Krzychu M - walczymy z dychami
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Witam!
Mam na imię Krzysiek.38 lat i mieszkam pod Krakowem.
Przygodę z bieganiem zacząłem w listopadzie 2011.
Początek był bardzo trudny.400-500m truchtu,marsz i itd.Dziennie wychodziło 3-4km.
Jak to zwykle bywa u początkujących progres był szybko zauważalny.
Pierwszą 15-tkę przebiegłem w wigilię zeszłego roku.Było to bardzo motywujące,a i samo bieganie
sprawiało mi ogromną przyjemność.
Moja waga kształtowała się wtedy w okolicy 96kg przy 180cm wzrostu.
Pierwsza myśl o maratonie zaświtała mi w sylwestra.Może dam radę?
Nie zastanawiając się długo zapisałem się na Cracovia Maraton.
Biegałem wtedy 3 razy w tygodniu wg.planu pod maraton.
Okazał się jednak zbyt ciężki jak na początkującego i postanowiłem zmienić na plan pod połówkę.
Wystartowałem w marcu w Półmaratonie Marzanny jako test przed CM.
W kwietniu na treningu po raz pierwsz w życiu przebiegłem 30km i to przekonało mnie,że maraton
jest do "zrobienia".
Mój kilometraż tygodniowy wahał się pomiędzy 35-50km.
Pierwszy maraton okazał się baaardzo ciężki i z niezaleczoną kontuzją skończyłem z czasem 4h26'07".
Póżniej były jeszcze starty na 10km w Skawinie,Interrunie w Krakowie,a także Bukownie.
A na 15km "W Pogoni za Żubrem" w Niepołomicach.
Od lipca tego roku zacząłem poważne przygotowania do jesiennego maratonu.
Wybór padł na słowackie Koszyce.
Kilmetaż zwiększył się do 70-90/tydz w 5-6 treningach.
We wrześniu na dwa tygodnie przed maratonem zaliczyłem jeszcze start na 10km,który miał
wskazać na jakim poziomie jestem.Był to Capgeminirun w Krakowie.
W ciągu trzech miesięcy przygotowań do maratonu przebiegłem ponad 1000km.
Aktualnie mój przebieg od początku biegania,czyli listopada zeszłego roku
to tylko nieco ponad 2 tys. kilometrów,a waga to 79 kg.
Poniżej relacja z mojego biegu w Koszycach.
7.10.2012
MARATON KOSZYCE
W niedzielę 7 października odbył się 89 Międzynarodowy Maraton Pokoju w Słowackich Koszycach.
Już dnia poprzedniego widać było przygotowania do tej imprezy.Wieczorem o 19-tej zamknięto część ulic
w centrum miasta i za korowodem policyjnym biegły dzieci z pochodnią do pomnika Filipidesa,legendarnego
maratończyka i zapaliły znicz.Później przemowa władz miasta i przedstawienie elity biegaczy.
Widać,że miasto "żyje"maratonem.
Odbiór pakietu,kaucja 5 euro za chip wiązany do buta.Pasta party.
Nazajutrz o godzinie 9 rano miał odbyć się start.
Już na rozgrzewce czułem niezaleczoną kontuzje czworogłowego prawej nogi.Ale byłem dobrej myśli.
Pogoda wyśmienita do biegania.15 stopni,pochmurno i słabiutki wiatr
Start podzielony był na tych co biegną królewski (ponad 1000 biegaczy)dystans i tych co półmaraton(ok.2100)
Ze względu mój czas z debiutu w CM 2012 (4:26) zostałem przydzielony do ostaniej strefy.
Zakładałem jednak szybszy bieg i ruszyłem w kierunku baloników na 3:30.
Mój numer 553.Skrzętnie pilnowali stref i nie wpuścili mnie.
Przeskoczyłem przez barierki ostatniej strefy,potem pod taśmami przeszedłem
przed baloniki na 3:30.
Wystrzał startera i ruszyliśmy.Cały czas kontrola tempa i uważanie pod nogi,gdyż pierwszy kilometr był po
nierównej kostce brukowej.
Kontuzjowana noga trochę bolała,ale mniej niż zwykle.Chyba adrenalina zrobiła swoje.
Postanowiłem pobić się o godzinę z CM i takie tempo założyłem.
Pierwsza 5-ka 24'23"(4:53/km).Idealnie.
