Komentarz do artykułu Z młodości do maratonu

...czyli wszystko co nie zmieściło się w innych działach a ma związek z bieganiem lub sportem.
kitler
Wyga
Wyga
Posty: 122
Rejestracja: 04 cze 2009, 16:25

Nieprzeczytany post

Czy jak ktoś skacze 3 metry z belki to jest skoczkiem w dal ?
Czy jak ktoś biega 100 metrów w 13 sekund to jest sprinterem ?
Czy sztangista który wyrywa sztangę o ciężarze 20 kilogramów jest sztangistą ?
Czy człowiek, który pokonuje Maraton Warszawski w 4 godziny jest maratończykiem ?
Czy pokonanie 42 kilometrów 195 metrów np. po lasach w słoneczny majowy weekend czyni mnie maratończykiem, jeśli nie to w czym to jest gorsze od pokonania Maratonu Warszawskiego ?
Czy jak przebiegnę 43 kilometry po górach to już nie jestem maratończykiem, bo spadek jest za duży ?

Dyskusje na te tematy są bardzo ciekawe :)

Dla ortodoksów biegania z palców na piętę mam taki oto filmik poglądowy: https://www.youtube.com/watch?v=dUSxpMZ7x9U
Kto nie był buntownikiem za młodu ten będzie świnią na starość.
PKO
Awatar użytkownika
kulawy pies
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
Życiówka na 10k: słaba
Życiówka w maratonie: megasłaba
Lokalizacja: hol fejmu

Nieprzeczytany post

Tomasz Peisert pisze: Tu chodzi o pewną generalizację, która chyba w 99% przynosi więcej pożytku niż szkody.
I nie dotyczy to juz tylko wspomnianego przeze mnie aspektu maratońskiego zamulenia, ale również nauczenia się biegania na wysokich prędkościach tak by maraton nie był później tempowym zaskoczeniem.
no i właśnie ta generalizacja, która "chyba", "w 99%" przynosi więcej pożytku - i w imię której nawołujesz do przekonywania innych o odłożeniu startu - jest moim zdaniem z gruntu fałszywa.

podałem ci kilka dość spektakularnych przykładów, w których twoja teoria rozmija się zupełnie z rzeczywistością, pozwolę sobie teraz na małą osobistą wycieczkę :oczko: :

ten twój wynik na trójkę, wg różnych kalkulatorów (jakkolwiek i sama idea kalkulatorów jest cokolwiek podejrzana) odpowiada ok 2:35 w maratonie. uzyskałeś wynik pół godziny gorszy.
dlaczego? pozwolę sobie zaryzykować twierdzenie, że z powodu nieodpowiedniego przygotowania do maratonu - a nie dlatego, że nie biegałeś trójki w 8:45

piszesz o tym, żeby "maraton nie był tempowym zaskoczeniem" - zauważ, że średnie tempo z tej trójki miałeś wyższe, niż Henryk Szost z ostatniego maratonu. "tempowe zaskoczenie" nie ma tu nic do rzeczy - byłeś po prostu nieodpowiednio przygotowany do dystansu maratońskiego. w przypadku absolutnej większości "maratońskich porażek" - jest podobnie.
idąc dalej tym tokiem rozumowania - z tych kilkuset osób łamiących 3h co roku w Polsce - większość ma życiówkę na trójkę gorszą od twojej (w tej grupie znajdą się nawet amatorzy biegający poniżej 2:30!!!).

postępowali wbrew twoim zaleceniom z artykułu - a mimo wszystko biegają sporo szybciej od ciebie na dystansie dla wielu - najbardziej prestiżowym.

tu nie ma co odradzać - tu trzeba po prostu efektywnie trenować. i myśleć o tym, jak trenować jeszcze lepiej - a nie co komu odradzać.

zdrówko
mastering the art of losing. even more.
infomsp
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 02 sty 2012, 20:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Qba Krause pisze:info - teraz lepiej?
Lepiej, ale praw natury się nie zmieni. :oczko:
Awatar użytkownika
Tomasz Peisert
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 31
Rejestracja: 10 gru 2012, 09:14
Życiówka na 10k: 35:48
Życiówka w maratonie: 03:05:53
Lokalizacja: Poznań/Gdańsk

Nieprzeczytany post

Do Kulawego:

