Osobiście jak zaczynałem biegać (lipiec 2011), to też za każdym razem wychodząc z domu, nie dość, że chciałem szybciej, to i dłużej
witam....tu nowy :)
-
aryst
- Stary Wyga

- Posty: 247
- Rejestracja: 16 lip 2011, 20:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
hmm jesli Twój cel to, "lepsze czasy na 10 kilo", to nie osiagniesz go, po prostu biegajac 2 razy w tygodniu...po 10 kilo?! sorry ale to trochę bezsensu.
Osobiście jak zaczynałem biegać (lipiec 2011), to też za każdym razem wychodząc z domu, nie dość, że chciałem szybciej, to i dłużej
ale w pewnym momencie dochodzisz do miejsca, z którego dalej nie ruszysz, jeśli nie zmienisz "wychodzenia pobiegać" na "wychodzenie na trening". Jeśli faktycznie chcesz się poprawiać w tym dystansie, to wybierz sobie jaki plan i zacznij go realizowac
Osobiście jak zaczynałem biegać (lipiec 2011), to też za każdym razem wychodząc z domu, nie dość, że chciałem szybciej, to i dłużej
PB: 10 km - 39:50; 21,097m -01:29:39; 42,195m- 3:22:12
- Angua
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 798
- Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ładny wynik przy tylko 2 treningach, mnie też imponuje 
Co do przyjemności - frajda z biegania to też pokonywanie siebie, własnych możliwości i granic, więc wyniki jak najbardziej są ważne. Bieganie, żeby ciągle klepać ten sam dystans w tym samym tempie jest nuuudneee
Co do przyjemności - frajda z biegania to też pokonywanie siebie, własnych możliwości i granic, więc wyniki jak najbardziej są ważne. Bieganie, żeby ciągle klepać ten sam dystans w tym samym tempie jest nuuudneee
Blogowanie
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
-
pawson
- Stary Wyga

- Posty: 210
- Rejestracja: 02 kwie 2012, 11:08
- Życiówka na 10k: 50'31''
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: "WWL ..."
witam
- za namową - nieco zmodyfikowałem swoje "wyczyny" i zamiast prostego "3 razy po 10km z podbiegami" tuptam obecnie "per tydzień" : raz na 10 , raz na 12 i raz na 14 , w tym drobne podbiegi...
- po kilku miesiącach "dyszkowania" - całkiem nieźle mi weszło 14[ km ] - aż się zdziwiłem.... i tempo w miarę....no no ... organizm się rozruszał....
- żyję i mam się dobrze
pozdro
pawson [ built 1970 ]
- za namową - nieco zmodyfikowałem swoje "wyczyny" i zamiast prostego "3 razy po 10km z podbiegami" tuptam obecnie "per tydzień" : raz na 10 , raz na 12 i raz na 14 , w tym drobne podbiegi...
- po kilku miesiącach "dyszkowania" - całkiem nieźle mi weszło 14[ km ] - aż się zdziwiłem.... i tempo w miarę....no no ... organizm się rozruszał....
- żyję i mam się dobrze
pozdro
pawson [ built 1970 ]
-
pawson
- Stary Wyga

- Posty: 210
- Rejestracja: 02 kwie 2012, 11:08
- Życiówka na 10k: 50'31''
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: "WWL ..."
- biegam systematycznie od pół roku
- dziś bladym świtem : 14km w 1:15H
- systematyczność : 3 x w tyg [ 10 to ulubiony dyst. ]
- od tego czasu ze zdziwieniem zauważyłem że :
* czołówka : to prawdziwy niezbędnik na czarne poranki
* sudokrem : chyba kupię ilości hurtowe
* eksperymentuję ze "skarpetami" - mam już swoje typy a doświadczenie zdobyte jest bezcenne.
* eksperymantuję z "mamilami" [ leginsy ] - mam swoje typy - jak wyżej.
* najgorszy/nieprzyjemny wróg to : wiatr i burki niezrzeszone [ że tak powiem ]
pawson
- dziś bladym świtem : 14km w 1:15H
- systematyczność : 3 x w tyg [ 10 to ulubiony dyst. ]
- od tego czasu ze zdziwieniem zauważyłem że :
* czołówka : to prawdziwy niezbędnik na czarne poranki
* sudokrem : chyba kupię ilości hurtowe
* eksperymentuję ze "skarpetami" - mam już swoje typy a doświadczenie zdobyte jest bezcenne.
* eksperymantuję z "mamilami" [ leginsy ] - mam swoje typy - jak wyżej.
* najgorszy/nieprzyjemny wróg to : wiatr i burki niezrzeszone [ że tak powiem ]
pawson
-
jusi
- Rozgrzewający Się

