niedziela, 11 listopada
XXIV Bieg Niepodległości
Czas netto: 59:40 (2,5 km: 00:14:42, 5 km: 00:29:24, 7,5 km: 00:44:38)
średnie tempo: 5:58
średnie tętno: 177
max tętno: 200
Tak blisko, a tak daleko...

Zajechałam na miejsce dość wcześnie, bo musiałam odebrać pakiet startowy. Zdzwoniłam się z Wolf Teamem, pogadalim, zrobilim słit focie - w tym
tę z Marszałkiem, specjalnie dla mojego Dziadka

Potem Wolf Team poszedł się rozgrzewać, a ja spotkać z kolegą-fantastą, też biegającym. Chyba dobrze stanęliśmy, bo wypatrzył mnie Tomek ze Sklepu Biegowego, a ja wypatrzyłam jeszcze co najmniej dwóch kolegów z obozu biegowego, których imienia nie pamiętam

Pogadalim, pożyczylim sobie powodzenia, przyjechała moja serwisłoman, poskakałam z oficjalną rozgrzewką i trzeba było ruszać do strefy. Hymn, odliczanie, wystrzał i... czekanie w kolejce, aż ruszą te masy ludzi

Oznaczenia kilometrów były jakoś dziwnie ustawione, bo pierwszy mi wyszedł w 6:12, a drugi w 5:12, a wcale nie przyspieszałam aż tak bardzo, poza tym tempo 5:12 to ja odczuwam zupełnie inaczej niż coś wolniejszego, więc ten. 5 km było poniżej 30 minut, więc zgodnie z planem. Ale już zaczynałam czuć zmęczenie, do tego złapała mnie kolka na szóstym kilometrze. Ale dość szybko przeszła, więc git. Niestety, zmęczenie nie przeszło, te dwa tygodnie bez biegania jednak zrobiły swoje... Do tego zaczął piszczeć przyczep, więc się jakoś tak zdemotywowałam i na 1,5 km przed metą przeszłam do marszu. Chwilę szłam, potem dalej biegłam, potem znowu szłam, potem dalej biegłam, w końcu jak zobaczyłam metę w oddali, zacisnęłam zęby i finiszowałam. Gdybym nie spuchła, to może by ta życiówka była, no ale spuchłam, więc jej nie ma

Ale jest wynik poniżej godziny, więc nie jest aż tak tragicznie
I w ogóle jak tak patrzę na te międzyczasy, to wychodzą mi takie cuda: 14:42, 14:42, 15:14, 15:02. Czyli, że ostatnie 2,5 km, z których część przemaszerowałam, pokonałam szybciej niż poprzednie 2,5 km...

Chyba musiałam nieźle popierdalać na koniec
No, tak więc sezon startowy uznaję za zakończony, teraz poobijam się ze dwa-trzy dni i zacznę spokojną zimową orkę w ramach przygotowania do połówki w Berlinie i literka w Krakowie

Może pobiegnę w tych piątkach zBiegiemNatury, może pobiegnę w jakimś biegu mikołajkowym, ale to tak rekreacyjnie bardziej, w ramach odmulenia.
Stay tuned!
PS Koszulka z orzełkiem sprawdziła się bardzo dobrze, będzie z niej pożytek

Ale pod spód muszę mieć jakąś inną, inaczej wystaje mi spod niej pół stanika
