Nie miałem nigdy styczności z siłownianą chemią, na razie podziękuję. Kupię sobie jutro siemię lniane i będę pić gluty. Jak miałem z 12lat, to trafiłem z uczuleniem do szpitala i dawano mi właśnie ten specyfik. Ogólnie to w dzieciństwie kilka razy trafiałem z uczuleniem na bliżej niesprecyzowane coś, a jak nie było aż tak źle, żeby trafić na odział, to kazano mnie faszerować magnezem z apteki. Nawet raz stwierdzono u mnie astmę
Lekarze są czasami śmieszni. Niemniej, dziwny mam organizm. Jako berbeć podobno też bardzo źle reagowałem na wszelkie antybiotyki, a jako noworodek nabawiłem matkę strachu przez w/w reakcję. Siemię lniane podobno ma tego magnezu w sobie bardzo dużo. Doczytałem się też w necie, że ma jeszcze inne zalety. Będę musiał tylko się zapytać jak te gluty się dokładnie przyrządza. Trzeba walczyć. Maraton czeka. Durny Filipedes, jakby nie mógł konno jechać...