- Posty: 12
- Rejestracja: 27 wrz 2012, 10:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Głogów
Tak Wam wszystkim zazdroszczę. Ja od pół roku mam zamiar, ale nie mogę się zabrać. Główną moją motywacją jest pozbycie się 20 kg. Trudno zacząć, wstyd przy ludziach....bo mam wrazenie, że wszyscy się będą patrzyli..., "że gruba się odchudza". Buty już mam
kurcze jak zacząć?
- Piechu
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 2762
- Rejestracja: 06 sie 2012, 20:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rokietnica/Poznań
przede wszystkim powoli 
i spróbuj któregoś z planów:
http://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=13&id=256
http://bieganie.pl/index.php?cat=6&id=81&show=1
http://bieganie.pl/?show=1&cat=19&id=547
powodzenia:)
i spróbuj któregoś z planów:
http://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=13&id=256
http://bieganie.pl/index.php?cat=6&id=81&show=1
http://bieganie.pl/?show=1&cat=19&id=547
powodzenia:)
"W bieganiu najważniejsza jest regeneracja więc ja się nie opierdalam, ja się regeneruję!" - cyt. nieskromny autor powyższego wpisu
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Przyjdź na stadion w sobotę.
-
jusi
- Rozgrzewający Się

- Posty: 12
- Rejestracja: 27 wrz 2012, 10:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Głogów
Jeśli to było do mnie o tej sobocie, to niestety. Muszę pracować. To jest właśnie mój koszmar....praca siedząca przy biurku. Nieregularne odżywianie...i kilogramy same się do mnie przyczepiają. Jakieś 2 miesiące temu próbowałam jeść regularnie. 5 posiłków dziennie..... i po tygodniu zauważyłam, że jest 3 kg mniej. I niestety w pracy przyszły stresy....i znowu przez cały dzień nie jadłam.... tylko wieczorem jakaś kanapka.....i znowu 3 kg do przodu. I to jest dla mnie nie zrozumiałe: jem- chudnę, nie jem- tyję. Bez sensu. Przydałby się ktoś, kto umiałby zmotywować, kto pobiegałby razem ze mna, ale niestety chętnych brak....choć w moim otoczeniu same grubasy. 
- Piechu
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 2762
- Rejestracja: 06 sie 2012, 20:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rokietnica/Poznań
to jest normalne - jem - chudnę, nie jem - grubnę (jeśli żywienie nie jest dobrze zbilansowane). Sam kilka lat temu musiałem zrzucić zbędne kilogramy pod kontrolą dietetyka. Jeśli jesz rzadko i nieregularnie, nawet mało to organizm magazynuje tłuszcz w obawie przed tym, że nie wie kiedy kolejna dawka wyląduje w żołądku. Zacząłem jeść 5 razy dziennie, a w zasadzie żreć bo to była góra żarcia w ciągu dnia i jadłem więcej niż przed dietą. Tym sposobem z 98 kg w ciągu pół roku zjechałem do 76kg... czyli całe 22kg bez jakiejkolwiek aktywności fizycznej. żadnych ćwiczeń, biegania, nic... tylko zmiana nawyków żywieniowych. Od 1 października znowu zaczynam dietę bo w tej chwili waga stoi na 78kg a to nadal za dużo przy moim wzroście (177) no i wiadomo, że jeśli chce się jakieś tam wyniki osiągać w bieganiu to każdy kilogram mniej = dodatkowe sekundy urwane i mniejsze obciążenie dla stawów 
Ostatnio zmieniony 28 wrz 2012, 11:54 przez Piechu, łącznie zmieniany 1 raz.
"W bieganiu najważniejsza jest regeneracja więc ja się nie opierdalam, ja się regeneruję!" - cyt. nieskromny autor powyższego wpisu
-
jusi
- Rozgrzewający Się

