Aniad1312 Run 4 fun - not 4 records ;)

Moderator: infernal

Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

23 października 2012

Nie chciało mi się dzisiaj trenować. Ale wspominając to, co wczoraj i przedwczoraj w siebie wrzuciłam, rozsądek podpowiadał: Idź spalać... Ciężko, ciężko...Dzień był z serii 'padaka', bez werwy, bez zapału i wogle, z natłokiem myśli ile to jeszcze do zrobienia i czemu się wciąż nie wyrabiam :niewiem:
A potem był good news. Więc poszłam :uuusmiech:
Muzyczka w uszach..ciężko momentami było, bo przecież jednak ostatnio trochę się potrudziłam... ale w końcu przyszedł run for fun
Tak więc dzisiaj
10.2km po 5:20
Ostatnie dwa kaemy po 4:57 i 4:59. Zawsze się cieszę, jeśli udaje mi się pobiec poniżej 5/km, nawet jeśli to sekunda ;)
A tym bardziej, że przeważnie pokonuję na ostatnich kilometrach wiadukt ;)

Jeszcze jedno zdjęcie dorzucam :) A...bo mi się podoba :) Już prawie na finiszu chyba to było, tak mi się zdaje. No, w każdym bądź razie niedaleko od mety :)

Obrazek
for. Robert Cieślak

A, no i jeszcze z Kachitą biegniemy :)

Obrazek
New Balance but biegowy
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

25 października 2012

Fun-run :) dawno nie słuchane...a tak fajnie się przy tym biega!

Mój nos jakieś niespodziewane katharsis przeżywał, nie wiedzieć czemu ;) Musiałam się kilka razy zatrzymać na akcję-chusteczka.

14.27km po 5:23

Całych kilometrów nie chce mi się wpisywać, ale....
13km - 4:50
14km - 4:28 :szok:
Mogłabym sobie stojąc przed lustrem ten teges... :spoko: :hahaha:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

28 października 2012

Weekend szkoleniowo-nadmorski, więc:

Wczoraj: 10km po 5:25.
Niestety, nie po plaży, gdyż kiedy było jasno, ja nie miałam czasu na bieganie, a kiedy miałam czas (rano), to jeszcze było ciemno.

Dzisiaj:
Przed południem spacer 10km


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No i jak wróciłam wieczorem do domu, to byłam zmęczona 6-godzinnym siedzeniem w autokarze...Miałam wrażenie, że tyłek mi się spłaszczył i zaraz odpadnie...
Co oznacza...

10.24km po 5:24
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

31 października 2012

Październik: 210.5km
Jakoś mało....

13.48km po 5:24

Ostatnie 480m po 4:46, w ramach przebieżek na odmulenie.

Odebrałam wyniki (morfologia i inne takie) i się trochę zdziwiłam... :lalala:

ps. A tak w ogóle to do szału mnie to halloween doprowadza. Polski zwyczaj jak się patrzy, ech.... :echech:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

2 listopada 2012

10.53km po 5:25

Ostatnie 0.5 w charakterze przebieżki.
Ciężki bieg, po wczorajszym pobycie na cmentarzu drapiące gardło i coś jakby zaczątki kataru. Strasznie się umęczyłam, wypociłam chyba wszystkie płyny, które w sobie miałam.

Dzisiaj szłam przez cmentarz. Wieczór, ale pełen światła od zapalonych zniczy - symbol pamięci. Ale przecież to niemodne...Halloween górą... :zero: :wrr:

Wyniki jednak ok. Ja osobiście uważam, że skrajności, nawet mieszczące się w normie, nie są rzeczą, która jest ok. No ale lekarz nie widzi nic złego, więc mu wierzę ;) Ale magnez już zakupiłam ;)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

3 listopada 2012

15km po lesie :uuusmiech:
Średnio po 5:43. Druga połowa szybciej.
Liście złote, słońce przebijające przed drzewa. Fajne rozmowy. That's what I call life ;)
Na koniec 6 przebieżek po 100m.
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

4 listopada 2012

1) 14.44km po 5:25
2) Przebieżki 4:21/ 4:22/ 3:28/ 3:33/ 3:34/ 3:46
3) 0.68km po 5:00

Jakaś taka się czuję nieforemna, w sensie, że nie-w-formie.
Luboń raczej życiówki nie da.
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

6 listopada 2012

10.23km po 5:24

Miałam chęć na ranny trening, nawet kosztem snu.
Fajnie było. Co prawda nie ma to jak biec w rytmie Edka akurat w i pod największy wiatr :hahaha: ale co tam....potem już tylko padało....a pod koniec nastała jasność, cisza i spokój ;)
Mam nadzieję, że to coś, co mi siedzi w oskrzelach i powoduje, że w trakcie biegu oddycham jak gruźlik, jednak sobie pójdzie przed niedzielą ;)

ps. 2 dni bez słodyczy, to w moim wykonaniu już coś! :hahaha:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

11 listopada 2012

2. Luboński Bieg Niepodległości

A miało być tak pięknie...

