Moje 6 tygodni minęło... zupełnie inaczej, niż chciałam!
Już od długiego czasu miałam problemy ze zdrowiem, ale jak robiło się lepiej to szłam biegać. Było spoko, do momentu kiedy poszłam na bieganie z kolegą. Już niezgodnie z planem, ale dało mi ogromną satysfakcję - trening długi, bo ok. 50 minutowy, tempo całkiem fajne, po drodze rozmawialiśmy. Po treningu jeden z najlepszych wyrzutów endorfin w moim życiu i co? Rozłożyło mnie. Przerwa w bieganiu - 3 tygodnie.
W końcu jakoś się wyleczyłam, malutki katar został - ale umówiłam się z bratem na lajtowy trening, słowa dotrzymać trzeba. Trening był kosmiczny!

3 km pod górę, upały, czwarty kilometr z górki. W 30 min 30 sek. przebiegliśmy 4 km, z czego najwyżej 2 minuty chodzenia. Po tym bolesne rozciąganie (powinno tak boleć?!), ale lepiej nie będę wspominać o szczęściu, które wtedy przeżyłam ;> Podczas treningu z całego serca nienawidziłam brata, po bieganiu- kochałam

I co po tym? Znowu mnie rozłożyło, antybiotyki, itd. I znowu przerwa...
Podsumowując - biegałam mało, dwa razy bardzo intensywnie, zaliczyłam życiówkę (4km w ponad 30 minut! :D), a katar mnie prześladuje... Postanawiam poprawę - może być ciężko przez 24 dni spędzone na kolonii jako opiekun - ale będę walczyć o 30 minut spokoju
Dodatkowo mam czasami niemałe problemy z endomondo i połączeniem z satelitą - jak można to naprawić?