Witam:)!
Troche zaniedbałem całe forum ale, trzeba było troche na urlopie oderwać sie od neta

Obiecałem troche bardziej rozbudować relacje z Triathlonu no wiec zaczynam

mam nadzieje ze nie bedzie zbyt nudno
07.07.2012 Sobota, godz 6:20 pobudka, o dziwo nerwów nie było, pewnie dlatego ze nie bylo presji wyniku a tylko poprostu przetrwać

Lekkie śniadanie w hotelu i wyjazd do Susza wraz z moją żonką która jest zarówno moim najwierniejszym kibicem i osobistym fotografem

Trzeba było być przed 8:00 na miejscu coby mozna bylło wprowadzic rower do strefy zmian i wszystkie rzeczy które beda przydatne w czasie zawodów. Godz. 8:40 rozgrzewka w wodzie. Temp. powietrza 34st , żar leje sie z nieba, słońce praży, temp wody ponoć 22,5st a więc 0,5st mniej od zakazu używania pianek! Godz 8:50 komenda, do wody, bo start na dlugim dystansie był z wody wiec musielismy do linii startu doplynac ok 200m, po doplynieciu do linii startu dryfowaliśmy na wodzie ok 4-5min co bylo dosc uciazliwe dla wszystkich! 9:00 i start

! Od razu na poczatku stwierdzilem ze ze swoim plywaniem nie ma sie co pchac na przod i do nawrotu na 900 metrze dopiero zobacze co i jak i przyspiesze. Na nawrocie zaczynam przyspieszac, w rekach czuje moc, w nogach też, mijam kolejnych zawodników, czuje ze plyne coraz szybciej i szybciej a radosc jaką mam z mijania pływaków jest coraz wieksza

! Nagle bach! Ni z tego ni z owego skurcz w prawej łydce, poraz pierwszy chwycił mnie skurcz w wodzie! Całkiem inny ból niż skurcz w czasie jak chwycił mnie podczas maratonu w Wawie czy w Krakowie! W wodzie nie jest prosto rozciągnąć noge wiec olałem sprawe i postanowiłem doplynac na samych rekach, dryfujac prawą noge

W sumie wyprzedziłem ok 40 osob w wodzie, a mnie nikt

i z tego najbardziej sie ciesze! Podsumowujac plywanie moglem szybciej zaczac bo moc byla, ale bedzie co poprawiac nastepnym razem!
Po wyjsciu z wody łydka ciągła jak cholera wiec siadlem spokojnie na ziemi w swojej strefie i rozciagnałem noge na tyle coby dobiec z rowerem do lini startu z rowerem. Zjadlem na spokojnie banana, zakleiłem sutki, włożyłem koszulke buty i jazda

! Do pokonania 90km po pofałdowanym terenie! Pogoda świetna, szkoda tylko ze dla kibiców

!, my niestety smażyliśmy sie na rowerach w temp napewno powyżej niż 40st <oczywiście jak oparło sie słońce o nas>. 3 pętle po 30km, super sprawa i dla zawodników i dla kibiiców bo cały czas coś sie działo i kibic miał możliwośc nie nudzenia sie

! Rower który posiadam to cross

! W sumie na palcach jednej reki można było wypatrzeć szaleńców ktorzy jada na takich rowerach w tych zawodach

reszta posiadała rolarki, rowery na czas albo rowery pod triathlon

! Prawie na każdej górce a raczej z górki próbowałem rozciagnac prawą łydke, niestety na nic zdały sie te zabiegi, niedość ze traciłem na zjazdach to naga nie puszczała! No ale jechałem dalej! Najsmieszniejsza sytuacja jaka mnie spotkala na trasie to ta kiedy na ok 2km przed zakonczeniem pierwszej petli pod gorke zaczalem wyprzedzac goscia na dobrym sprzecie <przynajmniej na taki wygladał> jak juz go dochodzilem minał mnie motor na sygnale który prowadził ukrainca ktory wygral, na ok 1sec przed wyprzedzeniem, ten że ukrainiec minał mnie <zdublował

> a ja mijając tego gościa mowie mu " to co trzymamy sie go na kole?"

gość z ponurą miną ze mija go ktos na crossie patrzy na mnie, na moj rower i mowi "no to powodzenia" mine miał nie do opisania! Co dośmiałem z niego

Ogólnie na rowerze minąłem ok 60 osob! Na mecie spiker powiedzial zebym usmiechnął sie do dobrego chrzestnego albo zainwestował w sprzet bo masakra tak sie meczyc dodatkowo na crossie

Ogolnie rower wyszedl w 3:10! Podobno zwykla kolarzówa poprawi mi wynik nawet do 30min! Moze nastepnym razem sie takiej dorobie? Zobaczymy!
Po rowerowaniu czas na bieg! Jak zsiadłem z rowera noga nie bolała, nawet biegłem z rowerem do swojej strefy! Zawiesilem rower, zakleilem nogi, zmienilem buty na te do biegania zjadlem banana, założylem czapeczke i w droge! Poczulem moc w nogach! Pomyslalem super! Extra! Łydka puscila! Niestety na ok 500m moze troche dalej łydka dała info do mózgu ze to nie jest jej dzień i żebym zwolnił albo zapomniał o ukończeniu! Celem było ukonczenie wiec dlugo sie nie zastanawiałem! Zwolniłem do tempa konwersacyjnego i spokojnego dla łydki, ani razu sie nie zatrzymałem i nie przeszedłęm w marsz! Tepm masakryczna, słońce! Ludzie padali jak muchy, maszerowali! Weryfikacja w triathlonie podczas biegu jest niesamowita! Ludzie nie wytrzymuja i padaja! Ja przebiegłem ten półmaraton w rownym tempie 6min/km! Jak sie okazało takim tempem wyprzedzilem ponad 90osob w czasie samego biegu!!! Extra budujace uczucie! Piłem cały czas na wodopojach izotoniki i polewałem glowe wodą równo co 1,7km <tak byly rozłożone punkty>
Radość na mecie niesamowita, doświadczenie zdobyte bezcenne, jak zdrowie dopisze napewno rezerwuje miejsce w kalendarzu na zawody w Suszu!!! Impreza na najwyzszym poziomie! Duzo lepsza atmosfera aniżeli na maratonach i innych biegach! Cale miasteczko żyje tą imprezą, wszyscy kibicuja i dopinguja na calej trasie! To jest cos niesamowitego! Moze sie powtarzam ale to najlepsza impreza w ktorej uczestniczyłem jako zawodnik, a Emilka mowi ze najlepsza impreza dla kibiców na jakiej była!
A na koniec jeszcze pare zdjątek:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.