Progresja na średnich dystansach nie jest pewnikiem jeśli chodzi o sam maratoński debiut. To nie ma żadnego przełożenia na liczby, nie powinno też się sugerować kalkulatorami. Tu chodzi o jak najdłuższe zachowanie młodzieńczej dynamiki, szybkości i umiejętności biegania na wysokim tętnie. Nie jest to gwarantem znakomitego wyniku na pierwszym maratonie, ale jeśli taki średniodystansowiec będzie stopniowo piął się po dystansowej drabinie, przechodząc od 3000m, poprzez 10km, półmaraton aż do maratonu to jest o wiele bardziej prawdopodobne, że jego organizm znacznie lepiej będzie adaptował się do dużych obciążeń a mięśnie nie będą tak podatne na kontuzje. Młody organizm po prostu szkoda eksploatować na tak długim dystansie zbyt wcześnie, by nie psuć frajdy z biegania i rywalizacji. No, ale to tylko mój subiektywny punkt widzenia.
Awatar użytkownika
kulawy pies
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
Życiówka na 10k: słaba
Życiówka w maratonie: megasłaba
Lokalizacja: hol fejmu

Nieprzeczytany post

Tomasz Peisert pisze: Tu chodzi o jak najdłuższe zachowanie młodzieńczej dynamiki, szybkości i umiejętności biegania na wysokim tętnie.
ooo! konsensusu ślad!

- tyle, że fakt przebiegnięcia maratonu nie ma tu nic do rzeczy.

pozwolę sobie znów zaczerpnąć z udokumentowanych przypadków elity: -

1 najbardziej znany chyba szerokiej polskie publiczności (z racji popularnosci książek J.S.) - czyli życiówka J. Skarżyńskiego na połtoraka po maratonie
2 szeroko dyskutowany maraton w 2:41 w trakcie przygotowań Pete'a Snella kilkadziesiąt lat wcześniej (1:44.3 na 800m)
3 39 km po 3:16 min/km Saif'a Saaeed Shaheen'a (RŚ na 3000m z przeszkodami) - co prawda nie cały maraton - ale fizjologicznie - ta sama bajka

żaden z tych wyczynów nie odebrał naszym bohaterom szybkości
twoje subiektywne zdanie na głównej pisze:młody, powiedzmy regulaminowy osiemnastolatek kończy maraton, rodzina jest zachwycona (lub przerażona), że załapał sportowego bakcyla, a on sam czuje, że maraton stworzył w nim nową energię, poczucie własnej wartości i chwalebne miejsce w społeczności sportowej. No właśnie to wszystko stworzył, ale i coś zabił. A co? Szybkość.
sprawa sprowadza się nie do tego, czy przebiegłeś maraton - tylko jak się do niego przygotowywałeś.
przypadek J.S. pokazuje, ze do utrzymania, nazwijmy to, "użytkowej szybkości" (nie mówimy o szybkości bezwzględnej - nikt tu na 100m nie zamierza bić rekordów) wystarczą przebieżki i porządna gimnastyka siłowa. Snell i Shaheen, z racji dystansu docelowego - oczywiście biegali więcej krótszych odcinków.

whatever; znów dochodzimy do oklepanej kwestii - to nie maraton (czy przygotowania do niego) zabijają szybkość. jeśli coś ją może zabić - to brak odpowiednich bodźców w treningu przez długi okres czasu.
-----------

by nie pozostać li tylko na poziomie teorii - tabele Danielsa dają nam bardzo użyteczne narzędzie w tej materii:
prędkość R (powtórzeń). tak długo, jak długo mamy zapas na tych odcinkach - tak długo jesteśmy bezpieczni od niebezpieczeństwa zamulenia.

zdrówko
mastering the art of losing. even more.
Awatar użytkownika
Tomasz Peisert
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 31
Rejestracja: 10 gru 2012, 09:14
Życiówka na 10k: 35:48
Życiówka w maratonie: 03:05:53
Lokalizacja: Poznań/Gdańsk

Nieprzeczytany post

Nigdzie nie napisałem, że przebiegnięcie jednego czy dwóch maratonów natychmiast odbierze szybkość. To nastąpi, ale pod warunkiem że maraton stanie się czyimś celem nadrzędnym, gdy przelotowa prędkość treningowa stanie się nawet o połowę niższa, gdy akcenty, interwały staną się tylko dodatkiem w treningu zamiast ich główną treścią, gdy kilometraż z 50km tygodniowo wzrośnie np. do 120km, gdy wybiegania w I zakresie będą coraz dłuższe a sobotni trening nie będzie stadionową próbą szybkości w formie testu na 3000m tylko monotonną, 30km pracą tlenową. No i wreszcie najważniejsze - gdy taka radykalna zmiana treningu i start w maratonie staną się czymś cyklicznym i ciągłym, co jest wielce prawdopoodbne, bo tak jak już wspomniałem maraton potrafi uzależnić.

