
Biegam sobie już jakiś czas. O zaletach tego najprostszego (co niewątpliwie nie znaczy najłatwiejszego

Wiele razy przelotnie już o tym myślałem, ale to co spotkało mnie wczoraj skłoniło do poważniejszych refleksji

W dniu wczorajszym zawitałem w trakcie górskiej wędrówki na Śnieżnik (Sudety Środkowe, 1425 mnpm). Ku mojej radości spostrzegłem, że właśnie za chwilę będzie miał tam swój finał, zorganizowany przez Czechów, 10 km bieg górski. Rozsiadłem się wygodnie na trawce tuż obok mety, wyjąłem kanapki i zacząłem z góry obserwować finiszującą czołówkę wyścigu. Po kilku minutach dobiegli pierwsi zawodnicy.. Dobra, nie owijając już dłużej w bawełnę... byli chudzi jak cholera!


To przypadek skrajnego ekstremum, ale na tym tle w mojej głowie zaczęły wracać ogólniejsze pytania, bo przecież już nie raz tu i ówdzie spotykałem skrajnie wychudzonych amatorów biegania. Z całą pewnością również i tacy odwiedzają to forum. Chodzi mi głównie o to że nie potrafię wniknąć w psychikę i motywację tych ludzi. Co sprawia że 20 letni chłopak przy wzroście 185 cm z własnej woli postanawia ważyć 65kg i mniej.. Czy to, że być może dzięki temu raz w roku uda mu się zająć 3 miejsce w kategorii wiekowej na jakimś gminnym biegu? Czy to, że jak jeszcze straci parę kilo to zejdzie z 40 na 38 minut na 10 km? Chciałbym być dobrze zrozumianym, nie chcę nikogo wyśmiewać ani nic z tych rzeczy - po prostu jestem w szoku jak bardzo ludzie potrafią się poświęcić, ale nie rozumiem po co.. i co to ma wspólnego z normalnie rozumianym, zdrowym, amatorskim sportem. Ciężko jest mi zrozumieć mężczyzn, którzy już są chudzi, a jednocześnie trzaskają po 50 i więcej kilometrów tygodniowo równocześnie zaniedbując dietę oraz pozostałe partie ciała. Czy na prawdę nie zależy im/wam na tym żeby równomiernie się rozwijać?, żeby w miarę atrakcyjnie (dla płci przeciwnej) wyglądać?, żeby być w stanie jak będzie trzeba wrzucić parę 25kg worków z cementem na rusztowanie?, żeby idąc wieczorem z dziewczyną czuć że w razie czego możecie przynajmniej spróbować ją obronić?, no żeby po prostu czuć się jak facet..


Aaa i bez obaw - na przyszłość zobowiązuję się pisać krótsze posty

PS.: Na olimpiadzie w Londynie kibicowałem panu Lopez'owi Lomong'owi który mimo, że na tle pozostałych zawodników ze swoimi 70kg wygladał jak kulturysta, to zakwalifikował się do finału na 5000m