Punkt odżywczy dobrze zorganizowany.Najpierw izo w małej buteleczce.A za chwilę wziąłem kubek z woda.
Jak na razie opuściłem banany,czekolade i cukier w kostkach.
10 km 48'25".Troche za szybko.Biegłem na 3:25.
Mimo braku pragnienia(pogoda dalej super,czasem lekki deszczyk dla ochłody)cały czas izo i woda.
Na 15km 1h12'41" czyli cały czas równe tempo na 3:25.
Samopoczucie extra Teraz dużo wyprzedzałem półmaratończyków,którzy mieli już dość.
Doping słowaków przerósł moje oczekiwania.Wychodzili całymi rodzinami na ulice.
Półmetek 1:42:29.Garmin dodał 110m.
Została jeszcze jedna pętla do przebiegnęcia.Tym razem juz tylko maratończycy.
Trasa mimo,że opisana jako płaska(7 metrów różnicy poziomów)opiewała w kilkanaście krótkich podbiegów i zbiegów
na mostach.Garmin na całej trasie pokazał 225m podbiegów
Biegło się dalej komfortowo.Na 25km tempo dalej 4'52''/km.
Od 10km lapowałem co 5-tke,żeby uniknąć błedu naddanego przez Garmina.
Po drodze wyprzedziłem kilku biegaczy i dołączyłem do kilku osobowej grupki.
Oddechowo czułem się znakomicie.Współtowarzysze sapali i dyszeli a u mnie powolny,regularny oddech.
Grupka biegła minimalnie wolniej ok.4'57"-4'59"/km.Jednak stwierdziłem,że nie będe jej wyprzedzał.
Zwłaszcza,że teraz zerwał się już spory wiaterek.
Ok.28km zacząłem się martwić.Kontuzjowana noga zaczęła pobolewać.
Jednak najgorsze dopiero miało nadejść.29km punkt odżywczy(tym razem już był banan).
Zachłysnąłem się woda i strasznie mnie przytkało.Ale za 200-250m juz było OK i dogoniłem grupkę.
Do 30km tempo nieco poniżej 5min/km.Dalej zapas na 3:26.
Oddechowo dalej w porządku.Nogi jednak zaczęły odmawiać posłuszeństwa.
Grupa zaczęła sie powoli oddalać a ja byłem bezradny.
Myśłałem jak to możliwe,przecież w przygotowaniach do maratonu miałem 7 wybiegań powyżej 30km,a tu
w najważniejszym momencie nogi nie podają!
To był początek maratońskiej "ściany"
Przewaga nad balonikami dalej ok.350-400m,ale wiedziałem,że będzie maleć.
Zaczęła się walka z samym sobą.Ogromny ból mięśni czworogłowych sprawił,że zwolniłem.
30-35km to śr.tempo 5'24"/km.I na tym nie koniec.
Teraz przewaga nad balonikami zmalała do minuty.Przy znaku 36km grupa na 3:30 mnie "rozjechała".
Ponieważ oddechowo byłem cały czas OK,próbowałem się zebrać i biec z nimi.
Wytrzymałem 200-250m i to był przysłowiowy gwóźdź do trumny.
Teraz juz było tylko gorzej.Kolejne 2 km biegłem ze słowaczką,która walczyła z oddechem a ja z mięśniami.
Aż wstyd pisać,że Garmin pokazywał 6:15-6:30/km.Psychicznie byłem rozbity
Prawdę powiedziawszy nie miałem ochoty kontynuować tego pseudo biegu/truchtu.
Teraz to mnie wyprzedzali,ja sporadycznie jak kogoś kurcze łapały.
Na 41km policzyłem,że 3:40 jest do zrobienia.
Tempo 5'40-5"50/km to wszystko na co było mnie stać.Finisz w tempie 4'15"/km
i wreszcie upragniona META
Czas netto 3:39:52 (brutto 3:40:09)
Open 342/830
dystans / czas ogółem / czas odcinka / tempo
5km / 24'23" / 24'23" / 4'53"/km
10km / 48'25" / 24'02" / 4'48"/km
21,1km / 1:42'35" / 54'10" / 4'52"/km
30km / 2:26"47" / 44'12" / 4'58"/km
35km / 2:53'52" / 27'05" / 5'25"/km
40km / 3:26'33" / 32'41" / 6'32"/km
42,195km / 3:39'52" / 13'04" / 5'57"/km
42,195 km - 3:39'52" (5'13"/km) PB
Mam na imię Krzysiek.38 lat i mieszkam pod Krakowem.