Dlatego nie ma najmniejszego egzemplifikacja zawodników, którzy zaczęli biegać maratony a nie stracili szybkości. Może nie stracili, ale też nie zyskali a brak progresji w bieganiu jest w pewnym sensie regresją.

Maratoński trening zamula i takie są fakty, chyba że ktoś potrafi wykonać takie treningi, z jakich słynął Zatopek, czyli 100 x 400m po 70sek. z 200m przerwą. Wtedy można mieć wątpliwości czy takie przygotowanie do maratonu w ogóle wchodzi w jakiekolwiek interakcje z wrodzoną szybkością.

Jeśli jednak ktoś wykonuje standardowy trening pod maraton, oparty na bieganiu w I zakresie, wybieganiach i tylko okazjonalnych tempówkach to spadek prędkości jest tylko kwestią czasu.
Awatar użytkownika
kulawy pies
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1911
Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
Życiówka na 10k: słaba
Życiówka w maratonie: megasłaba
Lokalizacja: hol fejmu

Nieprzeczytany post

o czym ty piszesz?!
Tomasz Peisert pisze:To nastąpi, ale pod warunkiem że maraton stanie się czyimś celem nadrzędnym, gdy przelotowa prędkość treningowa stanie się nawet o połowę niższa
znasz kogoś, komu prędkość przelotowa spadłaby o POŁOWĘ w przygotowaniach do maratonu? np z 12km/h (5:00min/km) do 6km/h (10min/km)??????????
Tomasz Peisert pisze:Dlatego nie ma najmniejszego egzemplifikacja zawodników, którzy zaczęli biegać maratony a nie stracili szybkości. Może nie stracili, ale też nie zyskali a brak progresji w bieganiu jest w pewnym sensie regresją.
podałem ci przykłady ludzi, którzy nie tylko, że nie stracili szybkości - ale w niedługim okresie czasu poprawiali życiówki na krótszych dystansach.

-------------
Tomasz Peisert pisze:Jeśli jednak ktoś wykonuje standardowy trening pod maraton, oparty na bieganiu w I zakresie, wybieganiach i tylko okazjonalnych tempówkach to spadek prędkości jest tylko kwestią czasu.

- jeśli to jest dla ciebie standardowy trening pod maraton, to prawdę powiedziawszy - jestem pod wrażeniem, że z takiego człapania w ogóle cokolwiek nabiegałeś.

dla mnie standardy to raczej Daniels czy Lydiard - i tu przy okazji pozwolę sobie przytoczyć przykładowy tydzień jego treningu maratońskiego. do refleksji:
Monday: Hill springing/step or steep hill running 1 hour.
Tuesday: Aerobic 1 ½ hours.
Wednesday: Time trial 5000m.
Thursday: Hill springing/step or steep hill running 1 hour.
Friday: Leg speed 100m x 10.
Saturday: Easy fartlek 1 hour.
Sunday: Aerobic 2 hours or more.
(całośc z omówieniem tu)
- podpowiem jeszcze, że ten trening ma już pół wieku, to nie są jakieś nowinki dostępne nielicznym wtajemniczonym.

a że ludzie doszli do wniosku, że przyjemniejsze jest człapanie dzień po dniu pierwszych zakresów? no cóż, jakoś mnie to nie dziwi, ale proszę, nie nazywaj tego standardem.
bo niestety, jak pokazuje artykuł - jakie standardy - takie wnioski.

zdrówko
mastering the art of losing. even more.
Awatar użytkownika
Gwynbleidd
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 830
Rejestracja: 07 paź 2009, 18:12
Życiówka na 10k: poniżej czterdziestu
Życiówka w maratonie: powyżej trzech

Nieprzeczytany post

Tomasz Peisert pisze:treningi, z jakich słynął Zatopek, czyli 100 x 400m po 70sek. z 200m przerwą
To jest 40km po 2:55/km plus 20km easy. Nie posuwajmy się w argumentacji do absurdu bądź miejskich legend...
Awatar użytkownika
Tomasz Peisert
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 31
Rejestracja: 10 gru 2012, 09:14
Życiówka na 10k: 35:48
Życiówka w maratonie: 03:05:53
Lokalizacja: Poznań/Gdańsk

Nieprzeczytany post

Z tą prędkością przelotową popełniłem błąd, nie chodziło mi o dwukrotny spadek, ale spadek np. o pół minuty na kilometr, tak więc słuszna uwaga.

