Dobajka - biegiem przez świat

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Dobajka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 504
Rejestracja: 20 lip 2011, 09:04
Życiówka na 10k: 52,58
Życiówka w maratonie: 4'19
Lokalizacja: Kraków i gdzie mnie oczy poniosą

Nieprzeczytany post

Piątek 28 września

Miało być pięknie i ...prawie by było :jatylko:

Plan był taki: lekka zabawa biegowa z moją młodszą latortoślą, która bardzo pragnie poprawić kondycję do walk Judo ( ma 8 lat :oczko: ) I właśnie wczoraj pierwszy raz w życiu zajął 1 miejsce w zawodach w swojej grupie wagowej :hahaha: :hejhej:

Tak więc wzięliśmy psa i ruszyliśmy po południu w las. Pogoda byla cudna i miło sie truchtało.

To był fajny marszobieg 5 km i 45''

Pobiegaliśmy, porozciągaliśmy się...ucieszyliśmy się naturą, pogodą, wspólną eskapadą.

W euforii i ogólnym uniesieniu, nadchodzącego weekendu i niedzielnego startu straciłam czujność i ... :szok: :szok: zaliczyłam glebę...
Potknęłam się i runęłam ...na kamienie

Dłoń mam stłuczoną albo pękniętą kość kciuka, bo spuchła jak bania i zero ruchomości ( dobrze,że lewa :orany: )
kolano zbite i też spuchło...

Katastrofa jednym słowem

Jak to mówią:

"Kogut myślał o niedzieli , a w sobotę łeb mu ścięli" - przysłowia mądrością narodu :taktak: :tonieja: :tonieja:
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Dobajka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 504
Rejestracja: 20 lip 2011, 09:04
Życiówka na 10k: 52,58
Życiówka w maratonie: 4'19
Lokalizacja: Kraków i gdzie mnie oczy poniosą

Nieprzeczytany post

Niedziela 30 września

34 Maraton Warszawski

Miejsce open 4679
Klasyfikacja kobiet 343
K35 98

Międzyczasy:
10 km 01:03:09
21 km 02:09:43
30 km 03:08:51
Czas brutto: 04:35:05 343
Czas netto: 04:29:23
Mój Garmin: 04:25:29

Tempo średnie: 6:14 min/km

Tyle danych, a teraz do rzeczy :hejhej:

Łapa boli, ale kość mam stłuczoną a nie pękniętą. Kolano też ,ale zakupiłam plastry i lód w sprayu.

I do boju :oczko: :oczko:

Do Warszawy przyjechałam z rodzinką już wczoraj. Zasiedliliśmy jeden z hoteli. Krótki wieczór :oczko:

Niedziela
Pobudka o 6.00 - kilka kromek chleba z nutellą na śniadanie i z powrotem do spania :taktak: :taktak:

7.00 druga pobudka. Szybkie zbieranko i o 7.30 myk w Taxi ( rodzinka śpi) :hahaha: :hahaha:

O 8.15 w szatni przy depozytach mieliśmy zbiórkę ze Spartanami (startowaliśmy jako grupa - Do klasyfikacji brano pod uwagę 5 najlepszych czasów w tym przynajmniej jednej kobiety)

Nastąpiła krótka wymiana informacji kto na ile palnuje...machnęliśmy fotkę :bleble: ( dodam jak dostanę, bo moja wyszła nie ostra :wrrwrr: )
I w podgrupach rozeszliśmy się do odpowiednich sektorów.

Kilka chwil przed startem

Obrazek

Pomimo dużej ilości startujących, poszło całkiem sprawnie i o 9.05 RUSZYLIŚMY :hahaha:

Obrazek

Było słonecznie, rześko i pięknie.