- Posty: 12
- Rejestracja: 27 wrz 2012, 10:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Głogów
No właśnie.....teraz zaczynam ( po raz kolejny) jeść 5 razy dziennie i nigdy wcześniej tak dużo nie jadłam....a jednak super się czuję. Zero ciężkości. Fajna sprawa. Jeszcze jak zacznę biegać, to mam nadzieję, że do przyszłego lata się trochę wylaszczę
i będzie można wyjść na plaże w stroju dwu częciowym. 
- Piechu
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 2762
- Rejestracja: 06 sie 2012, 20:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rokietnica/Poznań
będzie dobrze, jeśli będziesz twarda i wytrzymasz w postanowieniu 
sam jestem ciekaw jak u mnie wyjdzie połączenie dieta+bieganie
trzymam kciuki
sam jestem ciekaw jak u mnie wyjdzie połączenie dieta+bieganie
trzymam kciuki
"W bieganiu najważniejsza jest regeneracja więc ja się nie opierdalam, ja się regeneruję!" - cyt. nieskromny autor powyższego wpisu
-
jusi
- Rozgrzewający Się

- Posty: 12
- Rejestracja: 27 wrz 2012, 10:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Głogów
Matko...ty ważysz mniej nić jaPiechu pisze:to jest normalne - jem - chudnę, nie jem - grubnę (jeśli żywienie nie jest dobrze zbilansowane). Sam kilka lat temu musiałem zrzucić zbędne kilogramy pod kontrolą dietetyka. Jeśli jesz rzadko i nieregularnie, nawet mało to organizm magazynuje tłuszcz w obawie przed tym, że nie wie kiedy kolejna dawka wyląduje w żołądku. Zacząłem jeść 5 razy dziennie, a w zasadzie żreć bo to była góra żarcia w ciągu dnia i jadłem więcej niż przed dietą. Tym sposobem z 98 kg w ciągu pół roku zjechałem do 76kg... czyli całe 22kg bez jakiejkolwiek aktywności fizycznej. żadnych ćwiczeń, biegania, nic... tylko zmiana nawyków żywieniowych. Od 1 października znowu zaczynam dietę bo w tej chwili waga stoi na 78kg a to nadal za dużo przy moim wzroście (177) no i wiadomo, że jeśli chce się jakieś tam wyniki osiągać w bieganiu to każdy kilogram mniej = dodatkowe sekundy urwane i mniejsze obciążenie dla stawów
- Piechu
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 2762
- Rejestracja: 06 sie 2012, 20:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rokietnica/Poznań
teraz może i ważę mniej ale popatrz na moją wagę wyjściową sprzed kilku lat.... masakra.
Odchudzanie wcale nie było takie trudne jak się może wydawać.Tobie też się uda, bądź tylko wytrwała i ukierunkowana na cel.
Dodam, że sam mam pracę siedzącą przy biurku a przy takiej pracy łatwiej stosować rygor 5 posiłków dziennie.
Najważniejsze w odchudzaniu jest także to, żeby nie robić tego na siłę. jeżeli masz ochotę na jakiegoś słodyczaka to go zjedz a nie odmawiaj sobie na siłe. Oczywiście słodyczak musi być jakąś formą nagrody a nie codziennym elementem diety. Ja na czas diety odstawiłem totalnie słodycze i alkohol. Bez słodyczy mogę żyć ale do szklaneczki whisky czasami mnie ciągnęło więc raz na 2-3 tygodnie w weekend nie odmawiałem sobie tej przyjemności. Inną kwestią jest to, że podobno faceci sa bardziej zmotywowani do osiągnięcia celu i łatwiej im sobie odmówić pewnych przyjemność aby tylko założony plan zrealizować
a jeśli chodzi o Twoje stawy... na początku szuraj, żwawo maszeruj lub delikatnie truchtaj, zacznij małymi kroczkami aby przyzwyczaić organizm do aktywności. Pamiętaj o rozgrzewce i rozciąganiu. Rozgrzewka przed treningiem właściwym a rozciąganie może być i przed a koniecznie po treningu. Dorzuć do tego ćwiczenia na wzmocnienie stawów a wszystko będzie dobrze. Oczywiście dobry but to podstawa.
Odchudzanie wcale nie było takie trudne jak się może wydawać.Tobie też się uda, bądź tylko wytrwała i ukierunkowana na cel.
Dodam, że sam mam pracę siedzącą przy biurku a przy takiej pracy łatwiej stosować rygor 5 posiłków dziennie.
Najważniejsze w odchudzaniu jest także to, żeby nie robić tego na siłę. jeżeli masz ochotę na jakiegoś słodyczaka to go zjedz a nie odmawiaj sobie na siłe. Oczywiście słodyczak musi być jakąś formą nagrody a nie codziennym elementem diety. Ja na czas diety odstawiłem totalnie słodycze i alkohol. Bez słodyczy mogę żyć ale do szklaneczki whisky czasami mnie ciągnęło więc raz na 2-3 tygodnie w weekend nie odmawiałem sobie tej przyjemności. Inną kwestią jest to, że podobno faceci sa bardziej zmotywowani do osiągnięcia celu i łatwiej im sobie odmówić pewnych przyjemność aby tylko założony plan zrealizować
a jeśli chodzi o Twoje stawy... na początku szuraj, żwawo maszeruj lub delikatnie truchtaj, zacznij małymi kroczkami aby przyzwyczaić organizm do aktywności. Pamiętaj o rozgrzewce i rozciąganiu. Rozgrzewka przed treningiem właściwym a rozciąganie może być i przed a koniecznie po treningu. Dorzuć do tego ćwiczenia na wzmocnienie stawów a wszystko będzie dobrze. Oczywiście dobry but to podstawa.
"W bieganiu najważniejsza jest regeneracja więc ja się nie opierdalam, ja się regeneruję!" - cyt. nieskromny autor powyższego wpisu
-
pawson
- Stary Wyga