Przygodę z bieganiem zacząłem w listopadzie 2011.
Początek był bardzo trudny.400-500m truchtu,marsz i itd.Dziennie wychodziło 3-4km.
Jak to zwykle bywa u początkujących progres był szybko zauważalny.
Pierwszą 15-tkę przebiegłem w wigilię zeszłego roku.Było to bardzo motywujące,a i samo bieganie
sprawiało mi ogromną przyjemność.
Moja waga kształtowała się wtedy w okolicy 96kg przy 180cm wzrostu.
Pierwsza myśl o maratonie zaświtała mi w sylwestra.Może dam radę?
Nie zastanawiając się długo zapisałem się na Cracovia Maraton.
Biegałem wtedy 3 razy w tygodniu wg.planu pod maraton.
Okazał się jednak zbyt ciężki jak na początkującego i postanowiłem zmienić na plan pod połówkę.
Wystartowałem w marcu w Półmaratonie Marzanny jako test przed CM.
W kwietniu na treningu po raz pierwsz w życiu przebiegłem 30km i to przekonało mnie,że maraton
jest do "zrobienia".
Mój kilometraż tygodniowy wahał się pomiędzy 35-50km.
Pierwszy maraton okazał się baaardzo ciężki i z niezaleczoną kontuzją skończyłem z czasem 4h26'07".
Póżniej były jeszcze starty na 10km w Skawinie,Interrunie w Krakowie,a także Bukownie.
A na 15km "W Pogoni za Żubrem" w Niepołomicach.
Od lipca tego roku zacząłem poważne przygotowania do jesiennego maratonu.
Wybór padł na słowackie Koszyce.
Kilmetaż zwiększył się do 70-90/tydz w 5-6 treningach.
We wrześniu na dwa tygodnie przed maratonem zaliczyłem jeszcze start na 10km,który miał
wskazać na jakim poziomie jestem.Był to Capgeminirun w Krakowie.
W ciągu trzech miesięcy przygotowań do maratonu przebiegłem ponad 1000km.
Aktualnie mój przebieg od początku biegania,czyli listopada zeszłego roku
to tylko nieco ponad 2 tys. kilometrów,a waga to 79 kg.
Poniżej relacja z mojego biegu w Koszycach.
7.10.2012
MARATON KOSZYCE
W niedzielę 7 października odbył się 89 Międzynarodowy Maraton Pokoju w Słowackich Koszycach.
Już dnia poprzedniego widać było przygotowania do tej imprezy.Wieczorem o 19-tej zamknięto część ulic
w centrum miasta i za korowodem policyjnym biegły dzieci z pochodnią do pomnika Filipidesa,legendarnego
maratończyka i zapaliły znicz.Później przemowa władz miasta i przedstawienie elity biegaczy.
Widać,że miasto "żyje"maratonem.
Odbiór pakietu,kaucja 5 euro za chip wiązany do buta.Pasta party.
Nazajutrz o godzinie 9 rano miał odbyć się start.
Już na rozgrzewce czułem niezaleczoną kontuzje czworogłowego prawej nogi.Ale byłem dobrej myśli.
Pogoda wyśmienita do biegania.15 stopni,pochmurno i słabiutki wiatr
Start podzielony był na tych co biegną królewski (ponad 1000 biegaczy)dystans i tych co półmaraton(ok.2100)
Ze względu mój czas z debiutu w CM 2012 (4:26) zostałem przydzielony do ostaniej strefy.
Zakładałem jednak szybszy bieg i ruszyłem w kierunku baloników na 3:30.
Mój numer 553.Skrzętnie pilnowali stref i nie wpuścili mnie.
Przeskoczyłem przez barierki ostatniej strefy,potem pod taśmami przeszedłem
przed baloniki na 3:30.
Wystrzał startera i ruszyliśmy.Cały czas kontrola tempa i uważanie pod nogi,gdyż pierwszy kilometr był po
nierównej kostce brukowej.
Kontuzjowana noga trochę bolała,ale mniej niż zwykle.Chyba adrenalina zrobiła swoje.
Postanowiłem pobić się o godzinę z CM i takie tempo założyłem.
Pierwsza 5-ka 24'23"(4:53/km).Idealnie.