Pierwsze 30 km przebiegłam z kolegą rozprawiając o tym i o owym :oczko: Piękna trasa i bardzo komfortowa, szeroka. Nie trzeba było się przepychać ani kombinować specjalnie jeśli się chciało wyprzedzać.
Co 2,5 km punkty odżywcze na których nie brakowało ani jedzenia ani napitku ani dobrego słowa wolontariuszy. To bardzo miłe i ważne kiedy ktoś wręczając kubek wody mówi "Kasia, gratulacje i śmigaj dalej" ( na numerkach startowych każdy miał wydrukowane :oczko: imię)

Z powodu tego "zagadania" zbyt dużo fotek nie strzeliłam :tonieja: ale...nie mogłam się powstrzymać w parku który udostępniono tylko na potrzeby trasy. Zazwyczaj jest ponoć niedostępny dla zwiedzających. W parku był także jedyny na trasie podbieg.

Obrazek


Obrazek

Potem przebieg przez Ursynów. To prawdziwa przyjemność i radość. Mnóstwo kibiców, oklasków i okrzyków otuchy - To bardzo pomaga. Myślę,że ludzie nie zdają sobie sprawy jaką mają wielką moc sprawczą :uuusmiech: :uuusmiech:

Kibicowały dzieciaki ze szkół. Śpiewali, skakali i wyciągali łapy,zeby przybić piątkę :taktak: :uuusmiech: :taktak:

Po 32 km zaczęły się schody. Powoli dało się odczuć zmęczenie i w nogach niedawno przebiegnięty Maraton w Krynicy
Zwolniłam mniej więcej o minutę na każdym kilometrze.
Biegłam już dalej sama ze wspomaganiem muzyki.


Piękna chwila to wbieg na Stadion Narodowy. Było mi nawet obojętne, że zwinęli murawę... :tonieja:

Kiedy widziałam wokół ludzi na trybunach. Słyszałam oklaski i doping, łezka się w moim oku zakręciła i poczułam przemiłe uczucie wzruszenia i radości.
A na trybunach podskakująca moja własna osobista rodzinka. :uuusmiech: CUDNIE

Obrazek

Miała być życiówka 4:15 , ale nie wyszła. Mam na przyszłość nauczkę,żeby takie plany mieć na pierwszy bieg jeśli zanosi się na serię. Ale uważam,że był to naprawdę piękny maraton i bardzo cieszę się,że miałam przyjemność go przeżyć.

Obrazek

A teraz leniuchuję :oczko:
Awatar użytkownika
Dobajka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 504
Rejestracja: 20 lip 2011, 09:04
Życiówka na 10k: 52,58
Życiówka w maratonie: 4'19
Lokalizacja: Kraków i gdzie mnie oczy poniosą

Nieprzeczytany post

Środa 3 października

Tak sobie trzeci dzień już nic nie robię ( w sensie sportu niestety tylko :lalala: ) I tak sobie myślę, że kiedy już się ta moja seria maratonowa skończy z końcem października i odpocznę :taktak: To może jednak warto by było spróbować wdrożyć jakiś plan treningowy tak,żeby 4 godziny na wiosnę złamać. :niewiem:

Może macie jakieś już skutecznie wypróbowane ??? :taktak: :uuusmiech:
Awatar użytkownika
Dobajka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 504
Rejestracja: 20 lip 2011, 09:04
Życiówka na 10k: 52,58
Życiówka w maratonie: 4'19
Lokalizacja: Kraków i gdzie mnie oczy poniosą

Nieprzeczytany post

Sobie odpoczywam i sobie drepczę.

Dzisiaj po lesie...

Dystans: 7 km
Tempo: 6:43 min/km
Buty:Inov8 Trailroc


Las jesienią jest cudny. Szczególnie kiedy można się przez niego przetoczyć bez zmartwienia o czas i tempo i technikę i inne tego typu sprawy.
Takie biegi gdzie jedynym planem jest "po prostu biec" są najprzyjemniejsze
Nie dają satysfakcji ale niesamowity relaks.

Chciałoby się rzec: " Chwilo trwaj wiecznie..."

Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Dobajka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 504
Rejestracja: 20 lip 2011, 09:04
Życiówka na 10k: 52,58
Życiówka w maratonie: 4'19
Lokalizacja: Kraków i gdzie mnie oczy poniosą

Nieprzeczytany post

Sobota 6 października

Dystans:12 km
Tempo: 5:47 min/km
Buty: Wave Rider

Bieg po płaskim Wale Wiślanym (wtedy łatwiej trzymać tempo) Niestety moje średnie tętno było bardzo wysokie 178 uderzeń/min. Chyba trochę to za wysoko :ojoj:
Nogi niosły a cały bieg rozmawiałam, więc nic nie rozumiem...Może mój pulsometr płata mi figle. :tonieja:

Potem grzybobranie z rodzinka i piękna polska złota jesień. Mimo późnej jak na taka okazje pory znaleźliśmy dużo dobrych grzybów i nie dobrych ale ładnych tez sporo :oczko:

Obrazek Obrazek Obrazek


Obrazek grzybowe latarenki :usmiech: Obrazek
Awatar użytkownika
Dobajka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 504
Rejestracja: 20 lip 2011, 09:04
Życiówka na 10k: 52,58
Życiówka w maratonie: 4'19
Lokalizacja: Kraków i gdzie mnie oczy poniosą

Nieprzeczytany post

Środa 10 października


Dystans:12 km
Tempo:5:34 min/km (10 km) + schłodzenie 6:05 min/km 2 km
Buty: Inov8 Trailroc

Miało być inaczej...bieg towarzyski po pagórkowatych zagajnikach...ale... nie wyszło wiec nastąpiła natychmiastowa modyfikacja
12km po Wale Wiślanym (asfalt i buty na teren...)

Bałam się,że wyjdzie kapota a jednak...było nad zwyczaj dobrze.
Pierwsza kwestia - bieg w tempie narastającym.

U mnie rzadkość.

Międzyczasy

# El. Dystans Czas Tempo (km) Śr. prędkość Puls śr. Puls maks. Kalorie
1. 1km 000m 00:06:20 00:06:20 9.47 km/h brak brak 71
2. 1km 000m 00:05:40 00:05:40 10.59 km/h brak brak 75
3. 1km 000m 00:05:47 00:05:47 10.37 km/h brak brak 75
4. 1km 000m 00:05:36 00:05:36 10.71 km/h brak brak 74
5. 1km 000m 00:05:31 00:05:31 10.88 km/h brak brak 74
6. 1km 000m 00:05:23 00:05:23 11.15 km/h brak brak 76
7. 1km 000m 00:05:24 00:05:24 11.11 km/h brak brak 75
8. 1km 000m 00:05:29 00:05:29 10.94 km/h brak brak 74
9. 1km 000m 00:05:18 00:05:18 11.32 km/h brak brak 75
10. 1km 000m 00:05:08 00:05:08 11.69 km/h brak brak 75


A tym razem wyszło. Potem schłodzenie 2 km( tu chyba trochę źle wycyrklowałam i było za długie)

dodatkowo nogi same niosły inie byłam za bardzo zmęczona, gdyby nie to,że za kilka dni Poznań Maraton to bardziej bym docisnęła.

Konkluzja: dla kobiety zmiany hormonalne sa niesamowitym motorem lub hamulcem do działania( u mnie dziś akurat górka...prawdę mówiąc niewiarygodna) Pulsometru nie miałam, ale łapałam się na tym ,że biegnę szybko(jak na mnie) myśli odpływają i czuje absolutny komfort.

buty: sprawdziły się znakomicie mimo,że wcale nie miały. Stopy nie bolały, łydki także ...trochę czułam lewe biodro ale w domu po rozciągania zapomniałam zupełnie o sprawie.

do tego niewiarygodny zestaw zoologiczny - bieg w ptasiej krainie... :taktak:

Poranek nad zakolami rzeki.
Najpierw napatoczyłam się na stado dosłownie kilkunastu sztuk bażantów żerujących na świeżo przekopanym polu...

