rubin - SOG-U 2019 < 24h
Moderator: infernal
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Na imię mam Monika. Jestem tu od sierpnia 2012. Chyba wsiąkłam ... więc zakładam bloga
Plany?
Może nierealne, ale co tam: baardzo, ale to bardzo podobają mi się relacje z biegów terenowych, przełajowych i innych takich, więc może kiedyś? Kiedy? Może w przyszłym roku coś malutkiego?
Muszę poszukać nieśmiało. Jak znajdę - dam znać.
A bliżej ziemi:
a) jeszcze schudnąć - do 59 kg co najmniej - osiągnięte z nawiązką - obecnie 56 kg /więcej już nie chcę/
b) odstawić leki na nadciśnienie - zrobione )))
c) biegać już te 10 km poniżej godziny - może na wiosnę? Niech będzie, że do końca marca. - załatwione
d) ukończyć V Bieg Częstochowski (10 km, 13.04.2013 r.) - się udało ) 54:40
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
edit. 25 maj 2013
z moich pierwszych planów udało się w zasadzie osiągnąć wszystko ; najważniejsze, że wróciło zdrowie, z końcem zimy 2013 przestałam zażywać leki na nadciśnienie, sporo zeszczuplałam, może nawet za bardzo, przebiegłam swoje pierwsze zawody na 10 km z czasem pon. 1h, zaczęłam biegać w terenie trudniejszym;
bieganie stało się dla mnie już nie tylko środkiem do celu - ale i celem samym w sobie, wielką przyjemnością, czasami ucieczką od codziennego chaosu, stało się częścią mnie;
nie mam szczególnego parcia na konkretne wyniki - aczkolwiek rozwój biegowy jest dla mnie ważny - dlatego wybrałam kierunek - biegam głównie po terenach leśnych, lekko pagórkowatych, łąkach, raczej z dala od twardych nawierzchni; czasami - wybieram krótsze trasy górskie - ale to jeszcze jest dla mnie bardzo trudny temat;
co ważne - udało się przez te parę (9) miesięcy uniknąć kontuzji a nawet zwykłych chorób i infekcji; czasami czuję zmęczenie, lekkie przeciążenie - wtedy zwalniam i na szczęście na drugi-trzeci dzień mija
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
plan do końca 2013 r.
a) 10 km poniżej 50 minut /na płaskiej trasie/ - 47'47" - marzec 2014, na przełaju
b) B7D 33 km - najkrótszy możliwy dystans - a i tak podchodzę do tego z pokorą - ukończyć
Plany?
Może nierealne, ale co tam: baardzo, ale to bardzo podobają mi się relacje z biegów terenowych, przełajowych i innych takich, więc może kiedyś? Kiedy? Może w przyszłym roku coś malutkiego?
Muszę poszukać nieśmiało. Jak znajdę - dam znać.
A bliżej ziemi:
a) jeszcze schudnąć - do 59 kg co najmniej - osiągnięte z nawiązką - obecnie 56 kg /więcej już nie chcę/
b) odstawić leki na nadciśnienie - zrobione )))
c) biegać już te 10 km poniżej godziny - może na wiosnę? Niech będzie, że do końca marca. - załatwione
d) ukończyć V Bieg Częstochowski (10 km, 13.04.2013 r.) - się udało ) 54:40
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
edit. 25 maj 2013
z moich pierwszych planów udało się w zasadzie osiągnąć wszystko ; najważniejsze, że wróciło zdrowie, z końcem zimy 2013 przestałam zażywać leki na nadciśnienie, sporo zeszczuplałam, może nawet za bardzo, przebiegłam swoje pierwsze zawody na 10 km z czasem pon. 1h, zaczęłam biegać w terenie trudniejszym;
bieganie stało się dla mnie już nie tylko środkiem do celu - ale i celem samym w sobie, wielką przyjemnością, czasami ucieczką od codziennego chaosu, stało się częścią mnie;
nie mam szczególnego parcia na konkretne wyniki - aczkolwiek rozwój biegowy jest dla mnie ważny - dlatego wybrałam kierunek - biegam głównie po terenach leśnych, lekko pagórkowatych, łąkach, raczej z dala od twardych nawierzchni; czasami - wybieram krótsze trasy górskie - ale to jeszcze jest dla mnie bardzo trudny temat;
co ważne - udało się przez te parę (9) miesięcy uniknąć kontuzji a nawet zwykłych chorób i infekcji; czasami czuję zmęczenie, lekkie przeciążenie - wtedy zwalniam i na szczęście na drugi-trzeci dzień mija
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
plan do końca 2013 r.