Punkt odżywczy dobrze zorganizowany.Najpierw izo w małej buteleczce.A za chwilę wziąłem kubek z woda.
Jak na razie opuściłem banany,czekolade i cukier w kostkach.
10 km 48'25".Troche za szybko.Biegłem na 3:25.
Mimo braku pragnienia(pogoda dalej super,czasem lekki deszczyk dla ochłody)cały czas izo i woda.
Na 15km 1h12'41" czyli cały czas równe tempo na 3:25.
Samopoczucie extra Teraz dużo wyprzedzałem półmaratończyków,którzy mieli już dość.
Doping słowaków przerósł moje oczekiwania.Wychodzili całymi rodzinami na ulice.
Półmetek 1:42:29.Garmin dodał 110m.
Została jeszcze jedna pętla do przebiegnęcia.Tym razem juz tylko maratończycy.
Trasa mimo,że opisana jako płaska(7 metrów różnicy poziomów)opiewała w kilkanaście krótkich podbiegów i zbiegów
na mostach.Garmin na całej trasie pokazał 225m podbiegów
Biegło się dalej komfortowo.Na 25km tempo dalej 4'52''/km.
Od 10km lapowałem co 5-tke,żeby uniknąć błedu naddanego przez Garmina.
Po drodze wyprzedziłem kilku biegaczy i dołączyłem do kilku osobowej grupki.
Oddechowo czułem się znakomicie.Współtowarzysze sapali i dyszeli a u mnie powolny,regularny oddech.
Grupka biegła minimalnie wolniej ok.4'57"-4'59"/km.Jednak stwierdziłem,że nie będe jej wyprzedzał.
Zwłaszcza,że teraz zerwał się już spory wiaterek.
Ok.28km zacząłem się martwić.Kontuzjowana noga zaczęła pobolewać.
Jednak najgorsze dopiero miało nadejść.29km punkt odżywczy(tym razem już był banan).
Zachłysnąłem się woda i strasznie mnie przytkało.Ale za 200-250m juz było OK i dogoniłem grupkę.
Do 30km tempo nieco poniżej 5min/km.Dalej zapas na 3:26.
Oddechowo dalej w porządku.Nogi jednak zaczęły odmawiać posłuszeństwa.
Grupa zaczęła sie powoli oddalać a ja byłem bezradny.
Myśłałem jak to możliwe,przecież w przygotowaniach do maratonu miałem 7 wybiegań powyżej 30km,a tu
w najważniejszym momencie nogi nie podają!
To był początek maratońskiej "ściany"
Przewaga nad balonikami dalej ok.350-400m,ale wiedziałem,że będzie maleć.
Zaczęła się walka z samym sobą.Ogromny ból mięśni czworogłowych sprawił,że zwolniłem.
30-35km to śr.tempo 5'24"/km.I na tym nie koniec.
Teraz przewaga nad balonikami zmalała do minuty.Przy znaku 36km grupa na 3:30 mnie "rozjechała".
Ponieważ oddechowo byłem cały czas OK,próbowałem się zebrać i biec z nimi.
Wytrzymałem 200-250m i to był przysłowiowy gwóźdź do trumny.
Teraz juz było tylko gorzej.Kolejne 2 km biegłem ze słowaczką,która walczyła z oddechem a ja z mięśniami.
Aż wstyd pisać,że Garmin pokazywał 6:15-6:30/km.Psychicznie byłem rozbity
Prawdę powiedziawszy nie miałem ochoty kontynuować tego pseudo biegu/truchtu.
Teraz to mnie wyprzedzali,ja sporadycznie jak kogoś kurcze łapały.
Na 41km policzyłem,że 3:40 jest do zrobienia.
Tempo 5'40-5"50/km to wszystko na co było mnie stać.Finisz w tempie 4'15"/km
i wreszcie upragniona META
Czas netto 3:39:52 (brutto 3:40:09)
Open 342/830
dystans / czas ogółem / czas odcinka / tempo
5km / 24'23" / 24'23" / 4'53"/km
10km / 48'25" / 24'02" / 4'48"/km
21,1km / 1:42'35" / 54'10" / 4'52"/km
30km / 2:26"47" / 44'12" / 4'58"/km
35km / 2:53'52" / 27'05" / 5'25"/km
40km / 3:26'33" / 32'41" / 6'32"/km
42,195km / 3:39'52" / 13'04" / 5'57"/km
42,195 km - 3:39'52" (5'13"/km) PB
Ostatnio zmieniony 02 maja 2016, 14:28 przez Krzychu M, łącznie zmieniany 31 razy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Zdjęcia z Maratonu w Koszycach-część I
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
Ostatnie zdjęcia
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
12.07.2012
60 ’- 37,8km na rowerku stacjonarnym
20 ’- porządne rozciąganie
40’ - lekkie ćwiczenia siłowe na górne partie i brzuch
W ramach regeneracji po 5 miesiącach przerwy wracam na siłownie.
