Ja jestem garminoholikiem - biegam na tempo, w bieganiu na tętno nie podoba mi się jeszcze dodatkowo to że zależy ono od dyspozycji dnia. Krótszy sen, inne ciśnienie czy coś innego i tętno jest inne. Na zawodach biegam też z gremlinem - wg ustalonego planu bo znaczniki kilometrowe potrafią być rozjechane albo ktoś mi zasłoni podczas biegu akurat i przeoczę... zresztą mar_jas akurat wie jak biegam bo ostatnio się troszkę przebiegliśmy Z samym zegarkiem byłoby mi trudno biegać - lubię wiedzieć ile biegnę nie w sensie wysiłku ale w sensie tempa. Wysiłek przy moim na razie nieosiągalnym 4:58/km w maratonie jest zupełnie inny na 10km a inny po 30km...
Acha, bardzo fajny artykuł tak w ogóle.
Garmin te tempa chwilowe tez Ci mocno przekłamuje....i tak często musisz się opierać na odczuciu.....najtrudniej jest na pierwszych zawodach, kiedy nie wiesz tak naprawde do końca na co Cie stac....u mnie np jest bardzo duża dysproporcja między czasami treningów a czasami zawodów - domyślam się że w temacie pulsu będzie tak samo ....z każdym kolejnym startem już jest łatwiej ustalać sobie to tempo...
oczywiście ze jak jest pod górkę i czuję że mam dość to trochę zwalniam, ale zdaję sobie sprawę jak zwolnię to trzeba gdzies to będzie odrobić później...wiem ze ostatni km zawsze jest szybszy więc strata kilku, kilkunastu sekund jeszcze nie jest problemem....
Tętno jest bardziej zmienne i mniej zalezne od nas, nie potrafimy nim sterować do końca..a tempem tak....
Oczywiście fajnie jest kontrolować tempo ale nie ma co popadać w paranoję. No bo gdy mamy biec np. 10 km ciągłego w jakimś tam założonym tempie a pierwszą połowę mamy pod mocny wiatr a drugą z wiatrem to tempo nie wyjdzie równe. A jeżeli wyjdzie to znaczy, że trening był bez sensu bo pierwszą połowę pobiegliśmy za mocno. I dlatego warto też zwracać uwagę na puls. Czasami się zdarza, że jesteśmy zmęczeni, niewyspani, osłabieni, zestresowani itp. i to wszystko wychodzi w tętnie. Myślę, że gdyby tylko trenować trzymając się założeń tempa np. z Danielsa, to łatwo można by się zajechać.
Ja zawsze biegam wsłuchując się w swój organizm (oddech). Jeśli trasa jest nam dobrze znana, to łatwo kontrolować również tempo, jeśli nie, to można sprawdzić na mapach w necie, ile się przebiegło, a potem wyliczyć tempo.
Można biegać efektywnie bez żadnych sprzętów. Ja mam stoper na 39zł i internet - tyle wystarczy, aby móc, na poziomie amatorskim, biegać i poprawiać swoje wyniki. Pozdrowienia dla zwolenników taniego biegania.
Witam, od zawsze biegam według tempa lecz ostatnio naszła mnie myśl, czy nie dokupić do Garmina czujnika tętna. Skoro wszyscy tak zachwalają bieganie względem HR Max. Jest to zbędny wydatek który będzie leżał w domu, czy przydatna sprawa usprawniająca trening ? Dziękuję za odpowiedź
Xasax pisze:Witam, od zawsze biegam według tempa lecz ostatnio naszła mnie myśl, czy nie dokupić do Garmina czujnika tętna. Skoro wszyscy tak zachwalają bieganie względem HR Max. Jest to zbędny wydatek który będzie leżał w domu, czy przydatna sprawa usprawniająca trening ? Dziękuję za odpowiedź
Jeśli będzie Cię cieszył, to będzie przydatny. Jeśli nie, to nie zawracaj sobie nim głowy.
Mi się lepiej (przyjemniej) biega odkąd odstawiłem pulsometr. Zresztą do pierwszego maratonu przygotowałem się bez niego a a stoper służył mi telefon. Wydaje mi się, że wielu amatorów biegając z pulsometrem i starając się mieścić w wyznaczonych przez siebie zakresach (np. wg % HRmax) biega w rezultacie zbyt wolno.
"Odbywający się przez skórę recykling energii poprawia obieg krwi, dostarczając więcej sił w życiu codziennym i sporcie." - Reebok
Buty "inspirowane są samochodowym systemem zawieszenia, który siłę uderzenia zamienia w napęd." - Adidas
Nie lubię stwierdzeń - biegać na czuja, czuć organizm. Wielu na czuja pokochało i co z tego mają ?
Na czuja można sie pomylić. Widzę bieganie jako inżynieryjną sprawę. Najważniejsza szybkość czyli tempo. A pomiary tętna są przydatne tylko do oceny czy jesteśmy dobrzy na określonym tempie - tj. im mniejsze tym lepsze.