a) 10 km poniżej 50 minut /na płaskiej trasie/ - 47'47" - marzec 2014, na przełaju
b) B7D 33 km - najkrótszy możliwy dystans - a i tak podchodzę do tego z pokorą - ukończyć
Ostatnio zmieniony 03 sie 2018, 20:37 przez rubin, łącznie zmieniany 17 razy.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Narybek poszedł spać, więc wreszcie chwila spokoju .
Wyjść w tym tygodniu udało mi się dopiero pierwszy raz. Ponieważ mam jutro w planie test wysiłkowy - podobno dziś nie powinnam się forsować. Tylko co tu zrobić, jeżeli nawet przy lekkim biegu tętno tak mi skacze, że zaczynam podejrzewać że mój pulsometr to szmelc jakiś?
Mój bieg dzisiaj to:
7.41 km
Czas trwania 49m:15s
... po chodniku niestety, choć mam w pobliżu piękny mały lasek. Po ciemku nie mam odwagi tam wchodzić.
Swoją drogą - w weekendy tam właśnie biegam i mam dziwne spostrzeżenie - nieporównanie przyjemniej biega się po lesie, ale nieporównanie lżej po chodniku nawet w butach terenowych - po powrocie wcale nie czułam się zmęczona.
Wyjść w tym tygodniu udało mi się dopiero pierwszy raz. Ponieważ mam jutro w planie test wysiłkowy - podobno dziś nie powinnam się forsować. Tylko co tu zrobić, jeżeli nawet przy lekkim biegu tętno tak mi skacze, że zaczynam podejrzewać że mój pulsometr to szmelc jakiś?
Mój bieg dzisiaj to:
7.41 km
Czas trwania 49m:15s
... po chodniku niestety, choć mam w pobliżu piękny mały lasek. Po ciemku nie mam odwagi tam wchodzić.
Swoją drogą - w weekendy tam właśnie biegam i mam dziwne spostrzeżenie - nieporównanie przyjemniej biega się po lesie, ale nieporównanie lżej po chodniku nawet w butach terenowych - po powrocie wcale nie czułam się zmęczona.
Ostatnio zmieniony 16 sie 2016, 09:45 przez rubin, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1081
- Rejestracja: 16 sie 2012, 11:18
- Życiówka na 10k: 57
- Życiówka w maratonie: brak
zdecydowanie przyjemniej, bieg w lesie to jest to, najfajniej jeszcze zmieniać co jakiś czas ścieżkirubin pisze:......i mam dziwne spostrzeżenie - nieporównanie przyjemniej biega się po lesie..........
hmmm...z tym jakoś nie mogę się zgodzić, zwłaszcza w dłuższej perspektywie bieganiarubin pisze:..... ale nieporównanie lżej po chodniku nawet w butach terenowych .....
.....
pozdrawiam i powodzenia w bieganiu!
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dziś dzień niebiegowy, ale badania u lekarza sportowego odhaczone.
Zostałam zważona, zmierzona (zmalałam o 1 cm ), powyginana we wszystkie strony. Okazuje się, że mam popracować nad wzmocnieniem mięśni wokół prawej strony biodra, miednicy.