Obrazek

Za chwilę sroki drące się niemiłosiernie na źdźbłach okolicznych traw.Obsiadały co wyższe egzemplarze w parach i wyglądały na bardzo zafrasowane :oczko: Nad asfaltowym wałem ciągną się długie sznury wysokiego napięcia skutecznie zasiedlone przez sójki - dziesiątki kiwających się w rytm podmuchów wiatru ciałek.
Dalej minęłam stadko szybujących łabędzi lądujących w pobliskim zakolu. Nad rzeką mnóstwo mew i kaczek urzędujących w każdym wolnym grajdołku. Pod koniec trasy prawdziwy rarytas - stadko brodźców szykujących się do odlotu :taktak:

Obrazek i mnóstwo sikorek buszujących w okolicznych wierzbach...
Obrazek

Bajka :uuusmiech:
I jak tu nie biegać o poranku :uuusmiech: :uuusmiech: :taktak:
Awatar użytkownika
Dobajka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 504
Rejestracja: 20 lip 2011, 09:04
Życiówka na 10k: 52,58
Życiówka w maratonie: 4'19
Lokalizacja: Kraków i gdzie mnie oczy poniosą

Nieprzeczytany post

Piątek 12 października

Zbieram siły po zasuwanym tygodniu...zrobiłam prawie 3000 km...pociągiem co prawda ale czuję zmęczenie.

W niedzielę Poznań Maraton. Tym razem biegniemy i zbieramy kasę być może ktoś z Was biegnących lub nie biegnących coś dorzuci ???

Obrazek

Może zamieńmy wybiegane w weekend kilometry na złotówki dla Orzeszka

Co myślicie?
Awatar użytkownika
Dobajka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 504
Rejestracja: 20 lip 2011, 09:04
Życiówka na 10k: 52,58
Życiówka w maratonie: 4'19
Lokalizacja: Kraków i gdzie mnie oczy poniosą

Nieprzeczytany post

Niedziela 14 października - 13 Poznań Maraton - Mój pierwszy spartański

Ukończyłam 13 Poznań Maraton :hejhej: :hejhej:

Impreza wspaniała. W moim rankingu - Nr 1 (Maratony w których brałam udział w Polsce)

Na razie muszę się ogarnąć, ale relację na pewno opiszę :hahaha: :taktak:

Tak więc relacja:


Impreza świetna pod każdym względem.

W sobotę po południu odebrałam pakiet startowy i pokręciłam się chwilę na targach towarzyszących biegowi. Mieliśmy też swoje stoisko Spartańskie obsługiwane przez panie ze stowarzyszenia „ Jestem na TAK” opiekujące się przedszkolem dla dzieci niepełnosprawnych Orzeszek. Po targach krążyły także wolontariuszki z puszkami.
Zdecydowanie najbardziej obleganym miejscem na hali wystawienniczej by ło stoisko Brooksa i wydawnictwa galaktyka na którym to Skott Jurek podpisywał swoje książki . Kolejka „ do źródełka” była jednak tak długa ze skutecznie mnie zniechęciła.
Krótka odprawa "Spartańska" przy makaronie na Pasta Party :hejhej: i wieczór na rynku w Poznaniu...
Poranek bardzo wcześnie - na śniadanie dwa naleśniki z dżemem i kawa i wio do Centrum wystawienniczego , bo o 7.00 miała pojawić sie TV aby nakręcić reportaż o Przedszkolu Orzeszek i Spartanach :hahaha: :taktak:
Musze przyznać ,ze czułam się dość dziwnie kiedy podczas przebierania się towarzyszyła nam kamera i filmowała po kolei każdy ruch - dobrze,ze potem większość wycięli :bum: Opowiadaliśmy wyczerpująco na szereg pytań kto? po co? i dlaczego ?