Brutto 51:16
Netto 50:45
śr. 5:02

Małe pocieszenie
Open Kobiety: 33/ 152
K 30: 10/50

1-5:00
2-5:05
3-4:58
4-4:58
5-5:05
6-5:09
7-5:12
8-5:10
9-5:00
10-4:44

Od początku...
Zaplanowałam dwa treningi - wtorek i czwartek. We wtorek poszłam pobiegać, ale w czwartek czułam tak ogromne zmęczenie całym tygodniem, że odpuściłam. Poradziłam się kilku znajomych, czy w ogóle warto wychodzić w pt/ sb na małe bieganko. Wszyscy odradzali. Najciekawszej rady udzielił mi Treneiro Krzyśko - "jeśli czujesz zmęczenie, pierwsza decyzja - odpuść zawody, a potem wyluzuj z treningami". Gdyby nie to, że fuksem załapałam się na listę i miały to być ostatnie zawody w tym roku, to posłuchałabym go i nie pojechała.
No ale pojechałam jednak...
Wstałam, oporządziłam się ;) i w drogę. Dojechałam w 30min, bez problemu odnalazłam biuro zawodów ( a z moją orientacją terenie to nie lada wyczyn :hahaha: ). Odbiór pakietu w minutę. Poszłam się przebrać. Plan był, żeby biec w krótkich spodenkach, bluzka termiczna, krótka koszulka i CEPy. Po rozgrzewce, 10 min przed startem gnałam do depozytu oddać termiczną i buffa. I jak się okazało, to była właściwa opcja.
Zastanawiałam się, czy biec z muzyką. Zawsze to jakiś dopalacz, a skoro potrafię biec szybciej przy muzyce, to znaczy, że bez muzyki też bym mogła. Nie wiem, nie wiem...No w końcu decyduję się biec bez.

Start...
Na ulicach ludzie z flagami, z głośników "Rydwany Ognia", czuję wzruszenie, łzy...jakąś...dumę? ;)
Na trasie biegu tłok, trudno kogoś wyprzedzić, w końcu jednak się udaje.
Biegnę, jest ok. Mija 1km - po 5:00. Takie tempo utrzymać byłoby ok, a potem przyspieszać. Biegnę dalej, 2km po 5:05. Jest w miarę ok, chociaż nie oddycha mi się lekko. Cały tydzień oskrzela dawały o sobie znać - o głębokim wdechu mogłam zapomnieć, kłucie pod prawą łopatką i w prawej piersi na szczęście ustąpiło, ale dyskomfort pozostał. No nic, biegnę dalej. 3km po 4:58. Zaczyna się jakoś cięzko biec, nogi kołkowate, ciężar przy oddechu, na dodatek zaczynają mi się odzywać piszczele. No, ale to nie pierwszyzna i na pewno po 1-2km zamilkną... Yhym, trzymały do 7km chyba, skubane :hahaha:
Gdzieś ok 5km zaczynają się podbiegi. Pomna rady kolegi "Jeśli wyprzedzasz na podbiegu, to znaczy, że za szybko biegniesz i to się później zemści" nie piłuję za mocno, zresztą nie mam za bardzo siły i chęci. Tempo mi słabnie. Kiedy to zauważam, zaczynam tracić motywację, bo wiem, że wyniku nie zrobię. W myślach nucę sobie, bo o tej piosence myślałam, coby jej nie zabrać dzisiaj na bieg.
Mimo wszystko biegnę dalej z nadzieją, że podbiegi się jednak już skończą. Nie skończyły :hahaha:
Pomimo tego, że lekko nie jest, zaczynam powoli wyprzedzać. Nie jakoś szałowo, ale jednak. To mi dodaje sił, bo pokazuje, że mimo wszystko, mimo że zwolniłam to i tak jest dobrze...
Piszczele odpuszczają, coby oddać pole działania delikatnej kolce... :hahaha: Uroczo ;) Mam nadzieję, że ten koszmarny podbieg jest już ostatnim. W końcu!!! Trochę przyspieszam, do pokonania jeszcze 2km. Jestem mimo wszystko sfrustrowana i chcę mety!!! Kiedy wybiegam na ostatnią prostą znajduję jeszcze energię na lekkie przyspieszenie, a 200-300m od mety robię w końcu użytek z moich długich nóg, co to ich nie mogłam podnieść na trasie :hahaha: Doping, który miałam od biegacza po mojej lewej "Brawo Ania!" dał mi siłę, ktokolwiek to był - DZIĘKUJĘ :) Tylko zdążyłam podnieść rękę w geście wdzięczności ;)
I w końcu META :)

....