Co do reszty to nie będę już polemizował, bo tak jak napisałem, tu chodzi o treningi w kontekście amatorów lub zawodników na niższym poziomie.
Ja nie twierdzę, że trening oparty na codziennym człapaniu i nabijaniu kilometrów w I zakresie jest najlepszym rozwiązaniem w przygotowaniu do maratonu, ale bez względu na wszystko, takie ''człapanie'' i tak jest częścią każdej metody treningowej. A pewnie im bardziej amatorski poziom tym odsetek kilometrów I zakresu się zwiększa.

Zawodowstwo to już inna bajka, tak samo jak inne podejście do maratonu i treningu.
Awatar użytkownika
dromaeosaurus
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 8
Rejestracja: 04 kwie 2012, 20:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin

Nieprzeczytany post

We wrześniu skończyłem 18 lat i mając w planie zaliczenie kolejnego z "życiowych osiągnięć" chciałbym przebiec maraton. Zastanawiałem się nad wystartowaniem w maratonie, który odbędzie się w czerwcu 2013. Nie mam jak na razie ambitnych założeń co do tempa - wystarczy, że pokonam go cały czas biegnąc, zakładając śmieszny czas poniżej 4:30). Nie wspomniałem jeszcze o danych - 177 cm, 72-73 kg wagi.
Nie łudzę się, że będę kiedyś profesjonalnym sportowcem - w życiu zapewne będę pracował umysłowo. Biegam powoli (zacząłem w tym roku), dość nieregularnie ale zacząłem od dłuższych dystansów - ok. 10 km (sporo jeżdżę na rowerze i to jest mój ulubiony sport). Dotychczas nie miałem wiele wspólnego ze sportem, zająłem się nim po to, by zrzucić zbędne kilogramy i być sprawnym fizycznie (przez pewien okres w życiu byłem wręcz asportowy).

Przeczytawszy ten artykuł czuję się trochę skonsternowany - czyżby ukończenie maratonu miało jakieś negatywne konsekwencje?
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Ten artykuł ma nam uzmysłowić, że na wszystko jest odpowiedni czas :) Zabronić Ci nikt nie może udziału w maratonie już teraz, ale przyjemność będzie o wiele większa jeżeli odłożysz to na później i się solidnie przygotujesz :)
Awatar użytkownika
dromaeosaurus
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 8
Rejestracja: 04 kwie 2012, 20:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin

Nieprzeczytany post

maly89 pisze:Ten artykuł ma nam uzmysłowić, że na wszystko jest odpowiedni czas :) Zabronić Ci nikt nie może udziału w maratonie już teraz, ale przyjemność będzie o wiele większa jeżeli odłożysz to na później i się solidnie przygotujesz :)
Przyjemność z czego będzie większa? Samo przebiegnięcie tego dystansu raczej przyjemne nie jest, w końcu to walka z własną psychiką i bólem.
Wydaje mi się, że wynik po latach przygotowań będzie co prawda wyraźnie lepszy i to może dawać satysfakcję, ale na początek dla amatora "czymś" jest już ukończenie tego biegu, w moim przypadku również pokonanie całego dystansu biegiem.
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

dromaeosaurus pisze: Przyjemność z czego będzie większa? Samo przebiegnięcie tego dystansu raczej przyjemne nie jest, w końcu to walka z własną psychiką i bólem.
Dziwne podejście, dla mnie to była przyjemność. M. in. dlatego właśnie pokonywałem 40km na treningu. Bieg na dystansie kilkudziesięciu kilometrów to nie musi być katorga :)
dromaeosaurus pisze: Wydaje mi się, że wynik po latach przygotowań będzie co prawda wyraźnie lepszy i to może dawać satysfakcję, ale na początek dla amatora "czymś" jest już ukończenie tego biegu, w moim przypadku również pokonanie całego dystansu biegiem.
Tak jak napisałem - i tak zrobisz to co będziesz chciał. Jednak wydaje mi się, że z czasem możesz stwierdzić, że mogłeś poczekać z debiutem w maratonie. Takie jest po prostu moje zdanie.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