W moich przygotowaniach do sezonu startowego zaczynam mocniejsze treningi od biegania na tętno. Prosty powód - po roztrenowaniu i spokojnej fazie wprowadzenia nie wiem jakie tempo będzie odpowiednie dla danej intensywności. Dlatego szybsze treningi robię na dany zakres % HRmax i dodatkowo widzę też na zmierzonej trasie jakie tempo z tego wychodzi. Z upływem tygodni wiem coraz lepiej jakie tempo stosować (z czasem przygotowań coraz szybsze), jednak ciągle wspieram się pulsometrem, żeby nie przesadzić. W ostatniej fazie przedstartowej, kiedy dochodzą szybkie akcenty i krótkie odcinki szybkości biegam je już na czas, taki jaki wynika z aktualnej formy. Także zawody biegam wg tempa, które wynika z treningu. Jeśli ktoś jest obiegany i ma kilkuletnie doświadczenie nie powinien mieć problemu z określeniem tempa na zawody z treningu.
Ja pulsometr używam tylko do biegów spokojnych, ale głównie kieruję się samopoczuciem i tym czy potrafię swobodnie rozmawiać i jednocześnie biec. Biegi w tempie progowym na bieżni wykonuję wg.oddechu..jeżeli utrzymuję kadencję kroków i oddechu na 2-2 to tempo jest prawidłowe (międzyczasy sprawdzam stoperze) . Interwały-oddech musi być szybszy, bardziej "duszący" :P Mimo wszystko szukam jakiegoś taniego tempomierza.
Bardzo przydatny artykuł.
Z mojego doświadczenia puls na zawodach jest wyższy o co najmniej 10 uderzeń/minutę co do tego samego tempa uzyskanego na treningu - powoduje to adrenalina chyba.
Bieg na puls daje mi pewność zamierzonej intensywności, pozwala porównywać te same tempa do ilości uderzeń/minutę w innych dniach na podobnych lub tych samych odcinkach i warunkach pogodowych. Nigdy nie trenowałem na tempa (poza interwałami - ale tu ogólnie szybko/wolno bez wskazań tempa) więc się nie wypowiem o tym rodzaju treningu. Jednak wydaje mi się, że jak hr zależny jest od dyspozycji psychofizycznej to i tak samo jest z wysiłkiem potrzebnym na tempo. Hr niższe/wyższe to i wysiłek musi być niższy/wyższy do utrzymania pożądanej prędkości. Obserwując na wyświetlaczu hr widzę i czuję niedyspozycję lub dobrą formę w danej sekundzie. Natomiast na samej prędkości musicie odczekać do przebiegnięcia lap - chyba, że ufacie Waszym GPS/footpod co do wskazań prędkości chwilowej. Ponadto pulsometr jest też przydatny przy restytucji - chyba, że ufacie własnemu liczeniu uderzeń szyi o palce.
Więc jak ktoś mówi GPS bez opaski.... mówię, beze mnie.
Przyznam jednak, że czasem mam ochotę zrobić trening free - bez pulsu, którego zakresy częściej mówią zwolnij zamiast przyspiesz... Może dzięki temu nie mam jeszcze przetrenowania lub kontuzji (pfu, pfu, pfu).
Ogólnie dobrze by było poznać wzór na połączenie kontroli pulsu i tempa na raz. Kwestia znalezienia do jakiegoś wzoru jakiejś zmiennej zależnej od masy, wytrenowania, warunków atmosferycznych i geograficznych etc.
Życiówki netto: 10 km 0h 47 min 52 sec (06 IV 2015 Nowa Sól), 47min, 32sec (12 VI 2016Wrocław-nieof)
21,097 km 1h 44 min 41 sec (10 XI 2013 Kościan oraz 20 VI 2015 Wrocław)
42, 195 km 4h 21 min 34 sec (15 IX 2013 Wrocław)
Garmin 910 bardzo precyzyjnie podaje tętno chwilowe.
Osobiście trenuję tak jak pisze Adam. Na tętno - to wg. mnie bardziej dostosowany do mnie rodzaj treningu.
Trenując w ten sposób zmniejsza się prawdopodobieństwo przetrenowania. Po prostu w słabszy dzień serce pracuje szybciej w związku z czym zmniejszam intensywność treningu do zakładanego poziomu tętna.
Poza tym przy skokach formy (które bywają dość gwałtowne czasami) intensywność treningu zawsze dostosowana jest do aktualnej formy. Nie do tej która była na przykład miesiąc temu jak wg. temp z tabel Danielsa.
No i na zawodach łatwiej określić jak biec. Pod warunkiem że się zna swoje tętno max i spoczynkowe.
Wyczucie pojawia się dopiero po pewnym czasie. Na moim poziomie zbyt słabo siebie znam żeby oprzeć się na tej metodzie treningu.
Mnie bieganie z pulsometrem denerwowało.Szybko go wrzuciłem do szafy.
Za to jestem maniakiem utrzymywania równego tempa.Oczywiście ''słucham"własnego organizmu i wiem
kiedy odpuścić ,a nie za wszelką cenę staram się dokończyc trening zgodnie z założeniami.