- Posty: 210
- Rejestracja: 02 kwie 2012, 11:08
- Życiówka na 10k: 50'31''
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: "WWL ..."
w uzupełnieniu :
- po miesiącach "dyszkowania" [ 3 razy w tyg ] uzupełniłem tuptanie dystansu o "12-tki" i "14-tki" a nawet rzuciłem się na 16-ście [ i o dziwo przy 8-semce musiałem już wracać a wcale nie było źle - stąd nieźle wykręciło mi się te 16-ście...... A kurcze jednak "dyszki" nie mogę zbić poniżej 54/55 min....co "po-podbiegam" to tracę wleczeniem.....cie choroba ...muszę popracować jeszcze - widać lepiej mi idzie wydłużanie dystansu niż bicie czasu .... ]
- całe szczęście "BW-wo" ma tylko dyszkę - z zamkniętymi oczami wyłapię 54/55min
- ale na wiosnę "p.maraton w-ski" to już pewnie mój - z pokorą ale jednak już-już widzę ten cel.....to nie jest taka odległa galaktyka jak mi się wcześniej wydawało !
pozdro
pawson [ built 1970 ]
- po miesiącach "dyszkowania" [ 3 razy w tyg ] uzupełniłem tuptanie dystansu o "12-tki" i "14-tki" a nawet rzuciłem się na 16-ście [ i o dziwo przy 8-semce musiałem już wracać a wcale nie było źle - stąd nieźle wykręciło mi się te 16-ście...... A kurcze jednak "dyszki" nie mogę zbić poniżej 54/55 min....co "po-podbiegam" to tracę wleczeniem.....cie choroba ...muszę popracować jeszcze - widać lepiej mi idzie wydłużanie dystansu niż bicie czasu .... ]
- całe szczęście "BW-wo" ma tylko dyszkę - z zamkniętymi oczami wyłapię 54/55min
- ale na wiosnę "p.maraton w-ski" to już pewnie mój - z pokorą ale jednak już-już widzę ten cel.....to nie jest taka odległa galaktyka jak mi się wcześniej wydawało !
pozdro
pawson [ built 1970 ]


