Zanikłam na chwilę w górach...
No cóż, na wiosnę biegałam Wiedeń, Rotterdam i Barcelonę.
W Wiedniu będzie jubileuszowa edycja, więc pewnie warto

Zresztą ma wiele zalet i w kategorii impreza wypada nieźle. Zwłaszcza jeżeli wezmiemy pod uwage pasta party (właściwie Friendship Party, w sali balowej ratusza) i oprawę mety. Organizacyjnie - tak sobie (biuro zawodów, start, bo na trasie bardzo ok), Warszawa robi lepsze wrażenie

ale nie ma takich kibiców. Trasa niełatwa wcale (dłuuuugi zbieg przed pólmetkiem może zgrzać, mostki nad Dunajem dają w kość, a raczej w mięśnie) przy rozsądnym biegu - dobra na życiówki. Poza tym trasa jest atrakcyjna. Piękne medale.
Rotterdam - zdecydowanie lepsza organizacja i porządek, ale... Pierwsze trzy kilometry są wyzwaniem przy planach życiówkowych, trasa mało ciekawa, dwa razy most i raz tunel, krótki ale z wybiegiem. Dla alergików - kiepsko, bo tam wszystko kwitnie wczesnie. Kibice super, piknikują i kibicują, częstują jedzeniem, krążą po trasie. Róże dla kobiet na mecie. Jednak z tych dwóch - Wiedeń. Pasta Party obfite i fajne, ale bez fajerwerków, po prostu dużo jedzenia
No i Barcelona - nie wiem, jak teraz, ja biegłam dawno (2008), ale: bardzo dobra organizacja, fantastyczna oprawa startu, trasa w pierwszej części trudniejsza (m.in podbieg pod Camp Nou), potem - prawie płaska, bardzo ciekawa, praktycznie obok wszystkich atrakcji turystycznych. Kiedyś tam jeszcze pojadę

Do Wiednia na pewno też

W razie czego mam fajny kontakt na noclegi w Wiedniu.