Co do EKG - nie było bieżni, tylko rower. Nie wdając się w szczegóły - jak na taką świeżynkę w bieganiu to podobno całkiem niezła kondycja. Pedałowałam jakieś 20 minut, stopniowo zwiększane było obciążenie. Tętno sobie spokojnie rosło i rosło do 170, a potem zamiast się ustabilizować i pozostać już na tym poziomie - zaczęło po jakimś czasie leciutko spadać. Dlatego mam zrobić jeszcze USG serca (dla zbadania kurczliwości czegoś tam). Poza tym zapisy prawidłowe - pacjent może biegać
Cały czas przy tym badaniu mogłam swobodnie rozmawiać.
Ciśnienie mierzone podczas testu - przy najwyższym wysiłku 180/90 - więc podobno bardzo dobrze, bo miałam jeszcze sporą rezerwę.
Jutro wolna sobota :uuusmiech: i zapowiada się piękna pogoda. Mam dylemat, czy iść na zajęcia BBL na stadionie, czy znowu je opuścić i skorzystać z okazji by za dnia pofruwać po moim lasku. Ech, na jedno i drugie chyba nie będę miała siły.
Aha, trzeba pomyśleć (wg dra) o zmianie lekow na jakieś betablokery, ale czy to jest dobre z punktu widzenia biegającego?
Zostałam zważona, zmierzona (zmalałam o 1 cm ), powyginana we wszystkie strony. Okazuje się, że mam popracować nad wzmocnieniem mięśni wokół prawej strony biodra, miednicy.
Co do EKG - nie było bieżni, tylko rower. Nie wdając się w szczegóły - jak na taką świeżynkę w bieganiu to podobno całkiem niezła kondycja. Pedałowałam jakieś 20 minut, stopniowo zwiększane było obciążenie. Tętno sobie spokojnie rosło i rosło do 170, a potem zamiast się ustabilizować i pozostać już na tym poziomie - zaczęło po jakimś czasie leciutko spadać. Dlatego mam zrobić jeszcze USG serca (dla zbadania kurczliwości czegoś tam). Poza tym zapisy prawidłowe - pacjent może biegać
Cały czas przy tym badaniu mogłam swobodnie rozmawiać.
Ciśnienie mierzone podczas testu - przy najwyższym wysiłku 180/90 - więc podobno bardzo dobrze, bo miałam jeszcze sporą rezerwę.
Jutro wolna sobota :uuusmiech: i zapowiada się piękna pogoda. Mam dylemat, czy iść na zajęcia BBL na stadionie, czy znowu je opuścić i skorzystać z okazji by za dnia pofruwać po moim lasku. Ech, na jedno i drugie chyba nie będę miała siły.
Aha, trzeba pomyśleć (wg dra) o zmianie lekow na jakieś betablokery, ale czy to jest dobre z punktu widzenia biegającego?
Ostatnio zmieniony 17 lis 2012, 09:38 przez rubin, łącznie zmieniany 2 razy.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
acer : Pewnie dlatego tak to odczuwam - że chodniki u mnie - to płaski teren, a w lesie to cały czas jakieś podbiegi/zbiegi - i tu się wykańczam, póki co .
Las zwycięża - bo, że trudniej, to wcale nie znaczy, że mniej przyjemnie.
Las zwycięża - bo, że trudniej, to wcale nie znaczy, że mniej przyjemnie.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Piękna pogoda, więc las wygrał z bieżnią stadionową i BBL :
Dystans 9.75 km
Średnie tempo 7:23 min/km
Teren: Las Aniołowski, wybierałam boczne ścieżki, żeby skorzystać z naturalnego zróżnicowania terenu.
Rozciąganie - zawsze obowiązkowo, ale wydaje mi się, że chyba nie bardzo sobie z tym radzę Muszę jeszcze porządnie doczytać, co, jak długo i jak .