Skończyliśmy po 8.00
Jeszcze kilka zdjęć przed startem

Obrazek

Chłopaki odtańczyli Hakę w ramach rozgrzewki i ruszyliśmy...
Było dość rześko, ale świeciło słońce i biegło się przyjemnie. Wiele osób które nas mijały pytały do którego kilometra biegniemy...Całość??? Nie możliwe, w tym stroju??? Wszyscy razem??? :szok: :szok:


To wbrew pozorom jest najtrudniejsza kwestia - biec wspólnym tempem 42 km. Nawet jeżeli biegnie się wolno( a założyliśmyz góry tempo 6:30 min/km) to sprawia to kłopot. Szczególnie po 30 km :taktak:
Chłopaki maja jeszcze trudniej bo tarcze ciążą a hełmy nie są w ogóle przewiewne.

Obrazek

Maraton w Poznaniu miał jedna niesamowita cechę - praktycznie przez całą trasę towarzyszyli nam kibice. Dopingowali, dodawali otuchy robili zdjęcia, grali,śpiewali, trąbili i czynili niesamowity raban - dodawało to skrzydeł. Nie czułam zmęczenia przez większość trasy , mimo niedawnego maratonu w Warszawie.

Obrazek

Muszę z całą sprawiedliwością przyznać, że kibice Poznańscy przebili i to z nawiązka Warszawiaków. To naprawdę dawało niesamowita dawkę pozytywnej energii.
Biegliśmy przez cały maraton ( nie licząc jednej przerwy na odtańczenie Haki dla kibiców i biegaczy i jednej przerwy technicznej na Tojtojki ( w końcu nie wypada aby spartanin w hełmie i z tarczą sikał pod drzewem :lalala: :lalala: )

Obrazek

Koło 30 km zaczęło się nam dawać we znaki zmęczenie. Mnie dokuczały biodra - czułam każdą nierówność podłoża. Byłam do tego potwornie głodna...

Jednak kiedy się biegnie w szyku bojowym każdy zagryza zęby i chowa słabostki własne do kieszeni. Biegnie się dalej ze śpiewem na ustach i uśmiechem i udaje się ,że wszystko jest w jak najlepszym porządku...I tak właściwie odczuwał to każdy z nas. Pod tym względem fajniej mieć na głowie hełm- można się za nim schować i sobie choć chwilę pocierpieć w spokoju, zebrać siły i biec dalej.
Ostatnie kilometry ze śpiewem na ustach.
Na ostatnim zakręcie podbiegł nasz "kolega organizacyjny" i mówi,ze tuż za nim czekają już ojcowie dzieci z Orzeszka z dziećmi w wózkach aby już wspólnie dobiec do mety...a nam już nogi i ręce od sprzętu odmawiają posłuszeństwa . Męskie tarcze są z tworzywa ale jednak swoje ważą i nie ułatwiaja chłopakom biegu. :szok:
Zamieniłam więc na ochotnika swoją włócznię na wózek z przedszkolakiem i tak przebiegliśmy już razem ostatnie 500m

Obrazek


Meta i łzy w oczach.

Za metą uścisk dłoni wzruszonego ojca " Dziękujemy WAM bardzo"

I dla takich chwil warto być z nimi. Choć osiągamy fatalny czas to i tak jesteśmy szczęśliwi. A na życiówki będzie jeszcze nie jedna okazja.

Obrazek

Zebraliśmy dla Orzeszka kilka tysięcy złotych. To niewiele, ale dla nich bardzo cenne.

Jeżeli macie ochotę zobaczyć efekt pracy reporterów to zapraszam

http://www.tvp.pl/poznan/spoleczenstwo/ ... 12/8819804
Awatar użytkownika
Dobajka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 504
Rejestracja: 20 lip 2011, 09:04
Życiówka na 10k: 52,58
Życiówka w maratonie: 4'19
Lokalizacja: Kraków i gdzie mnie oczy poniosą

Nieprzeczytany post

Wtorek 16 października

No i znowu mnie wywiało tym razem pobiegałam w Montpellier.