Lekkie ćwiczenia siłowe na maszynach i z hantlami i rowerek,żeby serce nie zamomniało jak się pracuje
Stopa i czworogłowy jeszcze nieznacznie odczuwalne.
Mam nadzieję,że w poniedziałek zacznę biegać.
A na razie dużo jem,śpie i odpoczywam
60 ’- 37,8km na rowerku stacjonarnym
20 ’- porządne rozciąganie
40’ - lekkie ćwiczenia siłowe na górne partie i brzuch
W ramach regeneracji po 5 miesiącach przerwy wracam na siłownie.
Lekkie ćwiczenia siłowe na maszynach i z hantlami i rowerek,żeby serce nie zamomniało jak się pracuje
Stopa i czworogłowy jeszcze nieznacznie odczuwalne.
Mam nadzieję,że w poniedziałek zacznę biegać.
A na razie dużo jem,śpie i odpoczywam
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
15.10.2012
10,0 km - 54'45" (5'28"/km)
Pierwsze bieganie po maratonie.Lekko i przyjemnie.Pogoda super,słoneczko i ciepło.
Stopa już nie boli,niestety czwórka odzywa się podczas biegu.
Jak tak dalej będzie to wizyta u fizjo nieunikniona.
Ten tydzień jeszcze lekko,a od poniedziałku lecimy z planem
10,0 km - 54'45" (5'28"/km)
Pierwsze bieganie po maratonie.Lekko i przyjemnie.Pogoda super,słoneczko i ciepło.
Stopa już nie boli,niestety czwórka odzywa się podczas biegu.
Jak tak dalej będzie to wizyta u fizjo nieunikniona.
Ten tydzień jeszcze lekko,a od poniedziałku lecimy z planem
Ostatnio zmieniony 17 lis 2012, 16:30 przez Krzychu M, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
16.10.2012
11,7 km - 1:04'10" (5'29"/km)
Pierwszy raz od kilku miesięcy trening na bieżni elektrycznej.Ogólnie nie pobobało mi się
Ale chciałem zaliczyć jeszcze kilka ćwiczeń na brzuch i grzbiet.
Niestety nie przewidziałem,że należy wziąć drugą koszulkę.
Bieg jak w saunie Kontuzje niezaleczone,niestety.
Jednak w tym wieku coś musi boleć
11,7 km - 1:04'10" (5'29"/km)
Pierwszy raz od kilku miesięcy trening na bieżni elektrycznej.Ogólnie nie pobobało mi się
Ale chciałem zaliczyć jeszcze kilka ćwiczeń na brzuch i grzbiet.
Niestety nie przewidziałem,że należy wziąć drugą koszulkę.
Bieg jak w saunie Kontuzje niezaleczone,niestety.
Jednak w tym wieku coś musi boleć
Ostatnio zmieniony 17 lis 2012, 16:32 przez Krzychu M, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
17.10.2012
3,40 km - 20'08" (5'55"/km)
2,21 km- 10'10" (4'36"/km)
1,99 km - 11'49" (5'55"/km)
--------------------
7,6 km - 42'07"
Idealna pogoda do biegania.Słońce i ok.12 st.Dziś krótko i pierwszy raz po maratonie "coś" szybszego.
Biegłem na wyczucie i myślałem,że tempo ok. 4'50"/km,a tu nawet szybciej.
Nie chcę jeszcze przeciążać organizmu.Do końca tygodnia tylko wolne rozbiegania.
Od przyszłego tygodnia to będzie jazda
3,40 km - 20'08" (5'55"/km)
2,21 km- 10'10" (4'36"/km)
1,99 km - 11'49" (5'55"/km)
--------------------
7,6 km - 42'07"
Idealna pogoda do biegania.Słońce i ok.12 st.Dziś krótko i pierwszy raz po maratonie "coś" szybszego.