Wreszcie też ubrałam się odpowiednio - tzn. koszulka i bluza. Zamiast czapki - opaska. Odważyłam się zostawić wiatrówkę w domu - i to była dobra decyzja. Biegło mi się o wiele lżej.
Tempo nie powala ale jak wiadomo słabizna jeszcze jestem i na podbiegach ledwo daję radę. Mimo to i tak było pięknie. Cieszę się, że dałam radę bez łez tyle czasu spędzić na ścieżkach. Złapałam się nawet na tym, że robiąc kolejną pętelkę na takim trudniejszym odcinku miałam po prostu banana na twarzy. Ciekawe doznanie, że człowiek może się tak naturalnie, prawie podświadomie cieszyć z trudu i wysiłku .
PS. na każdym większym podbiegu myślałam o tych betablokerach, które podobno powinnam rozważyć zamiast dotychczasowych piguł (ech, to nieszczęsne tętno). Tyle, że w spoczynku miewam 48-49 i nie wiem, czy to będzie bezpieczne . Betablokery podobno znacznie wpływają na obniżenie tętna - a moje jest za wysokie tylko w czasie większego wysiłku.
Dystans 9.75 km
Średnie tempo 7:23 min/km
Teren: Las Aniołowski, wybierałam boczne ścieżki, żeby skorzystać z naturalnego zróżnicowania terenu.
Rozciąganie - zawsze obowiązkowo, ale wydaje mi się, że chyba nie bardzo sobie z tym radzę Muszę jeszcze porządnie doczytać, co, jak długo i jak .
Wreszcie też ubrałam się odpowiednio - tzn. koszulka i bluza. Zamiast czapki - opaska. Odważyłam się zostawić wiatrówkę w domu - i to była dobra decyzja. Biegło mi się o wiele lżej.
Tempo nie powala ale jak wiadomo słabizna jeszcze jestem i na podbiegach ledwo daję radę. Mimo to i tak było pięknie. Cieszę się, że dałam radę bez łez tyle czasu spędzić na ścieżkach. Złapałam się nawet na tym, że robiąc kolejną pętelkę na takim trudniejszym odcinku miałam po prostu banana na twarzy. Ciekawe doznanie, że człowiek może się tak naturalnie, prawie podświadomie cieszyć z trudu i wysiłku .
PS. na każdym większym podbiegu myślałam o tych betablokerach, które podobno powinnam rozważyć zamiast dotychczasowych piguł (ech, to nieszczęsne tętno). Tyle, że w spoczynku miewam 48-49 i nie wiem, czy to będzie bezpieczne . Betablokery podobno znacznie wpływają na obniżenie tętna - a moje jest za wysokie tylko w czasie większego wysiłku.
Ostatnio zmieniony 16 maja 2013, 10:33 przez rubin, łącznie zmieniany 1 raz.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
9.73 km 1g:09m:00s
hr śr. 186 / max 191
Znowu wybrałam sobie boczne ścieżki z podbiegami (tak mi się to wczoraj spodobało), ale dzisiaj jakoś znacznie mniej pary miałam. W ogóle tak sobie biegając myślałam, że robię to (bieganie) zupełnie bez pomysłu i planu (w sensie planu treningowego).
A więc, z dniem dzisiejszym zamykam erę "pobiegania" sobie (trwała całe 2,5 miesiąca) i otwieram erę "treningów"
hr śr. 186 / max 191
Znowu wybrałam sobie boczne ścieżki z podbiegami (tak mi się to wczoraj spodobało), ale dzisiaj jakoś znacznie mniej pary miałam. W ogóle tak sobie biegając myślałam, że robię to (bieganie) zupełnie bez pomysłu i planu (w sensie planu treningowego).
A więc, z dniem dzisiejszym zamykam erę "pobiegania" sobie (trwała całe 2,5 miesiąca) i otwieram erę "treningów"
Ostatnio zmieniony 16 sie 2016, 09:51 przez rubin, łącznie zmieniany 1 raz.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Po ostatnim weekendzie bolą mnie ... pośladki . Chyba za bardzo zaszalałam z tymi podbiegami. Uda też czuję, ale pośladki?
