To mała relacja z tego Półmaratonu
Jeśli ktoś jechał do Wadowic i liczył na płaską trasę to moglo jedynie oznaczać, że nie uważał na lekcjach geografii lub bardzo dawno stykał sie z tym przedmiotem. A przecież ciag skojarzeniowy jest banalnie prosty; Wadowice-kremówki-Papież-narty-góry
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Dziś pogoda była wymarzona 19-20 stopni i lekkie chmurki, idylla i familijna impreza. Start na stadionie Skawy Wadowice, półtora kółka wokół i w miasto, zacząłem mocno ale głównie by wyrobić sobie pozycję do wybiegnięcia ze stadionu, pierwszy kilometr w 4,07 mocno odbiegał od przygotowanej taktyki (miało być pod 4.30) więc szybko wstrzymałem konie i przez pierwsze - w miarę płaskie 5km zwolniłem do 4,20-4,24 - tez za szybko ale czułem, że to dobre tempo i robię je na dużym luzie, od 6km zaczyna się z górki i pod górkę i wycieczka robi się plenerowa, beskidzka jesień i te sprawy, na podbiegach tracę mało, na zbiegach odrabiam, po 10km biegnę już całkiem sam jak na treningu, czasem widzę z 300m przed sobą gościa w czerwonej koszulce, za mną pustka. Na 14km stromy podbieg, zaczyna przypominać się naciągnięta łydka więc nieco zwalniam, z tyłu pojawia się biegacz, który do samego końca będzie za mną te 10-20m - nie mogłem go zgubić wiec działał jak katalizator. Na 15km stromy zbieg i dalej już ma być w miarę płasko - na czasie widzę, że te 1.35 to mam na luzie kaczym truchtem, a tu na zbiegu wypłukałem kwas mlekowy z mięśni i świeżutki biegnę dalej, cóż - jest moc i jest chęć - zmieniam plan i przyspieszam, pochasamy w III zakresie - te 6km ostatnich biegnę w przedziale 4,06-4,14, w zmianie planu pomaga mi czerwona koszulka do ktorej się zbliżam i widzę, że krok ma zmęczony - no, jesteś mój koleżko - pomyślalem, na 4 ostatnich km mijam jeszcze kilku biegaczy i kończę na 31 miejscu - 12 w kategorii - ładny czas, za ładny, co ja narobiłem
![:wrr:](./images/smilies/wrr.gif)
- teraz zrobić następną życiówkę to będzie klopot - no i w promocji jeszcze awans w tabelce Danielsa - trza będzie w nagrodę mocniej tyrać - ehh życie
A sama trasa bardzo przyjemna, zdawała mi się sporo łatwiejsza niż półmaraton jurajski niemniej liczby z odczytu temu przeczą, suma podbiegów na trasie 165 m (jurajski 186m).
Na mecie padam na murawę boiska pilkarskiego Skawy Wadowice, murawa chyba lepsza niż na Narodowym więc mam namiastkę zostania bohaterem
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Słonko praży, miła idylla a ja czekam na swoją druga połowę. No i niespodzianka, pojawia się w czasie 1.48.13 jako czwarta kobieta na mecie, do tego drugie m-ce w kategorii - a, że te z Open w kategorii nie nagradzane to najwyższy stopień podium, dyplom, duża nagroda rzeczowa - pierwsza w karierze.
Pytam potem żonę : Jak się stoi na podium?
- Wysoko - odpowiedziała
To był pierwszy bieg w jakim startowałem gdzie było mniej niż 1000 biegaczy, jedynie niecałe 250 osób, czasy nasze może nie rewelacyjne, ale to pudło żony mojej wzruszyło mnie niezmiernie, ona w listopadzie zaczęła biegać, kilometra wtedy nie była w stanie cięgiem przetruchtać a po kilku miesiącach biegania robi przyzwoity czas na trudnej trasie, staje na podium - ale nagroda i motywacja. A dla mnie dodatkowa satysfakcja jako doradcy treningowego
No i coś o Maratonie w Poznaniu zaczęła wspominać widząc moją kartę startową.
No a pozatym to nasza średnia córka w biegu dzieci na 100m zdobyła tam trzecie miejsce - udany wypad
![hej :hej:](./images/smilies/icon_razz.gif)