Biegłem na wyczucie i myślałem,że tempo ok. 4'50"/km,a tu nawet szybciej.
Nie chcę jeszcze przeciążać organizmu.Do końca tygodnia tylko wolne rozbiegania.
Od przyszłego tygodnia to będzie jazda
Ostatnio zmieniony 17 lis 2012, 16:33 przez Krzychu M, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
17.10.2012
30'- rowerek stacjonarny
40'- ćwiczenia siłowe na nogi ,brzuch i górne partie ciała
Drugi trening dzisiaj.Nie biegowy tym razem.
Trochę stopa pobolewa po porannym joggingu,więc drugie człapanie dzisiaj odpuściłem.
30'- rowerek stacjonarny
40'- ćwiczenia siłowe na nogi ,brzuch i górne partie ciała
Drugi trening dzisiaj.Nie biegowy tym razem.
Trochę stopa pobolewa po porannym joggingu,więc drugie człapanie dzisiaj odpuściłem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
19.10.2012
4,4 km - 18'47"(4'16"/km)
--------------------------
8,8 km -46'17" z rozgrzewką i schłodzeniem
Dziś wszystko poszło nie tak.Start treningu o 6.30 rano.Zdecydowałem się na tę opcję z braku czasu.
Jeszcze ciemno i 4 st.Zimno!Pomimo porządnej ponad 3 km rozgrzewki,kilku przebieżek i sprintów ręce
dalej zmarznięte.Jakby tego było mało wybrałem na trening stadion AWF-u na któtym co jakić czas wykonuje
interwały.Jednak ciągły bieg to nie to samo i pomimo decyzji i testu na 10km nie biegło się komfortowo.(tutaj chyba
jeszcze zimniej!!!)
Oczywiście na tartan wybrałem startówki w których biegłem maraton i uszkodziłem podbicie stopy(wczoraj zrobiłem
prześwietlenie i na szczęście kości całe,tylko stłuczenie).
Pomiędzy trzecim a czwartym km zacząłem właśnie czuć stopę(a może to była wymówka )i postanowiłem
test zamienić w mocniejszy trening.Tempo było stałe od 4:14-4:17/km i nie czułem specjalnie zmęczenia.
Gdybym miał zająca pewnie bym je utrzymał do końca.Jednak głowa na to nie pozwalała
I tak za 3 tygodnie czeka mnie wykonanie 10km po 4'15"/km zgodnie z planem
Ale będzie to w terenie,a nie na stadionie
4,4 km - 18'47"(4'16"/km)
--------------------------
8,8 km -46'17" z rozgrzewką i schłodzeniem
Dziś wszystko poszło nie tak.Start treningu o 6.30 rano.Zdecydowałem się na tę opcję z braku czasu.
Jeszcze ciemno i 4 st.Zimno!Pomimo porządnej ponad 3 km rozgrzewki,kilku przebieżek i sprintów ręce
dalej zmarznięte.Jakby tego było mało wybrałem na trening stadion AWF-u na któtym co jakić czas wykonuje
interwały.Jednak ciągły bieg to nie to samo i pomimo decyzji i testu na 10km nie biegło się komfortowo.(tutaj chyba
jeszcze zimniej!!!)
Oczywiście na tartan wybrałem startówki w których biegłem maraton i uszkodziłem podbicie stopy(wczoraj zrobiłem
prześwietlenie i na szczęście kości całe,tylko stłuczenie).
Pomiędzy trzecim a czwartym km zacząłem właśnie czuć stopę(a może to była wymówka )i postanowiłem
test zamienić w mocniejszy trening.Tempo było stałe od 4:14-4:17/km i nie czułem specjalnie zmęczenia.
Gdybym miał zająca pewnie bym je utrzymał do końca.Jednak głowa na to nie pozwalała
I tak za 3 tygodnie czeka mnie wykonanie 10km po 4'15"/km zgodnie z planem
Ale będzie to w terenie,a nie na stadionie
Ostatnio zmieniony 17 lis 2012, 16:33 przez Krzychu M, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
20.10.2012
12,2 km - 1:06'47" (5'28"/km)
Zwykłe wybieganie.Bieg na samopoczucie,bez patrzenia na zegarek,czysta regeneracja.