Cel: ukończyć V Bieg Częstochowski (10 km, 13 kwietnia 2013, a więc za 20 tygodni)
A co do planu treningowego: Przejrzałam większość gotowych planów, troszeczkę artykułów i tak sobie to poukładałam:
wtorki: interwały - teren płaski (niestety chodniki) - to chyba będzie trudne
czwartki: treningi powtórzeniowe - teren płaski
soboty: bieg ciągły - teren leśny pofałdowany
niedziele: bieg ciągły - teren leśny
Najbliższy tydzień będzie eksperymentalny. Parę biegów ciągłych mam za sobą, więc mniej-więcej wiem, na ile dam radę. Interwały i treningi z przebieżkami to jednak dla mnie jeszcze zagadka. Jak wyjdzie tak napiszę, a potem będziemy to już tylko poprawiać.
Waga w dół o 1 kg (obecnie 61 kg); zła natomiast - wzrost 162 cm, a nie 163 (jak to możliwe???). Mierzone u lekarza, więc muszę dać wiarę.
Cel: ukończyć V Bieg Częstochowski (10 km, 13 kwietnia 2013, a więc za 20 tygodni)
A co do planu treningowego: Przejrzałam większość gotowych planów, troszeczkę artykułów i tak sobie to poukładałam:
wtorki: interwały - teren płaski (niestety chodniki) - to chyba będzie trudne
czwartki: treningi powtórzeniowe - teren płaski
soboty: bieg ciągły - teren leśny pofałdowany
niedziele: bieg ciągły - teren leśny
Najbliższy tydzień będzie eksperymentalny. Parę biegów ciągłych mam za sobą, więc mniej-więcej wiem, na ile dam radę. Interwały i treningi z przebieżkami to jednak dla mnie jeszcze zagadka. Jak wyjdzie tak napiszę, a potem będziemy to już tylko poprawiać.
Waga w dół o 1 kg (obecnie 61 kg); zła natomiast - wzrost 162 cm, a nie 163 (jak to możliwe???). Mierzone u lekarza, więc muszę dać wiarę.
Ostatnio zmieniony 16 sie 2016, 09:55 przez rubin, łącznie zmieniany 1 raz.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dotrzymałam sama sobie słowa i oto - mój pierwszy trening interwałowy:
ok. 20 minut truchtu na rozgrzewkę,
potem 8 powtórzeń na zmianę ( edit: ok. 400m. szybko/ 250m wolno)
na koniec znowu trucht, ale wyszedł mi jakiś taki raźniejszy
Jeśli dobrze pamiętam - ta zasadnicza część powinna zająć mi więcej czasu (tzn. więcej powtórzeń), ale nie dałam rady. Pewnie dlatego, że początkowo nie mogłam złapać właściwego tempa dla biegu szybkiego i chyba biegłam po prostu za szybko.
Generalnie jestem pozytywnie zaskoczona. Myślałam, że nie będę w stanie biec szybko kilka razy pod rząd, ale krótkie odcinki dały radę
ok. 20 minut truchtu na rozgrzewkę,
potem 8 powtórzeń na zmianę ( edit: ok. 400m. szybko/ 250m wolno)
na koniec znowu trucht, ale wyszedł mi jakiś taki raźniejszy
Jeśli dobrze pamiętam - ta zasadnicza część powinna zająć mi więcej czasu (tzn. więcej powtórzeń), ale nie dałam rady. Pewnie dlatego, że początkowo nie mogłam złapać właściwego tempa dla biegu szybkiego i chyba biegłam po prostu za szybko.