To co czułam na trasie, te piszczele, problemy z oddychaniem, to pikuś z moim samopoczuciem PO biegu.
Tak źle nie czułam się dawno...Nawet nie wiem jak to nazwać. Wiem, że pobiegłam Poznań i Szamotuły i zrobiłam to dobrze. 2 życiówki w końcu. Wiem, że byłam zmęczona, w tygodniu się nie wysypiam. Oskrzela dołożyły swoje.
Ale mimo wszystko wierzyłam, że dam radę złamać te 50min choć o sekundę. Najgorsze to były te myśli, że biegam już 2,5 roku i co? Tylko raz udało mi się zejść poniżej 50min a chciałabym jednak, aby to było constans, mniej lub więcej, ale jednak.
Nie potrafiłam się cieszyć, a bardzo mi tej mojej radości brakowało ;)

Oczywiście, wiele startów przede mną itd itp. Ale te zawody chciałam dobrze pobiec. I wiem, że to sobie poukładam w głowie, wyciągnę wnioski. I będzie fun :) Dzisiaj jednak jakoś mi smutnawo....

...
Po biegu - Brat & Co. Pyszny rogal - jeden, na więcej nie miałam ochoty (co dla Gife będzie trudne do przyjęcia ;) I Zuzka - wszystkie smutki odeszły na ten czas spędzony z maluszkiem :)

Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierali przy moim zdołowaniu: Kanas, Wolf, Kwitka!!, Grzesiu, Robert, Mirek, Kachita - jesteście nieocenieni :)

I jakkolwiek mój wynik szału nie robi, tak medal przepiękny jest :)

Obrazek Obrazek
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

13 listopada 2012

Mój słownik przyswaja nowe słowo: "Roztrenowanie". Całkiem dobrowolnie ;)
Pójdę biegać wtedy, kiedy poczuję na to chęć. Może w sobotę, może w niedzielę, a może jeszcze później...Wciąż czuję się zmęczona.

A poza tym, nie wiem, czemu się tak przejęłam w niedzielę :hahaha: Przeszło...Dzięki Wam wszystkim!
Widać było mi to potrzebne, żeby przypomnieć sobie, jak wiele mam ;)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

17 listopada 2012

Roztrenowania koniec :hahaha: Moje spodnie wołają: "litości!!!", więc wiecie...ten teges... ;) i pojawiła się chęć biegowa, takie oto 2w1 ;)
Nie wyspałam się straszliwie po kręglach klubowych zakończonych tańcami ;) Spać od 3 do 8 to nie jest fajne...Już się człowiek tak poimprezowo nie regeneruje jak dawniej. A co to będzie dalej? w końcu za 4 lata stuknie mi 40ka... :taktak: Good news to taki, że w końcu przestała mnie boleć głowa ;)
Tak więc:
7.87km po 5:22
10 setek plus marsz--> 4:20/ 4:28/ 4:38/ 4:04/ 4:05/ 4:00/ 4:08/
4:20/ 4:03/ 4:00
i widać po tempie przebieżkowym, żem zmęczona byłam
2.06km po 5:19

Jutro będę chciała coś dłuższego+tempowo. Trzeba nóżkom przypomnieć, że mają ładnie wyglądać, bo to roztrenowanie coś im nie służy... ;)

ps. Namawiają mnie na morsowanie ;) Jeszcze nie uległam :hahaha:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

18 listopada 2012

Wyspałam się, chyba z 10h.

