Dzięki
Toa - z rekordem będzie ciężko. Pod koniec listopada ewidentnie byłem w formie. Dyszki na treningach w 53, 51:30 szły bez problemów.Podejrzewam, że gdybym startował w dniu, kiedy biłem treningową życiówę na dychę, z pomocą ducha rywalizacji mógłbym złamać 50 minut. Ale potem był zjazd z dyspozycją i do dziś chyba nie wróciłem, choć pojedyncze przebłyski były. Nawet przy dobrej pogodzie wolę nie nastawiać się na rekord, żeby się potem nie zawieść
Patrycja - jasne, że będę trzymał. Też zresztą planuję noworoczny długi dystans, pewnie koło 15km, bo coś do dwudziestki dobić nie mogę na razie
Kasia - Ty też Podlasianką z urodzenia jesteś?
A dziś na wieczór musiałem spalić znowu trochę kalorii. Nie biegałem, bo czołówki nie mam, ale korzystając z dość długiej prostej na działce rodziców, postanowiłem pospacerować dobrym tempem. I przetestowałem zdolności RunKeepera i Endomondo na tak krótkiej "agrafce" (52 metry). Zrobiłem sobie ten odcinek 80 razy, a więc 4.16km. 40x z RunKeeperem, 40x z Endo. Po 2.08km z każdym trackerem. I tu obopólny ZONK - RunKeeper nie doszacował - podał zaledwie 1.76km. Za to Endo przesadziło sakramencko - 2.63km! Tak to jest z naszymi poczciwymi trackerami - za rok będę Mikołaja błagał o jakiegoś Gremlina, albo Tajmeksa :D