Generalnie jestem pozytywnie zaskoczona. Myślałam, że nie będę w stanie biec szybko kilka razy pod rząd, ale krótkie odcinki dały radę
Ostatnio zmieniony 16 sie 2016, 09:57 przez rubin, łącznie zmieniany 2 razy.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
trening powtórzeniowy
ok. 30-35 minut spokojnego biegu
następnie przebieżki - 5 (w przerwie marsz)
na koniec truchtem do domu
dystans: 8,67 km
czas: 54,46
hr 175/ max. 191
Szczegóły: przebieżki były krótkie - ok. 250 m, przerwy w marszu też ok. 250 m, ale jako że to marsz - więc trwały odpowiednio dłużej - do pełnego wypoczynku. Pierwsza przebieżka była w moim odczuciu za mało intensywna, następna za to za bardzo. Ale znalazłam wreszcie to właściwe tempo.
Wrażenia? Świetne uczucie. Zauważyłam, że moje nogi mogą (i chcą) znacznie więcej niż pozwalają im na to płuca i serce. Mogłabym tylko tak biegać (no, może kiedyś tam ).
ok. 30-35 minut spokojnego biegu
następnie przebieżki - 5 (w przerwie marsz)
na koniec truchtem do domu
dystans: 8,67 km
czas: 54,46
hr 175/ max. 191
Szczegóły: przebieżki były krótkie - ok. 250 m, przerwy w marszu też ok. 250 m, ale jako że to marsz - więc trwały odpowiednio dłużej - do pełnego wypoczynku. Pierwsza przebieżka była w moim odczuciu za mało intensywna, następna za to za bardzo. Ale znalazłam wreszcie to właściwe tempo.
Wrażenia? Świetne uczucie. Zauważyłam, że moje nogi mogą (i chcą) znacznie więcej niż pozwalają im na to płuca i serce. Mogłabym tylko tak biegać (no, może kiedyś tam ).
Ostatnio zmieniony 16 sie 2016, 09:59 przez rubin, łącznie zmieniany 1 raz.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
bieg ciągły w lesie
4 x ~1-kilometrowa pętla po ścieżce z podbiegami, poza tym troszeczkę po płaskim
7,52 km
52,48 min
hr średnie 176/ max. 191[/size]
Pętle jakie robiłam - to fajna ścieżka - w górę, w dół, różne długości podbiegów i różny procent nachylenia. Nie nudzi się
4 x ~1-kilometrowa pętla po ścieżce z podbiegami, poza tym troszeczkę po płaskim
7,52 km
52,48 min
hr średnie 176/ max. 191[/size]
Pętle jakie robiłam - to fajna ścieżka - w górę, w dół, różne długości podbiegów i różny procent nachylenia. Nie nudzi się
Ostatnio zmieniony 16 sie 2016, 10:01 przez rubin, łącznie zmieniany 1 raz.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
bieg prawie ciągły w lesie
4 pętle z podbiegami, podobne jak wczoraj + zwiedzanie nieznanych jeszcze bocznych ścieżek.
8,96 km
55,27 min
Tak mi się wczoraj spodobało bieganie po bocznych ścieżkach, że dzisiaj nie mogłam sobie tego odmówić. A że na luzie i bez stresu (bo już po powrocie z pracy) - to i lżej na sercu i w płucach.
Dzisiaj wyjątkowo mogłam złapać głęboki oddech. Brak zadyszki, dudnienia w uszach. Idealnie, gdyby nie to, że nogi jednak znowu zaczęły boleć. Nie dałam rady dociągnąć do tych 10 km, no ale nic na siłę.
4 pętle z podbiegami, podobne jak wczoraj + zwiedzanie nieznanych jeszcze bocznych ścieżek.
8,96 km
55,27 min
Tak mi się wczoraj spodobało bieganie po bocznych ścieżkach, że dzisiaj nie mogłam sobie tego odmówić. A że na luzie i bez stresu (bo już po powrocie z pracy) - to i lżej na sercu i w płucach.
