Tomasz Peisert pisze: Tu chodzi o jak najdłuższe zachowanie młodzieńczej dynamiki, szybkości i umiejętności biegania na wysokim tętnie.
ooo! konsensusu ślad!
- tyle, że fakt przebiegnięcia maratonu nie ma tu nic do rzeczy.
pozwolę sobie znów zaczerpnąć z udokumentowanych przypadków elity: -
1 najbardziej znany chyba szerokiej polskie publiczności (z racji popularnosci książek J.S.) - czyli życiówka J. Skarżyńskiego na połtoraka po maratonie
2 szeroko dyskutowany maraton w 2:41 w trakcie przygotowań Pete'a Snella kilkadziesiąt lat wcześniej (1:44.3 na 800m)
3 39 km po 3:16 min/km Saif'a Saaeed Shaheen'a (RŚ na 3000m z przeszkodami) - co prawda nie cały maraton - ale fizjologicznie - ta sama bajka
żaden z tych wyczynów nie odebrał naszym bohaterom szybkości
twoje subiektywne zdanie na głównej pisze:młody, powiedzmy regulaminowy osiemnastolatek kończy maraton, rodzina jest zachwycona (lub przerażona), że załapał sportowego bakcyla, a on sam czuje, że maraton stworzył w nim nową energię, poczucie własnej wartości i chwalebne miejsce w społeczności sportowej. No właśnie to wszystko stworzył, ale i coś zabił. A co? Szybkość.
sprawa sprowadza się nie do tego, czy przebiegłeś maraton - tylko jak się do niego przygotowywałeś.
przypadek J.S. pokazuje, ze do utrzymania, nazwijmy to, "użytkowej szybkości" (nie mówimy o szybkości bezwzględnej - nikt tu na 100m nie zamierza bić rekordów) wystarczą przebieżki i porządna gimnastyka siłowa. Snell i Shaheen, z racji dystansu docelowego - oczywiście biegali więcej krótszych odcinków.
whatever; znów dochodzimy do oklepanej kwestii - to nie maraton (czy przygotowania do niego) zabijają szybkość. jeśli coś ją może zabić - to brak odpowiednich bodźców w treningu przez długi okres czasu.
-----------
by nie pozostać li tylko na poziomie teorii - tabele Danielsa dają nam bardzo użyteczne narzędzie w tej materii:
prędkość R (powtórzeń). tak długo, jak długo mamy zapas na tych odcinkach - tak długo jesteśmy bezpieczni od niebezpieczeństwa zamulenia.
zdrówko