Piękne stare miasto, parki i nabrzeże spowodowały,że postanowiłam wdrożyć niedawno zasłyszana teorię,że dobę po maratonie dobrze jest potruchtać aby wytracić nagromadzony kwas mlekowy w mięśniach. :taktak: W prawdzie maraton też nie biegłam szybko i zakwasów po nim nie miałam, ale... dobę po ruszyłam do truchtu

Dystans:5 km
Tempo: 6min/km
Buty: Minimusy NB
Eksploracja nowego miejsca - bezcenna :hejhej: :hejhej: :hejhej:

Obrazek

Miasteczko super do biegania. Szerokie aleje z równiutkim brukiem lub chodnikiem. Mały (stosunkowo) ruch samochodowy i dużo młodych biegajacych ludzi :usmiech:

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Dobajka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 504
Rejestracja: 20 lip 2011, 09:04
Życiówka na 10k: 52,58
Życiówka w maratonie: 4'19
Lokalizacja: Kraków i gdzie mnie oczy poniosą

Nieprzeczytany post

Sobota 20 października

Dystans: 7 km
Tempo: 6,20 min/km
Buty : Inov8trailroc

Dzśs krótki bieg w lesie. Pagórki dały mi nieźle popalić. Samopoczucie mam taki jak gdybym przeżuciła tonę węgla :trup:
Nogi niosły, ale reszta odmówiła współpracy...
Serducho na wysokim tonie i brak oddechu. Mój młody walczy z przeziębieniem więc może mnie też toczą wirusy...

Zobaczymy jutro ...
Na razie :usmiech:
Awatar użytkownika
Dobajka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 504
Rejestracja: 20 lip 2011, 09:04
Życiówka na 10k: 52,58
Życiówka w maratonie: 4'19
Lokalizacja: Kraków i gdzie mnie oczy poniosą

Nieprzeczytany post

Niedziela 21 października
Wpis absolutnie nie biegowy aczkolwiek baaaardzo sportowy

Dziś cały dzień spędziłam na zawodach judo :hej: :hahaha: :taktak:

Noooo i poszło super :uuusmiech: cztery wygrane walki, jedna w plecy...sumarycznie drugie miejsce :uuusmiech:

Kiedy jadę z młodym na te zawody, to nasze bieganie wydaje mi się bagatelką przy ilości rzutów, trzymań i zasad którymi kierują się Judocy :uuusmiech: :uuusmiech:

Ale mają złote maksymy powiedziałabym,że uniwersalne których realizacja daje możliwość osiągania celów:

"Minimum wysiłku , maximum efektu" oraz "Ustąp, żeby zwyciężyć" (pomyślałam,że w biegu...to dotyczy głównie nas samych)

To był naprawdę piękny dzień :uuusmiech: Kocham być mamą małego wojownika

Obrazek
Awatar użytkownika
Dobajka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 504
Rejestracja: 20 lip 2011, 09:04
Życiówka na 10k: 52,58
Życiówka w maratonie: 4'19
Lokalizacja: Kraków i gdzie mnie oczy poniosą

Nieprzeczytany post

Poniedziałek 22 października

Dystans: 10 km ( Pagórki Lasu Tynieckiego)
Tempo : 5:53 min/km
Buty: Inov8 Trailroc

Piękny dzień i komfortowy bieg czyli połączenie idealne. :uuusmiech:

popołudnie jest zdecydowanie moja ulubiona porą do biegania. Mam zapas energii po porannych posiłkach i chęć na odreagowanie po pracy :taktak:

Szczególnie w takich okolicznościach przyrody :uuusmiech:


Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek


Martwi mnie tylko dość wysokie tętno. Na pagórkowatym terenie nawet podczas wolnego truchtu pod górę nie umiem zejść poniżej 170 uderzeń/min
Już sobie wymarzyłam,że w lesie będę robiła wolne długie wybiegania które zakłada plan ( zamierzam go rozpocząć w listopadzie) bo na prostym nie potrafię biec w tempie 7-8 min/km ...ale tenże plan zakłada,ze w tym wolnym tępie będzie tętno <156 uderzeń/min...