Dzisiaj wyjątkowo mogłam złapać głęboki oddech. Brak zadyszki, dudnienia w uszach. Idealnie, gdyby nie to, że nogi jednak znowu zaczęły boleć. Nie dałam rady dociągnąć do tych 10 km, no ale nic na siłę.
Ostatnio zmieniony 16 sie 2016, 10:02 przez rubin, łącznie zmieniany 2 razy.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Monika, a ty jak długo będziesz JESZCZE tak biegać?
dzisiaj? - godzinkę
ale tak w ogóle?
Aaa, to długo, mam nadzieję
??? ???
no, nie wiem, nie podoba mi się to ...
No i wyszłam sobie na trening i myślę, że przetrzymam ich i wrócę nie za godzinę a za półtorej!
dzisiaj? - godzinkę
ale tak w ogóle?
Aaa, to długo, mam nadzieję
??? ???
no, nie wiem, nie podoba mi się to ...
No i wyszłam sobie na trening i myślę, że przetrzymam ich i wrócę nie za godzinę a za półtorej!
Ostatnio zmieniony 16 sie 2016, 10:04 przez rubin, łącznie zmieniany 1 raz.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
cross, trail czy jak mu tam
dystans: 10,37 km
czas: 1:07:18
Wreszcie udało mi się przekroczyć magiczne to tej pory 10 km. W zasadzie to dzisiaj miało być mniej i miały być przebieżki, ale spotkałam znajomego z BBL i tak nam się fajnie gadało, że nie wiadomo kiedy 10 km po pagórkach zrobione
I tu muszę podziękować koledze Acerowi za podesłane linki z ćwiczeniami - nic mnie już nie boli ani nawet nie pobolewa, chociaż podbiegi miałam zgodne z definicję cichego a tętno sięgało wyżyn.
Przeczytałam dzisiaj w runner'sie, że warto biegać crossy w ciemności - bo jeśli nie widzi się szczytu podbiegu to można go pokonać bez uprzedniej konsternacji. Po ciemku nie mam odwagi, postarałam się więc przy drugiej i każdej kolejnej pętli nie patrzeć końca ; no może pogawędka ze znajomym też zmyliła mój centralny ośrodek dowodzenia. Podsumowując -fakt faktem - dzisiaj było zadziwiająco lekko .
dystans: 10,37 km
czas: 1:07:18
Wreszcie udało mi się przekroczyć magiczne to tej pory 10 km. W zasadzie to dzisiaj miało być mniej i miały być przebieżki, ale spotkałam znajomego z BBL i tak nam się fajnie gadało, że nie wiadomo kiedy 10 km po pagórkach zrobione
I tu muszę podziękować koledze Acerowi za podesłane linki z ćwiczeniami - nic mnie już nie boli ani nawet nie pobolewa, chociaż podbiegi miałam zgodne z definicję cichego a tętno sięgało wyżyn.
Przeczytałam dzisiaj w runner'sie, że warto biegać crossy w ciemności - bo jeśli nie widzi się szczytu podbiegu to można go pokonać bez uprzedniej konsternacji. Po ciemku nie mam odwagi, postarałam się więc przy drugiej i każdej kolejnej pętli nie patrzeć końca ; no może pogawędka ze znajomym też zmyliła mój centralny ośrodek dowodzenia. Podsumowując -fakt faktem - dzisiaj było zadziwiająco lekko .
Ostatnio zmieniony 16 sie 2016, 10:05 przez rubin, łącznie zmieniany 1 raz.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Uwaga - wspólnym wysiłkiem osiągnęliśmy cel nr 1 czyli 59 kg wagi.
Oznacza to, że od sierpnia udało się zgubić gdzieś 12 kg i nie mam co na siebie włożyć.
Oznacza to, że od sierpnia udało się zgubić gdzieś 12 kg i nie mam co na siebie włożyć.
Ostatnio zmieniony 16 sie 2016, 10:06 przez rubin, łącznie zmieniany 1 raz.