pulchniak pisze:Krzychu fajna 18 + schłodzenie to trasa na tor kajakowy przed Tyńcem i z powrotem.
Zdecydowanie fajniejsza (psychicznie mniej męczy) niż krążenie wokół Błoń po mieście.
Właśnie o to chodzi.Ja muszę ćwiczyć psychę
Teraz na spokojnie patrząc,to biegnąc maraton chyba bardziej niż nogi to głowa siadła
Ja lubię kółkować Błonia, psychicznie nie męczy mnie to wcale 5-7 kółek dobrze wchodzi, koncentruje się tylko na biegu (czasem na jakiejś rolkarce przez chwilę ) i jest git - staram się wejść w pewien trans, rytm.
A co do biegania głową to chyba im dłuższy dystans tym bardziej się go biegnie głową i mentalem
mihumor pisze:Ja lubię kółkować Błonia, psychicznie nie męczy mnie to wcale 5-7 kółek dobrze wchodzi, koncentruje się tylko na biegu (czasem na jakiejś rolkarce przez chwilę ) i jest git - staram się wejść w pewien trans, rytm.
A co do biegania głową to chyba im dłuższy dystans tym bardziej się go biegnie głową i mentalem
Mnie również kółka Błoń nie przeszkadzają(a nawet przy niektórych biegaczkach i rolkarkach pomagają ).
Drugim moim miejscem biegowym są wały wiślane.Nie są to wyszukane miejsca,ale po prostu w środku dnia
wykorzystuje luki pomiędzy pracą czy obowiązkami rodzinnymi.A w weekendy mam piękne tereny wokół swojego
domu i te 30-tki prawie zawsze biegałem po różnych trasach.Na krótkie rozbiegania "na kacu" mam las oddalony
300m od domu.(jedyne miejsce biegania mojej żony.Kręci tam kółka 1,3km.Ja bym zwariował )
Przeczytałem Twoje podsumowanie roku biegania.(moje będzie za miesiąc )
Czytam i nie mogę uwieżyć,że z początkiem grudnia dyche biegałeś w 47 minut!!!Czyli od samego
początku byłeś wydolnościowo wytrenowany.Ja po 2 miesiącach trenowania pod koniec grudnia złamałem 60 minut.
A 47minut to jeszcze w Skawinie nie biegałem.Uprawiałeś jakieś sporty przed bieganiem?
Coś tam się zawsze uprawiało ale żadnego wyczynu. W wytrzymałościowych zawsze byłem słaby, biegałem w młodości tragicznie słabo - zawsze koniec wyścigu. Na studiach dużo chodziłem po górach, wspinałem się trochę, nawet się o jakąś wyprawówkę otarłem, wysokie góry i takie tam rzeczy, w tym okresie trochę kondycji robiłem biegając ale mało tego było i z dzisiejszej perspektywy bardzo źle metodycznie, niemniej zacząłem wtedy nieco lepiej biegać. Później lata grałem w kosza, nawet kilka razy w tygodniu - bardzo intensywnie, po 30tce to już raz w tygodniu a przez ostatnie 3-4 lata wcale, zdechło wszystko. Zostało mi tylko pływanie ale tylko latem, dużo pływałem po otwartym zbiorniku, praktycznie codziennie minimum kilometr, ale poza sezonem już nie - basen mnie dobijał mentalnie (tłok ,ludzie itp), w zimie za to narty - dużo, po 4-5 tygodni w Alpach się udawało pojeździć nawet. . Reasumując to przez ostatnie 10 lat mało co robiłem. To taki remanent.
Jak zaczynałem biegać ważyłem 87kg, dziś 10kg mniej
Jednak pływanie i narty jakiś wpływ miało na utrzymanie wydolności.
Po jednym miesiącu biegania wycisnąłeś na treningu 47 minut.Mnie to zajęło 7 miesięcy!
U mnie w ostatnich 10 latach tylko siłownia,w latach studenckich(kiedy to było )
to siatka i kosz,sporo pływania.A zaczynałem z 96 kg,teraz ok.81kg.Ze 2-3 kilo przybrałem po maratonie
Pływanie jest ok, poprawia siłę, stabilizację, w sumie działa podobnie jak wybiegania (tyle, że trwa przeważnie krócej a z długim czasem intensywność jednak rośnie szybciej niż przy biegu) - chyba najlepszy sport uzupełniający do biegania. Co do nart to jestem raczej sceptyczny, trochę tam mięśnie nóg itp ale chyba nie za wiele.
Ja tam nie wiem...Na chwilę obecną wmawiam sobie,że pływanie jest ważniejsze-nawet po basenie czuję(mimo bólu mięśni) jakieś takie rozluźnienie całego ciała
ps. Mihumor, buty obłedne ,faktycznie mega minimalistyczne. Z ciekawości,ile ważą?
Butki ważą ok 190g - minimalną mają górę ale jakaś tam mała amortyzacja w podeszwie jednak jest, przynajmniej tak mi się wydaje - brak mi porównania trochę
mihumor pisze:Butki ważą ok 190g - minimalną mają górę ale jakaś tam mała amortyzacja w podeszwie jednak jest, przynajmniej tak mi się wydaje - brak mi porównania trochę
Przy 190g "coś" na pewno amortyzuje.Ja pobiegłem maraton w butach co ważą 220g i stopę odbiłem właśnie w nich.
Nierówna kostka brukowa i te buty właśnie się do tego przyczyniły.Cóż,jak widzę wszystkich nas trapią jakieś kontuzję.
Ale biegać trza dalej.Taki life
Na asfalcie amortyzują jednak słabo i to czuć - za długo by z pięty nie pociągnął, na miękkim w zasadzie można latać jakkolwiek niemniej na dłuższą metę trudno mi ocenić skutki takiego biegania gdyż staram się w miarę oczywiście swojej ułomności biec ze śródstopia i tylko od czasu do czasu to staranie zaniedbuję jak muszę trochę odpocząć lub po prostu się zapomnę
Teraz dwa dni nie biegam więc musiałem podciągnąć tą regeneracje , do W-wy jadę na zawody pływackie, córka startuje - będę trochę jak ojciec Radwańskiej
Co do nagrywania - może lepiej nie, to mogłoby być komiczne ale może i rzecz do przemyślenia jeśli bym chciał nad tym stylem pracować, na razie traktuję to jako środek treningowy też dla urozmaicenia
LEpiej nie bo to wygląda strasznie. Sam wiem, jak trudno jest przejść z żelazek na minimale. Ale powolutku, wraz z techniką, ćwiczeniami core staibility i będziesz nie tylko biegał szybciej ale i ekonomiczniej
Early Hardcore 4 Life! Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10" Komentarze,Blog Garmin Connect