Piękna,słoneczna pogoda i ciepło jak na październik sprawiło,iż nie chciało mi się kończyć
Do tego pierwszy trening po maratonie,że nic nie boli
Dziś imprezka,jutro wolne,a od poniedziałku zaczynam miłą,biegową harówke
Tydzień 50,3 km (4:34')
12,2 km - 1:06'47" (5'28"/km)
Zwykłe wybieganie.Bieg na samopoczucie,bez patrzenia na zegarek,czysta regeneracja.
Piękna,słoneczna pogoda i ciepło jak na październik sprawiło,iż nie chciało mi się kończyć
Do tego pierwszy trening po maratonie,że nic nie boli
Dziś imprezka,jutro wolne,a od poniedziałku zaczynam miłą,biegową harówke
Tydzień 50,3 km (4:34')
Ostatnio zmieniony 17 lis 2012, 16:34 przez Krzychu M, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
22.10.2012
18,0 km -1:33'02"(5'10"/km)
5,0 km(5'09"/km)
5,0 km(5'11"/km)
5,0 km(5'10"/km)
3,0 km(5'10"/km)
Pierwszy trening nowego planu.Piękna pogoda.Słonecznie i ok.20 st.Pierwszy kilometr 10sek za szybko.Bardzo ciężko
było złapać odpowiedni rytm.Ani w polskiej czy Danielsowskiej szkole nie ma takiego tempa(ok.75-80hrmax).Za wolne na TM,a szybsze od I zakresu(easy).
Od ok.3 km wszedłem w rytm i jak widać trzymałem równo.Biegło się komfortowo do 15-16km,gdzie był chwilowy
kryzysik,a końcówka znowu gładko.Nie powiem zmęczony byłem
Od maratonu czyli 15 dni nic dłuższego nie biegałem.Jutro 10km po 4:30/km,czyli gdzieś w okolicach mojego tempa
półmaratońskiego.Łatwo nie będzie
18,0 km -1:33'02"(5'10"/km)
5,0 km(5'09"/km)
5,0 km(5'11"/km)
5,0 km(5'10"/km)
3,0 km(5'10"/km)
Pierwszy trening nowego planu.Piękna pogoda.Słonecznie i ok.20 st.Pierwszy kilometr 10sek za szybko.Bardzo ciężko
było złapać odpowiedni rytm.Ani w polskiej czy Danielsowskiej szkole nie ma takiego tempa(ok.75-80hrmax).Za wolne na TM,a szybsze od I zakresu(easy).
Od ok.3 km wszedłem w rytm i jak widać trzymałem równo.Biegło się komfortowo do 15-16km,gdzie był chwilowy
kryzysik,a końcówka znowu gładko.Nie powiem zmęczony byłem
Od maratonu czyli 15 dni nic dłuższego nie biegałem.Jutro 10km po 4:30/km,czyli gdzieś w okolicach mojego tempa
półmaratońskiego.Łatwo nie będzie
Ostatnio zmieniony 17 lis 2012, 16:35 przez Krzychu M, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
23.10.2012
10,0 km - 45'04" (4'30"/km)
--------------------
13,2 km (1:04'33")-razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Wreszcie jakieś szybsze bieganie :bum:Trening zgodnie z planem.Jedyny minus to praca do późna i bieg na bieżni
elektrycznej.Już po rozgrzewce byłem mokry jak szczur.Tak się nie pociłem nawet przy 30st na zewnątrz.
Gdyby nie lekkie bóle stopy i uda to byłbym mega zadowolony Jutro wypada mi 15-tka i squash.
Muszę pomyśleć jak to pogodzić,żeby się nie zajechać już w pierwszym tygodniu planu
10,0 km - 45'04" (4'30"/km)
--------------------
13,2 km (1:04'33")-razem z rozgrzewką i schłodzeniem
Wreszcie jakieś szybsze bieganie :bum:Trening zgodnie z planem.Jedyny minus to praca do późna i bieg na bieżni
elektrycznej.Już po rozgrzewce byłem mokry jak szczur.Tak się nie pociłem nawet przy 30st na zewnątrz.
Gdyby nie lekkie bóle stopy i uda to byłbym mega zadowolony Jutro wypada mi 15-tka i squash.
Muszę pomyśleć jak to pogodzić,żeby się nie zajechać już w pierwszym tygodniu planu
Ostatnio zmieniony 17 lis 2012, 16:35 przez Krzychu M, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
24.10.2012
11,9 km - 1:08'23"(5'45"/km)
+ 1h squasha
Założenia:15km na tętnie ok.65%.W południe zaczynając trening biegowy wiedziałem,że nie mogę przedobrzyć,bo
wieczorem czeka mnie squash.Te 12km biegu to był lajcik,ale 40' bardzo intensywnej gry naprawdę mnie zmęczyło.