Dzisiaj miało być biegowo dłużej, ale w trakcie zmieniłam zdanie. Ciężko jakoś było. Co chwilę musiałam się zatrzymywać na akcję "ulżyj swojemu nosowi", a ponadto po 10km zaczęły mnie męczyć oskrzela, więc zastosowałam zasadę, która jest znana tu wszem i wobec, cokolwiek oznacza...czyli..."słuchaj swojego organizmu" :hahaha:

13.45km po 5:26
6 setek: 4:19/ 4:10/ 4:02/ 3:57/ 4:01/ 3:38 --> szału nadal nie ma, ale lepiej niż wczoraj...
1.70km po 5:09

"Town of Runners" zakupiłam, obejrzałam. Fajny. Te 13-letnie dzieciaki mają takie wahadła, których nawet ja po 10 latach trenowania nie będę w stanie osiągnąć :bum: :hahaha:

Ok, a teraz czas na podsumowanie...
2012 - 9 startów (2011- 15 startów)
2 życiówki - Poznań 42,195 --> 4:02:55 (z 4:11:27 w 2011r.) oraz Szamotuły 21,097--> 1:50:18 (z 1:52:49 z 2010r.)

No i to by było na tyle :hahaha:

P.S. Z dedykancją dla Fejsbukowego Koła Wspomnień Jomaha-Jomaso :hahaha:
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

20 listopada 2012

10.1km po 5:20


Rano mogłam wyglądać tak ;) I prawie wyglądałam, z wyjątkiem ostatniego obrazka ;)

Obrazek

Za ciepło się ubrałam. Jakbym śmignęła w krótkim rękawku, nic by się nie stało. Bluzę Asicsa bardzo lubię, ale nie wtedy, gdy jest mi w niej za gorąco. No...myślałam, że o tej porze może być jeszcze lekko mroźno. A tu niespodzianka, bo nie było. Ha! :hahaha:

Udanego dnia :)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

23 listopada 2012

Miałam dzisiaj się polenić. Ale jakieś takie słoneczko się zaczęło...że niby zza chmurki...Nogi wołały o odmulenie...
Pobiegałam. Tak właśnie - pobiegałam, a nie "poszłam na trening". Choć to, co poniżej wygląda wręcz odwrotnie, ale już ja wiem, co mi w głowie siedzi. No..powiedzmy... ;)

Najpierw 4.17km po 5:41
Przebieżki (setka + setka) sztuk 10--> 4:13/ 4:29/ 4:22/ 4:26/ 4:02/ 4:22/ 4:15/ 4:08/ 4:15/ 4:43
Interwały (hmmm, czy aby na pewno mogę tak powiedzieć...?) (dwusetka+setka) 5 sztuk --> 3:55/ 4:07/ 4:06/ 4:01/ 3:57
Powrót 2.10km po 5:24

No widać, że forma buch (!) w dół poszła - po tempie przebieżek i interwałów. Zauważam, ale nie martwi mnie to.
Fajnie było, taki krótszy trening niż moja zwykła dyszka. Może sobie będę robić takie właśnie krótsze wypady, a szybsze. I zobaczę, co się będzie działo.

Pozdrowienia dla Kanas i Panucciego ;)
Aniad1312
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4291
Rejestracja: 18 kwie 2010, 21:03

Nieprzeczytany post

25 listopada 2012

Dzisiaj feel-run.
Normalnie dane w Garminiaku mam tak ustawione: czas, dystans, tempo.
Dziś zdecydowałam się ustawić tylko czas. Chciałam pobiec na czuja, bez nieustannego kontrolowania tempa i zobaczyć, co z tego wyjdzie. Założenie było min 1,5h, tak żeby się nie ślimaczyć, ale czuć się w miarę komfortowo i lekko. Autolapy pokazały, że...wyszło fajnie i niemal równo :)

Przez 1,5h przebiegłam 16.45km średnio po 5:28.
1-5:30
2-5:38
3-5:28
4-5:22
5-5:31
6-5:31
7-5:30
8-5:28
9-5:28
10-5:26
11-5:25
12-5:24
13-5:26
14-5:27
15-5:21
16-5:27
0.45-5:35

Potem 10 setek
4:41/ 4:06/ 4:43/ 3:41/ 4:40/ 3:56/ 4:26/3:52/ 4:20/ 3:49

Nadal tempo setek nie powala, ale biegło się lżej niż w piątek, no i 3 razy poniżej 4min/km.
I miałam bonus, bo w którejś przerwie w marszu usłyszałam trzask jakiś, więc się rozejrzałam. Za chwilę rozległ się inny dźwięk - dzięcioł zaczął pracę - bajka! I nawet udało mi się go dostrzec! Po chwili usłyszałam drugiego, ale ten się skrył gdzieś w liściach i niestety... ;)

I powrót w idealnie równym tempie
1-5:14
2-5:14

Muszę przyznać, że świetnie mi się biegło. Nie patrząc na tempo, ale biorąc pod uwagę swoje samopoczucie - będzie powtórka z rozrywki ;)
ODPOWIEDZ