Yhm, taaa...na wadze sześć zero. A tymczasem, w rzeczywistości...:Anja. pisze:co wy mi tu piszecie ze walczycie z szesc zero, ja walcze zeby na siedem zero nie wrócić
Wchodzę sobię proszę ja Was na lekcję angielskiego i już chcę sobie klapnąć na tyłek, gdy nagle słyszę głos mojej Nauczycielki:
- Oooo...schudłaś ostatnio Zu.zu?
- Eeee...no w sumie shudłam, faktycznie. Kilogram.
Rozsiadłam się zadowolona jak prosię w deszcz, że oto proszę, nioch, nioch, są wreszcie jakieś efekty tej mojej bieganiny, tymczasem Nauczycielka drąży:
- Mhm...to ile teraz ważysz?
Odwracam się do niej i cała promieniejąc mówię pękając z dumy:
- Sześćdziesiąt.
A Ona:
- Oh really?!
Ha! - myślę sobie przyjmując za dobrą monetę jej nieukrywane zdziwienie - dziwi się, że tak dużo, pewnie wyglądam na mniej.
- Yes, really... - nabieram powietrze, żeby wyjaśnić jaki wpływ na wagę ma zamiana tłuszczów na mięśnie, gdy słyszę:
- I thought you were HEAVIER!
Nosz!