Zupełnie inny rodzaj wysiłku.Cały czas przyspieszenia i hamowania.Pewnie trochę pracy beztlenowej było
Po trzech dniach biegowych z rzędu jutro odpoczynek
11,9 km - 1:08'23"(5'45"/km)
+ 1h squasha
Założenia:15km na tętnie ok.65%.W południe zaczynając trening biegowy wiedziałem,że nie mogę przedobrzyć,bo
wieczorem czeka mnie squash.Te 12km biegu to był lajcik,ale 40' bardzo intensywnej gry naprawdę mnie zmęczyło.
Zupełnie inny rodzaj wysiłku.Cały czas przyspieszenia i hamowania.Pewnie trochę pracy beztlenowej było
Po trzech dniach biegowych z rzędu jutro odpoczynek
Ostatnio zmieniony 17 lis 2012, 16:41 przez Krzychu M, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5220
- Rejestracja: 15 mar 2012, 11:32
- Lokalizacja: okolice Krakowa
26.10.2012
Interwały 6X1 km (4'05"/km)/p.3'-założenie
1 km - 4'02"/p.3'06" marsz/trucht
1 km - 4'02"/p.2'58" marsz/trucht
1 km - 4'03"/p.3'03" marsz/trucht
1 km - 4'03"/p.3'02" marsz/trucht
0,66 km - 2'40"(4:03/km)
-------------------
10,2 km (56'37")
Nie jest dobrze.Jest bardzo dobrze Jeszcze tak szybko tysiączków nie biegałem.Do tego lekko pagórkowata trasa i silny
wiart nie ułatwiał mi zadania.Po squashowe mocne"zakwasy" na pośladkach i plecach podczas rozgrzewki dawały w kość.
Jak już ruszyłem do walki to nic nie bolało.Przed maratonem biegałem te tysiączki o 15 sekund wolniej!
Nie ukrywam,iż zawsze ciągłe lepiej mi wychodzą od interwałów.Jednak do końca nie zrealizowałem treningu.
Na piątym powtórzeniu na zakręcie pośliznąłem się,straciłem równowagę i o mało co byłaby poważna gleba.
Garmina nie zatrzymałem,ale jestem tempoholikiem i wiem ,że szło na 4:03,więc taki czas wpisałem.
Trochę wkur... odpuściłem ostatnie powtórzenie(musiałbym w środku interwału na drodze zawracać o 180 stopni).
Jestem dobrej myśli,plan mnie motywuje do działania,oby zdrowie było
Interwały 6X1 km (4'05"/km)/p.3'-założenie
1 km - 4'02"/p.3'06" marsz/trucht
1 km - 4'02"/p.2'58" marsz/trucht
1 km - 4'03"/p.3'03" marsz/trucht
1 km - 4'03"/p.3'02" marsz/trucht
0,66 km - 2'40"(4:03/km)
-------------------
10,2 km (56'37")
Nie jest dobrze.Jest bardzo dobrze Jeszcze tak szybko tysiączków nie biegałem.Do tego lekko pagórkowata trasa i silny
wiart nie ułatwiał mi zadania.Po squashowe mocne"zakwasy" na pośladkach i plecach podczas rozgrzewki dawały w kość.
Jak już ruszyłem do walki to nic nie bolało.Przed maratonem biegałem te tysiączki o 15 sekund wolniej!
Nie ukrywam,iż zawsze ciągłe lepiej mi wychodzą od interwałów.Jednak do końca nie zrealizowałem treningu.
Na piątym powtórzeniu na zakręcie pośliznąłem się,straciłem równowagę i o mało co byłaby poważna gleba.
Garmina nie zatrzymałem,ale jestem tempoholikiem i wiem ,że szło na 4:03,więc taki czas wpisałem.
Trochę wkur... odpuściłem ostatnie powtórzenie(musiałbym w środku interwału na drodze zawracać o 180 stopni).
Jestem dobrej myśli,plan mnie motywuje do działania,oby zdrowie było
Ostatnio zmieniony 17 lis 2012, 16:41 przez Krzychu M, łącznie zmieniany 1 raz.