Idę w czwartek zrobić EKG wysiłkowe - pierwsze w życiu. Zobaczymy co mi powiedzą. :taktak:
Awatar użytkownika
Dobajka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 504
Rejestracja: 20 lip 2011, 09:04
Życiówka na 10k: 52,58
Życiówka w maratonie: 4'19
Lokalizacja: Kraków i gdzie mnie oczy poniosą

Nieprzeczytany post

Nie biegam...nie mam kiedy...robie kilkometry samochodem i pociągiem...3500 km w tym tygodniu...
Jednak jestem z siebie naprawde dumna :uuusmiech: Zrobiłam od serca czy jak kto woli po Bożemu adania sportowe przed maratonem

Byłam dzisiaj na badaniach krwi, u okulisty i na EKG wysiłkowym...wszystko książkowo wyszło wiec mam nadzieję, że jutrzejszy orzecznik to czysta formalność...


Za trzy dni Maraton w Wenecji...a to bardzo skąplikowana historia...


Maraton Wenecja 2012 - historia pewnej znajomości...

W sierpniu dostałam telefon od znajomego...

" Jak się masz? Jak zdrówko?
Może masz ochotę pobiec w Wenecji maraton w październiku?

Kolega zakupił pakiet startowy a miał w międzyczasie operację kardiologiczną - bypassy...i chce oddać swoje miejsce...

Napaliłam się jak szpak :uuusmiech:
Jaaa ??? bardzo chętnie :uuusmiech: Takie zakończenie sezonu...nie trzeba było mnie dwa razy namawiać :uuusmiech:
Namówiłam męża. Kupiłam bilety na samolot ( no bo nie dostanę urlopu więc krótki wyjazd na weekend) Zabukowałam noclegi.

...biegałam
...
przezywałam

...odliczałam...

I kapota...

Gość się rozmyślił. Doszedł do wniosku, że pomimo obietnic to jednak woli sam pobiec..albo raczej przejść bo nie ma szans pobiec. :orany: :smutek:
Jednak ...Wenecja to Wenecja...

EFEKT:
Mój znajomy ujął się honorem i odwołał swój transport. Zadzwonił z wiadomością,że nie jedzie i oddaje i swoje miejsce dla mnie i...życzy mi życiówki...

Jadę za dwa dni ...

Z duszą na ramieniu. Czy uda się to w ogóle załatwić i wziąć udział na swoje konto??? Obiecałam mu życiówkę...4:15 ...optymistyczna sprawa bo to czwarty maraton tej jesieni...

Co będzie to będzie...byle pobiec. :usmiech: Reszta w rękach wyższej instancji...
Awatar użytkownika
Dobajka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 504
Rejestracja: 20 lip 2011, 09:04
Życiówka na 10k: 52,58
Życiówka w maratonie: 4'19
Lokalizacja: Kraków i gdzie mnie oczy poniosą

Nieprzeczytany post

28 października - WENECJA MARATON

Niestety nie dane mi jednak było i ....nie pobiegłam :ojnie: :ojnie:

Zacznę jednak opowieść o porażce po kolei...dla innych ku przestrodze. Padłam po prostu ofiarą planowania. :niewiem:

Jak już wcześniej wspominałam, w wyniku splotu różnych wydarzeń miałam wystartować zamiast mojego znajomego. (Aby uprzedzić wszystkie głosy, że to przecież niemożliwe, powiem, że owszem. Jest to praktykowane na wielu imprezach międzynarodowych. Mój znajomy, który oddał mi swój numer startowy też w zeszłym roku we Frankfurcie pobiegł za kontuzjowanego kolegę. Znam jeszcze kilka osób które w taki sposób startowały...bo ktos inny nie mógł. wystarczyło zgłosic to organizatorom i dopłacić niewielka kwotę "manipulacyjną")

Sobota

Tym razem stało się jednak inaczej. Osoby pracujące w biurze organizatora były nieugięte. Mimo,że miałam kartę startową i dowód znajomego na znak jego zgody. Swoje rzetelnie zrobione badania lekarskie :taktak: :taktak: to nie chcieli się zgodzić. do zamknięcia biura była godzina i za plecami piętrzyły się pudła z nieodebranymi pakietami startowymi.
Byłam wściekła i rozżalona. Czułam się jak w jakimś absurdalnym filmie. Prosiłam nawet już pod koniec, żeby pozwolili mi wystartować bez chipa. Z samym numerem. Tak,zeby po prostu pobiec...dla samej siebie.
Nic z tego. Numeru mi nie wydano :ojnie: :ojnie:

Musiałam pogodzić się z rzeczywistością. Przeklinając cały świat wróciłam do hotelu.

