaki dobrze prawicie! Powinienem dzisiaj po tym lesie biegać po 4:45-4:50! Pewnie było by dużo lżej, no ale wyszło co wyszło, byłem wyrypany jak koń po westernie ale teraz już jest spoko lajcik Nawet zrobiłem sobie lekkie rowerowanie coby zapobiec zakwasom Niemniej jednak pamietam tamtą zime, jak biegałem jakieś interwały po śniegu tyle że na dużo mniejszych predkościach ale wtedy to był max i na wiosne takie tempo po suchym asfalcie albo nawet po tym samym lesie tyle że po suchej ścieżce było komfortowe i lekkie Jak noga tylko czuła że jest podłoże bez uślizgu od razu mocniej podawała ! Fajne to było uczucie ! Oczywiście bedę sie Was słuchał i odpuszcze nastepnym razem bo zdrowie jest najważniejsze a przetrenowania to ja bym nie chciał
Krzychu chyba bede musiał Cie zmartwić i niestety raczej w koleżeńskim nie wystartuje! Jeszcze zobacze jak z czasem ale nawet jakbym miał wystartować to zrobił bym mocną dyszke!
Martyna_K pisze:Na zakwasy poleca zzzzzzzimny prysznic-przynajmniej męczyć nóg nie trza
nie no morsować to ja nie lubie co innego w lecie walnąć sobie jakiś kold szałer a co innego w zimie Jednak wole lekki rower A Ty w zimie bierzesz zimny prysznic ?