edek103 pisze:
1; w butach z zabudowaną piętą jest to trudne technicznie a w zasadzie nienaturalne i praktycznei niemozliwe ( pieta pierwsza zderza sie z podłozem z uwagi na systemy amortyzacyjne).
2. w zasadzie nie mozna dobrze technicznie biegac ze śródstopia...biegajac wolno.........biomoechanicznie nie mozna.... przeciez musisz sie pochylic do przodu, wyjsc poza podstawe ciala.....i tylko biegnąc szybko nie przewrocisz sie....
Na pewno nie poruszam się czysto technicznie i być może truchtając w tempie około 6:30-7:00 nie robi się tego tak, jak w biegu szybkim, ale nie zgodzę się z Tobą w obu tych punktach. W truchcie zarówno pochylam się trochę do przodu - choć jak spojrzysz
na ten filmik, wystarczy przesuwać środek ciężkości do przodu, uginam nogi w kolanach, mam krótszy krok, jak i większą kadencję. W 100% nie uderzam piętą, bo cały czas dbam o to - w pierwszych bieganiach nie dbałem i od razu odezwał się kręgosłup, nie dokończyłem biegania, dlatego to kontroluję. W 100% spadałem na śródstopie, bo po 200km wytłukłem tam spory dołek w butach i rozbolało mnie pod poduszką pośrodku w lewej stopie. Zanim kupiłem drugie buty przymusowo musiałem spadać bardziej płasko, bo inaczej po prostu bolało, w Echelonach znów ciut bardziej środek ciężkości przeniosłem do przodu. Ciężko mi powiedzieć, na ile buty mi w tym przeszkadzają, mam za mało doświadczenia, mogę tylko powiedzieć, że w New Balance'ach było mi łatwiej. Gdyby zwolnić bieg z tego
filmu (oczywiście w drugiej części), byłoby mniej więcej to, co wdrożyłem u siebie.
Jeszcze raz podkreślę - gąbki na pięcie nie wykorzystuję (tylko w marszu na trening

), przynajmniej w sensie amortyzacji uderzenia o grunt.
edek103 pisze:I jeszcze jedno..koszykowka..to zuplenie inny sport....wysilek jest interwalowy przez kilkanascie seksund i przerwa....nie ma nic wspolnego z bieganiem inny charakter wysilku
Jasne, wiem to, pisałem tylko, że aparat ruchu mam sprawny, m.in dlatego spadając na przód stopy nie miałem problemu z bólami goleni, czy łydek. W sensie wysiłkowym w pełni się z Tobą zgodzę. M.in to mnie rozczarowało na początku, bo pomimo systematycznego ruchu na sali, dłuższego biegania ciągłego musiałem się uczyć jak każdy żółtodziób.
edek103 pisze:Jestem lekarzem i bywam na zgrupowaniach z kadra polskich siatkarek....wiesz ze zadna z zawodniczek nie jest w stanie przebiec 30 minut w szybkim tempie.... Juz przy predkosciach 5:40/km po 500 m wchodza w II-III zakres....inny wysiłek....
Ciekawe, nie przypuszczałbym, w końcu to sport zawodowy

. Ja jestem amatorem, do tego truchtaczem, 5:40 skończyłoby się dla mnie tak jak dla nich. O zakresach nie wspomnę, bo z tętnem mam problem cały czas. Stresowało mnie to, że nie potrafię w truchcie utrzymać I zakresu, w końcu machnąłem ręką, biegam na wyczucie, zerkając na pulsometr, może spadek przyjdzie z czasem i ilością wybieganych km