Niedziela

Rano...schowałam dumę do kieszeni, zjadłam śniadanie i wyruszyłam z rodzinką do Wenecji ...żeby kibicować :taktak: :taktak: :taktak:

Jak tylko jednak wyszliśmy na zewnątrz, pierwsze co pomyślałam to " Przechlapane dzisiaj biec"
Lał deszcz i wiał niesamowity wiatr (mimo,ze prognozy zwiastowały zupełnie inna pogodę) Temperatura około 5 stopni - odczuwalne przy tej pogodzie 0
Generalnie czyściec.
Maraton startował w miejscowości Stra 5 km od Padwy. Trasa początkowo wiodła przez miasteczka i była otoczona budynkami. Około 25 km wbiegało się na pomost łączący Wenecję z lądem i zaczynał się prawdziwy HARD CORE :szok:

Obrazek

Wiało na całego, a cała trasa wiodła pod wiatr.Ptaki miały problem aby przefrunąć nad drogą. Znaczniki kilometrów obsługa przybijała gwoździami do asfaltu, żeby nie porwał ich wiatr...
Jeszcze większy szok przeżyłam kiedy dojechaliśmy do Wenecji i okazało się,że bez kaloszy do kolan nie mamy szans dojść nawet kilku przecznic :ojoj:

Obrazek

Dokonaliśmy więc zakupu odpowiedniego obuwia i peleryn foliowych i podreptaliśmy kibicować.

Niestety większość trasy Maratonu przebiegała poza starym centrum miasta i nie widać z niej było najbardziej atrakcyjnych punktów.
Na mapce miała przebiegać wokół Placu Św. Marka - ten jednak nie nadawał sie do biegania, bo woda sięgała w niektórych miejscach ponad kostkę.

Obrazek

Kiedy dotarliśmy w tamta okolicę dobiegali zawodnicy w okolicach 3 h :taktak: :tonieja:
Byli wycieńczeni, przemoczeni i zmarznięci

Obrazek Obrazek

Nie dopisała też za bardzo publiczność - z powodu pogody myślę...

Tak to mniej więcej wyglądało około 4 h

Obrazek Obrazek

Było ciężko, nawet bardzo. Świadczą o tym nawet wyniki

Wenecja czeka na mnie nadal :taktak: :taktak: Tak myślę,że do przyszłego roku.

Mam nauczkę na organizację przyszłych biegów.

A w poniedziałek wyszło słońce :uuusmiech: :uuusmiech: i spedziłam tam jeszcze cudne dwa dni... na włóczędze...

Kilka fotek z "trasy maratonu w piękny dzień" - widać jeszczenie do końca rozebrane podbiegi :usmiech:

Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek


I ...jeszcze kropka nad ...i... :uuusmiech: :uuusmiech:

Obrazek Obrazek



ZA ROK ...WRÓCĘ ...ZA ROK :taktak: :taktak: :taktak:
Awatar użytkownika
Dobajka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 504
Rejestracja: 20 lip 2011, 09:04
Życiówka na 10k: 52,58
Życiówka w maratonie: 4'19
Lokalizacja: Kraków i gdzie mnie oczy poniosą

Nieprzeczytany post

Środa 31 października

Dziś poruszam się tylko ze wsparciem PKP :hahaha:
Ma to swoje dobre strony, bo mogę nadrobić braki w lekturze...

Za to jutro...strartuję z PLANEM MARATON 4 H

:taktak: :taktak: :uuusmiech:

Powinnam co prawda od wtorku, ale myślę,że świat się nie zawali :oczko:
ODPOWIEDZ