Współczuję podejścia. Szczęśliwie da się bez bólu wiele rzeczy w życiu osiągnąć, w tym także zredukować wagę do oczekiwanejWojtekM pisze:po pierwsze - no pain no gain

Współczuję podejścia. Szczęśliwie da się bez bólu wiele rzeczy w życiu osiągnąć, w tym także zredukować wagę do oczekiwanejWojtekM pisze:po pierwsze - no pain no gain
Zgadzam się w 100%.Lisciasty pisze:To akurat kompletna bzdura. Człowiek jest małpą która dość niedawno temu zaczęła myśleć abstrakcyjnie, odruchy i instynkty niższe mamy dalej zwierzęce.WojtekM pisze: dla zamierzonego celu (utrzymanie wagi, zrzucenie wagi, czy przybranie na wadze) ilość posiłków nie ma najmniejszego znaczenia.
Jak ktoś chodzi ciągle głodny to organizm dostaje sygnał że w okolicy są duże problemy ze znalezieniem żarcia i każdy posiłek
który się trafi jest traktowany na zasadzie "trzeba się nachapać na zapas". Jak ktoś reaguje na sygnały organizmu i zaspokaja głód od razu,
nie ma problemów z tzw. wilczym apetytem.
Dodatkowo - głodny człowiek ma tendencję do szukania byle czego co ma pod ręką, i wtedy łatwo o jakieś ciastka i inny syf.
A to że nie ma się czasu na przygotowanie kilku posiłków i zjedzenie ich to wymówka lenia i tyle. Ja też nie mam czasu, ale jakoś o 5:30 robię
kanapki sobie i żonie (chleb razowy, szynka, masło, pomidor etc.) i dorzucam 2 gotowane jajka na głowę. Zjeść to w czasie pracy to nie problem,
a lepiej przegryźć taką kanapkę 2-3 razy w ciągu dnia, niż chodzić ze ssaniem w żołądku i obłędem w oczach, patrząc co tu można na szybko wchłonąć.
No i co to przeszkadza? A widziałeś kiedyś otyłe zwierzę w stanie dzikim? Taki dziwoląg nie występuje w przyrodzie.Lisciasty pisze: To akurat kompletna bzdura. Człowiek jest małpą która dość niedawno temu zaczęła myśleć abstrakcyjnie, odruchy i instynkty niższe mamy dalej zwierzęce.
Jak ktoś chodzi ciągle głodny to organizm dostaje sygnał że w okolicy są duże problemy ze znalezieniem żarcia i każdy posiłek
który się trafi jest traktowany na zasadzie "trzeba się nachapać na zapas"...
A jaki to ma związek? Człowiek w obecnych czasach dobrobytu ma dostęp do dowolnej ilości pożywieniapiotrekzkrakowa pisze: No i co to przeszkadza? A widziałeś kiedyś otyłe zwierzę w stanie dzikim? Taki dziwoląg nie występuje w przyrodzie.
Natomiast wśród "racjonalnie karmionych" przez człowieka całkiem sporo przykładów się znajdzie.
śmiesz twierdzić, ze dzikie zwierzęta nie mają ułożonej diety 6 x dziennie? trzeba coś z tym zrobić i je uszczęśliwić.piotrekzkrakowa pisze: No i co to przeszkadza? A widziałeś kiedyś otyłe zwierzę w stanie dzikim? Taki dziwoląg nie występuje w przyrodzie.
Natomiast wśród "racjonalnie karmionych" przez człowieka całkiem sporo przykładów się znajdzie.
bo to nie chodzi o to, żeby żreć 24 godziny na dobę.Lisciasty pisze: A jaki to ma związek? Człowiek w obecnych czasach dobrobytu ma dostęp do dowolnej ilości pożywienia
24 h na dobę. Pokaż mi jakieś dzikie zwierzę które żyje w takim luksusie :>
Odwołałeś się do zwierzęcych instynktów, które wg Ciebie posiadamy i właśnie to w mojej opinii nie ma żadnego związku z tym czy częstotliwość posiłków jest bardziej istotna od łącznej ilości spożywanego jedzenia.Lisciasty pisze: A jaki to ma związek? Człowiek w obecnych czasach dobrobytu ma dostęp do dowolnej ilości pożywienia
24 h na dobę. Pokaż mi jakieś dzikie zwierzę które żyje w takim luksusie :>
Uważam się za idealny przykład tego, że jednak bieganie służy odchudzaniuMagdaP5345 pisze:Słyszałam, że bieganie wcale nie służy odchudzaniu, lepiej przesiąść się na rower.